[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaraz dobije do brzegu i zemści się.Noemon rozszalały z zazdrości, że Ajton napiął łuk i został uznany za mojego męża,skupił swych towarzyszy. Jesteśmy zgubieni! wykrzyknął. Król nie będzie dochodził, kto jest winien,a kto nie, i wszystkich nas powiesi jako buntowników.Szybko, musimy pokonać tegołucznika, nawet jeśliby niektórzy z nas mieli paść od jego strzał.Potem zagrozimy, żespalimy pałac, jeżeli król odmówi nam swojego przebaczenia.Chwyćcie za stoły i jakpowiem: Raz, dwa, trzy , atakujcie!Noemon doliczył zaledwie do dwóch, gdy strzała wpadła mu w otwarte usta i uci-szyła na wieki.Wtedy wbiegł Klitoneos i Eumajos z włóczniami i tarczami i zajęli sta-nowiska po obu stronach Ajtona; Filojtios zaś, w pełnym uzbrojeniu, pospieszył bronićdostępu do bocznych drzwi.Klitoneos zrobił szlachetny wysiłek, żeby uniknąć rzezi. Ostatnia dla was sposobność, moi panowie! krzyczał. Jeżeli ją przepuści-cie, mamy tu czternaście kołczanów strzał opierzonych przekleństwami mojego brataHaliosa, by was wystrzelać jak psy.Podejdzcie tu do mnie pojedynczo, z rękami do góry,i dajcie się związać.Przyrzekamy wolność wszystkim oprócz Ktesipposa. Nigdy! krzyknął Ktesippos.Ale Lejodes uniósł swe delikatne dłonie i powie-dział: Przyjaciele, walka jest nierówna i póki Ktesippos żyje, przechowujemy wśródsiebie mordercę.Zachęcam was do poddania; gdy bowiem umrzemy, skończy się mi-łość, zaszczyty i radości tego świata.Agelaos po cichu naradził się z Melantiosem, który zgodził się na ochotnika pójśći przynieść broń, tak rozpaczliwie potrzebną.Wszedł na wieżę, wyskoczył oknem145z pierwszego piętra i pobiegł do kuchennego wejścia.Wpadłszy w nie przedostał sięszeregiem korytarzy do składu, z którego jego córka i jej głupie towarzyszki pomogłymu przyciągnąć całe naręcza włóczni, oszczepów i tarcz.Pośpieszył z bronią do wieży,gdzie Agelaos wciągnął ją przez okno, by rozdać swoim współplemieńcom.Wkrótcez okrzykiem: Nie poddajemy się! dwunastu uzbrojonych Trojan uformowało sięw linię, tarcza przy tarczy.Klitoneos uderzył się w piersi. Zostawiłem klucz od składu w zamku krzyknął. Melantios musiał obejśćdookoła.Szybko, Eumajosie, nie daj mu wziąć więcej! Ty też biegnij, Filojtiosie! My z Aj-tonem będziemy bronili drzwi, póki nie wrócicie.Filojtios z Eumajosem wybiegli i przyłapali Melantiosa, gdy po raz drugi wszedł doskładu.Skoczyli, obalili go na ziemię, skrępowali mu ręce i nogi i, przerzuciwszy drugikoniec liny przez belkę u pułapu, podciągnęli go w górę.Potem zamocowali linę do ko-lumny, zamknęli drzwi, schowali klucz w zanadrze i wrócili na dziedziniec, a Melantioskołysał się bezwładnie na linie.Ajton zaczął się niepokoić.Liczył na to, że gdy zada tak dotkliwe straty nieprzyja-ciołom będą musieli się poddać.Lecz oto Agelaos krzyknął: Cypryjczyku, odłóż na bok łuk.Przysięgam, że jeśli się poddasz, darujemy ciżycie i odeślemy na Cypr z darami złotymi.Jeżeli będziesz nadal walczył, zginiesz.Zaszła dziwna rzecz.Pod arkady przyfrunęła jaskółka, zatoczyła krąg nad Ajtonemi usiadła świegocząc