[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spojrzał jej w oczy i dał spokój.- To część dostawy wysłanej do opata Ely trzy lata temu.Opat ma koncesję na dostawysukna do wszystkich miejsc związanych z kultem w Camridgeshire, takiego sukna, w jakieodziewa swoich duchownych.Mansur odezwał się pierwszy.- Habit? To jest z mnisiego habitu?- Tak.Zapadła pełna zamyślenia cisza, wśród której wieczerza przestała byćistotna.- Jedyna osoba duchowna, którą możemy oczyścić z zarzutów, to przeor, bo był z namicałą noc.Szymon przytaknął.- Jego mnisi pod komżami noszą się na czarno.- Te święte niewiasty też - dodał Mansur.- To prawda - uśmiechnął się do niego Szymon - ale w tym wypadku bez znaczenia,ponieważ w trakcie śledztwa spotkałem się raz jeszcze z kupcem z Cherry Hinton, który, jaksię szczęśliwie okazało, handluje wełną.Zapewnił mnie, że mniszki i jego żona oraz służącespędziły noc pod namiotem, otoczone z zewnątrz i strzeżone przez mężczyzn.Jeśli któraś ztych dam jest naszym mordercą, nie zdołałaby niespostrzeżenie chodzić po wzgórzach i nosićciał.Co w kręgu podejrzanych pozostawiało trzech zakonników towarzyszących przeorowiGotfrydowi.Szymon ich wymienił.Młody brat Ninian.Na pewno nie.Chociaż dlaczego nie?Brat Gilbert.Nieprzyjemny człowiek, możliwy podejrzany.Inni?Nikt nie mógł sobie przypomnieć ani twarzy, ani charakterystycznych cech trzeciegomnicha.- Póki nie przeprowadzimy dalszego śledztwa, nasze spekulacje są bezcelowe - oznajmiłSzymon.- Zniszczony habit, może gdzieś porzucony.Morderca mógł go zdobyćgdziekolwiek.Zajmiemy się tym, jak będziemy bardziej wypoczęci.- Zasiadł ponownie isięgnął po kubek z winem.- A teraz, pani, proszę o wybaczenie.Tak rzadko się zdarza, że tomy, %7łydzi, kogoś ścigamy, że jak widzisz, stałem się podekscytowany opowieścią o pogoniza zwierzyną jak każdy myśliwy.Jakie wieści?Adelia przedstawiała swoje wiadomości chronologicznie i nie ukrywając niczego.Jakkolwiek by na to spojrzeć, prowadzone przez nią dochodzenie okazało się bardziej owocneniż Szymona, ale nie czuła, by jej się to podobało.Bo nie podobało.Szymona podniosła na duchu opowieść o oględzinach kości świętego Piotrusia.- To daje nam przewagę.Tego chłopca nigdy nie ukrzyżowano.- Nie, nie ukrzyżowano - oznajmiła i słowami zabrała swoich słuchaczy na drugi brzegrzeki, przedstawiła rozmowę z Ulfem.- Mamy to.- Szymon parsknął winem.- Pani, ocaliłaś Izrael.To dziecko było widziane powyjściu z domu Chaima? To znaczy, że musimy znalezć tego chłopca, Willa, i zabrać go doszeryfa. Spójrzcie, panie szeryfie, oto żyjący dowód na to, że %7łydzi nie mają nic wspólnegoze śmiercią świętego Piotrusia."Cichł stopniowo, widząc minę Adelii.- Obawiam się, że jednak mają- powiedziała.Rozdział 7W ciągu roku straż trzymana przez mieszczan u wrót zamku Cambridge, pilnująca, aby zwarowni nie uciekli %7łydzi, stopniała do osoby Agnieszki, żony sprzedawcy węgorzy i matkiHarolda, którego ciałko wciąż czekało na pogrzeb.Mały szałas, który sobie zbudowała z łoziny, wyglądał jak ul stojący pod wielką bramą.Za dnia siedziała u wejścia, szydełkując, obok miała wzięty od męża oścień na węgorzezwrócony ostrzem w dół.Po drugiej stronie, obok siebie, położyła duży dzwonek.Nocą spaław chatce.Pewnego razu zimą, kiedy szeryf spróbował przemycić %7łydów na zewnątrz, sądząc, iżniewiasta pogrążona jest we śnie, Agnieszka użyła obu sprzętów.Oścień o mało nie przebiłjednego z ludzi szeryfa, a dzwonek poderwał całe miasto na nogi.%7łydzi pospiesznie wróciliza mury.Strzeżono też zamkowych furtek, pilnowały ich gęsi, mające wszcząć raban, jeśli ktośbędzie próbował wyjść, podobnie jak niegdyś ostrzegły Kapitol przed atakiem Galów.Kiedyludzie szeryfa usiłowali powystrzelać je z zamkowych murów, podniosły taki krzyk, żemieszczanie znowu zerwali się zaalarmowani.Adelia, wspinając się po stromej, krętej i umocnionej drodze na zamek, zdziwiła się, żepospólstwo tak długo zdołało przeciwstawiać się władzom.Na Sycylii oddział królewskichżołnierzy załatwiłby całą sprawę w kilka minut.- I w rezultacie dokonałby masakry? - zapytał Szymon.- A gdzie od-eskortować %7łydów,żeby znowu nie znalezli się w takiej samej sytuacji? Cały kraj wierzy, że %7łydzi z Cambridgekrzyżują dzieci.Dziś był przygnębiony i jak podejrzewała Adelia, bardzo rozezlony.- Też tak sądzę.Zastanowiła się nad więzami, które krępowały w tej kwestii angielskiego króla [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Spojrzał jej w oczy i dał spokój.- To część dostawy wysłanej do opata Ely trzy lata temu.Opat ma koncesję na dostawysukna do wszystkich miejsc związanych z kultem w Camridgeshire, takiego sukna, w jakieodziewa swoich duchownych.Mansur odezwał się pierwszy.- Habit? To jest z mnisiego habitu?- Tak.Zapadła pełna zamyślenia cisza, wśród której wieczerza przestała byćistotna.- Jedyna osoba duchowna, którą możemy oczyścić z zarzutów, to przeor, bo był z namicałą noc.Szymon przytaknął.- Jego mnisi pod komżami noszą się na czarno.- Te święte niewiasty też - dodał Mansur.- To prawda - uśmiechnął się do niego Szymon - ale w tym wypadku bez znaczenia,ponieważ w trakcie śledztwa spotkałem się raz jeszcze z kupcem z Cherry Hinton, który, jaksię szczęśliwie okazało, handluje wełną.Zapewnił mnie, że mniszki i jego żona oraz służącespędziły noc pod namiotem, otoczone z zewnątrz i strzeżone przez mężczyzn.Jeśli któraś ztych dam jest naszym mordercą, nie zdołałaby niespostrzeżenie chodzić po wzgórzach i nosićciał.Co w kręgu podejrzanych pozostawiało trzech zakonników towarzyszących przeorowiGotfrydowi.Szymon ich wymienił.Młody brat Ninian.Na pewno nie.Chociaż dlaczego nie?Brat Gilbert.Nieprzyjemny człowiek, możliwy podejrzany.Inni?Nikt nie mógł sobie przypomnieć ani twarzy, ani charakterystycznych cech trzeciegomnicha.- Póki nie przeprowadzimy dalszego śledztwa, nasze spekulacje są bezcelowe - oznajmiłSzymon.- Zniszczony habit, może gdzieś porzucony.Morderca mógł go zdobyćgdziekolwiek.Zajmiemy się tym, jak będziemy bardziej wypoczęci.- Zasiadł ponownie isięgnął po kubek z winem.- A teraz, pani, proszę o wybaczenie.Tak rzadko się zdarza, że tomy, %7łydzi, kogoś ścigamy, że jak widzisz, stałem się podekscytowany opowieścią o pogoniza zwierzyną jak każdy myśliwy.Jakie wieści?Adelia przedstawiała swoje wiadomości chronologicznie i nie ukrywając niczego.Jakkolwiek by na to spojrzeć, prowadzone przez nią dochodzenie okazało się bardziej owocneniż Szymona, ale nie czuła, by jej się to podobało.Bo nie podobało.Szymona podniosła na duchu opowieść o oględzinach kości świętego Piotrusia.- To daje nam przewagę.Tego chłopca nigdy nie ukrzyżowano.- Nie, nie ukrzyżowano - oznajmiła i słowami zabrała swoich słuchaczy na drugi brzegrzeki, przedstawiła rozmowę z Ulfem.- Mamy to.- Szymon parsknął winem.- Pani, ocaliłaś Izrael.To dziecko było widziane powyjściu z domu Chaima? To znaczy, że musimy znalezć tego chłopca, Willa, i zabrać go doszeryfa. Spójrzcie, panie szeryfie, oto żyjący dowód na to, że %7łydzi nie mają nic wspólnegoze śmiercią świętego Piotrusia."Cichł stopniowo, widząc minę Adelii.- Obawiam się, że jednak mają- powiedziała.Rozdział 7W ciągu roku straż trzymana przez mieszczan u wrót zamku Cambridge, pilnująca, aby zwarowni nie uciekli %7łydzi, stopniała do osoby Agnieszki, żony sprzedawcy węgorzy i matkiHarolda, którego ciałko wciąż czekało na pogrzeb.Mały szałas, który sobie zbudowała z łoziny, wyglądał jak ul stojący pod wielką bramą.Za dnia siedziała u wejścia, szydełkując, obok miała wzięty od męża oścień na węgorzezwrócony ostrzem w dół.Po drugiej stronie, obok siebie, położyła duży dzwonek.Nocą spaław chatce.Pewnego razu zimą, kiedy szeryf spróbował przemycić %7łydów na zewnątrz, sądząc, iżniewiasta pogrążona jest we śnie, Agnieszka użyła obu sprzętów.Oścień o mało nie przebiłjednego z ludzi szeryfa, a dzwonek poderwał całe miasto na nogi.%7łydzi pospiesznie wróciliza mury.Strzeżono też zamkowych furtek, pilnowały ich gęsi, mające wszcząć raban, jeśli ktośbędzie próbował wyjść, podobnie jak niegdyś ostrzegły Kapitol przed atakiem Galów.Kiedyludzie szeryfa usiłowali powystrzelać je z zamkowych murów, podniosły taki krzyk, żemieszczanie znowu zerwali się zaalarmowani.Adelia, wspinając się po stromej, krętej i umocnionej drodze na zamek, zdziwiła się, żepospólstwo tak długo zdołało przeciwstawiać się władzom.Na Sycylii oddział królewskichżołnierzy załatwiłby całą sprawę w kilka minut.- I w rezultacie dokonałby masakry? - zapytał Szymon.- A gdzie od-eskortować %7łydów,żeby znowu nie znalezli się w takiej samej sytuacji? Cały kraj wierzy, że %7łydzi z Cambridgekrzyżują dzieci.Dziś był przygnębiony i jak podejrzewała Adelia, bardzo rozezlony.- Też tak sądzę.Zastanowiła się nad więzami, które krępowały w tej kwestii angielskiego króla [ Pobierz całość w formacie PDF ]