[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zanim skończyłam mówić, był ju\ na nogach, nakładał na siebie rzeczy.- Nie musisz&- Oczywiście, \e muszę.I chcę.Nie pozwolę ci o tej porze jezdzić taksówką.Byłam trochę zaskoczona tym opiekuńczym tonem.- Boisz się, \e wpadnę w kłopoty?Mo\e w łapy jakiegoś gościa z kłami?Zachichotał i podszedł do mnie.Jego palce trąciły świe\e rany na szyi, zadr\ałam.- Powiedziałbym  moja' - wymruczał, jego głos łaskotał mnie w szyję, zachowując sięjak mruczący kot - ale po dzisiejszym wieczorze, mo\e słowo  twój byłobydokładniejsze.Tłum.sshakes Odwiózł mnie do domu.Po tym, jak pomógł mi wysiąść przed moim mieszkaniem,kiedy pocałowaliśmy się, delikatnie, choć namiętnie, jego słowa ponownie napełniły mojemyśli jak wiatr kominy w czasie burzy.Pomó\ mi, droga Afrodyto, powinnam znać prawdę, a nie wierzyć jego słowom.Czy\nie?VirginiaTłum.sshakes [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl