[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak, w nim coś nurtuje, może jakaś kobieta igrała z jego uczuciem.Potrzeba mu kogoś,przed kim mógłby się wypowiedzieć i ulżyć sobie odparła pani Berg gorąco.55XV.Pan Halvor był całkowicie ze swej przeszłości zadowolony.%7łałował tylko jednego, że wswej młodzieńczej bucie, zaparł się niskiego pochodzenia i przyjął obce nazwisko.I gdyby sięto dało zrobić, chętnie sprzedałby nazwisko Purgsenius za tę samą cenę, którą zań zapłacił.Musiał się zadowolić tylko tym, że go unikał, a ponieważ nazwisko Nielsen nie odpowiadałomu ze względów estetycznych, nazwał się po prostu Halvorem, tak jak brzmiało również imięjego ojca.W ten sposób, mówiąc bezustannie o pełnych miłości ofiarach poczciwych wyrob-ników, mógł wystawić swego kochanego staruszka w najlepszym świetle.Pan Halvor, stosunkowo, bardzo prędko zadomowił się u pani Berg, zwłaszcza, wziąwszypod uwagę, jak bardzo powściągliwy był początkowo.Pani Berg uważała, że posiadał godną uwagi zdolność przechodzenia do porządku naddrażliwymi punktami, jak gdyby nic nie zaszło tak na przykład, zabierając mu bieliznę,obawiała się, że go to dotknie.Daleki od tego, ażeby odczuwać to, jako natrętność, od tejchwili sam odkładał swą brudną bieliznę, tak.że łatwo ją można było znalezć.Drobne przysługi przyjmował, jak rzecz najnaturalniejszą w świecie, i sam ułatwiał ichwykonanie obydwom kobietom.Widziało się wyraznie, że opieka sprawia mu rozkosz,uśmiechał się z zadowoleniem i widział świat w różowych barwach.Wydawało się to obu kobietom prawie zabawne. Po prostu poluje na to, ażeby być psu-tym mówiła pani Berg.Rzeczy przybrały, oczywiście, inny obrót, skoro kilka dni z rzędu siadywał od wczesnegorana w bawialni, z fajką.Pani Berg uważała to za zbyt familiarne i poprosiła by tego zaprze-stał. Właściwie nie mam nic przeciwko dymowi tytoniowemu, ale wie pan przecież, że lubisię wyczuwać w pokojach własną atmosferę.Mam nadzieję, że pan mi nie wezmie tego zazłe?Pan Halvor wycofał się, przeprosiwszy.Wkrótce potem wyszedł i nie wrócił na obiad.Ozmroku nie zeszedł na dół, jak zwykle, ale słychać go było wędrującego po pokoju, tam i zpowrotem. Przypomina mi trochę rozgniewanego lwa w klatce rzekła pani Berg. Na pewno się obraził. To już jego sprawa.Dlaczego więc nie udaje w swoją drogę?Tak, istotnie, dlaczego nie udaje się w swoją drogę? Obecnie już gościńce były wolne odśniegu, i od tygodnia można było po nich wędrować; ale dopiero w danym momencie wpadłojej na myśl, dlaczego właściwie jeszcze został.Na kolację nie zjawił się również. Widocznie chce nas ukarać powiedziała pani Berg Przypomina mi to zupełnie dąsydziecka.Ale nie mam zamiaru błagać go na kolanach.Gdy będzie głodny, sam przyjdzie.Z przekorną radością myślała o tym, że Halvor na pewno nie ma pieniędzy, wobec czegonie może jadać w wiejskiej gospodzie.Była na niego zła nie tyle za roszczenie sobie pewnychpraw, ile za sposób, w jaki przyjął jej uwagę.Helga twierdziła, że niesłusznie jest pozwolićmu głodować; ale i ona nie miała ochoty pójść na górę i prosić go do stołu.Kiedy skończyły jeść, zaskrzypiały schody pod krokami i pan Halvor zapukał.Stał wedrzwiach i z powagą prosił o rachunek za pranie. Rachunek za pranie? powiedziała pani domu zdumiona. Niech pan pozwoli bliżej.Wszedł. Chcę mianowicie wyjechać jutro, lub najpózniej pojutrze i dlatego pragnę ure-gulować należność.56 Naprawdę nie mogę panu przedstawić żadnego rachunku.Adelona pierze pańską bieli-znę razem z naszą, a jeżeli pan czuje się pod tym względem zobowiązany, to musi pan zała-twić już z nią samą odparła pani domu, uśmiechając się ironicznie.Pan Halvor był trochę zaskoczony, oczekiwał innego działania swych słów. Czy nie dotrzyma pan nam towarzystwa? dodała pani Berg zaraz po tym. Niestety,zaczęłyśmy już jeść, gdyż przestałyśmy liczyć na to, że pana dziś zobaczymy.Pan Halvor odrzekł, że jadł, pomimo to jednak usiadł przy stole, głównie ażeby im do-trzymać towarzystwa.Rozmawiali o podróży i pani Berg prosiła, aby oddał ukłony tym iowym znajomym w stolicy.Jednakże nastrój pozostawał chłodny, i Halvor wkrótce udał sięna górę. Widocznie myślał, że nam zaimponuje swoim rachunkiem za pranie powiedziała paniBerg, gdy opuścił pokój.Po tym, jaki obrót wzięły sprawy w ostatnich dniach, kobiety nie miały nic przeciwko te-mu by odjechał.Nie mógł przecież siedzieć tu wiecznie.Nie odjechał jednak ani nazajutrz, ani dni następnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Tak, w nim coś nurtuje, może jakaś kobieta igrała z jego uczuciem.Potrzeba mu kogoś,przed kim mógłby się wypowiedzieć i ulżyć sobie odparła pani Berg gorąco.55XV.Pan Halvor był całkowicie ze swej przeszłości zadowolony.%7łałował tylko jednego, że wswej młodzieńczej bucie, zaparł się niskiego pochodzenia i przyjął obce nazwisko.I gdyby sięto dało zrobić, chętnie sprzedałby nazwisko Purgsenius za tę samą cenę, którą zań zapłacił.Musiał się zadowolić tylko tym, że go unikał, a ponieważ nazwisko Nielsen nie odpowiadałomu ze względów estetycznych, nazwał się po prostu Halvorem, tak jak brzmiało również imięjego ojca.W ten sposób, mówiąc bezustannie o pełnych miłości ofiarach poczciwych wyrob-ników, mógł wystawić swego kochanego staruszka w najlepszym świetle.Pan Halvor, stosunkowo, bardzo prędko zadomowił się u pani Berg, zwłaszcza, wziąwszypod uwagę, jak bardzo powściągliwy był początkowo.Pani Berg uważała, że posiadał godną uwagi zdolność przechodzenia do porządku naddrażliwymi punktami, jak gdyby nic nie zaszło tak na przykład, zabierając mu bieliznę,obawiała się, że go to dotknie.Daleki od tego, ażeby odczuwać to, jako natrętność, od tejchwili sam odkładał swą brudną bieliznę, tak.że łatwo ją można było znalezć.Drobne przysługi przyjmował, jak rzecz najnaturalniejszą w świecie, i sam ułatwiał ichwykonanie obydwom kobietom.Widziało się wyraznie, że opieka sprawia mu rozkosz,uśmiechał się z zadowoleniem i widział świat w różowych barwach.Wydawało się to obu kobietom prawie zabawne. Po prostu poluje na to, ażeby być psu-tym mówiła pani Berg.Rzeczy przybrały, oczywiście, inny obrót, skoro kilka dni z rzędu siadywał od wczesnegorana w bawialni, z fajką.Pani Berg uważała to za zbyt familiarne i poprosiła by tego zaprze-stał. Właściwie nie mam nic przeciwko dymowi tytoniowemu, ale wie pan przecież, że lubisię wyczuwać w pokojach własną atmosferę.Mam nadzieję, że pan mi nie wezmie tego zazłe?Pan Halvor wycofał się, przeprosiwszy.Wkrótce potem wyszedł i nie wrócił na obiad.Ozmroku nie zeszedł na dół, jak zwykle, ale słychać go było wędrującego po pokoju, tam i zpowrotem. Przypomina mi trochę rozgniewanego lwa w klatce rzekła pani Berg. Na pewno się obraził. To już jego sprawa.Dlaczego więc nie udaje w swoją drogę?Tak, istotnie, dlaczego nie udaje się w swoją drogę? Obecnie już gościńce były wolne odśniegu, i od tygodnia można było po nich wędrować; ale dopiero w danym momencie wpadłojej na myśl, dlaczego właściwie jeszcze został.Na kolację nie zjawił się również. Widocznie chce nas ukarać powiedziała pani Berg Przypomina mi to zupełnie dąsydziecka.Ale nie mam zamiaru błagać go na kolanach.Gdy będzie głodny, sam przyjdzie.Z przekorną radością myślała o tym, że Halvor na pewno nie ma pieniędzy, wobec czegonie może jadać w wiejskiej gospodzie.Była na niego zła nie tyle za roszczenie sobie pewnychpraw, ile za sposób, w jaki przyjął jej uwagę.Helga twierdziła, że niesłusznie jest pozwolićmu głodować; ale i ona nie miała ochoty pójść na górę i prosić go do stołu.Kiedy skończyły jeść, zaskrzypiały schody pod krokami i pan Halvor zapukał.Stał wedrzwiach i z powagą prosił o rachunek za pranie. Rachunek za pranie? powiedziała pani domu zdumiona. Niech pan pozwoli bliżej.Wszedł. Chcę mianowicie wyjechać jutro, lub najpózniej pojutrze i dlatego pragnę ure-gulować należność.56 Naprawdę nie mogę panu przedstawić żadnego rachunku.Adelona pierze pańską bieli-znę razem z naszą, a jeżeli pan czuje się pod tym względem zobowiązany, to musi pan zała-twić już z nią samą odparła pani domu, uśmiechając się ironicznie.Pan Halvor był trochę zaskoczony, oczekiwał innego działania swych słów. Czy nie dotrzyma pan nam towarzystwa? dodała pani Berg zaraz po tym. Niestety,zaczęłyśmy już jeść, gdyż przestałyśmy liczyć na to, że pana dziś zobaczymy.Pan Halvor odrzekł, że jadł, pomimo to jednak usiadł przy stole, głównie ażeby im do-trzymać towarzystwa.Rozmawiali o podróży i pani Berg prosiła, aby oddał ukłony tym iowym znajomym w stolicy.Jednakże nastrój pozostawał chłodny, i Halvor wkrótce udał sięna górę. Widocznie myślał, że nam zaimponuje swoim rachunkiem za pranie powiedziała paniBerg, gdy opuścił pokój.Po tym, jaki obrót wzięły sprawy w ostatnich dniach, kobiety nie miały nic przeciwko te-mu by odjechał.Nie mógł przecież siedzieć tu wiecznie.Nie odjechał jednak ani nazajutrz, ani dni następnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]