[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dla amerykań-skiego rządu, dla tych, dla których pan pracuje, to cenna zdobycz.Dla pana te\.Metcalfe był zaszokowany.Jednak\e nic w wyrazie twarzy Rosjanina nie sugerowało,\e to jakaś zagrywka czy podpucha, \e Kundrow chce go sprawdzić.Mówił zupełnie serio.- Ale dlaczego? Po co?- Pyta pan powa\nie? - Kundrow rzucił niedopałek na ziemię, wyjął kolejnego papiero-sa i przypalił go mosię\ną zapalniczką.Dr\ała mu ręka, był zdenerwowany.- Widział pan, coten tyran zrobił z jednym z najwspanialszych krajów świata i pyta mnie pan dlaczego? Pan,naoczny świadek terroru, paranoi, zdrady i okrucieństwa? Odbiję piłeczkę: dlaczego pan tegonie rozumie?- Przecie\ pan u tego tyrana pracuje! Pan pilnuje tego więzienia!- Nie wszyscy robią to dobrowolnie.- Kundrow mówił cicho, prawie szeptem.- Kiedymiałem dwadzieścia parę lat, aresztowali mojego ojca.Wsadzili go do więzienia.Niech pannie pyta dlaczego.Powinien pan ju\ wiedzieć, \e często robią to bez powodu.Szukałem go,pytałem w całej Moskwie, wreszcie trafiłem do kwatery głównej GRU na placu Arbackim.Tam zatrzymali mnie, pobili, torturowali.- Dotknął palcem bladejszramy nad ustami.Jego szyderczy wyraz twarzy, ten dziwny, ironiczny uśmieszek niebył wcale uśmieszkiem: Kundrow miał zdeformowaną wargę.- Wypuścili mnie pod warun-225kiem, \e będę u nich pracował.-Widząc zdumioną minę Stephena, dodał: - Tak, wielu z nastak zwerbowano.- A pana ojciec?- Zmarł - odparł prosto z mostu Kundrow.- W więzieniu.Powiedzieli, \e na atak serca.Jak było naprawdę, nie wiem.- Bo\e - szepnął Stephen.Zawsze myślał, \e Kraj Rad oszczędza swoich sługusów.Najwyrazniej nie oszczędzał nikogo.- Nie muszę panu opowiadać o przyjaciołach i kolegach z GRU - mówił Kundrow.- Otym, co się z nimi stało.Mianują nowego przewodniczącego.Przewodniczący ściąga swoichprzydupasów, awansuje ich, a oni z kolei rzucają oskar\enia na jego wrogów, których potemusuwają.To choroba, to niekończący się cykl bezsensownego, nieuzasadnionego okrucień-stwa.Smok po\erający własny ogon: jest dla siebie zródłem \ycia i śmierci.Gnostycznysymbol ouroboros.I symbol panującej u nas tyranii.Rewolucja po\era własne dzieci.Naszarewolucja zrodziła Lenina, potwora, którego świat uwa\a za zbawcę, a który stworzył gułag izrodził kolejnego potwora, Stalina.Stalin zrodzi z czasem następnego i będzie to trwało wnieskończoność.Machina terroru, który stosuje, \eby utrzymać się przy władzy, po\era samąsiebie, po\era Rosjan, dając początek nie kończącemu się cyklowi.Karmi się ludzmi, którychterroryzuje, to kanibal.Mówi pan, \e ja tego więzienia pilnuję.Powtórzę to, co powiedziałemw Moskwie: jestem tylko małą śrubką w gilotynie.- Ale pomógł mi pan uciec.Zna pan ludzi z podziemia, którzy mogą pomóc uciec panu,i to w ka\dej chwili!- Tak pan myśli? Niestety.Kiedy ucieka zwykły Rosjanin, ci na górze wzruszają ramio-nami; mają to gdzieś.Ale kiedy ucieka jeden z nas, ze stra\ników systemu, ścigają go do upa-dłego.NKWD wysyła zabójców, którzy likwidują ka\dego, kto śmiał przejść na stronę wro-ga.Bez protektora, bez ochrony któregoś z zachodnich rządów dopadliby mnie w ciągu kilkudni.A jak ju\ mówiłem, pańscy chlebodawcy mieliby ze mnie du\y po\ytek.Metcalfe długo milczał.To nie był podstęp.Kundrow mówił zupełnie serio.Szczerzenienawidził stalinowskiej Rosji i musiał długo o tym myśleć, pewnie od lat.- W Moskwie przyda się pan bardziej - powiedział w końcu.- Jest pan potrzebny swoimrodakom.- Jeśli prze\yję - odrzekł z sardonicznym uśmiechem Kundrow.- Kiedyś i mnie strzeląw łeb, to tylko kwestia czasu.- Niech pan tylko spojrzy, jak długo pan wytrwał, jak wysoko pan zaszedł.- Jestem jak kameleon, umiem udawać wiernego sługę.To mechanizm obronny.- Mechanizm, który dobrze panu słu\y.- Ten mechanizm niszczy duszę, panie Metcalfe.- Mo\liwe, jeśli pomaga tylko w przetrwaniu.Bo jeśli słu\y wy\szym celom, nieko-niecznie.