[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W Holandii tego nie uczą.Kaatya chciała go kopnąć, ale nie trafiła. Ała!  krzyknęła Prudence. Och, przepraszam. Kaatya pogładziła ją po policzku.Cała trójka leżała w milczeniu.O szyby wściekle walił deszcz.Wesoła atmosfera szkolnego internatu skończyła się równie gwałtownie, jak się zaczęła.Z jednej strony Prudence czuła przylegającą do niej ciepłą skórę Kaatyi i jej sterczące kościudowe, z drugiej zaś rozpoznawała znajomą twardość Stephena, dziwnie obcą w tym łóżku inie znanej jej piżamie.Zastanawiała się, co też on w tej chwili czuje.Jest podniecony?Skrępowany? Nie miała pojęcia.Ręka Stephena zaczęła błądzić po jej brzuchu. Bardzo przepraszam za to wszystko  wymamrotał.Prudence nie wiedziała, czy było toskierowane do niej, czy też raczej do Kaatyi? O którą z nich było w tym łóżku za dużo?Przysunął się bliżej.Przesunął rękę i teraz czuła tylko jego poruszające się ramię, podczasgdy po brzuchu gładził Kaatyę. Nigdy nie chciałem żadnej z was skrzywdzić  powiedział. Obie jesteściewspaniałymi kobietami.Kaatya przewróciła się na bok i wtuliła w Prudence.Sięgnęła poprzez piersi Prudence, bymóc pieścić Stephena. Kochasz nas obie, prawda?Stephen przytaknął skinieniem głowy.Prudence czuła dotyk jego policzka na twarzy. Więc kochaj nas obie  szepnęła Kaatya.Pocałowała Prudence w ramię. Pocałuj ją dodała.Stephen palcem obrócił twarz Prudence ku sobie.Pocałował ją w usta.Gdy to robił,Kaatya pogłaskała Prudence po plecach.Stephen jedną ręką zsunął z siebie spodnie odpiżamy.Kaatya wzięła dłoń Prudence i powiodła ją w dół, ku penisowi Stephena. Nie chowaj się przed nami  powiedziała cicho Kaatya. Nie wstydz się. Przykryłaswoją ręką dłoń Prudence i razem teraz pieściły jądra Stephena. Przecież znasz nas obie.Oddech Stephena stawał się coraz szybszy.Jej także, a może to Kaatya tak dyszała? Prudence straciła już rozeznanie, które ciało należało do kogo.gdzie kończyło się jej, azaczynały ich? Penis Stephena otarł się o jej włosy łonowe.Jakieś palce wsunęły go w nią.Stephen położył się na Prudence.Gdy się w niej poruszał, guziki jego piżamy ocierały się ojej piersi.Czując, jak zalewa ją fala gorąca, Prudence rozłożyła szeroko nogi.Czy to ona takjęczała? Obróciła głowę i jej usta zetknęły się z szerokimi, miękkimi wargami Kaatyi.Stephen ramieniem przygarnął Kaatyę ku nim.Teraz poruszała się wraz z nimi. Czyż ona nie jest wspaniała?  wydyszała Kaatya. Co za kobieta.Nic dziwnego, że jejpragnąłeś.Wzięła rękę Prudence i wsunęła ją sobie między nogi  jakież nęcone i wilgotne miałatam włosy! Prudence nie miała odwagi toruszyć ręką, lecz Kaatya ją w tym wyręczyła i samapocierała liąo swoje wilgotne wnętrze, twardą kuleczkę łechtaczki.Szczytovała prawienatychmiast, ściskając dłoń Prudence udami.Krzykicła  głośno i przejmująco.Stephenwręcz oszalał; tak głośnych ęków Prudence nigdy wcześniej u niego nie słyszała.Zciskałaje;o pośladki, lecz dłoń Kaatyi także już tam była.Wsunęła mu paec w odbyt i gwałtownienim poruszała.Więc to go tak podniecało! Prudence nigdy tego nie robiła.Dopiero terazprzekonała się, ;e była to pieszczota przyprawiająca go o paroksyzm rozkoszy.Jieprzeszkadzała więc Kaatyi, próbując skoncentrować się na własnym zadowoleniu, leczobecność dwóch ciał zdawała jej się v tym przeszkadzać.Nagle Stephen, z głośnym,przenikliwym okrzykiem wytrysnął w nią.Drżąc na całym ciele, leżał nieruchomo z twarzą wtuloną w poduszkę. Mężczyzni, co oni wiedzą?  mruknęła Kaatya.Wsunęła rękę pomiędzy ich ciała.Stephen odsunął się nieco, y zrobić jej miejsce.Jego penis wyślizgnął się z Prudence.PalceLaatyi pieściły Prudence z takim znawstwem, że nieomal od razu zaczęła krzyczeć i szlochaćna przemian.Odwróciła głowę od Stehena i przytuliła się do ramienia jego żony.Kaatya nieod razu wzięła rękę, lecz chwilę jeszcze obejmowała kępkę Prudence, żując na swoichpalcach jej najbardziej intymne pulsowanie.Tik:iktik, pulsowała Prudence jak rozprężającysię w samochodzie silnik.Stephen odrobinę zmienił pozycję.Jego ręka, męska i ciężka, spoczywała teraz wraz zdłonią Kaatyi pomiędzy udami Prudence. Czyż ona nie jest wspaniała?  mruknął sennie.Ciekawe, pomyślała Prudence, którą znich miał na myśli?Jamie potrzebował dwóch godzin, by przejść z Clapham do Jackney.W tym czasiesobotni wieczór zdążył przejść we wczesne godziny niedzieli.Do butów wlewała mu sięwoda, stopy miał lokre, a ubranie przemoczone do suchej nitki.Szedł przez zupełnie mu obcączęść Londynu, aż dotarł do Parliament Square.Potem znalazł się na Trafalgar Square, minąłStrand i Fleet Street, za którą znowu wszedł w okolice mu nie znane.Kierował się na północ.Po roku spędzonym w drużynie skautów  co dzisiaj wspominałze skrępowaniem  zdobył umiejętność orientacji w terenie.Wybierał główne ulice, gdyżbyły na nich drogowskazy, które pomagały mu się odnalezć: SHOREDITCH 1, 5 KM,HACKNEY 3 KM.Stracił poczucie rzeczywistości, czuł się jak samotny pyłek w ogromnym,pustym wszechświecie.Całe jego dotychczasowe życie, całe jestestwo zostało gdzieś za nim, a on sam przekroczył barierę samotności i z każdym chwiejnym krokiem przybliżał się doegzystencjalnej nicości, w której żaden drogowskaz nie powie mu, dokąd powinien zmierzać.HACKNEY I KM.Szedł wzdłuż pozamykanych sklepów, opustoszałych zakładów.Przejeżdżające ciężarówki ochlapywały go wodą z kałuż.SAINSBURY S; GDZIE DOBREJEDZENIE KOSZTUJE TANIEJ.Kiedyś wykładał towar na półki, przypomniał sobiezdziwiony.Dojrzał oświetlone okno. BeeGee Cars: Potrzebni kierowcy.Otworzył drzwi i wszedłdo dyspozytorni radiotaxi.Pod gołą żarówką, przy biurku siedziało dwóch palącychmężczyzn.W pokoju cuchnęło zatęchłym dymem miliona wypalonych papierosów.Spytał icho drogę do Romilly Street.Jeden zaczął mu tłumaczyć. Najpierw w lewo.potem wprawo. Dobrze się czujesz, stary?Jamie widział mężczyznę jak przez mgłę.Wyglądał, jakby się kiwał w przód i w tyłniczym wycięta z kartonu postać przymocowana do podłogi.Jeszcze chwila, a złoży się wpół.Jamie wyszedł, mając do pokonania jeszcze tylko kilka ulic.W lewo, a potem prawo.amoże w prawo, a potem w lewo.? Nagle zauważył tabliczkę: Romilly Street.Była 2.20.Szedł ulicą, wzdłuż której ciągnęły się ciemne domy.Wyglądały, jakby nigdynikt w nich nie mieszkał.Za jednymi drzwiami dwa razy krótko zaszczekał pies, potemzapadła cisza.Jamie nie miał pojęcia, w którym z tych domów mieszkała Maddy.I tak cud, żew ogóle zapamiętał nazwę ulicy.Przyglądał się majaczącym niewyraznie w świetle latarnidomom.Jeżeli nie odnajdzie Maddy, przyjdzie mu tu umrzeć.Nagle zauważył furgonetkę:  Fox Gardening Services.Jego ciotka gdzieś tu była.Pomyślał: moje ciotki to jedyne osoby na świecie, które mogą mnie uratować.Rodzice bylido niczego.Przyglądał się domom.Skrzynki z kwiatami w oknach  skoro mieszkała zogrodniczką, musiała mieć w oknach kwiaty.Ale skrzynki były w niejednym domu, przyniektórych stały nawet altanki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl