[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale czas pański minie& już mija&Zrzucą pana ze schodów, po których pan i panu podobni pięli się na piedestał nie dlanich przeznaczony.Prawdy pańskie zostaną sprzedane na publicznym przetargu, ideały pańskiepowinny przejść naturalnym sposobem w ręce handlarzy znoszonej garderoby.Ekstazypańskie, rozkrzyczane, straszliwe ekstazy pańskie, odda się psom na pożarcie, bowiem byłyskłamane, bo pan był reżyser, a nie twórca, komediant, a nie poeta, głupi, a nie natchniony,rozwydrzony, a nie oryginalny.Pański smutek, łkający smutek, opity łzami niewinnychdzieweczek, jest bzdurstwem, jest ohydnym naśladowaniem, jest histerycznym atakiempodrażnionego przez życie idioty, a pańska melancholia jest sybarycim zmęczeniem po orgii,po wysiłku nędznej, płaskiej, banalnej rozpusty.Pański nastrój?! O, twórco! pański nastrój nieurodził się nigdy w duszy, lecz zawsze w kręgosłupie, który resztką szpiku drżał na widokrozrosłych kłębów którejkolwiek kawiarnianej nimfy, co noce bezsenne spędza, tarzając się podziewiczym łożu i kąsając palce, boś pan albo inny taki rozdrażnił ją do szaleństwa uwodzącymswoim słowem, jadowitym, złym, pięknym i niechlujnym; boś jej pan krew zmącił trucizną,więc potem wszystką krwią woła o to, co się u pana nazywa rozkoszą, a co jest jej nędznąimitacją, bo rozkosz to jest wspaniała rzecz boska, poemat duszy i hymn szalonej krwi, i tylkoludzie zdrowi zdolni są snuć z krwi swej taki poemat i wszystkimi głosami duszy śpiewać takihymn.Bogowie tylko są zdolni do rozkoszy i nieskażona.jadem ludzie.Wszystko inne tokłamstwo niskie, choć wyrafinowane.Tworowski słuchał; oczy miał dziko rozwarte i twarz bardzo bladą, rozwartymi ustamichwytał słowa swego bohatera, jak by ich pragnął.- & Nie ma na świecie nic tak wstrętnego jak uwodzenie na zimno, z rozmysłem, zpremedytacją.A tych wszystkich, których pan uwiódł, uwiódł pan właśnie w ten sposób; palich wszystkich licho, nie o nich bowiem idzie, nie o ćmy, lecące do łojówki, ale o pana i otakich jak pan, o ludzi niezdolnych do niczego, ani do miłości, ani do nienawiści.Panu się zdajena przykład, że pan mnie nienawidzi, co jest kłamstwem; pan by mnie starł w proch, gdyby panmiał potrzebną do tego siłę; najwyżej może mi pan plunąć w twarz, ale to wszystko nie jestjeszcze nienawiścią, to jest obłąkane ciskanie się gada, którego ktoś przycisnął nogą, plucieprzydeptanej ropuchy, no a przecież pan mnie kochać powinien, przecież ja jestem bohaterempańskim, panie Tworowski!Panie Tworowski, obudzże się pan i przyznaj! Przyznaj, bezkrwisty płazie, bezzębnywężu, mieniący się barwami na skórze.Przyznaj się pan do tego, żeś pan kiedyś może przezjakąś krótką chwilę, przez jakieś mgnienie oka leciał wysoko i sponad chmur patrzył na bagnoziemi szeroko rozlane i żeś pan raz, jeden raz w życiu, pod szafirem nieba lecąc, ślubowałswojej duszy wspaniałość i dumę, wielkość i lot zawsze górny.Bo był taki czas, kiedyś panIkara udawał, był& Kiedyś pan, artysto, w tej jednej chwili promienie słoneczne wiązał nalutnię, aby powiedzieć banalnie, i kiedyś pan ideały przepyszne na chmurach sobie malował;kiedyś pan ze łzami w oczach przysięgał niebu, że ziemskie bagno pan osuszy i odrodzonąziemię podaruje niebu.Och, panie Tworowski, to była - szczera poza.Co potem? Potemwszystko tak jak zawsze: potem pan wpadł na dół w bagno i nie tylko, żeś się pan zaparł tejjednej chwili lotu, jednej pięknej, choćby szczerze skłamanej chwili uniesienia, leczznienawidził ją pan tak strasznie, jak niedoszły kochanek nienawidzi kobiety, której nie udałomu się zdobyć kłamstwem pospolitych przysiąg.A jak człowiek podły czyni, tak pan uczynił:począł pan pluć na to, coś pan świętym nazywał, ale czynił to pan w ukryciu lub kpił pan wśródswoich tylko, na co dzień chowając tę minę uroczystą i wyniosłą, wyraz boży, w który się panstroił co dnia, wychodząc, jak w cylinder [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Ale czas pański minie& już mija&Zrzucą pana ze schodów, po których pan i panu podobni pięli się na piedestał nie dlanich przeznaczony.Prawdy pańskie zostaną sprzedane na publicznym przetargu, ideały pańskiepowinny przejść naturalnym sposobem w ręce handlarzy znoszonej garderoby.Ekstazypańskie, rozkrzyczane, straszliwe ekstazy pańskie, odda się psom na pożarcie, bowiem byłyskłamane, bo pan był reżyser, a nie twórca, komediant, a nie poeta, głupi, a nie natchniony,rozwydrzony, a nie oryginalny.Pański smutek, łkający smutek, opity łzami niewinnychdzieweczek, jest bzdurstwem, jest ohydnym naśladowaniem, jest histerycznym atakiempodrażnionego przez życie idioty, a pańska melancholia jest sybarycim zmęczeniem po orgii,po wysiłku nędznej, płaskiej, banalnej rozpusty.Pański nastrój?! O, twórco! pański nastrój nieurodził się nigdy w duszy, lecz zawsze w kręgosłupie, który resztką szpiku drżał na widokrozrosłych kłębów którejkolwiek kawiarnianej nimfy, co noce bezsenne spędza, tarzając się podziewiczym łożu i kąsając palce, boś pan albo inny taki rozdrażnił ją do szaleństwa uwodzącymswoim słowem, jadowitym, złym, pięknym i niechlujnym; boś jej pan krew zmącił trucizną,więc potem wszystką krwią woła o to, co się u pana nazywa rozkoszą, a co jest jej nędznąimitacją, bo rozkosz to jest wspaniała rzecz boska, poemat duszy i hymn szalonej krwi, i tylkoludzie zdrowi zdolni są snuć z krwi swej taki poemat i wszystkimi głosami duszy śpiewać takihymn.Bogowie tylko są zdolni do rozkoszy i nieskażona.jadem ludzie.Wszystko inne tokłamstwo niskie, choć wyrafinowane.Tworowski słuchał; oczy miał dziko rozwarte i twarz bardzo bladą, rozwartymi ustamichwytał słowa swego bohatera, jak by ich pragnął.- & Nie ma na świecie nic tak wstrętnego jak uwodzenie na zimno, z rozmysłem, zpremedytacją.A tych wszystkich, których pan uwiódł, uwiódł pan właśnie w ten sposób; palich wszystkich licho, nie o nich bowiem idzie, nie o ćmy, lecące do łojówki, ale o pana i otakich jak pan, o ludzi niezdolnych do niczego, ani do miłości, ani do nienawiści.Panu się zdajena przykład, że pan mnie nienawidzi, co jest kłamstwem; pan by mnie starł w proch, gdyby panmiał potrzebną do tego siłę; najwyżej może mi pan plunąć w twarz, ale to wszystko nie jestjeszcze nienawiścią, to jest obłąkane ciskanie się gada, którego ktoś przycisnął nogą, plucieprzydeptanej ropuchy, no a przecież pan mnie kochać powinien, przecież ja jestem bohaterempańskim, panie Tworowski!Panie Tworowski, obudzże się pan i przyznaj! Przyznaj, bezkrwisty płazie, bezzębnywężu, mieniący się barwami na skórze.Przyznaj się pan do tego, żeś pan kiedyś może przezjakąś krótką chwilę, przez jakieś mgnienie oka leciał wysoko i sponad chmur patrzył na bagnoziemi szeroko rozlane i żeś pan raz, jeden raz w życiu, pod szafirem nieba lecąc, ślubowałswojej duszy wspaniałość i dumę, wielkość i lot zawsze górny.Bo był taki czas, kiedyś panIkara udawał, był& Kiedyś pan, artysto, w tej jednej chwili promienie słoneczne wiązał nalutnię, aby powiedzieć banalnie, i kiedyś pan ideały przepyszne na chmurach sobie malował;kiedyś pan ze łzami w oczach przysięgał niebu, że ziemskie bagno pan osuszy i odrodzonąziemię podaruje niebu.Och, panie Tworowski, to była - szczera poza.Co potem? Potemwszystko tak jak zawsze: potem pan wpadł na dół w bagno i nie tylko, żeś się pan zaparł tejjednej chwili lotu, jednej pięknej, choćby szczerze skłamanej chwili uniesienia, leczznienawidził ją pan tak strasznie, jak niedoszły kochanek nienawidzi kobiety, której nie udałomu się zdobyć kłamstwem pospolitych przysiąg.A jak człowiek podły czyni, tak pan uczynił:począł pan pluć na to, coś pan świętym nazywał, ale czynił to pan w ukryciu lub kpił pan wśródswoich tylko, na co dzień chowając tę minę uroczystą i wyniosłą, wyraz boży, w który się panstroił co dnia, wychodząc, jak w cylinder [ Pobierz całość w formacie PDF ]