[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli im się uda, Grandzau nawet nie będzie wiedział,skąd padł cios.Jeżeli jednak najemnicy Grandzaua zorientują się i ktośkogoś rozpozna, będzie prawdziwe zamieszanie i zakończy się to śmier-cią Charlesa Hammonda.Patrzył na ścienny zegar.Było to stary mechaniczny czasomierz zrzymskimi cyframi i sekundnikiem, który siekał każdą minutę na sześć-dziesiąt ciężkich sekund.Obserwował cyferblat przez dziesięć minut izaczął myśleć o ponownym telefonie do Farquhara, kiedy rozległ siędzwonek.270 To do mnie krzyknął do urzędnika i podniósł słuchawkę.Chamberlain. Hej, stary.Mówiłem im, że ciebie nie wykiwają, ale nikt mnie niesłuchał.Nie jestem ani trochę zdziwiony.Kiedyś musisz mi powiedzieć,co cię na to naprowadziło!Chamberlainowi wydawało się, że słyszy na linii satelitarne echo idomyślił się, że Arnie Fast jest w Abu Dhabi, ale to go nie obchodziło. Zabierz ich stąd, albo coś z tym zrobię. Wstrzymaj się, Pete. Nie pracuję dla ciebie, Arnie.Pracuję dla ludzi, którzy płacą mi zato, żeby dostać naszego człowieka całego i zdrowego.Ryzykujesz jegożyciem. Teraz ty mnie posłuchaj. Nie wciskaj mi żadnego kitu o lojalności wobec dawnej firmy.Od-szedłem, legalnie i uczciwie, i nie złamałem żadnej umowy. Mówię o lojalności wobec twojego kraju. Tak to nazywasz, ale chodzi ci o lojalność wobec Agencji.I wobecciebie.%7łebym wyciągnął cię z tego gówna, jakiego narobiłeś w Kanale. Nie.Słuchaj.Nie mogę opowiedzieć ci całej historii, ale my teżchcemy go dostać z powrotem. Ja go dostanę. Nie sądzę, żebyś mógł sobie z tym poradzić, staruszku. Jak do tej pory, radzę sobie lepiej niż ty. A gdzie byś był bez mojej pomocy? Prawdopodobnie właśnie do-jeżdżałbyś do Marsylii. Prawdopodobnie przyznał Chamberlain. Teraz jednak za-mierzamy grać według zasad Grandzaua i wydostaniemy Hammondażywego.Zatem wycofaj swoich ludzi. Pete.Proszę, posłuchaj.To tylko środek ostrożności. Zrodek ostrożności? A co się stanie, jeśli wygramy licytację, a twoitajniacy nie będą mogli dostarczyć swojej części pieniędzy? Mogą.Załatwiliśmy to oficjalnie.Ci, których reprezentują, zobo-wiązali się dostarczyć pieniądze, tak jakby to byli naprawdę ich ludzie. Jak ich do tego namówiłeś? podejrzliwie zapytał Chamberlain.271 Apelując do ich patriotyzmu. Arnie. Te firmy były zadowolone jak diabli, że nie muszą ryzykowaćswoich własnych ludzi.Jeśli licytacja pójdzie dobrze, moi ludzie niezrobią żadnego ruchu.Po prostu zapłacą pieniądze, jak wszyscy inni, izapewnią mu eskortę, dopóki nie znajdzie się bezpiecznie w domu.Sąpo twojej stronie, Pete.Ubezpieczenie na wypadek, gdyby coś nie wy-szło. To mi się nie podoba.Ale jeśli puszczą im nerwy? Daj spokój, Pete.To dobrzy chłopcy.Najlepsi, jakich mamy. Nie można zebrać dobrego zespołu w jeden dzień. Myślisz, że to ich pierwsza wspólna robota? Coś ci powiem.Zor-ganizuję ci spotkanie z dowódcą grupy.Sam go sprawdzisz.Zobaczysz,co mam na myśli. Wyruszamy za trzy godziny. Ma się ze mną skontaktować zaraz po zakończeniu waszego ze-brania.Powiem mu, żeby z tobą porozmawiał.Wybierz miejsce. Cheshire Cheese. Nie mogłeś wymyślić nic mniej banalnego? To w pobliżu i jest tam wystarczający ruch, żeby zachować dys-krecję i bezpieczeństwo.Spotkanie już się skończyło i Helen Thorp minęła go otoczonauprzedzająco grzecznymi kolegami.Chamberlain podążył za nimi.Do-gonił ją na wąskim chodniku.Rozglądała się. Tu jesteś.Słuchaj, jest trzecia, a musimy opuścić hotel przed pią-tą.Może zjemy spózniony lunch? Obiecałem, że spotkam się z pewnym facetem. Czy to ważne? Pozwól, że wyjaśnię ci to pózniej. Wracasz do klubu? Nie, żadnych więcej teorii. Rób, co chcesz, ale mnie się to wydaje głupie. Nie idę do klubu.Czy możesz wrócić bez problemu do hotelu? Pojadę taksówką z Japończykiem powiedziała, śląc uśmiech do272Somy, człowieka z Mishumy.Rozdzielili się na Strandzie.Helen w towa-rzystwie Japończyka i jego asystenta łapała taksówkę, a Chamberlainpospieszył w stronę Fleet Street.Wahał się, czy powiedzieć Helen oewentualnej współpracy z CIA.Czym mniej dopuszczonych do tajemni-cy, tym lepiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Jeśli im się uda, Grandzau nawet nie będzie wiedział,skąd padł cios.Jeżeli jednak najemnicy Grandzaua zorientują się i ktośkogoś rozpozna, będzie prawdziwe zamieszanie i zakończy się to śmier-cią Charlesa Hammonda.Patrzył na ścienny zegar.Było to stary mechaniczny czasomierz zrzymskimi cyframi i sekundnikiem, który siekał każdą minutę na sześć-dziesiąt ciężkich sekund.Obserwował cyferblat przez dziesięć minut izaczął myśleć o ponownym telefonie do Farquhara, kiedy rozległ siędzwonek.270 To do mnie krzyknął do urzędnika i podniósł słuchawkę.Chamberlain. Hej, stary.Mówiłem im, że ciebie nie wykiwają, ale nikt mnie niesłuchał.Nie jestem ani trochę zdziwiony.Kiedyś musisz mi powiedzieć,co cię na to naprowadziło!Chamberlainowi wydawało się, że słyszy na linii satelitarne echo idomyślił się, że Arnie Fast jest w Abu Dhabi, ale to go nie obchodziło. Zabierz ich stąd, albo coś z tym zrobię. Wstrzymaj się, Pete. Nie pracuję dla ciebie, Arnie.Pracuję dla ludzi, którzy płacą mi zato, żeby dostać naszego człowieka całego i zdrowego.Ryzykujesz jegożyciem. Teraz ty mnie posłuchaj. Nie wciskaj mi żadnego kitu o lojalności wobec dawnej firmy.Od-szedłem, legalnie i uczciwie, i nie złamałem żadnej umowy. Mówię o lojalności wobec twojego kraju. Tak to nazywasz, ale chodzi ci o lojalność wobec Agencji.I wobecciebie.%7łebym wyciągnął cię z tego gówna, jakiego narobiłeś w Kanale. Nie.Słuchaj.Nie mogę opowiedzieć ci całej historii, ale my teżchcemy go dostać z powrotem. Ja go dostanę. Nie sądzę, żebyś mógł sobie z tym poradzić, staruszku. Jak do tej pory, radzę sobie lepiej niż ty. A gdzie byś był bez mojej pomocy? Prawdopodobnie właśnie do-jeżdżałbyś do Marsylii. Prawdopodobnie przyznał Chamberlain. Teraz jednak za-mierzamy grać według zasad Grandzaua i wydostaniemy Hammondażywego.Zatem wycofaj swoich ludzi. Pete.Proszę, posłuchaj.To tylko środek ostrożności. Zrodek ostrożności? A co się stanie, jeśli wygramy licytację, a twoitajniacy nie będą mogli dostarczyć swojej części pieniędzy? Mogą.Załatwiliśmy to oficjalnie.Ci, których reprezentują, zobo-wiązali się dostarczyć pieniądze, tak jakby to byli naprawdę ich ludzie. Jak ich do tego namówiłeś? podejrzliwie zapytał Chamberlain.271 Apelując do ich patriotyzmu. Arnie. Te firmy były zadowolone jak diabli, że nie muszą ryzykowaćswoich własnych ludzi.Jeśli licytacja pójdzie dobrze, moi ludzie niezrobią żadnego ruchu.Po prostu zapłacą pieniądze, jak wszyscy inni, izapewnią mu eskortę, dopóki nie znajdzie się bezpiecznie w domu.Sąpo twojej stronie, Pete.Ubezpieczenie na wypadek, gdyby coś nie wy-szło. To mi się nie podoba.Ale jeśli puszczą im nerwy? Daj spokój, Pete.To dobrzy chłopcy.Najlepsi, jakich mamy. Nie można zebrać dobrego zespołu w jeden dzień. Myślisz, że to ich pierwsza wspólna robota? Coś ci powiem.Zor-ganizuję ci spotkanie z dowódcą grupy.Sam go sprawdzisz.Zobaczysz,co mam na myśli. Wyruszamy za trzy godziny. Ma się ze mną skontaktować zaraz po zakończeniu waszego ze-brania.Powiem mu, żeby z tobą porozmawiał.Wybierz miejsce. Cheshire Cheese. Nie mogłeś wymyślić nic mniej banalnego? To w pobliżu i jest tam wystarczający ruch, żeby zachować dys-krecję i bezpieczeństwo.Spotkanie już się skończyło i Helen Thorp minęła go otoczonauprzedzająco grzecznymi kolegami.Chamberlain podążył za nimi.Do-gonił ją na wąskim chodniku.Rozglądała się. Tu jesteś.Słuchaj, jest trzecia, a musimy opuścić hotel przed pią-tą.Może zjemy spózniony lunch? Obiecałem, że spotkam się z pewnym facetem. Czy to ważne? Pozwól, że wyjaśnię ci to pózniej. Wracasz do klubu? Nie, żadnych więcej teorii. Rób, co chcesz, ale mnie się to wydaje głupie. Nie idę do klubu.Czy możesz wrócić bez problemu do hotelu? Pojadę taksówką z Japończykiem powiedziała, śląc uśmiech do272Somy, człowieka z Mishumy.Rozdzielili się na Strandzie.Helen w towa-rzystwie Japończyka i jego asystenta łapała taksówkę, a Chamberlainpospieszył w stronę Fleet Street.Wahał się, czy powiedzieć Helen oewentualnej współpracy z CIA.Czym mniej dopuszczonych do tajemni-cy, tym lepiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]