- Teraz z kolei ja nie rozumiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Dla amerykań-skiego rządu, dla tych, dla których pan pracuje, to cenna zdobycz.Dla pana te\.Metcalfe był zaszokowany.Jednak\e nic w wyrazie twarzy Rosjanina nie sugerowało,\e to jakaś zagrywka czy podpucha, \e Kundrow chce go sprawdzić.Mówił zupełnie serio.- Ale dlaczego? Po co?- Pyta pan powa\nie? - Kundrow rzucił niedopałek na ziemię, wyjął kolejnego papiero-sa i przypalił go mosię\ną zapalniczką.Dr\ała mu ręka, był zdenerwowany.- Widział pan, coten tyran zrobił z jednym z najwspanialszych krajów świata i pyta mnie pan dlaczego? Pan,naoczny świadek terroru, paranoi, zdrady i okrucieństwa? Odbiję piłeczkę: dlaczego pan tegonie rozumie?- Przecie\ pan u tego tyrana pracuje! Pan pilnuje tego więzienia!- Nie wszyscy robią to dobrowolnie.- Kundrow mówił cicho, prawie szeptem.- Kiedymiałem dwadzieścia parę lat, aresztowali mojego ojca.Wsadzili go do więzienia.Niech pannie pyta dlaczego.Powinien pan ju\ wiedzieć, \e często robią to bez powodu.Szukałem go,pytałem w całej Moskwie, wreszcie trafiłem do kwatery głównej GRU na placu Arbackim.Tam zatrzymali mnie, pobili, torturowali.- Dotknął palcem bladejszramy nad ustami.Jego szyderczy wyraz twarzy, ten dziwny, ironiczny uśmieszek niebył wcale uśmieszkiem: Kundrow miał zdeformowaną wargę.- Wypuścili mnie pod warun-225kiem, \e będę u nich pracował.-Widząc zdumioną minę Stephena, dodał: - Tak, wielu z nastak zwerbowano.- A pana ojciec?- Zmarł - odparł prosto z mostu Kundrow.- W więzieniu.Powiedzieli, \e na atak serca.Jak było naprawdę, nie wiem.- Bo\e - szepnął Stephen.Zawsze myślał, \e Kraj Rad oszczędza swoich sługusów.Najwyrazniej nie oszczędzał nikogo.- Nie muszę panu opowiadać o przyjaciołach i kolegach z GRU - mówił Kundrow.- Otym, co się z nimi stało.Mianują nowego przewodniczącego.Przewodniczący ściąga swoichprzydupasów, awansuje ich, a oni z kolei rzucają oskar\enia na jego wrogów, których potemusuwają.To choroba, to niekończący się cykl bezsensownego, nieuzasadnionego okrucień-stwa.Smok po\erający własny ogon: jest dla siebie zródłem \ycia i śmierci.Gnostycznysymbol ouroboros.I symbol panującej u nas tyranii.Rewolucja po\era własne dzieci.Naszarewolucja zrodziła Lenina, potwora, którego świat uwa\a za zbawcę, a który stworzył gułag izrodził kolejnego potwora, Stalina.Stalin zrodzi z czasem następnego i będzie to trwało wnieskończoność.Machina terroru, który stosuje, \eby utrzymać się przy władzy, po\era samąsiebie, po\era Rosjan, dając początek nie kończącemu się cyklowi.Karmi się ludzmi, którychterroryzuje, to kanibal.Mówi pan, \e ja tego więzienia pilnuję.Powtórzę to, co powiedziałemw Moskwie: jestem tylko małą śrubką w gilotynie.- Ale pomógł mi pan uciec.Zna pan ludzi z podziemia, którzy mogą pomóc uciec panu,i to w ka\dej chwili!- Tak pan myśli? Niestety.Kiedy ucieka zwykły Rosjanin, ci na górze wzruszają ramio-nami; mają to gdzieś.Ale kiedy ucieka jeden z nas, ze stra\ników systemu, ścigają go do upa-dłego.NKWD wysyła zabójców, którzy likwidują ka\dego, kto śmiał przejść na stronę wro-ga.Bez protektora, bez ochrony któregoś z zachodnich rządów dopadliby mnie w ciągu kilkudni.A jak ju\ mówiłem, pańscy chlebodawcy mieliby ze mnie du\y po\ytek.Metcalfe długo milczał.To nie był podstęp.Kundrow mówił zupełnie serio.Szczerzenienawidził stalinowskiej Rosji i musiał długo o tym myśleć, pewnie od lat.- W Moskwie przyda się pan bardziej - powiedział w końcu.- Jest pan potrzebny swoimrodakom.- Jeśli prze\yję - odrzekł z sardonicznym uśmiechem Kundrow.- Kiedyś i mnie strzeląw łeb, to tylko kwestia czasu.- Niech pan tylko spojrzy, jak długo pan wytrwał, jak wysoko pan zaszedł.- Jestem jak kameleon, umiem udawać wiernego sługę.To mechanizm obronny.- Mechanizm, który dobrze panu słu\y.- Ten mechanizm niszczy duszę, panie Metcalfe.- Mo\liwe, jeśli pomaga tylko w przetrwaniu.Bo jeśli słu\y wy\szym celom, nieko-niecznie.- Teraz z kolei ja nie rozumiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]