[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zgodnie z wyjaśnieniami lekarza,był to wstępny zabieg, konieczny bezzwłocznie, jeśli Creasy przeżyje szok poope-racyjny, wzmocnią jego organizm, a potem będą musieli przeprowadzić jeszczejedną operację.Tymczasem.Lekarz wzruszył ramionami.%7łycie Creasy ego wi-siało na włosku.Przez dwa dni Creasy znajdował się na krawędzi życia i śmierci, potem w jegostanie nastąpiła poprawa.Musi mieć wolę, zauważył lekarz w rozmowie z Guido.Ogromną wolę życia.Następnego dnia Creasy mógł już mówić.Jego pierwsze pytanie brzmiało: Pinta?88 Negocjują odpowiedział Guido. Takie sprawy czasem trochę trwają. Mój stan?Guido wyjaśnił, skrupulatnie i klinicznie.Obaj mieli doświadczenie w podob-nych sytuacjach. Zostałeś trafiony dwa razy.W brzuch i w prawe płuco.Na szczęście by-ły to pociski z trzydziestki dwójki.Odrobinę cięższy i byłoby po tobie.Załatalici płuco i powinno być w porządku.Natomiast rana brzucha stanowi problem.Wymaga jeszcze jednej operacji, ale lekarz jest optymistą, a ponadto ma sporodoświadczenia.W tym szpitalu rany brzucha zdarzają się często.Creasy słuchał uważnie, po czym zapytał: Ci dwaj, do których strzelałem nie żyją?Guido przytaknął. Jednego trafiłeś w serce.Dwa razy.Drugiemu pociskprzeszedł przez mózg.To były świetne strzały.Creasy pokręcił głową. Byłem wolny, zbyt wolny, do cholery! To byli zawodowcy kategorycznie powiedział Guido. Wiem, a do tego nie spodziewali się większego oporu.Najpierw strzelaliw powietrze, żeby mnie odstraszyć.Gdybym był szybszy, dostałbym ich wszyst-kich.Zachowywali się zbyt nonszalancko.Zaczynało ogarniać go zmęczenie. Pojadę do Como i zobaczę się z Balletto powiedział wstając Guido. Może będę mógł jakoś pomóc.Coś przyciągnęło jego wzrok, więc stanął spoglądając w dół z zaciekawie-niem.Krzyżyk.Creasy zauważył to spojrzenie i powiedział: Opowiem ci in-nym razem.Wizyta w Como okazała się niepomyślna.Guido zabrał ze sobą Elia.Bylitam już Vico Mansutti i jego żona.Odnosiło się wrażenie, że Vico wziął sprawyw swoje ręce.Ettore był przygnębiony i oszołomiony wydarzeniami.Za to Rikaweszła do pokoju kipiąc z wściekłości.Dowiedziała się, że Creasy został zatrud-niony za psie pieniądze tylko po to, żeby ją uspokoić. Pijak! krzyczała na Guido. Mojej córki miał pilnować jakiś wszawypijak! Popatrzyła pogardliwie na męża. Byle harcerzyk spisałby się lepiej!Elio zaczął protestować, ale Guido go uciszył, po czym zabrali rzeczy Cre-asy ego i wyszli. Przejdzie jej, jak odzyska córkę stwierdził Guido.Nie wspomniał o tym spotkaniu Creasy emu, a tydzień pózniej lekarze po-nownie go operowali z powodzeniem.Guido wszedł do sali i przystawił sobie krzesło do łóżka.Creasy wyglądałlepiej, jego twarz nabrała już trochę kolorów.Dostrzegł zakłopotanie w oczachGuido i wzrokiem zadał mu pytanie.89 Ona nie żyje, Creasy.Ranny mężczyzna odwrócił głowę i pustymi oczami zapatrzył się w sufit,z twarzą pozbawioną wyrazu.Guido zawahał się, a po chwili mówił dalej. To nie było zamierzone.Okup został zapłacony dwa dni temu.Miała byćzwolniona tego samego wieczoru.Nie wróciła, a następnego dnia rano policjan-ci znalezli ją w bagażniku skradzionego samochodu.Robili obławę na CzerwoneBrygady.Gliny uważają, że porywaczom puściły nerwy i postanowili przyczaićsię na kilka godzin.Na rękach i ustach miała taśmę.Wymiotowała prawdopo-dobnie od oparów benzyny.Wiesz do czego może dojść w takich okolicznościach.Zadławiła się na śmierć.Jego głos ucichł i zapanowało długie milczenie, po którym Creasy zapytał: Coś jeszcze?Guido wstał i podszedł do okna.Stał i wyglądał na ogród na dole.Za jegoplecami zabrzmiał ochrypły głos. No więc?Odwrócił się powoli i powiedział cicho: Została zgwałcona.Wielokrotnie.Kolejna długa chwila milczenia.Z dala dobiegł ich cichy dzwięk dzwonu ko-ścielnego.Guido przeszedł do nóg łóżka i spojrzał w dół na Creasy ego.Jego twarz nadal nic nie wyrażała.Oczy w dalszym ciągu tkwiły w suficie, alenie były już puste lśniła w nich nienawiść.Nocny pociąg z Mediolanu do Neapolu zastukotał na zwrotnicach pod Lati-ną.Była połowa czerwca, więc długi pociąg miał dużo wagonów i wiózł licznychurlopowiczów na południe, ku słońcu.Na ostatnim, ciemnoniebieskim wagoniewidniały insygnia Międzynarodowej Kompanii Wagonów Sypialnych.W jegotrzecim przedziale Creasy siedział na dolnym łóżku i przeglądał notes.Obudziłsię w Rzymie, po czterech godzinach snu.Za chwilę przejdzie korytarzem i wez-mie prysznic, a jeśli steward jest na nogach, zamówi kawę.Spało mu się dobrze.Jak zwykle w pociągach.Zwiatło wczesnego poranka ukazało jego twarz, węższą i bladą.Miał na sobieparę wypłowiałych dżinsów, a od pasa w górę był goły.Dwie najświeższe bliznytworzyły pomarszczone, czerwone pręgi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Zgodnie z wyjaśnieniami lekarza,był to wstępny zabieg, konieczny bezzwłocznie, jeśli Creasy przeżyje szok poope-racyjny, wzmocnią jego organizm, a potem będą musieli przeprowadzić jeszczejedną operację.Tymczasem.Lekarz wzruszył ramionami.%7łycie Creasy ego wi-siało na włosku.Przez dwa dni Creasy znajdował się na krawędzi życia i śmierci, potem w jegostanie nastąpiła poprawa.Musi mieć wolę, zauważył lekarz w rozmowie z Guido.Ogromną wolę życia.Następnego dnia Creasy mógł już mówić.Jego pierwsze pytanie brzmiało: Pinta?88 Negocjują odpowiedział Guido. Takie sprawy czasem trochę trwają. Mój stan?Guido wyjaśnił, skrupulatnie i klinicznie.Obaj mieli doświadczenie w podob-nych sytuacjach. Zostałeś trafiony dwa razy.W brzuch i w prawe płuco.Na szczęście by-ły to pociski z trzydziestki dwójki.Odrobinę cięższy i byłoby po tobie.Załatalici płuco i powinno być w porządku.Natomiast rana brzucha stanowi problem.Wymaga jeszcze jednej operacji, ale lekarz jest optymistą, a ponadto ma sporodoświadczenia.W tym szpitalu rany brzucha zdarzają się często.Creasy słuchał uważnie, po czym zapytał: Ci dwaj, do których strzelałem nie żyją?Guido przytaknął. Jednego trafiłeś w serce.Dwa razy.Drugiemu pociskprzeszedł przez mózg.To były świetne strzały.Creasy pokręcił głową. Byłem wolny, zbyt wolny, do cholery! To byli zawodowcy kategorycznie powiedział Guido. Wiem, a do tego nie spodziewali się większego oporu.Najpierw strzelaliw powietrze, żeby mnie odstraszyć.Gdybym był szybszy, dostałbym ich wszyst-kich.Zachowywali się zbyt nonszalancko.Zaczynało ogarniać go zmęczenie. Pojadę do Como i zobaczę się z Balletto powiedział wstając Guido. Może będę mógł jakoś pomóc.Coś przyciągnęło jego wzrok, więc stanął spoglądając w dół z zaciekawie-niem.Krzyżyk.Creasy zauważył to spojrzenie i powiedział: Opowiem ci in-nym razem.Wizyta w Como okazała się niepomyślna.Guido zabrał ze sobą Elia.Bylitam już Vico Mansutti i jego żona.Odnosiło się wrażenie, że Vico wziął sprawyw swoje ręce.Ettore był przygnębiony i oszołomiony wydarzeniami.Za to Rikaweszła do pokoju kipiąc z wściekłości.Dowiedziała się, że Creasy został zatrud-niony za psie pieniądze tylko po to, żeby ją uspokoić. Pijak! krzyczała na Guido. Mojej córki miał pilnować jakiś wszawypijak! Popatrzyła pogardliwie na męża. Byle harcerzyk spisałby się lepiej!Elio zaczął protestować, ale Guido go uciszył, po czym zabrali rzeczy Cre-asy ego i wyszli. Przejdzie jej, jak odzyska córkę stwierdził Guido.Nie wspomniał o tym spotkaniu Creasy emu, a tydzień pózniej lekarze po-nownie go operowali z powodzeniem.Guido wszedł do sali i przystawił sobie krzesło do łóżka.Creasy wyglądałlepiej, jego twarz nabrała już trochę kolorów.Dostrzegł zakłopotanie w oczachGuido i wzrokiem zadał mu pytanie.89 Ona nie żyje, Creasy.Ranny mężczyzna odwrócił głowę i pustymi oczami zapatrzył się w sufit,z twarzą pozbawioną wyrazu.Guido zawahał się, a po chwili mówił dalej. To nie było zamierzone.Okup został zapłacony dwa dni temu.Miała byćzwolniona tego samego wieczoru.Nie wróciła, a następnego dnia rano policjan-ci znalezli ją w bagażniku skradzionego samochodu.Robili obławę na CzerwoneBrygady.Gliny uważają, że porywaczom puściły nerwy i postanowili przyczaićsię na kilka godzin.Na rękach i ustach miała taśmę.Wymiotowała prawdopo-dobnie od oparów benzyny.Wiesz do czego może dojść w takich okolicznościach.Zadławiła się na śmierć.Jego głos ucichł i zapanowało długie milczenie, po którym Creasy zapytał: Coś jeszcze?Guido wstał i podszedł do okna.Stał i wyglądał na ogród na dole.Za jegoplecami zabrzmiał ochrypły głos. No więc?Odwrócił się powoli i powiedział cicho: Została zgwałcona.Wielokrotnie.Kolejna długa chwila milczenia.Z dala dobiegł ich cichy dzwięk dzwonu ko-ścielnego.Guido przeszedł do nóg łóżka i spojrzał w dół na Creasy ego.Jego twarz nadal nic nie wyrażała.Oczy w dalszym ciągu tkwiły w suficie, alenie były już puste lśniła w nich nienawiść.Nocny pociąg z Mediolanu do Neapolu zastukotał na zwrotnicach pod Lati-ną.Była połowa czerwca, więc długi pociąg miał dużo wagonów i wiózł licznychurlopowiczów na południe, ku słońcu.Na ostatnim, ciemnoniebieskim wagoniewidniały insygnia Międzynarodowej Kompanii Wagonów Sypialnych.W jegotrzecim przedziale Creasy siedział na dolnym łóżku i przeglądał notes.Obudziłsię w Rzymie, po czterech godzinach snu.Za chwilę przejdzie korytarzem i wez-mie prysznic, a jeśli steward jest na nogach, zamówi kawę.Spało mu się dobrze.Jak zwykle w pociągach.Zwiatło wczesnego poranka ukazało jego twarz, węższą i bladą.Miał na sobieparę wypłowiałych dżinsów, a od pasa w górę był goły.Dwie najświeższe bliznytworzyły pomarszczone, czerwone pręgi [ Pobierz całość w formacie PDF ]