[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. I optymizm  dodał Trueheart, na co jego partner wybuchnąłśmiechem.Eve nie mogła się powstrzymać, żeby się nie uśmiechnąć.Miody,urodziwy Trueheart może był trochę blady i spocony, ale dzielnie siętrzymał.Okrzyki ucichły w oddali, kiedy dotarli do  Krwawej Aazni".Klub byłzamknięty na cztery spusty.Posłużyła się numerem, który dał jej Dorian.Odpowiedziałbełkotliwym i zaspanym głosem. Dallas.Przychodzę tu służbowo.Otwierać. Już się robi.Jedna chwilka.Potrwało to trochę dłużej, niż jedna chwilka, ale w końcu zamkiszczęknęły, a diody alarmu zaświeciły na zielono.I drzwi wolno sięrozsunęły.Eve stwierdziła, że przez ten czas Dorian przygotował scenografię.Zwiatło w środku było przyciemnione, łagodnie niebieskie, zpulsującymi, czerwonymi akcentami.Ekran za estradą rozbłysnął, wypełniłygo czarno białe obrazy kobiet, które napadnięto lub które z własnej woliwystawiały szyje na ugryzienie kłów.Zciekająca krew była czarna jaksmoła.Ubrany na czarno, w rozpiętej do pasa koszuli, Dorian stałnaprzeciwko ekranu na jednym z balkonów.Sprawiał wrażenie, jakby sięunosił na cienkiej smudze mgły i w każdej chwili mógł zwyczajnie podnieść94RS ręce i poszybować w powietrzu.Twarz miał trupiobladą, oczy i włosyczarne jak węgiel. Widzę, że nie przyszła pani sama  rozległ się jego głos. Proszę.Wskazał schody. Zapraszam na górę. To zaproszenie dla muchy od pająka  mruknął Baxter i spojrzał naEve. Idz przodem.Była na siebie wściekła, że serce waliło jej nierówno, a krew ścięła sięw żyłach.Chociaż żołądek jej się zacisnął w proteście, przeszła przez salę,w której tuż nad podłogą zaczęła się kłębić i snuć mgła.Kiedy Evewchodziła po żelaznych stopniach, stukot jej butów odbijał się echem.Uśmiechnięty Dorian cofnął się nagle.I zniknął we mgle.Wyciągnęła broń.W chwilę pózniej musiała walczyć z całych sił, żebynie drgnąć, kiedy pojawił się nie wiadomo skąd tuż przed nią.Jego oczybyły tak ciemne, że nie mogła odróżnić zrenic od tęczówek.Jeśli pozwolisobie w nie spojrzeć, ujrzy wszystkie horrory swego dzieciństwa. Aadna sztuczka  rzuciła od niechcenia. I dobry sposób, żeby zostaćpotraktowanym paralizatorem. Zaufałem pani refleksowi.Oto mój dom. Znów skinął ręką iprzeszedł przez otwarte drzwi.Czerń, czerwień i srebro.Eve zauważyła elementy gotyckie, alezarazem zamiłowanie do luksusu.W żelaznych żyrandolach tkwiły białeświece, we wnękach ściennych wyeksponowano rzezby diabłów albo nagichkobiet w wyuzdanych pozach.Stały tu czarne, powyginane sofy i czarne krzesła o wysokichoparciach, nabijane metalem.W centralnym miejscu na ścianie wisiałnaturalnej wielkości portret kobiety w przezroczystym białym stroju, jejbezwładne ciało podtrzymywał ramieniem mężczyzna w czarnej pelerynie.95RS Kobieta oczy miała wielkie z przerażenia, usta otwarte w krzyku, a męż-czyzna nachylał się nad nią, ukazując kły. Moje skromne progi  powiedział Dorian. Mam nadzieję, że siępani podoba. Trochę zbyt teatralne jak na mój gust. Odwróciła się i spojrzała muprosto w oczy.Wywoływały wspomnienia i lęki, których nie potrafiłacałkowicie pogrzebać. Potrzebna mi jeszcze jedna próbka, Dorianie.Będzie pan musiałudać się ze mną na jej pobranie. Naprawdę? Myślałem, że dałem pani aż nadto krwi.Jak na potrzebypolicji.Napije się pani czegoś? Albo pani towarzysze? Nie. Proszę pozwolić, że coś sobie naleję.Nie jestem przyzwyczajony dotak wczesnego wstawania. Podszedł do baru i otworzył minilodówkę.Wyciągnął pękatą, czarną butelkę i wlał do srebrnego pucharu jakiś gęsty,czerwony płyn. Zadbamy o to, żeby przywieziono tu pana z powrotem na porannądrzemkę. Z chęcią wyświadczyłbym pani tę przysługę, ale to zwyczajnieniemożliwe. Zrobił ręką przepraszający gest. Ostatecznie w świetle prawa nie mam takiego obowiązku. Porozmawiamy o tym w komendzie. Nie wydaje mi się. Trzymając puchar, podszedł do biurka. Mamtutaj zaświadczenie, z którego wynika, że nie toleruję światła słonecznego.Zpowodów religijnych. Podał jej dokument. Jeśli chodzi o próbkę, obawiam się, że tymrazem potrzebny będzie nakaz.Do tej pory współpracowałem z policją [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl