[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.DaÅ‚em jej adres Tatiany WÅ‚adimirownej i adresmieszkania w Butowie, bo te papiery też musieliÅ›my sprawdzić:ulica KazaÅ„ska 46 mieszkania 23.ObiecaÅ‚em jej, że jeÅ›li towszystko zaÅ‚atwi, zabiorÄ™ jÄ… do zdziersko drogiego baru na naj­wyższym piÄ™trze hotelu przy Teatrze Bolszoj.- Nie przepracujÄ™ siÄ™ - powiedziaÅ‚em.- I nic nie bÄ™dzie mnieto kosztowaÅ‚o.Tatiana WÅ‚adimirowna to bardzo miÅ‚a starszapani.PrzeżyÅ‚a oblężenie Leningradu.- No, tak.- mruknÄ…Å‚ Steve.%7Å‚eby odciÄ…gnąć go od taÅ„cadzikusów, Tatiana WÅ‚adimirowna musiaÅ‚aby być co najmniejpięćdziesiÄ…t lat mÅ‚odsza.WiÄ™c obejrzeliÅ›my taniec.Z maÅ‚ego, brudnego boksu polewej stronie sceny.Po kilku minutach bÄ™bny ucichÅ‚y i kelnerkina powrót wÅ‚ożyÅ‚y sukienki.Steve nagrodziÅ‚ je oklaskami. SpytaÅ‚ mnie o Kozaka.- Wiesz, czyja to przykrywka? Twój przyjaciel Kozak.- No?- ZastÄ™pcy szefa prezydenckiej administracji.Prawdopodob­nie.Albo szefa rady bezpieczeÅ„stwa.Ci z Sankt PetersburgabiorÄ… wszystko, co siÄ™ da, i stara banda z Ministerstwa Obronyzaczyna siÄ™ denerwować.PróbujÄ… zgarnąć jak najwiÄ™cej kasy,dopóki jeszcze mogÄ….Pewnie zatrzymajÄ… część tej spółki, żebymieć potem na drobne wydatki.- Może.Nie jesteÅ›my aż tak naiwni, Steve.Pewnie masz racjÄ™.Ale projekt jest już w realizacji i tylko to siÄ™ liczy.Za kilka ty­godni dostanÄ… drugÄ… transzÄ™, ostatniÄ… za parÄ™ miesiÄ™cy.Twier­dzÄ…, że pod koniec lata na platformÄ™ popÅ‚ynie pierwsza ropa.JeÅ›li do wiosny nie zacznÄ… spÅ‚acać kredytu, zabulÄ… karÄ™, zgodniez umowÄ….- Na pewno wiesz, co robisz, Nick.A propos: trochÄ™ popy­taÅ‚em.MówiÅ‚eÅ›, że ta firma logistyczna należy do Narodnieftu,tak? To wydmuszka.Nikt o niej nie sÅ‚yszaÅ‚.Ich logistyka polegapewnie tylko na tym, że pompujÄ… kasÄ™ do Liechtensteinu.Jakdowiesz siÄ™, kto za tym stoi, daj mi znać.- Może.MiÄ™dzy stolikami maszerowaÅ‚y trzy dziewczyny w czerwo-noarmiejskich papachach.W rÄ™kach trzymaÅ‚y repliki pistoletówmaszynowych (przynajmniej myÅ›lÄ™, że repliki) i byÅ‚y opasaneszerokÄ… taÅ›mÄ… z nabojami, starannie uÅ‚ożonÄ…, żeby niczego niezasÅ‚aniaÅ‚a.Mnóstwo silikonu i bardzo maÅ‚o wÅ‚osów na ciele.- Nie jedziesz na Kaukaz? - spytaÅ‚em.W telewizji mówili, że znowu robi siÄ™ tam gorÄ…co, w którymÅ›z tych muzuÅ‚maÅ„skich regionów, gdzie zawsze ktoÅ› siÄ™ buntujei umiera. - Pewnie pojadÄ™ - odparÅ‚.- Ale trudno takie coÅ› sprzedać.Londyn ma to gdzieÅ›, chyba że liczba ofiar ma co najmniej trzyzera.Poza tym, Rosjanie nikogo tam nie wpuszczajÄ….Trzeba je­chać do Czeczenii i dać komuÅ› w Å‚apÄ™, żeby przeprowadziÅ‚ ciÄ™przez granicÄ™.Może w przyszÅ‚ym tygodniu.Szkoda by byÅ‚o stra­cić okazjÄ™.Dwóch turystów zniknęło w kabinach obok toalet, zabierajÄ…cze sobÄ… niedzwiedzia i królika.Skoro już mówiÄ™ ci wszystko,muszÄ™ siÄ™ również przyznać, że ja też to robiÅ‚em, to albo coÅ› po­dobnego.W Moskwie pÅ‚aciÅ‚em za to chyba ze trzy razy.Zapierwszym razem przypadkowo, gdy za pózno zdaÅ‚em sobiesprawÄ™ i za daleko to zaszÅ‚o, bym mógÅ‚ siÄ™ powstrzymać,a potem jeszcze dwa razy, gdy zÅ‚amaÅ‚em tabu i pomyÅ›laÅ‚em, a cotam.Raz, na samym poczÄ…tku, udaÅ‚o mi siÄ™ nawet wyrwać ukra­iÅ„skÄ… modelkÄ™ i zaciÄ…gnąć jÄ… za friko na chatÄ™, chociaż byÅ‚awtedy w pracy.Nie potÄ™piaj mnie za to.W Londynie nigdy bymtego nie zrobiÅ‚.Przynajmniej na razie mnie nie potÄ™piaj.- Steve - spytaÅ‚em - myÅ›lisz czasem o tym? To znaczy, niemartwi ciÄ™, jak tu żyjemy? Co by powiedziaÅ‚a twoja matka,gdyby ciÄ™ teraz zobaczyÅ‚a?- Moja matka nie żyje.- Wiesz, o co mi chodzi.- Rosja.- Steve spojrzaÅ‚ mi prosto w oczy swymi nabieg-Å‚ymi krwiÄ… oczami i nagle spoważniaÅ‚.- Rosja jest jak lariam.Wiesz, to lekarstwo na malariÄ™, po którym ma siÄ™ tak odlecianesny, że można wyskoczyć przez okno.JeÅ›li zaczynasz mieć lÄ™ki,obawy i wyrzuty sumienia, powinieneÅ› to rzucić.PowinieneÅ›rzucić RosjÄ™.Bo zwariujesz.- Przedtem mówiÅ‚eÅ›, że Rosja jest jak polon.- NaprawdÄ™? Znowu przestaÅ‚ mnie sÅ‚uchać.SkupiÅ‚ wzrok na rurze, wokółktórej blondyna w kowbojskim kapeluszu, skórzanych ochra­niaczach i w niczym wiÄ™cej Å‚apaÅ‚a na lasso stadko brunetekw skórzanym bikini.PomachaÅ‚ do kelnerki i stukajÄ…c palcemw pusty kieliszek, poprosiÅ‚ o kolejnÄ… dawkÄ™ moÅ‚dawskiegomerlota. 11GdzieÅ› w poÅ‚owie lutego Tatiana WÅ‚adimirowna znowu byÅ‚aw Butowie, chyba z KatiÄ….ZobaczyÅ‚em siÄ™ z nimi zaraz po po­wrocie, kiedy pojechaliÅ›my na narty do parku w KoÅ‚omienskojena drugim brzegu zamarzniÄ™tej na kamieÅ„ rzeki Moskwy.My­Å›laÅ‚aÅ›, że nie umiem jezdzić na nartach, prawda? I miaÅ‚aÅ› racjÄ™.Kiedy zaprowadziliÅ›my TatianÄ™ WÅ‚adimirowna do zabÅ‚oco­nej kafejki przy wejÅ›ciu do parku, przepÄ™dziÅ‚a nas machniÄ™ciemrÄ™ki i zamówiÅ‚a herbatÄ™ i bliny.Masza i Katia miaÅ‚y wÅ‚asnenarty, dÅ‚uższe i cieÅ„sze niż te, które pamiÄ™taÅ‚em ze studenckichczasów, z tygodniowego wypadu na stok (siedem dni chlania,sikania do umywalki i zwichniÄ™ta kostka u nogi).Ja wypożyczy­Å‚em moje w kiosku za bramÄ…, deski i filcowe buty, które pierw­szy raz noszono chyba podczas inwazji Rosji na FinlandiÄ™.UbityÅ›nieg pod pÅ‚otem cmentarza na mojej ulicy przypominaÅ‚ jużwielowarstwowy wÅ‚oski deser, który tak ci smakuje: górna war­stwa byÅ‚a biaÅ‚awa, ta pod niÄ… kremowa, trzecia brudnożółta jakkwas z przeciekajÄ…cego akumulatora, nastÄ™pna byÅ‚a nadziewanaÅ›mieciami (zbitymi butelkami, torebkami po chipsach i samo­tnym butem zawieszonym w biaÅ‚ej ziarnistej lawie), a ta ostat­nia, ta na samym dole, skÅ‚adaÅ‚a siÄ™ ze zÅ‚owieszczego czarnegoszlamu.Ale w KoÅ‚omienskoje Å›nieg byÅ‚ wciąż biaÅ‚y, gÅ‚upio biaÅ‚y, na wierzchu twardy i bolaÅ‚o, kiedy siÄ™ upadÅ‚o, a ja padaÅ‚emciÄ…gle, zjeżdżajÄ…c na dół i wdrapujÄ…c siÄ™ na górÄ™, parÄ™ razy gu­biÄ…c przy tym okulary, których szukaÅ‚em w puchu odzianymiw grube rÄ™kawice paluchami.Jazda na nartach byÅ‚a dla Maszy i Kati czymÅ› naturalnym,jak chodzenie na wysokich obcasach czy taÅ„czenie.ZmiaÅ‚y siÄ™,kiedy siÄ™ przewracaÅ‚em, ale nie popÄ™dzaÅ‚y mnie, cierpliwie cze­kajÄ…c, aż nabiorÄ™ wprawy.W kÄ™pie dÄ™bów byÅ‚ drewniany domek,zbudowany ponoć przez Piotra Wielkiego, i stara cerkiew po­Å›wiÄ™cona - jak wszystkie cerkwie - jakiemuÅ› mitycznemu zwy­ciÄ™stwo Rosjan nad Polakami.Cerkiew byÅ‚a zamkniÄ™ta i ople­ciona poziomymi rusztowaniami jak naszyjnikami z ciosówjakiegoÅ› zwierzÄ™cia.StaÅ‚ tam mężczyzna z saniami obwieszonymidzwonkami, ciÄ…gniÄ™tymi przez trzy biaÅ‚e konie, który oferowaÅ‚klientom przejażdżkÄ™ miÄ™dzy drzewami.Dziewczyny byÅ‚yw kombinezonach narciarskich, cienkich wodoodpornych spod­niach i aerodynamicznych kurtkach.Ja nie, wiÄ™c byÅ‚em zgrzanyi spocony.Ale kiedy weszliÅ›my na szczyt stoku nad jeziorem,zamarzniÄ™tym poÅ›ród nagiego lasu, przestaÅ‚o to mieć znaczenie.Widok zapieraÅ‚ dech w piersi.Gdy wróciliÅ›my do kafejki, dziewczyny poszÅ‚y do toaletyprzebrać siÄ™ w dżinsy, pamiÄ™tam, że po kolei, nie razem, podczasgdy ja tajaÅ‚em powoli z TatianÄ… WÅ‚adimirownÄ….- Brawo, Kolia - powiedziaÅ‚a, kiedy już wszyscy usied­liÅ›my.- NiedÅ‚ugo bÄ™dziesz jednym z nas.Prawdziwym Rosja­ninem.- Może i bÄ™dzie - mruknęła Masza.- Nie umie jezdzić nanartach, za to uwielbia baniÄ™.- SpojrzaÅ‚a na mnie, uÅ›miechajÄ…csiÄ™ kÄ…cikiem ust znaczÄ…co i z wyraznym triumfem.Zaczerwie­niÅ‚em siÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl