[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmiał się, kiedy Cairncrossnamawiał go na spotkanie z pracownikiem MI 5 i tylko wzruszał ramionami, kiedy tamten groził mudonosem.Próba żałośnie spaliła na panewce i Cairncross musiał wrócid na wygnanie.Niedługo potemKlugman zabrał swoją tajemnicę do grobu.Byli też inni lojalni członkowie partii, którzy odmówili kontaktów z nami.Próbowaliśmy się spotkad zBobem Stewartem i Edith Tudor Hart, którzy w latach 1939-1940 pełnili rolę kurierów Kręgu Pięciu.%7ładne z nich nie chciało z nami rozmawiad.Byli zdyscyplinowanymi bojownikami, którzy zbyt długoprowadzili grę, żeby dad się teraz złamad.Opinia publiczna na ogół nie zdaje sobie sprawy ze słabościpozycji MI 5 przy prowadzeniu tego rodzaju dochodzeo.Nie możemy zmuszad ludzi do rozmów znami.Prawie wszystko, co robimy - z wyjątkiem przypadków, kiedy możemy zagrozid aresztem -zależy od współpracy interesujących nas osób.Na przykład Blunt powiedział nam, że wie jeszcze odwóch innych szpiegach; na ślad jednego z nich wpadł, kiedy tamten próbował zwerbowad LeoLonga, którego już prowadził Blunt.Sytuację dodatkowo komplikowało to, że Blunt miał właśnieromans z potencjalnym werbownikiem.Obaj wskazani przez Blunta ludzie, nadal żyjący w WielkiejBrytanii, pracowali w czasie wojny przy Programie Fantom, pracę tę pózniej porzucili dla karieryakademickiej.Mimo wielu naszych próśb, żaden z nich nie chciał się ze mną spotkad, by porozmawiado swojej pracy na rzecz rosyjskiego wywiadu.Jedyne, co mogliśmy w tej sytuacji zrobid, to ostrzecwyższego funkcjonariusza policji, który przyjaznił się z jednym z tych szpiegów; po naszym ostrzeżeniupolicjant zerwał tę znajomośd.201Po roku spotkao z Bluntem w naturalny sposób wytworzył się pewien schemat.Mogłem z niego wielewydobyd- głównie to, czego sam się dowiadywał z łóżkowych rozmów z Burgessem.Powiedział mi, naprzykład, że próbowano szczęścia z dziennikarzem z Timesa.Odnalazłem go; potwierdził, żeBurgess próbował go zwerbowad, jednak on odrzucił ofertę ze strachu przed wpadką.Inną osobąwskazaną przez Blunta był Tom Wylie, dawno zmarły urzędnik Ministerstwa Wojny.Wylie, jaktwierdził Blunt, pokazywał Burgessowi wszystko, co wpadło mu w ręce.Chociaż pod presją Bluntrozszerzał zakres udzielanych informacji, to zawsze naprowadzały one na ślad tych, co umarli lubdawno odeszli na emerytury, albo takich, którzy z innych powodów nie mieli już dostępu do tajnychinformacji.Domyślałem się, że Blunt musi wiedzied o innych, którzy nadal pracują i mają dostęp do różnychinformacji.I tych ludzi chronił.Jak więc mogłem ich wykryd? Postanowiłem zrobid listę wszystkichprzedwojennych lewicowców wymienionych przez moich rozmówców oraz tych, którzy, ich zdaniem,mogli byd przedmiotem prób rekrutacji ze strony Guy Burgessa.Jedno z nazwisk trafiało niezmiennie na pierwszą pozycję: Alister Watson.Wspominał o nim Berlin,wspominali pisarz Arthur Marshall i Tess Rotschild.Wszyscy oni twierdzili, że Watson był gorliwymmarksistą w Cambridge lat trzydziestych - nieomylny znak, że najprawdopodobniej próbowano gozwerbowad.Zacząłem badad jego przeszłośd.Znałem go dośd dobrze z czasów wojny.Obecnie pracował jakonaukowiec w Ośrodku Badawczym Admiralicji, a od dwóch lat mieszkał, podobnie jak mój brat, wBristolu.W tym czasie nigdy nie interesowałem się Watsonem.Wysoki, chudy z wynędzniałą koziątwarzą i chodzący na palcach w dziwaczny, sztuczny sposób, Watson uważał się za jednego znajwiększych fizyków teoretycznych swoich czasów.Większośd jego kolegów oceniała jednak jegopraktyczne talenty znacznie niżej, a także wytykała mu poważne błędy teoretyczne.Według mnie, byłtrochę szarlatanem.W rzeczywistości Watson okazał się nieudacznikiem.W Cambridge uchodził za wybitnego studenta,któremu miały przypaśd najwyższe akademickie laury, dopóki się nie okazało, że w swojej pracydoktorskiej popełnił niezwykle rażący błąd.Nie udało mu się uzyskad stanowiska adiunkta, wobecczego podjął pracę w Admiralicji.Po służbie w Ośrodku Radarowym i Sygnałowym Marynarki zostałkierownikiem sekcji badao nad wykrywaniem łodzi podwodnych w ARL.Praca tego typu należała donajtajniejszych i najważniejszych prac w całym systemie obronnym NATO, ale równocześnie była toskromna pozycja jak na kogoś, kto się tak świetnie w młodości zapowiadał.W Cambridge Watson był zagorzałym marksistą, co więcej, wielu z moich rozmówców określało gojako arcykapłana teorii marksistowskiej wśród wszystkich Apostołów.Marksizm pociągał goswoją wspaniałą logiką i udzielał odpowiedzi na wszystkie pytania - i to go porywało. Kapitałprzyciągał go tak, jak innych Biblia.Wzorem niedoszłych kaznodziejów zaczął szerzyd nową wiaręwśród kolegów, szczególnie wtedy gdy zaczęły rozwiewad się nadzieje na karierę akademicką.Bluntprzyznał potem, że to Watson szkolił go w marksizmie.Kiedy studiowałem jego akta, uderzyło mnie, że opuścił Cambridge w dziwnych okolicznościach - jużpo ugodzie monachijskiej, kiedy gwałtowne niezadowolenie z postawy naszych kół rządzącychosiągnęło szczyty.Nasuwało to porównanie z przejściem Philby'ego i Burgessa na stronę słusznejsprawy , co nastąpiło w tym samym czasie.Był w tym jeszcze jeden interesujący szczegół.W 1951roku Victor Rotschild napisał do Dicka White'a list, w którym sugerował, że należałoby zbadadkomunistyczne powiązania Watsona z lat trzydziestych.Z nie wyjaśnionych przyczyn wniosek Victoranie miał żadnych następstw, a od tego czasu Watson przeszedł co najmniej trzy weryfikacje, nic niewspominając o swojej politycznej przeszłości.Postanowiłem wymienid nazwisko Watsona przy najbliższym spotkaniu z Bluntem.Zdawałem sobiesprawę, że poruszanie tej sprawy bezpośrednio byłoby stratą czasu, przygotowałem więc listęwszystkich znanych członków Towarzystwa Apostołów, włączając w to Watsona i poprosiłem Blunta owskazanie tych, których znał albo tych, którymi, jego zdaniem, powinienem się zainteresowad.Przejrzał listę, ale nie zwrócił na niego uwagi.- A co pan powie o Alisterze? - spytałem w koocu.- On jest nieważny - odpowiedział zdecydowanie Blunt.Przyszła pora na kolejne starcie.Powiedziałem mu, że znowu kłamie i że wiem, iż Watson był wCambridge jego bliskim przyjacielem i członkiem partii.Twarz Blunta znowu zniekształcił nerwowy tik.Przyznał, że to prawda, że byli przyjaciółmi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Zmiał się, kiedy Cairncrossnamawiał go na spotkanie z pracownikiem MI 5 i tylko wzruszał ramionami, kiedy tamten groził mudonosem.Próba żałośnie spaliła na panewce i Cairncross musiał wrócid na wygnanie.Niedługo potemKlugman zabrał swoją tajemnicę do grobu.Byli też inni lojalni członkowie partii, którzy odmówili kontaktów z nami.Próbowaliśmy się spotkad zBobem Stewartem i Edith Tudor Hart, którzy w latach 1939-1940 pełnili rolę kurierów Kręgu Pięciu.%7ładne z nich nie chciało z nami rozmawiad.Byli zdyscyplinowanymi bojownikami, którzy zbyt długoprowadzili grę, żeby dad się teraz złamad.Opinia publiczna na ogół nie zdaje sobie sprawy ze słabościpozycji MI 5 przy prowadzeniu tego rodzaju dochodzeo.Nie możemy zmuszad ludzi do rozmów znami.Prawie wszystko, co robimy - z wyjątkiem przypadków, kiedy możemy zagrozid aresztem -zależy od współpracy interesujących nas osób.Na przykład Blunt powiedział nam, że wie jeszcze odwóch innych szpiegach; na ślad jednego z nich wpadł, kiedy tamten próbował zwerbowad LeoLonga, którego już prowadził Blunt.Sytuację dodatkowo komplikowało to, że Blunt miał właśnieromans z potencjalnym werbownikiem.Obaj wskazani przez Blunta ludzie, nadal żyjący w WielkiejBrytanii, pracowali w czasie wojny przy Programie Fantom, pracę tę pózniej porzucili dla karieryakademickiej.Mimo wielu naszych próśb, żaden z nich nie chciał się ze mną spotkad, by porozmawiado swojej pracy na rzecz rosyjskiego wywiadu.Jedyne, co mogliśmy w tej sytuacji zrobid, to ostrzecwyższego funkcjonariusza policji, który przyjaznił się z jednym z tych szpiegów; po naszym ostrzeżeniupolicjant zerwał tę znajomośd.201Po roku spotkao z Bluntem w naturalny sposób wytworzył się pewien schemat.Mogłem z niego wielewydobyd- głównie to, czego sam się dowiadywał z łóżkowych rozmów z Burgessem.Powiedział mi, naprzykład, że próbowano szczęścia z dziennikarzem z Timesa.Odnalazłem go; potwierdził, żeBurgess próbował go zwerbowad, jednak on odrzucił ofertę ze strachu przed wpadką.Inną osobąwskazaną przez Blunta był Tom Wylie, dawno zmarły urzędnik Ministerstwa Wojny.Wylie, jaktwierdził Blunt, pokazywał Burgessowi wszystko, co wpadło mu w ręce.Chociaż pod presją Bluntrozszerzał zakres udzielanych informacji, to zawsze naprowadzały one na ślad tych, co umarli lubdawno odeszli na emerytury, albo takich, którzy z innych powodów nie mieli już dostępu do tajnychinformacji.Domyślałem się, że Blunt musi wiedzied o innych, którzy nadal pracują i mają dostęp do różnychinformacji.I tych ludzi chronił.Jak więc mogłem ich wykryd? Postanowiłem zrobid listę wszystkichprzedwojennych lewicowców wymienionych przez moich rozmówców oraz tych, którzy, ich zdaniem,mogli byd przedmiotem prób rekrutacji ze strony Guy Burgessa.Jedno z nazwisk trafiało niezmiennie na pierwszą pozycję: Alister Watson.Wspominał o nim Berlin,wspominali pisarz Arthur Marshall i Tess Rotschild.Wszyscy oni twierdzili, że Watson był gorliwymmarksistą w Cambridge lat trzydziestych - nieomylny znak, że najprawdopodobniej próbowano gozwerbowad.Zacząłem badad jego przeszłośd.Znałem go dośd dobrze z czasów wojny.Obecnie pracował jakonaukowiec w Ośrodku Badawczym Admiralicji, a od dwóch lat mieszkał, podobnie jak mój brat, wBristolu.W tym czasie nigdy nie interesowałem się Watsonem.Wysoki, chudy z wynędzniałą koziątwarzą i chodzący na palcach w dziwaczny, sztuczny sposób, Watson uważał się za jednego znajwiększych fizyków teoretycznych swoich czasów.Większośd jego kolegów oceniała jednak jegopraktyczne talenty znacznie niżej, a także wytykała mu poważne błędy teoretyczne.Według mnie, byłtrochę szarlatanem.W rzeczywistości Watson okazał się nieudacznikiem.W Cambridge uchodził za wybitnego studenta,któremu miały przypaśd najwyższe akademickie laury, dopóki się nie okazało, że w swojej pracydoktorskiej popełnił niezwykle rażący błąd.Nie udało mu się uzyskad stanowiska adiunkta, wobecczego podjął pracę w Admiralicji.Po służbie w Ośrodku Radarowym i Sygnałowym Marynarki zostałkierownikiem sekcji badao nad wykrywaniem łodzi podwodnych w ARL.Praca tego typu należała donajtajniejszych i najważniejszych prac w całym systemie obronnym NATO, ale równocześnie była toskromna pozycja jak na kogoś, kto się tak świetnie w młodości zapowiadał.W Cambridge Watson był zagorzałym marksistą, co więcej, wielu z moich rozmówców określało gojako arcykapłana teorii marksistowskiej wśród wszystkich Apostołów.Marksizm pociągał goswoją wspaniałą logiką i udzielał odpowiedzi na wszystkie pytania - i to go porywało. Kapitałprzyciągał go tak, jak innych Biblia.Wzorem niedoszłych kaznodziejów zaczął szerzyd nową wiaręwśród kolegów, szczególnie wtedy gdy zaczęły rozwiewad się nadzieje na karierę akademicką.Bluntprzyznał potem, że to Watson szkolił go w marksizmie.Kiedy studiowałem jego akta, uderzyło mnie, że opuścił Cambridge w dziwnych okolicznościach - jużpo ugodzie monachijskiej, kiedy gwałtowne niezadowolenie z postawy naszych kół rządzącychosiągnęło szczyty.Nasuwało to porównanie z przejściem Philby'ego i Burgessa na stronę słusznejsprawy , co nastąpiło w tym samym czasie.Był w tym jeszcze jeden interesujący szczegół.W 1951roku Victor Rotschild napisał do Dicka White'a list, w którym sugerował, że należałoby zbadadkomunistyczne powiązania Watsona z lat trzydziestych.Z nie wyjaśnionych przyczyn wniosek Victoranie miał żadnych następstw, a od tego czasu Watson przeszedł co najmniej trzy weryfikacje, nic niewspominając o swojej politycznej przeszłości.Postanowiłem wymienid nazwisko Watsona przy najbliższym spotkaniu z Bluntem.Zdawałem sobiesprawę, że poruszanie tej sprawy bezpośrednio byłoby stratą czasu, przygotowałem więc listęwszystkich znanych członków Towarzystwa Apostołów, włączając w to Watsona i poprosiłem Blunta owskazanie tych, których znał albo tych, którymi, jego zdaniem, powinienem się zainteresowad.Przejrzał listę, ale nie zwrócił na niego uwagi.- A co pan powie o Alisterze? - spytałem w koocu.- On jest nieważny - odpowiedział zdecydowanie Blunt.Przyszła pora na kolejne starcie.Powiedziałem mu, że znowu kłamie i że wiem, iż Watson był wCambridge jego bliskim przyjacielem i członkiem partii.Twarz Blunta znowu zniekształcił nerwowy tik.Przyznał, że to prawda, że byli przyjaciółmi [ Pobierz całość w formacie PDF ]