[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-W wymagającej pierwszej pomocy sytuacji zagrożenia życia? Naszprawnik zrobi z tego wielką sprawę.Stwierdzi uczenie, że marnowaniecennego czasu na akt uderzenia kogoś jest faktem znaczącym,dowodzącym niechęci osobistej.W pokoju zrobiło się cicho.Reacher gapił się w blat stołu.- Tacy domorośli prawnicy jak na przykład ty oczywiście wiedzą otym wszystko - powiedział Blake.- Zwykłe pomyłki zdarzają się, jasne,ale mimo wszystko jest tak, że ofiary trzeba bronić dokładnie w chwili,gdy jest atakowana.Nie potem.Potem to już nie jest obrona tylkonormalna, zwykła zemsta.Reacher milczał.- I nie możesz twierdzić, że to była pomyłka i wypadek - ciągnąłBlake.- Powiedziałeś mi kiedyś, że wiesz wszystko o tym, jak rozwalićkomuś łeb.Że nie ma szans, żebyś zrobił to przypadkowo.Ten facet walejce, pamiętasz? Chłopak Petrosjana.Rozwalić łeb czy skręcić kark toprzecież bez różnicy.A więc nie rozmawiajmy o wypadku.Mieliśmy doczynienia z morderstwem z premedytacją.Odpowiedziała mu cisza.- W porządku - powiedział Reacher.- Jaki układ proponujecie?- Idziesz siedzieć - powiedział Deerfield.- Żadnych układów.- Gówno prawda.Zawsze jest jakiś układ.Kolejna chwila ciszy.Ta cisza ciągnęła się przez kilka minut.Wkońcu Blake wzruszył ramionami.- No cóż, jeśli zechcesz współpracować, możemy zgodzić się nakompromis.Możemy powiedzieć, że Lamarr popełniła samobójstwo.Rozpaczała po stracie ojca, cierpiała, bo nie zdołała zapobiec śmiercisiostry.- A ty możesz trzymać swą wielką gębę na kłódkę - dodał Deerfield.- Możesz nie mówić nikomu nic oprócz tego, co każemy ci powiedzieć.I znowu cisza.- Dlaczego miałbym to zrobić? - spytał Reacher.- Bo jesteś cwanym facetem - powiedział Deerfield.- Pamiętaj, naLamarr nie ma dosłownie nic i ty o tym doskonale wiesz.Na to była owiele za sprytna.Jasne, możesz sobie kopać wokół sprawy lata.jeślimasz parę milionów na honoraria dla prawników.Zyskasz może kilkanic nieznaczących dowodów poszlakowych.i co niby sędziowieprzysięgli mieliby z nimi zrobić? Wielki facet nienawidzi małej kobietki.On jest cholernym włóczęgą i pasożytem, ona agentem federalnym.Skręca jej kark, a potem głosi, że to jej wina.Opowiada jakieś głodnekawałki o hipnozie.Człowieku, daj sobie spokój!- I przyjmij wreszcie do wiadomości, że teraz jesteś nasz - dodałBlake.Cisza.Po chwili Reacher pokręcił głową.- Nie.Nie kupuję.- To idziesz siedzieć.- Dobrze.Ale najpierw pytanie.- Jakie?- Zabiłem Lorraine Stanley? Blake potrząsnął głową.- Nie.Nie zabiłeś.- Skąd możecie wiedzieć?- Dobrze wiesz, skąd możemy wiedzieć.Przez cały ten tydzieńciągnąłeś za sobą nasz ogon.- A moja prawniczka dostała od was kopię raportu z obserwacji, tak?- Tak.- W porządku - powiedział Reacher.- Co w porządku, cwaniaczku?- Możecie się pieprzyć.Dla mnie to w porządku.- Zechciałbyś uzupełnić swą wypowiedź? Reacher potrząsnął głową.- Sami ją sobie uzupełnijcie.Milczenie.- Co? - spytał w końcu Blake.Reacher uśmiechnął się do niegosłodko.- Pomyśl o strategii - poradził mu.- Być może zdołacie mniezamknąć za Lamarr, ale nigdy nie uda się wam przyczepić mimorderstw kobiet, ponieważ moja prawniczka ma wasz raportdowodzący, że nie ma takiej możliwości.I co zrobicie?- Nic ci do tego - powiedział Blake.- Siedzisz tak czy inaczej.- No to teraz pomyśl o przyszłości.Oznajmiliście całemu światu, żeto nie ja, zapieracie się wszystkimi czterema łapami, że nie Lamarr, więcmusicie szukać mordercy, nie? Nie możecie przestać, bo ludzienatychmiast zaczęliby się zastanawiać, dlaczego przestaliście.To terazwyobraź sobie te nagłówki: „Elitarna jednostka FBI zawodzi.jużdziesiąty rok”.Będziecie musieli łykać to gówno z uprzejmymuśmiechem.Będziecie musieli trzymać na miejscu strażników.Będzieciemusieli pracować dwadzieścia cztery godziny na dobę, angażowaćkolejnych ludzi, wkładać w to coraz więcej wysiłku i środkówbudżetowych, i tak rok po roku, rok po roku.Żeby znaleźć sprawcę.Macie na to ochotę?Odpowiedziała mu cisza.- Nie, nie macie ochoty - powiedział pewnie Reacher.- Na to niepójdziecie, a nie idąc na to, przyznajecie, że znacie prawdę.Lamarr nieżyje, śledztwo zamknięte, nie ja jestem mordercą, więc to musi być ona.Macie, panowie, przed sobą trudny wybór: wszystko albo nic.Porapodjąć decyzję.Jeśli nie przyznacie, że to Lamarr, będziecie marnowaliśrodki do końca świata, udając, że szukacie faceta, który nie istnieje, oczym wiecie.A jeśli przyznacie, że to Lamarr, to nie możecie mniezamknąć, bo w tych okolicznościach moje postępowanie jest całkowicieusprawiedliwione.Nikt się nie odezwał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.-W wymagającej pierwszej pomocy sytuacji zagrożenia życia? Naszprawnik zrobi z tego wielką sprawę.Stwierdzi uczenie, że marnowaniecennego czasu na akt uderzenia kogoś jest faktem znaczącym,dowodzącym niechęci osobistej.W pokoju zrobiło się cicho.Reacher gapił się w blat stołu.- Tacy domorośli prawnicy jak na przykład ty oczywiście wiedzą otym wszystko - powiedział Blake.- Zwykłe pomyłki zdarzają się, jasne,ale mimo wszystko jest tak, że ofiary trzeba bronić dokładnie w chwili,gdy jest atakowana.Nie potem.Potem to już nie jest obrona tylkonormalna, zwykła zemsta.Reacher milczał.- I nie możesz twierdzić, że to była pomyłka i wypadek - ciągnąłBlake.- Powiedziałeś mi kiedyś, że wiesz wszystko o tym, jak rozwalićkomuś łeb.Że nie ma szans, żebyś zrobił to przypadkowo.Ten facet walejce, pamiętasz? Chłopak Petrosjana.Rozwalić łeb czy skręcić kark toprzecież bez różnicy.A więc nie rozmawiajmy o wypadku.Mieliśmy doczynienia z morderstwem z premedytacją.Odpowiedziała mu cisza.- W porządku - powiedział Reacher.- Jaki układ proponujecie?- Idziesz siedzieć - powiedział Deerfield.- Żadnych układów.- Gówno prawda.Zawsze jest jakiś układ.Kolejna chwila ciszy.Ta cisza ciągnęła się przez kilka minut.Wkońcu Blake wzruszył ramionami.- No cóż, jeśli zechcesz współpracować, możemy zgodzić się nakompromis.Możemy powiedzieć, że Lamarr popełniła samobójstwo.Rozpaczała po stracie ojca, cierpiała, bo nie zdołała zapobiec śmiercisiostry.- A ty możesz trzymać swą wielką gębę na kłódkę - dodał Deerfield.- Możesz nie mówić nikomu nic oprócz tego, co każemy ci powiedzieć.I znowu cisza.- Dlaczego miałbym to zrobić? - spytał Reacher.- Bo jesteś cwanym facetem - powiedział Deerfield.- Pamiętaj, naLamarr nie ma dosłownie nic i ty o tym doskonale wiesz.Na to była owiele za sprytna.Jasne, możesz sobie kopać wokół sprawy lata.jeślimasz parę milionów na honoraria dla prawników.Zyskasz może kilkanic nieznaczących dowodów poszlakowych.i co niby sędziowieprzysięgli mieliby z nimi zrobić? Wielki facet nienawidzi małej kobietki.On jest cholernym włóczęgą i pasożytem, ona agentem federalnym.Skręca jej kark, a potem głosi, że to jej wina.Opowiada jakieś głodnekawałki o hipnozie.Człowieku, daj sobie spokój!- I przyjmij wreszcie do wiadomości, że teraz jesteś nasz - dodałBlake.Cisza.Po chwili Reacher pokręcił głową.- Nie.Nie kupuję.- To idziesz siedzieć.- Dobrze.Ale najpierw pytanie.- Jakie?- Zabiłem Lorraine Stanley? Blake potrząsnął głową.- Nie.Nie zabiłeś.- Skąd możecie wiedzieć?- Dobrze wiesz, skąd możemy wiedzieć.Przez cały ten tydzieńciągnąłeś za sobą nasz ogon.- A moja prawniczka dostała od was kopię raportu z obserwacji, tak?- Tak.- W porządku - powiedział Reacher.- Co w porządku, cwaniaczku?- Możecie się pieprzyć.Dla mnie to w porządku.- Zechciałbyś uzupełnić swą wypowiedź? Reacher potrząsnął głową.- Sami ją sobie uzupełnijcie.Milczenie.- Co? - spytał w końcu Blake.Reacher uśmiechnął się do niegosłodko.- Pomyśl o strategii - poradził mu.- Być może zdołacie mniezamknąć za Lamarr, ale nigdy nie uda się wam przyczepić mimorderstw kobiet, ponieważ moja prawniczka ma wasz raportdowodzący, że nie ma takiej możliwości.I co zrobicie?- Nic ci do tego - powiedział Blake.- Siedzisz tak czy inaczej.- No to teraz pomyśl o przyszłości.Oznajmiliście całemu światu, żeto nie ja, zapieracie się wszystkimi czterema łapami, że nie Lamarr, więcmusicie szukać mordercy, nie? Nie możecie przestać, bo ludzienatychmiast zaczęliby się zastanawiać, dlaczego przestaliście.To terazwyobraź sobie te nagłówki: „Elitarna jednostka FBI zawodzi.jużdziesiąty rok”.Będziecie musieli łykać to gówno z uprzejmymuśmiechem.Będziecie musieli trzymać na miejscu strażników.Będzieciemusieli pracować dwadzieścia cztery godziny na dobę, angażowaćkolejnych ludzi, wkładać w to coraz więcej wysiłku i środkówbudżetowych, i tak rok po roku, rok po roku.Żeby znaleźć sprawcę.Macie na to ochotę?Odpowiedziała mu cisza.- Nie, nie macie ochoty - powiedział pewnie Reacher.- Na to niepójdziecie, a nie idąc na to, przyznajecie, że znacie prawdę.Lamarr nieżyje, śledztwo zamknięte, nie ja jestem mordercą, więc to musi być ona.Macie, panowie, przed sobą trudny wybór: wszystko albo nic.Porapodjąć decyzję.Jeśli nie przyznacie, że to Lamarr, będziecie marnowaliśrodki do końca świata, udając, że szukacie faceta, który nie istnieje, oczym wiecie.A jeśli przyznacie, że to Lamarr, to nie możecie mniezamknąć, bo w tych okolicznościach moje postępowanie jest całkowicieusprawiedliwione.Nikt się nie odezwał [ Pobierz całość w formacie PDF ]