[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciała dostarczyć prasie tematu, który nie ucichnie za dwa dni.Nierozstawieni zawodnicy, wygrywający światowej rangi turnieje, byli dla prasyłakomym kaskiem, nawet biorąc pod uwagę chlubną przeszłość Asher.Jak na razie przeszłośćjej pomagała.Potrzebowała jej, by przedłużyć swoje pięć minut na kortach.Mając Rzym za sobą, szykowała się na Paryż, na pierwszą część Wielkiego Szlema.Wygrała już tam kiedyś, na ziemnych kortach, w tym samym roku, w którym związała się zeStarbuckiem.I znów Taj, choć próbowała nie dopuszczać do siebie myśli o nim. Wrócimy do tego w Paryżu.Słowa ni to grozby, ni to obietnicy, kołatały Asher wgłowie.Znała Taja na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie rzuca słów na wiatr.Nadejdzie pora,kiedy będzie musiała się z nim zmierzyć.Nie była już naiwna ani niewinna jak dawniej.%7łycienauczyło ją, że nie istnieją proste odpowiedzi i szczęśliwe zakończenia.Zbyt wiele straciła,aby wierzyć w sakramentalne  żyli długo i szczęśliwie.A przecież myślała, że takaprzyszłość czekają i Taja Pomyliła się.Nie byli już księciem i księżniczką z kortu.Mogłatylko mieć nadzieję, że przez ten czas oboje dorośli i zmądrzeli.Była pewna, że Starbuck będzie próbował ponownie ją zdobyć, żeby ulżyć swojejurażonej dumie.Z drżeniem wspominała jego niespożytą energię i pasję podczas miłosnychuniesień.Niełatwo będzie mu się oprzeć.Gdyby mogła to zrobić bez ryzyka cierpienia,chętnie dałaby mu to, czego chciał.Przez trzy nudne lata wytrzymała bez namiętności, którąw niej rozbudził.Przez trzy puste lata marzyła, pragnęła i zaprzeczała sama sobie.Westchnęła.Starała się nigdy nie okłamywać siebie i teraz musiała przyznać, że wciążkocha Taja, a właściwie ani na chwilę nie przestała go kochać.Dla niej ten romans nigdy sięnie skończył.Miłość tkwiła w niej głęboko, a temu uczuciu towarzyszyło poczucie winy. Co by się stało, gdybym mu powiedziała prawdę? - pomyślała.W jaki sposób miałabyto zrobić? Asher otworzyła oczy i zapatrzyła się w słońce, świecące nad oceanem chmur.Jegoblask był równie bezlitosny jak jej myśli.Czy Taj by jej uwierzył? Czy by zrozumiał? Pełnawątpliwości, Asher potrząsnęła przecząco głową.Nie, nigdy się nie dowie, że poślubiłainnego mężczyznę, nie wiedząc, że jest w ciąży z Tajem, ani że straciła tę bezcenną pamiątkęich miłości przez rozpacz i depresję.Asher boleśnie zacisnęła powieki.Paryż był stanowczo zbyt blisko.- Taj! Taj!Taj odwrócił się.W oczach zapaliły mu się radosne ogniki.Rzucił rakietę na ławkę ichwycił w ramiona kobietę, która podbiegła do niego pędem.Uniósł ją wysoko w ramionach,zawirował trzy razy w szalonym piruecie, a potem przytulił mocno i serdecznie.Usiłowałazłapać oddech, nie przestając się śmiać.- Zgnieciesz mnie! - krzyknęła, lecz odwzajemniła uścisk.Taj wycałował ją w oba policzki, postawił na ziemi i przyjrzał się jej uważnie.Byładrobna, dużo niższa od niego, o krągłych kształtach, ale nie pulchna.Szarozielone oczybłyszczały radością, a usta o pełnych wargach uśmiechały się.Jest piękna, pomyślał zczułością, zawsze taka była.Zanurzył rękę we włosach kobiety, równie ciemnych jak jegowłasne, lecz obciętych tuż ponad ramionami.- Co tu robisz, Jess?Zaśmiała się w odpowiedzi i po siostrzanemu uszczypnęła Taja w policzek.- Słucham wymówek z ust najlepszego tenisisty świata.Taj objął siostrę ramieniem i dopiero wtedy zauważył stojącego obok mężczyznę.- Hej, Mac.- Podał mu rękę, nie puszczając Jess.- Jak się masz?- Dziękuję, świetnie.Mac przyjął powitanie z lekkim rozbawieniem.Dobrze wiedział, jaki Taj ma stosunekdo swojej małej siostrzyczki, która miała już dwadzieścia siedem lat i była matką.Kiedy dwalata temu się pobrali, Mac zdał sobie sprawę, że musi uszanować szczególną więz, łączącą tokochające się rodzeństwo.Sam, będąc jedynakiem, po trosze zazdrościł żonie.Dwa latarodzinnych kontaktów zmniejszyło nieufność Taja wobec mężczyzny, który poślubił jegosiostrę, ale jej nie zlikwidowało.Nie łagodził również sytuacji fakt, iż Mac był o piętnaście latstarszy od Jess i że zabrał ją do dalekiej Kalifornii, gdzie prowadził badania i miał własnąfirmę.Na dodatek wolał szachy od tenisa.Mac nie miałby szans zbliżyć się do JessikiStarbuck nawet na metr, gdyby nie był siostrzeńcem Martina Dericka. Drogi wujek Martin, pomyślał, spoglądając na swoją śliczną żonę.Taj zauważył pełnemiłości spojrzenie szwagra i zsunął rękę z ramion Jess.- Gdzie jest Pete? - zwrócił się do Maca.Mac docenił gest i uśmiechnął się.- Z babcią.Lubią przebywać ze sobą.Jess roześmiała się swoim nieco rubasznym, zarazliwym śmiechem.Obaj mężczyzniuwielbiali ten śmiech.- Ledwo skończył rok, a już pruje jak błyskawica.Mama jest przerażona.Przesyła cicałusy - powiedziała.- Wiesz, że nie lubi długich podróży samolotem.- Wiem.- Taj pochylił się nad ławką, żeby zapakować rakietę do torby.-Rozmawiałem z mamą wczoraj wieczorem.Ani słowem nie wspomniała, że przyjedziecie.- Chcieliśmy ci zrobić niespodziankę.- Jess wsunęła rękę pod ramię małżonka.- Macuznał, że Paryż to idealne miejsce na drugi miesiąc miodowy.Spojrzała czule na męża i przylgnęła do niego w mocnym uścisku.- Chciałem, żeby odpoczęła od malucha przez dwa tygodnie.- Mac mrugnąłporozumiewawczo do Taja - Okazałeś się świetną przynętą.- Pochylił się i cmoknął Jess wczubek głowy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl