[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Culver City  powiedział Milo. Au  stwierdziła Whitbread. Trochę obniżyła poziom.Jej wzrok spoczął na czymś za plecamiMila.Przy krawężniku zatrzymał się czarny hummer.Whitbread pomachała.Położyła dłoń na moimramieniu. Jest mój syn.Czy coś jeszcze, detektywie? Nie, proszę pani. W takim razie miło mi było z panami porozmawiać. Szturchnęła mnie, uśmiechnęła się doMila. Jeśli kiedyś będzie panu wolno opowiedzieć obywatelowi parę soczystych szczegółów,proszę o mnie pamiętać.  Będę pamiętał  obiecał Milo. Dziękujemy za pomoc.Minęła nas, stukając czerwonymi obcasami, pospieszyła do hummera i zastukała w okno pasażera.Szyba była czarna.Tak samo kratka chłodnicy i listwy.Kiedy odjeżdżaliśmy, drzwi kierowcy się otworzyły i wysiadł z nich potężny, młody, czarnoskórymężczyzna w dresach koloru miedzi i takich samych sportowych butach.Dwadzieścia parę lat,ogolona głowa, przystrzyżona hiszpańska bródka i wąsy. To jej dzieciak?  zdziwił się Milo. Kocham to miasto. Niespodzianki na każdym kroku. Zdrzemniesz się przez godzinę i zmieniają ci kod pocztowy.Mary Whitbread nam pomachała.Olbrzym zrobił to samo, ale nie włożył w to serca. 11Tu jest inaczej  powiedział Milo.Staliśmy niedaleko wyschniętej fontanny na środku osiedla przy Culver Boulevard.Basen byłpopękany, pełen martwych owadów i pokryty osadem organicznego chyba pochodzenia.Na bokuleżała popsuta, zabawkowa ciężarówka.Kiedy weszliśmy na posesję, dzieci, które bawiły się wpiasku, czmychnęły jak wróble.Przy wypaczonych drzwiach domków nie było dzwonków.Na pukanie Mila odpowiadałyzdumione spojrzenia i mamrotane zaprzeczenia po hiszpańsku.Wnętrza, na ile udawało się nam donich zajrzeć, były ciemne i zniszczone.Zatęchła ponura jednakowość głośno wołała otymczasowości. Mogę spróbować się dowiedzieć, kto był wtedy właścicielem, ale to do niczego nas niedoprowadzi. Szturchnął butem fontannę. Patty nie prosiła Gadatliwej Mary o referencje, bo do tejnory żadnych nie potrzebowała. O to właśnie mogło chodzić  stwierdziłem. To znaczy? Przeprowadziła się, żeby zniknąć. Nie chodziło o pieniądze? Bała się czegoś, co sprowadziła na nią nielegalna działalnośćhandlowa? Nie wiem, Alex.Jeśli uciekała, czemu została w mieście, nie zmieniła pracy? Myślałem raczej o poczuciu winy, nie strachu  powiedziałem. Mogła uciekać przed sobą. Ta rzekoma  straszna rzecz ? Krok w dół mieszkaniowej drabiny mógł wydawać się odkupieniem winy. Karała samą siebie  dorzucił. Nie obchodziło jej, że tym samym karze Tanyę? Tanya mówiła, że się nie przejmowała. Tanya wydaje się dziewczyną, która właśnie coś takiego powie. Robi dobrą minę do złej gry  zauważyłem. Ale dzieci są elastyczne.Najważniejszy był dlaniej związek z matką. A teraz jest sama.Poszliśmy do samochodu.  Może naprawdę chodziło o oszczędności  zasugerowałem. Niewinna, dopóki nie udowodni się winy? Jasne, czemu nie.Skoro skończyliśmy już tę nikomuniepotrzebną lekcję geografii, co dalej? Może powinniśmy zawęzić obszar.Gdyby coś się stało na Czwartej ulicy, Gadatliwa Mary by tozapamiętała, więc na razie odłóżmy to na bok. Chyba że Mary nie chciała oczerniać swojej dzielnicy opowieściami o zbrodniach. Moim zdaniem z przyjemnością porozmawiałaby o porządnej zbrodni.Zgadzam się, żemorderstwo na June Street raczej nie ma związku, a jedyną niezwykłą rzeczą, która wydarzyła się wrezydencji, o ile w ogóle można tak powiedzieć, to śmierć pułkownika Bedarda pod opieką Patty. To nic niezwykłego, był stary. Milo pomasował twarz, jakby mył ją bez wody. Co?  spytałem. Jeśli chcesz, żebym był kreatywny, mogę być. Dawaj. Cierpiący starzec, współczująca pielęgniarka, można pomyśleć, że robili mu przysługę,przyspieszając nieuniknione. Eutanazja? Mówiłem, że potrafię być kreatywny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl