[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To było obłędne!- Dobrze ci poszło, synu odpowiedział. Masz wrodzony talent.Synu.Tylko Oliwia mówiła do niego synu.Zdziwiła się, że Richie nie zaprotestował nataką poufałość, bo wiedziała, że nie znosił, gdy ktoś się tak do niego zwracał.Może uznałszczerość Aleksandra albo w podnieceniu nie usłyszał tego słowa.- Nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak dobrze sobie radził ze sprzęgłem za pierwszymrazem zauważył Aleksander.- To chyba dlatego, że wiem, jak działa sprzęgło, prawda, proszę pana?- Chyba tak.Richie odwrócił się.- Widziałaś, jak cofałem, mamo?- Tak.Bardzo sprawnie jak na młodego kierowcę.- Na pewno mógłbym prowadzić twoją furgonetkę, bo ma automatyczną skrzyniębiegów.- Myślę, że dosyć już jazdy na pierwszy dzień, Richie.I masz chyba jakieś lekcje doodrabiania?- Och, mamusiu!- Za parę minut będę na górze, żeby przygotować kolację.Zobaczę, co zrobiłeś.Aleksander wrzucił kluczyki do kieszeni dżinsów i powiedział do Richiego:- Muszę pokazać twojej mamie rośliny, których nie należy ruszać.Ale kiedy skończymy,możesz mi doprowadzić samochód do bramy po odrobieniu lekcji.Zgoda? Zgoda, panie Chaubere! Do zobaczenia! - Richie podbiegł do drzwi powozowni, żebyjak najprędzej zabrać się do pracy.Oliwia popatrzyła na Aleksandra.Tak po prostu udało mu się namówić Richiego doodrabiania lekcji, co dla niej było zawsze wielkim problemem. Ma pan dobre podejście do dzieci - zauważyła. Zawsze uważałem, że byłoby to ciekawe doświadczenie mieć syna - odpowiedziałAleksander patrząc, jak Richie znika w drzwiach domu. Tego bym nie powiedziała. Zaśmiała się.- Raczej jest to doświadczenie frustrującei trudne. Ale również satysfakcjonujące? Często.Spojrzała na Aleksandra, zastanawiając się, dlaczego nigdy przedtem nie trafiła na takiegomężczyznę.Wiedziała na pewno, że on nie mówi tego, żeby jej zrobić przyjemność.Naprawdę polubił chłopca. Pokażę pani te lilie, o których mówiłem.Szedł wzdłuż ściany oleandrów, a ona, idąc za nim, starała się nie zwracać uwagi nasmukłą, męską sylwetkę o szerokich ramionach.Nigdy nie podobali jej się mężczyzni zdługimi włosami, ale u Aleksandra wyglądały one właściwie, nawet romantycznie, ipodkreślały wrażenie, że pochodzi trochę jakby z innego świata. Nie rozumiem jednej rzeczy - zaczęła, idąc za nim.-Jeżeli planuje pan sprzedaż domu,dlaczego się pan przejmuje tymi liliami?56 Ponieważ są niezwykle trudne do wyhodowania.Odkryłem, że nie rosną wpomieszczeniach zamkniętych.W przeciwnym razie zabrałbym trochę z sobą.Są zbyt cenne,żeby je zniszczyć. Cenne, dlaczego? Posiadają właściwości medyczne, które są jeszcze nie w pełni zbadane.Weszli w głąb ogrodu i okrążyli obrośnięty irysami stawek, w którym było więcejmułu niż wody.Nim doszli do lilii, Oliwia musiała wysilić wzrok, żeby odróżnić ich kolor wzapadającym zmierzchu.- Są tutaj - oświadczył Aleksander, rozchylając zwisające gałęzie wierzby.Aby lepiej widzieć, Oliwia musiała stanąć tuż obok niego.Czy specjalnie tak się ustawił?Wspomniała słowa pani Foster. Zamykaj dobrze drzwi na noc.Nie przebywaj z nim sama pozapadnięciu zmroku".Czy była to głupota, że zaufała temu nie znanemu mężczyznie i nietylko sama się z nim zadawała, ale pozwoliła na to swemu synowi?Ale cóż takiego zrobił, żeby go o coś podejrzewać? Nic.Zganiwszy siebie w duchu zawiarę w złośliwe plotki, Oliwia wyciągnęła szyję i spojrzała na zarośnięty klomb.- To są lilie? spytała sceptycznie, bo nigdy nie widziała, żeby lilie rosły w takichwarunkach.- Tak.Bardzo stara odmiana, jak mówiłem.Oliwia zobaczyła ciemne, szkarłatne kwiaty, których środek przypominał fuksje, izafascynowana wyciągnęła rękę.- Niech pani nie dotyka! - krzyknął.Cofnęła rękę.- Dlaczego?- Są trujące.Mogą wywołać reakcję na skórze.- To dziwne - mruknęła.- Dziwne?Czuła na szyi jego oddech.Na jej skórze pojawiła się gęsia skórka i odsunęła się nieco,odczuwając niepokój z powodu jego bliskości.- Tak - odpowiedziała drżącym głosem, starając się kontrolować swój puls i głos. Tenkwiat wydaje się suchy, prawie papierowy.- Ale jest piękny, prawda?- Cudowny.- Jeszcze raz spojrzała na roślinę.- Nie zamykają się na noc.- Są mocne.Podobieństwo między nim a rośliną nie uszło jej uwagi.Postanowiła ograniczać nieco wyobraznię i ponownie zwróciła uwagę na kwiaty.- Ciekawe.Liście ma zielone.Wydawałoby się, że roślina kwitnąca nocą jest saprofitem.- Co to jest saprofit?- Roślina, która rośnie na podłożu gnilnym, jak grzyby.- Coś, co zależy od fotosyntezy?- Tak.- Może dlatego, że kwitną i nocą, i dniem, mają cechy obu rodzajów roślin.Jego głęboki głos otulał ją jakby aksamitem powodując, że obawy pani Foster wydawałysię zupełnie bezpodstawne.Upewniał ją w tym jeszcze fakt, że nie starał się jej dotknąć.Jeślibyłby psychopatą, na pewno wykorzystałby taką okazję, a jednak Aleksander zachowywałdystans.- Może.- Spojrzała na niego i zauważyła, że obserwuje ją, a nie kwiaty, co ją znówzaniepokoiło. Myślę, że kwiaty dobrze się trzymają, skoro są takie suche.- Tak.- Aleksander znów zwrócił uwagę na rośliny rosnące u swych stóp.- Kwiatkwitnie bardzo długo.Ten ma już ponad sto lat.- Słucham? zdumiała się. Czy pan powiedział sto lat?- Tak.Bardzo długo żyje, jak roślina stuletnia z południowo-zachodnich pustyni.- Skąd pan wie, że ten kwiat ma sto lat? Przecież nie było tu pana, żeby to móc57stwierdzić.Zamrugał i umknął jej wzrokiem.- Chaubere'owie obserwowali tę roślinę od lat, madame.A zapewniam panią, że teobserwacje były bardzo dokładne.Coś w jego tonie i unikanie jej wzroku sprawiły, że zaczęła podejrzewać kłamstwo.- Wracamy? - spytał.- Jeżeli to wszystkie lilie, jakie chciał mi pan pokazać.- Wszystkie.Podszedł do stawu, a ona posuwała się ostrożnie za nim, nie przyzwyczajona do ciemności takjak on [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- To było obłędne!- Dobrze ci poszło, synu odpowiedział. Masz wrodzony talent.Synu.Tylko Oliwia mówiła do niego synu.Zdziwiła się, że Richie nie zaprotestował nataką poufałość, bo wiedziała, że nie znosił, gdy ktoś się tak do niego zwracał.Może uznałszczerość Aleksandra albo w podnieceniu nie usłyszał tego słowa.- Nigdy nie widziałem, żeby ktoś tak dobrze sobie radził ze sprzęgłem za pierwszymrazem zauważył Aleksander.- To chyba dlatego, że wiem, jak działa sprzęgło, prawda, proszę pana?- Chyba tak.Richie odwrócił się.- Widziałaś, jak cofałem, mamo?- Tak.Bardzo sprawnie jak na młodego kierowcę.- Na pewno mógłbym prowadzić twoją furgonetkę, bo ma automatyczną skrzyniębiegów.- Myślę, że dosyć już jazdy na pierwszy dzień, Richie.I masz chyba jakieś lekcje doodrabiania?- Och, mamusiu!- Za parę minut będę na górze, żeby przygotować kolację.Zobaczę, co zrobiłeś.Aleksander wrzucił kluczyki do kieszeni dżinsów i powiedział do Richiego:- Muszę pokazać twojej mamie rośliny, których nie należy ruszać.Ale kiedy skończymy,możesz mi doprowadzić samochód do bramy po odrobieniu lekcji.Zgoda? Zgoda, panie Chaubere! Do zobaczenia! - Richie podbiegł do drzwi powozowni, żebyjak najprędzej zabrać się do pracy.Oliwia popatrzyła na Aleksandra.Tak po prostu udało mu się namówić Richiego doodrabiania lekcji, co dla niej było zawsze wielkim problemem. Ma pan dobre podejście do dzieci - zauważyła. Zawsze uważałem, że byłoby to ciekawe doświadczenie mieć syna - odpowiedziałAleksander patrząc, jak Richie znika w drzwiach domu. Tego bym nie powiedziała. Zaśmiała się.- Raczej jest to doświadczenie frustrującei trudne. Ale również satysfakcjonujące? Często.Spojrzała na Aleksandra, zastanawiając się, dlaczego nigdy przedtem nie trafiła na takiegomężczyznę.Wiedziała na pewno, że on nie mówi tego, żeby jej zrobić przyjemność.Naprawdę polubił chłopca. Pokażę pani te lilie, o których mówiłem.Szedł wzdłuż ściany oleandrów, a ona, idąc za nim, starała się nie zwracać uwagi nasmukłą, męską sylwetkę o szerokich ramionach.Nigdy nie podobali jej się mężczyzni zdługimi włosami, ale u Aleksandra wyglądały one właściwie, nawet romantycznie, ipodkreślały wrażenie, że pochodzi trochę jakby z innego świata. Nie rozumiem jednej rzeczy - zaczęła, idąc za nim.-Jeżeli planuje pan sprzedaż domu,dlaczego się pan przejmuje tymi liliami?56 Ponieważ są niezwykle trudne do wyhodowania.Odkryłem, że nie rosną wpomieszczeniach zamkniętych.W przeciwnym razie zabrałbym trochę z sobą.Są zbyt cenne,żeby je zniszczyć. Cenne, dlaczego? Posiadają właściwości medyczne, które są jeszcze nie w pełni zbadane.Weszli w głąb ogrodu i okrążyli obrośnięty irysami stawek, w którym było więcejmułu niż wody.Nim doszli do lilii, Oliwia musiała wysilić wzrok, żeby odróżnić ich kolor wzapadającym zmierzchu.- Są tutaj - oświadczył Aleksander, rozchylając zwisające gałęzie wierzby.Aby lepiej widzieć, Oliwia musiała stanąć tuż obok niego.Czy specjalnie tak się ustawił?Wspomniała słowa pani Foster. Zamykaj dobrze drzwi na noc.Nie przebywaj z nim sama pozapadnięciu zmroku".Czy była to głupota, że zaufała temu nie znanemu mężczyznie i nietylko sama się z nim zadawała, ale pozwoliła na to swemu synowi?Ale cóż takiego zrobił, żeby go o coś podejrzewać? Nic.Zganiwszy siebie w duchu zawiarę w złośliwe plotki, Oliwia wyciągnęła szyję i spojrzała na zarośnięty klomb.- To są lilie? spytała sceptycznie, bo nigdy nie widziała, żeby lilie rosły w takichwarunkach.- Tak.Bardzo stara odmiana, jak mówiłem.Oliwia zobaczyła ciemne, szkarłatne kwiaty, których środek przypominał fuksje, izafascynowana wyciągnęła rękę.- Niech pani nie dotyka! - krzyknął.Cofnęła rękę.- Dlaczego?- Są trujące.Mogą wywołać reakcję na skórze.- To dziwne - mruknęła.- Dziwne?Czuła na szyi jego oddech.Na jej skórze pojawiła się gęsia skórka i odsunęła się nieco,odczuwając niepokój z powodu jego bliskości.- Tak - odpowiedziała drżącym głosem, starając się kontrolować swój puls i głos. Tenkwiat wydaje się suchy, prawie papierowy.- Ale jest piękny, prawda?- Cudowny.- Jeszcze raz spojrzała na roślinę.- Nie zamykają się na noc.- Są mocne.Podobieństwo między nim a rośliną nie uszło jej uwagi.Postanowiła ograniczać nieco wyobraznię i ponownie zwróciła uwagę na kwiaty.- Ciekawe.Liście ma zielone.Wydawałoby się, że roślina kwitnąca nocą jest saprofitem.- Co to jest saprofit?- Roślina, która rośnie na podłożu gnilnym, jak grzyby.- Coś, co zależy od fotosyntezy?- Tak.- Może dlatego, że kwitną i nocą, i dniem, mają cechy obu rodzajów roślin.Jego głęboki głos otulał ją jakby aksamitem powodując, że obawy pani Foster wydawałysię zupełnie bezpodstawne.Upewniał ją w tym jeszcze fakt, że nie starał się jej dotknąć.Jeślibyłby psychopatą, na pewno wykorzystałby taką okazję, a jednak Aleksander zachowywałdystans.- Może.- Spojrzała na niego i zauważyła, że obserwuje ją, a nie kwiaty, co ją znówzaniepokoiło. Myślę, że kwiaty dobrze się trzymają, skoro są takie suche.- Tak.- Aleksander znów zwrócił uwagę na rośliny rosnące u swych stóp.- Kwiatkwitnie bardzo długo.Ten ma już ponad sto lat.- Słucham? zdumiała się. Czy pan powiedział sto lat?- Tak.Bardzo długo żyje, jak roślina stuletnia z południowo-zachodnich pustyni.- Skąd pan wie, że ten kwiat ma sto lat? Przecież nie było tu pana, żeby to móc57stwierdzić.Zamrugał i umknął jej wzrokiem.- Chaubere'owie obserwowali tę roślinę od lat, madame.A zapewniam panią, że teobserwacje były bardzo dokładne.Coś w jego tonie i unikanie jej wzroku sprawiły, że zaczęła podejrzewać kłamstwo.- Wracamy? - spytał.- Jeżeli to wszystkie lilie, jakie chciał mi pan pokazać.- Wszystkie.Podszedł do stawu, a ona posuwała się ostrożnie za nim, nie przyzwyczajona do ciemności takjak on [ Pobierz całość w formacie PDF ]