[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał mrożoną herbatę, zimną i słodką.Usiedli na małym, krytym dachem ganku i pili.- Utrzymuję kontakty z kumplami - zaczął Allo.- Rozmawiam albo spotykam się z niektórymi kolegami z pracy.I staram się być na bieżąco.Wiem,jaką cieszy się pani opinią, pani porucznik.I pani, detektyw Peabody.Umilkł i znów wypił łyk ze szklanki.- Powiedzmy sobie jasno.Nigdy nie miałem problemu, pracując z kobietą-szefem ani zwykonywaniem rozkazów przełożonych.Ostatnie trzy lata służyłem z cholernie dobrą detektyw.Nadal mnie wkurza, że wtedy zostałem zawieszony- przyznał.- Minęło tyle czasu, a wciąż nie daje mi to spokoju.Niesubordynacja.Akurat.Poprawił się na krześle i odwrócił bardziej w stronę Eve.- Jasne, że z nią dyskutowałem.Ale nigdy nie okazałem jej braku szacunku.Powiedziała, żewszyscy mamy nosić garnitury i krawaty, nawet siedząc za biurkiem, więc nosiłem garnitur i krawat.Powiedziała, żebyśmy nie trzymali na biurkach żadnych rzeczy osobistych, nawet zdjęć rodziny,usunąłem wszystko.To jej oddział.Nie podobało mi się to, i nie tylko mnie jednemu, ale to jejoddział.- Zamyślił się.- No właśnie, jej oddział.Kiedy nastaje nowy przełożony, człowiek spodziewa się zmian.Stylupracy, atmosfery.Każdy szef ma swój styl pracy i to zrozumiałe.- Nie podobał się wam jej styl pracy - powiedziała Eve.- Była wyniosła, szukała dziury w całym.Ale nie czepiała się drobiazgów, dotyczących śledztw,tylko tego, czy ktoś ma błyszczące buty, albo uczesania.Miała swoich ulubieńców.Jeśli kogoś nielubiła, przydzielała mu gówniane zadania.Zawsze.Całonocną obserwację w środku zimy, bo ktośdał cynk, że może coś się wydarzyć.Ale ci, których faworyzowała, mieli coś ważniejszego do robotyniż siedzieć całą noc i odmrażać sobie tyłek.- Wydął policzki i wypuścił powietrze z płuc.- Może to wszystko też brzmi tak, jakbym się czepiał.- Wcale tak nie uważam.- Każdy szef ma swój styl pracy - powtórzył i spojrzał na Peabody.-Poznajemy ten styl, uczymy siępracować tak, żeby wszyscy byli zadowoleni.- Ja właśnie tak to widzę - przyznała mu rację Peabody.- Najważniejsza jest praca.- Najważniejsza jest praca.- Skinął głową.- Ale ona kwestionowała kierunek, jaki obrałośledztwo, zabierała je i przydzielała inne.Jakieś mało ważne.Dwa razy mi się to przytrafiło.Byłembardzo blisko zakończenia sprawy, a ona mi ją odebrała, przydzieliła inną.Kiedy się sprzeciwiłem,mówiła mi, siedząc za swoim eleganckim biurkiem, że nie jest zadowolona z mojej pracy albo że niepodoba jej się moja postawa.- To nie ma nic wspólnego ze stylem - wtrąciła Peabody.- Przy takim zachowaniu praca nie jest najważniejsza.- Jasne, że nie.- Czy składaliście skargi wyżej? - spytała go Eve, chociaż z akt znała odpowiedz.- Nie.Nie postępuję w ten sposób.Szef to szef.Poza tym oddział odnosił sukcesy.W dodatku tocórka świętego Obermana.Kiedy została szefem, była złotą dziewczyną.- I powiesiła w gabinecie wielki portret swojego ojca, na wypadek gdyby ktoś o tym zapomniał.Allo uśmiechnął się do Eve.- Nie można było go nie zauważyć.Każdy, kto na to zwracał uwagę, widział, że usuwa starychludzi, zastępuje ich nowymi.Jak tylko mogła, sama ich sobie dobierała.Wzruszył ramionami.- To prawo szefa.Ale doszło do tego, że zacząłem nienawidzić swojej pracy.Na samą myśl, żebędę musiał siedzieć w jednej sali z innymi członkami oddziału, bebechy mi się przewracały.To zlewpływa na człowieka, trudno z nim wytrzymać.I bez tego ciężko żyć z gliniarzem, prawda?- Niewątpliwie.- Męczyło mnie to.Męczyłem się z nią.Widziałem, że chce się mnie pozbyć, i wiedziałem - po tym,jak mnie zawiesiła - że znajdzie sposób.Nie zamierzałem się na to godzić.Nie mogłem pozwolić,żeby znów mi spaprała opinię.Szef to szef - powtórzył - ale nie dopuściłbym do czegoś takiego.Mogę równie dobrze przyznać, że moja żona też tupnęła nogą i nie miałem o to do niej pretensji.Więc poprosiłem o przeniesienie.Służyłem jeszcze trzy lata w dobrym oddziale, z dobrym szefem.Akiedy zdecydowałem się odejść na emeryturę, pani porucznik, to był mój wybór.- Zamierzam zadać panu jedno pytanie, detektywie sierżancie.- Allo.Proszę zwracać się do mnie po prostu Allo.- Czy brała łapówki?Pokręcił głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Miał mrożoną herbatę, zimną i słodką.Usiedli na małym, krytym dachem ganku i pili.- Utrzymuję kontakty z kumplami - zaczął Allo.- Rozmawiam albo spotykam się z niektórymi kolegami z pracy.I staram się być na bieżąco.Wiem,jaką cieszy się pani opinią, pani porucznik.I pani, detektyw Peabody.Umilkł i znów wypił łyk ze szklanki.- Powiedzmy sobie jasno.Nigdy nie miałem problemu, pracując z kobietą-szefem ani zwykonywaniem rozkazów przełożonych.Ostatnie trzy lata służyłem z cholernie dobrą detektyw.Nadal mnie wkurza, że wtedy zostałem zawieszony- przyznał.- Minęło tyle czasu, a wciąż nie daje mi to spokoju.Niesubordynacja.Akurat.Poprawił się na krześle i odwrócił bardziej w stronę Eve.- Jasne, że z nią dyskutowałem.Ale nigdy nie okazałem jej braku szacunku.Powiedziała, żewszyscy mamy nosić garnitury i krawaty, nawet siedząc za biurkiem, więc nosiłem garnitur i krawat.Powiedziała, żebyśmy nie trzymali na biurkach żadnych rzeczy osobistych, nawet zdjęć rodziny,usunąłem wszystko.To jej oddział.Nie podobało mi się to, i nie tylko mnie jednemu, ale to jejoddział.- Zamyślił się.- No właśnie, jej oddział.Kiedy nastaje nowy przełożony, człowiek spodziewa się zmian.Stylupracy, atmosfery.Każdy szef ma swój styl pracy i to zrozumiałe.- Nie podobał się wam jej styl pracy - powiedziała Eve.- Była wyniosła, szukała dziury w całym.Ale nie czepiała się drobiazgów, dotyczących śledztw,tylko tego, czy ktoś ma błyszczące buty, albo uczesania.Miała swoich ulubieńców.Jeśli kogoś nielubiła, przydzielała mu gówniane zadania.Zawsze.Całonocną obserwację w środku zimy, bo ktośdał cynk, że może coś się wydarzyć.Ale ci, których faworyzowała, mieli coś ważniejszego do robotyniż siedzieć całą noc i odmrażać sobie tyłek.- Wydął policzki i wypuścił powietrze z płuc.- Może to wszystko też brzmi tak, jakbym się czepiał.- Wcale tak nie uważam.- Każdy szef ma swój styl pracy - powtórzył i spojrzał na Peabody.-Poznajemy ten styl, uczymy siępracować tak, żeby wszyscy byli zadowoleni.- Ja właśnie tak to widzę - przyznała mu rację Peabody.- Najważniejsza jest praca.- Najważniejsza jest praca.- Skinął głową.- Ale ona kwestionowała kierunek, jaki obrałośledztwo, zabierała je i przydzielała inne.Jakieś mało ważne.Dwa razy mi się to przytrafiło.Byłembardzo blisko zakończenia sprawy, a ona mi ją odebrała, przydzieliła inną.Kiedy się sprzeciwiłem,mówiła mi, siedząc za swoim eleganckim biurkiem, że nie jest zadowolona z mojej pracy albo że niepodoba jej się moja postawa.- To nie ma nic wspólnego ze stylem - wtrąciła Peabody.- Przy takim zachowaniu praca nie jest najważniejsza.- Jasne, że nie.- Czy składaliście skargi wyżej? - spytała go Eve, chociaż z akt znała odpowiedz.- Nie.Nie postępuję w ten sposób.Szef to szef.Poza tym oddział odnosił sukcesy.W dodatku tocórka świętego Obermana.Kiedy została szefem, była złotą dziewczyną.- I powiesiła w gabinecie wielki portret swojego ojca, na wypadek gdyby ktoś o tym zapomniał.Allo uśmiechnął się do Eve.- Nie można było go nie zauważyć.Każdy, kto na to zwracał uwagę, widział, że usuwa starychludzi, zastępuje ich nowymi.Jak tylko mogła, sama ich sobie dobierała.Wzruszył ramionami.- To prawo szefa.Ale doszło do tego, że zacząłem nienawidzić swojej pracy.Na samą myśl, żebędę musiał siedzieć w jednej sali z innymi członkami oddziału, bebechy mi się przewracały.To zlewpływa na człowieka, trudno z nim wytrzymać.I bez tego ciężko żyć z gliniarzem, prawda?- Niewątpliwie.- Męczyło mnie to.Męczyłem się z nią.Widziałem, że chce się mnie pozbyć, i wiedziałem - po tym,jak mnie zawiesiła - że znajdzie sposób.Nie zamierzałem się na to godzić.Nie mogłem pozwolić,żeby znów mi spaprała opinię.Szef to szef - powtórzył - ale nie dopuściłbym do czegoś takiego.Mogę równie dobrze przyznać, że moja żona też tupnęła nogą i nie miałem o to do niej pretensji.Więc poprosiłem o przeniesienie.Służyłem jeszcze trzy lata w dobrym oddziale, z dobrym szefem.Akiedy zdecydowałem się odejść na emeryturę, pani porucznik, to był mój wybór.- Zamierzam zadać panu jedno pytanie, detektywie sierżancie.- Allo.Proszę zwracać się do mnie po prostu Allo.- Czy brała łapówki?Pokręcił głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]