[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- %7łartujesz? Surfing po deskorolkach? To jak z deszczu pod rynnę.- Mam lepszy pomysł.- Zmrużył zawadiacko oczy.- Surfing nadeskorolkach.- Czubek!- Uosobienie rozsądku! Jeśli nie masz ochoty na surfing, możemy iśćpopływać.- Teraz?- Rozumiem, że propozycja morskiej kąpieli może być szokująca dlazatwardziałej konserwatystki, która wciąż w tobie siedzi, ale obiecuję, żepomogę ci się przemóc.- Odczepisz się ode mnie? - mruknęła groznie, powstrzymując śmiech.- Proponuję mrożony sorbet dla ochłody, a potem pójdziemy się przebrać,zgoda?Zrobiła skonsternowaną minę.Nie była przekonana, czy baraszkowanie zBrianem na plaży, w skąpym kostiumie kąpielowym, jest najszczęśliwszympomysłem.- Nie dość masz wrażeń na jedno popołudnie? - spytała, kiedy wrócił zdwiema szklankami lodowatego napoju.- Chodzi ci o wrażenia estetyczne? - Uniósł prowokująco brwi.- Brian, napraszasz się.- To znaczy, że nie chcesz ze mną popływać?- Jest.pewien problem - moje bikini.- 39 -SR- Twoje bikini? - spytał rozpromieniony.- Nie chcesz, żebym oglądał cięw bikini? W takim razie będę nalegał.- Brian, to nie to, o czym myślisz.Nie jestem aż tak skromna.- Więc o co chodzi?- Kupiłam ten kostium dla Chrisa i, rozumiesz chyba, wszystkiewspomnienia.- Nowiutki kostium ma jakieś wspomnienia?- Pomyśl przez chwilę.Kupiłam go.na nasz miesiąc miodowy.- Aha.Ale dalej nie rozumiem.Cassie, czy coś cię niepokoi? - Brian naglespoważniał.- Masz wątpliwości, czy powinniśmy tu razem być?- Nie.Tak.Po prostu czuję się niewesoło.Nie mówiłam ci o tym, ale rano,po twoim wyjściu, zadzwoniłam do rodziców i do Chrisa.- Aha.I jak poszło?- Strasznie mi było głupio.Rodzice udawali, że nic się nie stało.A Chrisbłagał mnie, żebym się jeszcze zastanowiła.Ale powiedziałam mu, że wszystkoskończone.- Czy naprawdę tak czujesz - spytał ostrożnie - że wszystko skończone inie chcesz tego przemyśleć?- Tak.To nie jest odpowiedz, którą chciałeś usłyszeć, prawda?- Ze względu na Chrisa, nie.A jeśli chodzi o mnie.chyba będę musiałodmówić zeznań.- Zawsze jest przykro, kiedy między dwojgiem ludzi przestaje się układać,ale dla mnie smutne jest zwłaszcza to, że oboje, Chris i ja, włożyliśmy tyle sercai straciliśmy tyle czasu na coś, co od początku było skazane na klęskę.- Jesteś tego pewna?- Tak.- Więc co robi dziewczyna, kiedy jest smutna? - westchnął zrezygnowany.- Idzie na zakupy! - Cassie natychmiast się rozpromieniła.- Chcesz,żebym dopuściła do głosu bardziej żywiołową stronę swojej natury, tak? Proszę- 40 -SRbardzo.Mamy tu spędzić tydzień i byłoby głupotą ani razu nie popływać.Więckupię sobie po prostu nowe bikini.Na Strandzie jest kilka fantastycznychbutików.- I będę mógł ci pomóc wybrać najlepszy model?- Nie ma mowy, żadnego podglądania! Jeśli chcesz iść ze mną popływać,będziesz musiał czekać cierpliwie, aż coś wybiorę.- Cierpliwie.- jęknął.- Nie wiem, czy takie słowo jest w moimsłowniku.- Jeśli wolisz, pójdę sama na zakupy, a ty możesz szaleć na deskorolce dozachodu słońca.- Nic z tego! %7ładen pełnokrwisty Amerykanin nie oparłby sięprzyjemności kupowania bikini z piękną damą.- Zmiejąc się, podał jej rękę.-Jak mówią tutaj, w Teksasie, ulatniamy się i kurs na Strand, partnerze.- Brian, ty jesteś równie teksański jak niedzwiedz polarny.- Zabierzesz misia na Strand? - zapiszczał dziecięcym głosem.- Spadaj!- Spadamy razem, Cassie.Uważaj na rowerzystów!Dwie godziny pózniej, w małym ekskluzywnym butiku na staromiejskimbulwarze Galveston Strand, Brian siedział na krześle, spoglądając przygasłymwzrokiem to na zegarek, to na dwie wielkie torby z zakupami, które poczyniłaCassie.W jednej z nich był kostium bikini, którego nie zgodziła się, niestety,pokazać na sobie.Co najmniej dwadzieścia minut temu zniknęła w przymierzalni, a on byłna granicy wytrzymałości.Cierpliwość rzeczywiście nie była mocnym punktemjego charakteru.Z drugiej strony, dlaczego każda wyprawa po zakupy z kobietąstaje się gehenną? Dlaczego taka Cassie nie mogłaby kupić kostiumukąpielowego, po który się wybrała, i dać sobie spokój? Bo wrócić do domu zjednym małym ciuszkiem to widocznie żadna przyjemność.Taki kostiumwymaga oprawy - sandałów na plażę, szortów, bluzek.najlepiej całej- 41 -SRnowiutkiej szafy ubrań.Niewykluczone, że skończy się na sukni odGivenchy'ego i futrze.Czysty obłęd.Brian spojrzał jeszcze raz na zegarek.Nawet nie widziałtego cholernego bikini.Zerknąwszy przez ramię na drzwi przymierzami, niedostrzegł żadnych oznak życia i doszedł do wniosku, że nie jest w stanie oprzećsię dłużej pokusie.Schylił się, pomyszkował w torbach i wyjął maleńki kostiumz ogromną metką.Gwizdnął z wrażenia.Czterdzieści dolców za te maleńkie skrawkimateriału.Fakt, że Cassie ma gust, pomyślał.Egzotyczne kwiaty wintensywnych odcieniach różu cieszyły wzrok.Górna część składała się z parykształtnych miseczek, dolna - z dwóch trójkątów połączonych paseczkamiszerokości spaghetti.Mimowolnie wyobraził sobie w tym czymś Cassie - jejpiękne nogi, ramiona, płaski brzuch i.- Mister, to jest tamtej pani, nie wolno zaglądać do cudzych toreb -usłyszał oburzony dziecięcy głos.Podniósł głowę i zobaczył stojącą obok małą dziewczynkę z końskimogonem.Zmarszczyła czoło i pogroziła mu palcem, a Brian, udając przerażenie,upuścił kostium i przycisnął rękę do serca.- Madame, ma pani słuszność.Złapała mnie pani na gorącym uczynku.Proszę mnie nie wydać!Mała pisnęła radośnie i pobiegła do swojej matki.Brian zachichotał.Zawsze lubił dzieci.Może nawet lubił je za bardzo.Nawszystkich spotkaniach towarzyskich, gdzie były dzieci, to on grał z chłopcamiw piłkę albo czytał dziewczynkom bajki.Potrafił nawet uspokajać płacząceniemowlęta.Jego przyjaciele często żartowali, że ma takie dobre podejście dodzieci, bo sam jest przerośniętym dzieckiem.Ale on wiedział lepiej.W głębi duszy marzył, żeby zostać kiedyś ojcem.Oczywiście świadomość tego, że najpierw musiałby znalezć właściwąkobietę, ustabilizować się i ożenić, była niewygodna.W towarzystwie Cassie -- 42 -SRzaczęła być niemal dręcząca [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- %7łartujesz? Surfing po deskorolkach? To jak z deszczu pod rynnę.- Mam lepszy pomysł.- Zmrużył zawadiacko oczy.- Surfing nadeskorolkach.- Czubek!- Uosobienie rozsądku! Jeśli nie masz ochoty na surfing, możemy iśćpopływać.- Teraz?- Rozumiem, że propozycja morskiej kąpieli może być szokująca dlazatwardziałej konserwatystki, która wciąż w tobie siedzi, ale obiecuję, żepomogę ci się przemóc.- Odczepisz się ode mnie? - mruknęła groznie, powstrzymując śmiech.- Proponuję mrożony sorbet dla ochłody, a potem pójdziemy się przebrać,zgoda?Zrobiła skonsternowaną minę.Nie była przekonana, czy baraszkowanie zBrianem na plaży, w skąpym kostiumie kąpielowym, jest najszczęśliwszympomysłem.- Nie dość masz wrażeń na jedno popołudnie? - spytała, kiedy wrócił zdwiema szklankami lodowatego napoju.- Chodzi ci o wrażenia estetyczne? - Uniósł prowokująco brwi.- Brian, napraszasz się.- To znaczy, że nie chcesz ze mną popływać?- Jest.pewien problem - moje bikini.- 39 -SR- Twoje bikini? - spytał rozpromieniony.- Nie chcesz, żebym oglądał cięw bikini? W takim razie będę nalegał.- Brian, to nie to, o czym myślisz.Nie jestem aż tak skromna.- Więc o co chodzi?- Kupiłam ten kostium dla Chrisa i, rozumiesz chyba, wszystkiewspomnienia.- Nowiutki kostium ma jakieś wspomnienia?- Pomyśl przez chwilę.Kupiłam go.na nasz miesiąc miodowy.- Aha.Ale dalej nie rozumiem.Cassie, czy coś cię niepokoi? - Brian naglespoważniał.- Masz wątpliwości, czy powinniśmy tu razem być?- Nie.Tak.Po prostu czuję się niewesoło.Nie mówiłam ci o tym, ale rano,po twoim wyjściu, zadzwoniłam do rodziców i do Chrisa.- Aha.I jak poszło?- Strasznie mi było głupio.Rodzice udawali, że nic się nie stało.A Chrisbłagał mnie, żebym się jeszcze zastanowiła.Ale powiedziałam mu, że wszystkoskończone.- Czy naprawdę tak czujesz - spytał ostrożnie - że wszystko skończone inie chcesz tego przemyśleć?- Tak.To nie jest odpowiedz, którą chciałeś usłyszeć, prawda?- Ze względu na Chrisa, nie.A jeśli chodzi o mnie.chyba będę musiałodmówić zeznań.- Zawsze jest przykro, kiedy między dwojgiem ludzi przestaje się układać,ale dla mnie smutne jest zwłaszcza to, że oboje, Chris i ja, włożyliśmy tyle sercai straciliśmy tyle czasu na coś, co od początku było skazane na klęskę.- Jesteś tego pewna?- Tak.- Więc co robi dziewczyna, kiedy jest smutna? - westchnął zrezygnowany.- Idzie na zakupy! - Cassie natychmiast się rozpromieniła.- Chcesz,żebym dopuściła do głosu bardziej żywiołową stronę swojej natury, tak? Proszę- 40 -SRbardzo.Mamy tu spędzić tydzień i byłoby głupotą ani razu nie popływać.Więckupię sobie po prostu nowe bikini.Na Strandzie jest kilka fantastycznychbutików.- I będę mógł ci pomóc wybrać najlepszy model?- Nie ma mowy, żadnego podglądania! Jeśli chcesz iść ze mną popływać,będziesz musiał czekać cierpliwie, aż coś wybiorę.- Cierpliwie.- jęknął.- Nie wiem, czy takie słowo jest w moimsłowniku.- Jeśli wolisz, pójdę sama na zakupy, a ty możesz szaleć na deskorolce dozachodu słońca.- Nic z tego! %7ładen pełnokrwisty Amerykanin nie oparłby sięprzyjemności kupowania bikini z piękną damą.- Zmiejąc się, podał jej rękę.-Jak mówią tutaj, w Teksasie, ulatniamy się i kurs na Strand, partnerze.- Brian, ty jesteś równie teksański jak niedzwiedz polarny.- Zabierzesz misia na Strand? - zapiszczał dziecięcym głosem.- Spadaj!- Spadamy razem, Cassie.Uważaj na rowerzystów!Dwie godziny pózniej, w małym ekskluzywnym butiku na staromiejskimbulwarze Galveston Strand, Brian siedział na krześle, spoglądając przygasłymwzrokiem to na zegarek, to na dwie wielkie torby z zakupami, które poczyniłaCassie.W jednej z nich był kostium bikini, którego nie zgodziła się, niestety,pokazać na sobie.Co najmniej dwadzieścia minut temu zniknęła w przymierzalni, a on byłna granicy wytrzymałości.Cierpliwość rzeczywiście nie była mocnym punktemjego charakteru.Z drugiej strony, dlaczego każda wyprawa po zakupy z kobietąstaje się gehenną? Dlaczego taka Cassie nie mogłaby kupić kostiumukąpielowego, po który się wybrała, i dać sobie spokój? Bo wrócić do domu zjednym małym ciuszkiem to widocznie żadna przyjemność.Taki kostiumwymaga oprawy - sandałów na plażę, szortów, bluzek.najlepiej całej- 41 -SRnowiutkiej szafy ubrań.Niewykluczone, że skończy się na sukni odGivenchy'ego i futrze.Czysty obłęd.Brian spojrzał jeszcze raz na zegarek.Nawet nie widziałtego cholernego bikini.Zerknąwszy przez ramię na drzwi przymierzami, niedostrzegł żadnych oznak życia i doszedł do wniosku, że nie jest w stanie oprzećsię dłużej pokusie.Schylił się, pomyszkował w torbach i wyjął maleńki kostiumz ogromną metką.Gwizdnął z wrażenia.Czterdzieści dolców za te maleńkie skrawkimateriału.Fakt, że Cassie ma gust, pomyślał.Egzotyczne kwiaty wintensywnych odcieniach różu cieszyły wzrok.Górna część składała się z parykształtnych miseczek, dolna - z dwóch trójkątów połączonych paseczkamiszerokości spaghetti.Mimowolnie wyobraził sobie w tym czymś Cassie - jejpiękne nogi, ramiona, płaski brzuch i.- Mister, to jest tamtej pani, nie wolno zaglądać do cudzych toreb -usłyszał oburzony dziecięcy głos.Podniósł głowę i zobaczył stojącą obok małą dziewczynkę z końskimogonem.Zmarszczyła czoło i pogroziła mu palcem, a Brian, udając przerażenie,upuścił kostium i przycisnął rękę do serca.- Madame, ma pani słuszność.Złapała mnie pani na gorącym uczynku.Proszę mnie nie wydać!Mała pisnęła radośnie i pobiegła do swojej matki.Brian zachichotał.Zawsze lubił dzieci.Może nawet lubił je za bardzo.Nawszystkich spotkaniach towarzyskich, gdzie były dzieci, to on grał z chłopcamiw piłkę albo czytał dziewczynkom bajki.Potrafił nawet uspokajać płacząceniemowlęta.Jego przyjaciele często żartowali, że ma takie dobre podejście dodzieci, bo sam jest przerośniętym dzieckiem.Ale on wiedział lepiej.W głębi duszy marzył, żeby zostać kiedyś ojcem.Oczywiście świadomość tego, że najpierw musiałby znalezć właściwąkobietę, ustabilizować się i ożenić, była niewygodna.W towarzystwie Cassie -- 42 -SRzaczęła być niemal dręcząca [ Pobierz całość w formacie PDF ]