[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.OPIS O ZMIERCI ANKWICZA, ZABIEAAY, KOSSAKOWSKIEGO IO%7łAROWSKIEGONim zacznę tęż historią opisywać, muszę tu czytelnikowi powiedzieć, żedzień 9 miesiąca maja był jednym dniem okropnym i inajstraszniejszym wPolsce, a nawet i niesłychanym, gdzie sam szczęk stotysiącznego ludu z broniswej odgłos wydawał.A tego ludu nie tylko że całe Stare Miasto i ziemiapokrytą została, ale też i wszystkie okna w całym Rynku, wszystkie dachy ikominy ludem pokryte były.Także i całe Krakowskie Przedmieście, gdziewszystkie damy na ten spektakl wyszły, gdzie ta płeć miewa w sobie bardzowielkie politowanie nad każdym nieszczęśliwym aresztantem.A wtenczasżadnego politowania nie było, ale i owszem, widać było na twarzach ichnajwyższe ukontentowanie z przypadku śmierci tych czterech osób, jako się tuniżej pokaże.Dnia tegoż 9 maja był to początek taki.A najprzód przez całą noc żadenobywatel nie spał, a to dlatego, że się byli Prusacy podsunęli blisko Warszawy,gdzie potrzeba było wszelką ostrożność zachować, mając się jak w dzień, tak iw nocy na baczności, gdyż wewnętrznych nieprzyjaciół, panów, daleko więcejbyło za nieprzyjacielem jak za nami.Więc dlatego nam ostrożność byłapotrzebną, a do tego jeszcze nam broń Rada z rąk wydrzeć kazała, gdzie wprzypadku jakiej trwogi, to by nas nieprzyjaciel jak kotów mógł wydusić, niemając w ręku broni, tylko same pałasze, gdzie sami wojskowi, widząc dla siebiei dla nas wielkie niebezpieczeństwo, to nam swojej broni pożyczali.Więc ja,nim rozpocząłem w ten dzień czynność swoją, napisałem punktów cztery, któretu zaraz poniżej opisane będą, a gdy już je napisane miałem, więc zaraz ogodzinie 4 z rana wyszedłem z domu mojego i poszedłem w Rynek StaregoMiasta, a lud, skupiwszy się niezmiernie i oczekując mojej dla niego deklaracji,żądał tego po mnie, aby jak najprędzej uskutecznioną została, a w tym jarozdysponowałem obywatelom, aby dwiema rzędami stanęli, to jest od StaregoMiasta aż do Nowego Miasta, tam gdzie sam prezydent stał, a ja wziąłem z sobączterech obywateli i poszedłem z nimi do samego prezydenta, którego zastałemleżącego na łóżku.Oddawszy mu dzień dobry, zaraz go prosiłem o to, aby wstałi szedł z nami na Ratusz.Prezydent, usłyszawszy to, mówił te słowa:  Już teżteraz koniec życia mojego, oto te szubienice wystawione są na mnie. 121I tak się mocno przeląkł staruszek, że, podniósłszy się z łóżka, na nogach staćnie mógł.Ale ja zapewniłem go o jego osobie, że on żyć będzie i że go wszyscykochamy, i że te szubienice dla kogo innego są postawione, i dlatego namstaruszek cożkolwiek ostygł od tego strachu, ale jednak niedługo bawiącwłożyliśmy na niego surdut, a dla lepszej fantazji golnęliśmy z nim po kieliszkuwódki i wyszliśmy z nim na ulicę.A w tym zaraz kazałem wołać:  Wiwat!niech żyje prezydent!  przez co on prawie ożył i tak mu przez całą drogęwykrzykiwali.A gdy już przyszliśmy do Starego Miasta, zawołałem na niegotymi słowy:  Stój, prezydencie, albowiem ten lud, którego ty teraz oglądasz, maon do ciebie prośbę.A gdy on stanął, tak ja zaraz dobyłem z zanadrza owe nadmienione tu czterypunkta, które byłem sobie w domu napisał, a kazawszy wynieść na ulicę stołek ikazałem wlezć sekretarzowi Konopce na niego i głośno czytać, tak aby ludstojący mógł dobrze słyszeć i rozumieć.OPIS O CZTERECH PUNKTACH MIANYCH DO PREZYDENTA Szanowny obywatelu Zakrzewski, prezydencie miasta stołecznegoWarszawy! Zapewne przerażony jesteś tym tak smutnym widokiem, który wdniu dzisiejszym oczyma, swymi oglądać raczysz.Ten to lud wszystek zanosido ciebie swą prośbę, która jest ułożona w czterech punktach i którą tywysłuchać dobrotliwie od nas raczysz, a nam na każdy punkt zechcesz w tymmiejscu odpowiedzieć.Oto ten lud żąda i prosi ciebie: ażebyś przy wszystkichjeńcach, tak polskich, jako i moskiewskich, warty przydublować raczył, aby ludmógł mieć wewnętrznie swoją spokojność.Punkt drugi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl