[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I uciekł.- Czy tu nie ma drugiego wyjścia?Potrząsnęła przecząco głową.- Nie.- Więc ona nadal musi tu być.- Obszedł wolno całą pracownię, przeszukałkażdy kąt, każdą szafę, zbadał każdy cień.Nikogo nie było.- Była drobna, ciemnowłosa, miała na sobie coś czerwonego i płaszcz.Mówiła ze śmiesznym obcym akcentem.Brid.- Co to znaczy, że chciała cię zabić? - Adam usiadł obok Lizy.- Wyciągnęła nóż i rzuciła nim we mnie.Anula & ponaousladansc - Jesteś pewna, Lizo? - zapytał łagodnie.- Gdzie to było? Gdzie ona jest?Nie rozumiem, jak ktoś mógł tu przyjść.Widziałbym ją.- Przypomniał sobie oczykota, który przemknął szybko obok niego w dół po schodach.- Chcesz powiedzieć, że zmyślam? - Liza wpatrywała się w niego zwściekłością.- Adam, na litość boską.Ja wiem, że ktoś próbował mnie zabić.- Więc powinniśmy wezwać policję.- Ręce mu drżały.Zdecydowanymruchem wepchnął je do kieszeni.- Oczywiście, że powinniśmy wezwać policję.Kręci się tu potencjalnamorderczyni.Poszukaj.Ten nóż musi tu gdzieś być.Widziałam, jak cisnęła nim wemnie, kiedy padałam na podłogę.Nie mogła go poszukać.Nie miała na to czasu.Ale noża nie było.Szukali przez pół godziny, przeczesując każdy calpracowni.- A więc kto to jest? - Liza zmyła farbę z palców i trochę się uspokoiła.Adam wzruszył ramionami.Przez chwilę zastanawiał się, czy powinienzaprzeczyć i powiedzieć, że jej, podejrzenia są nieuzasadnione, ale Liza znała gozbyt dobrze, odczytała już rodzące się przerażenie w jego oczach.Usiadła natapczanie i sięgnęła do kieszeni po papierosy.Wisiorek, który jej dał, wisiorek odBrid, leżał tam, gdzie go Liza zostawiła, na bocznym stoliku pod lampą.Z miejsca,gdzie siedziała, dostrzegała łagodny blask srebra.- To mi wygląda na Brid.To ktoś, kogo spotkałem kiedyś, dość dawno, wdomu - powiedział w końcu Adam.Nie chciał spojrzeć jej w oczy.- Aaziliśmy powzgórzach w czasie wakacji.Jej brat był.jest kamieniarzem.Zwietnie rzezbi.Myślę, że ta rodzina ma dosyć egzotyczne korzenie.Są bardzo pobudliwi.-Powiedział to w taki sposób, żeby zabrzmiało trochę nieprzyjemnie.- Brid jestogromnie impulsywna.Narzucała mi się już dawniej.- Roześmiał się krótko.Czułsię trochę skrępowany.- Ale co ona robi w Edynburgu?- Musiała przyjechać za mną.- Potrząsnął głową.- Powiedziałem jej, żewszystko skończone.Byliśmy razem jako dzieci.Potem ona wyjechała do college'una północy, a ja przyjechałem tutaj.Nie było dla nas przyszłości.%7ładnej.-Anula & ponaousladanscPrzerwał na chwilę, po czym ciągnął dalej: - Ale jej się to nie podobało.Chciałaprzyjechać tutaj ze mną.Powiedziałem: nie.Nigdy się nie spodziewałem, że ona zamną tutaj przyjedzie.- Widziałeś ją tutaj już przedtem?Potrząsnął przecząco głową, ale dostrzegła zakłopotanie w jego oczach.- Adam.Znowu potrząsnął głową.- Zastanawiam się, czy widziałem ją przed paru dniami, z daleka.Ale już pochwili zniknęła mi z oczu.- Wzruszył ramionami.- Najwyrazniej jest dobra w sztuce znikania.- Tak.- Wzdrygnął się.- To prawda.- I jest zdolna kogoś zabić?Adam przygnębiony wpatrywał się w podłogę.- Myślę, że byłaby do tego zdolna.W końcu nie zawiadomili policji; wydawało im się, że to nie ma sensu.Susan Craig siedziała w kącie herbaciarni, oparta o ścianę.Adam widział jątylko raz od tamtego pierwszego spotkania.- Przepraszam, nie mam zbyt wiele czasu.- Usiadł naprzeciw.- Mamy wtej chwili mnóstwo pracy.- Oczywiście, kochanie.Jestem z ciebie taka dumna.- Zamówiła jużherbatę.Nalała ją do dwóch filiżanek i jedną przesunęła w jego kierunku.-Adamie, muszę ci coś powiedzieć.- Siedziała niewygodnie na skrawku krzesła.-Ja.my.to znaczy, mój przyjaciel i ja zdecydowaliśmy się wyjechać.- Mówiłaszybko, nie patrząc na niego.- Do Ameryki.Adam wpatrywał się w nią.Zaczerwieniła się, zakłopotana.- Nikt nas tam nie będzie znał.Możemy zacząć wszystko od nowa.Aponieważ mówią, że wybuchnie wojna i w ogóle [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.I uciekł.- Czy tu nie ma drugiego wyjścia?Potrząsnęła przecząco głową.- Nie.- Więc ona nadal musi tu być.- Obszedł wolno całą pracownię, przeszukałkażdy kąt, każdą szafę, zbadał każdy cień.Nikogo nie było.- Była drobna, ciemnowłosa, miała na sobie coś czerwonego i płaszcz.Mówiła ze śmiesznym obcym akcentem.Brid.- Co to znaczy, że chciała cię zabić? - Adam usiadł obok Lizy.- Wyciągnęła nóż i rzuciła nim we mnie.Anula & ponaousladansc - Jesteś pewna, Lizo? - zapytał łagodnie.- Gdzie to było? Gdzie ona jest?Nie rozumiem, jak ktoś mógł tu przyjść.Widziałbym ją.- Przypomniał sobie oczykota, który przemknął szybko obok niego w dół po schodach.- Chcesz powiedzieć, że zmyślam? - Liza wpatrywała się w niego zwściekłością.- Adam, na litość boską.Ja wiem, że ktoś próbował mnie zabić.- Więc powinniśmy wezwać policję.- Ręce mu drżały.Zdecydowanymruchem wepchnął je do kieszeni.- Oczywiście, że powinniśmy wezwać policję.Kręci się tu potencjalnamorderczyni.Poszukaj.Ten nóż musi tu gdzieś być.Widziałam, jak cisnęła nim wemnie, kiedy padałam na podłogę.Nie mogła go poszukać.Nie miała na to czasu.Ale noża nie było.Szukali przez pół godziny, przeczesując każdy calpracowni.- A więc kto to jest? - Liza zmyła farbę z palców i trochę się uspokoiła.Adam wzruszył ramionami.Przez chwilę zastanawiał się, czy powinienzaprzeczyć i powiedzieć, że jej, podejrzenia są nieuzasadnione, ale Liza znała gozbyt dobrze, odczytała już rodzące się przerażenie w jego oczach.Usiadła natapczanie i sięgnęła do kieszeni po papierosy.Wisiorek, który jej dał, wisiorek odBrid, leżał tam, gdzie go Liza zostawiła, na bocznym stoliku pod lampą.Z miejsca,gdzie siedziała, dostrzegała łagodny blask srebra.- To mi wygląda na Brid.To ktoś, kogo spotkałem kiedyś, dość dawno, wdomu - powiedział w końcu Adam.Nie chciał spojrzeć jej w oczy.- Aaziliśmy powzgórzach w czasie wakacji.Jej brat był.jest kamieniarzem.Zwietnie rzezbi.Myślę, że ta rodzina ma dosyć egzotyczne korzenie.Są bardzo pobudliwi.-Powiedział to w taki sposób, żeby zabrzmiało trochę nieprzyjemnie.- Brid jestogromnie impulsywna.Narzucała mi się już dawniej.- Roześmiał się krótko.Czułsię trochę skrępowany.- Ale co ona robi w Edynburgu?- Musiała przyjechać za mną.- Potrząsnął głową.- Powiedziałem jej, żewszystko skończone.Byliśmy razem jako dzieci.Potem ona wyjechała do college'una północy, a ja przyjechałem tutaj.Nie było dla nas przyszłości.%7ładnej.-Anula & ponaousladanscPrzerwał na chwilę, po czym ciągnął dalej: - Ale jej się to nie podobało.Chciałaprzyjechać tutaj ze mną.Powiedziałem: nie.Nigdy się nie spodziewałem, że ona zamną tutaj przyjedzie.- Widziałeś ją tutaj już przedtem?Potrząsnął przecząco głową, ale dostrzegła zakłopotanie w jego oczach.- Adam.Znowu potrząsnął głową.- Zastanawiam się, czy widziałem ją przed paru dniami, z daleka.Ale już pochwili zniknęła mi z oczu.- Wzruszył ramionami.- Najwyrazniej jest dobra w sztuce znikania.- Tak.- Wzdrygnął się.- To prawda.- I jest zdolna kogoś zabić?Adam przygnębiony wpatrywał się w podłogę.- Myślę, że byłaby do tego zdolna.W końcu nie zawiadomili policji; wydawało im się, że to nie ma sensu.Susan Craig siedziała w kącie herbaciarni, oparta o ścianę.Adam widział jątylko raz od tamtego pierwszego spotkania.- Przepraszam, nie mam zbyt wiele czasu.- Usiadł naprzeciw.- Mamy wtej chwili mnóstwo pracy.- Oczywiście, kochanie.Jestem z ciebie taka dumna.- Zamówiła jużherbatę.Nalała ją do dwóch filiżanek i jedną przesunęła w jego kierunku.-Adamie, muszę ci coś powiedzieć.- Siedziała niewygodnie na skrawku krzesła.-Ja.my.to znaczy, mój przyjaciel i ja zdecydowaliśmy się wyjechać.- Mówiłaszybko, nie patrząc na niego.- Do Ameryki.Adam wpatrywał się w nią.Zaczerwieniła się, zakłopotana.- Nikt nas tam nie będzie znał.Możemy zacząć wszystko od nowa.Aponieważ mówią, że wybuchnie wojna i w ogóle [ Pobierz całość w formacie PDF ]