na obramowaniu drzwi ponad nim.Ajton, któremu przypadkowodana była moc rozumienia ptasiego języka, rozpoznał ducha Mentora obiecującego muzwycięstwo w imię Ateny.Wrogowie ruszyli naprzód przez dziedziniec i Ajton szybko postrzelił trzech z nichw nogi wrzasnęli z bólu i puścili broń na ziemię.Niemniej jednak tłum Fokajczykówz mieczami, chroniących się za murem trojańskich tarcz, ruszył naprzód, a grad włócznispadł na broniących drzwi.Wszystkie chybiły celu, gdy tymczasem strzały Ajtona i prze-ciwny grad dokładnie wycelowanych włóczni dosięgły trzech wrogów włącznie z De-moptolemosem.Nie przełamano jednak natarcia; pozostali parli naprzód.Filojtios miałszczęście zabić Ktesipposa pchnięciem włóczni w brzuch. To za krowie kopyto! wrzasnął.W rozpaczliwej walce Ajton nagą pięścią roztrzaskał Agelaosowi czaszkę, Klitoneosprzebił Lejokritosa.Zachwiały się szeregi wroga.Ajton wzniósł kreteński okrzyk try-umfu i nieprzyjaciel zaczął uciekać.Lejodes, który zachowywał się przyzwoiciej niżwiększość moich zalotników, próbował się poddać podjąwszy Ajtona za kolana. Za pózno powiedział Ajton ucinając mu głowę mieczem, który upuściłAgelaos.Gdyby nie było przy mnie Prokne, nie zniosłabym chyba tej niepewności; w po-trzebie żadna dziewczyna nie może się równać z Prokne.Cały ten czas wyciągałyśmy146szyje przez okno mojego pokoju.Dach arkad nie pozwalał nam widzieć Ajtona i Klito-neosa i nawet nie mogłyśmy mieć pewności, czy oni jeszcze żyją, czy nie są ranni.Kiedyjednak nasi szermierze poszli w natarcie przez dziedziniec i ukazali się naszym oczom,dziękowałyśmy obie z Prokne Atenie za całkowite zwycięstwo.Przyglądałyśmy się im,jak bezlitośnie dobijają zalotników ich własnymi mieczami. Bez miłosierdzia! krzyknął Ajton.Nagle serce mi zamarło, bowiem wśróddwudziestu czy trzydziestu nieszczęsnych, zamroczonych, bezradnych ludzi rozróżni-łam Femiosa pieśniarza z formingą przewieszoną przez ramię oszalały ze strachułomotał w boczne drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Zaraz dobije do brzegu i zemści się.Noemon rozszalały z zazdrości, że Ajton napiął łuk i został uznany za mojego męża,skupił swych towarzyszy. Jesteśmy zgubieni! wykrzyknął. Król nie będzie dochodził, kto jest winien,a kto nie, i wszystkich nas powiesi jako buntowników.Szybko, musimy pokonać tegołucznika, nawet jeśliby niektórzy z nas mieli paść od jego strzał.Potem zagrozimy, żespalimy pałac, jeżeli król odmówi nam swojego przebaczenia.Chwyćcie za stoły i jakpowiem: Raz, dwa, trzy , atakujcie!Noemon doliczył zaledwie do dwóch, gdy strzała wpadła mu w otwarte usta i uci-szyła na wieki.Wtedy wbiegł Klitoneos i Eumajos z włóczniami i tarczami i zajęli sta-nowiska po obu stronach Ajtona; Filojtios zaś, w pełnym uzbrojeniu, pospieszył bronićdostępu do bocznych drzwi.Klitoneos zrobił szlachetny wysiłek, żeby uniknąć rzezi. Ostatnia dla was sposobność, moi panowie! krzyczał. Jeżeli ją przepuści-cie, mamy tu czternaście kołczanów strzał opierzonych przekleństwami mojego brataHaliosa, by was wystrzelać jak psy.Podejdzcie tu do mnie pojedynczo, z rękami do góry,i dajcie się związać.Przyrzekamy wolność wszystkim oprócz Ktesipposa. Nigdy! krzyknął Ktesippos.Ale Lejodes uniósł swe delikatne dłonie i powie-dział: Przyjaciele, walka jest nierówna i póki Ktesippos żyje, przechowujemy wśródsiebie mordercę.Zachęcam was do poddania; gdy bowiem umrzemy, skończy się mi-łość, zaszczyty i radości tego świata.Agelaos po cichu naradził się z Melantiosem, który zgodził się na ochotnika pójśći przynieść broń, tak rozpaczliwie potrzebną.Wszedł na wieżę, wyskoczył oknem145z pierwszego piętra i pobiegł do kuchennego wejścia.Wpadłszy w nie przedostał sięszeregiem korytarzy do składu, z którego jego córka i jej głupie towarzyszki pomogłymu przyciągnąć całe naręcza włóczni, oszczepów i tarcz.Pośpieszył z bronią do wieży,gdzie Agelaos wciągnął ją przez okno, by rozdać swoim współplemieńcom.Wkrótcez okrzykiem: Nie poddajemy się! dwunastu uzbrojonych Trojan uformowało sięw linię, tarcza przy tarczy.Klitoneos uderzył się w piersi. Zostawiłem klucz od składu w zamku krzyknął. Melantios musiał obejśćdookoła.Szybko, Eumajosie, nie daj mu wziąć więcej! Ty też biegnij, Filojtiosie! My z Aj-tonem będziemy bronili drzwi, póki nie wrócicie.Filojtios z Eumajosem wybiegli i przyłapali Melantiosa, gdy po raz drugi wszedł doskładu.Skoczyli, obalili go na ziemię, skrępowali mu ręce i nogi i, przerzuciwszy drugikoniec liny przez belkę u pułapu, podciągnęli go w górę.Potem zamocowali linę do ko-lumny, zamknęli drzwi, schowali klucz w zanadrze i wrócili na dziedziniec, a Melantioskołysał się bezwładnie na linie.Ajton zaczął się niepokoić.Liczył na to, że gdy zada tak dotkliwe straty nieprzyja-ciołom będą musieli się poddać.Lecz oto Agelaos krzyknął: Cypryjczyku, odłóż na bok łuk.Przysięgam, że jeśli się poddasz, darujemy ciżycie i odeślemy na Cypr z darami złotymi.Jeżeli będziesz nadal walczył, zginiesz.Zaszła dziwna rzecz.Pod arkady przyfrunęła jaskółka, zatoczyła krąg nad Ajtonemi usiadła świegocząc na obramowaniu drzwi ponad nim.Ajton, któremu przypadkowodana była moc rozumienia ptasiego języka, rozpoznał ducha Mentora obiecującego muzwycięstwo w imię Ateny.Wrogowie ruszyli naprzód przez dziedziniec i Ajton szybko postrzelił trzech z nichw nogi wrzasnęli z bólu i puścili broń na ziemię.Niemniej jednak tłum Fokajczykówz mieczami, chroniących się za murem trojańskich tarcz, ruszył naprzód, a grad włócznispadł na broniących drzwi.Wszystkie chybiły celu, gdy tymczasem strzały Ajtona i prze-ciwny grad dokładnie wycelowanych włóczni dosięgły trzech wrogów włącznie z De-moptolemosem.Nie przełamano jednak natarcia; pozostali parli naprzód.Filojtios miałszczęście zabić Ktesipposa pchnięciem włóczni w brzuch. To za krowie kopyto! wrzasnął.W rozpaczliwej walce Ajton nagą pięścią roztrzaskał Agelaosowi czaszkę, Klitoneosprzebił Lejokritosa.Zachwiały się szeregi wroga.Ajton wzniósł kreteński okrzyk try-umfu i nieprzyjaciel zaczął uciekać.Lejodes, który zachowywał się przyzwoiciej niżwiększość moich zalotników, próbował się poddać podjąwszy Ajtona za kolana. Za pózno powiedział Ajton ucinając mu głowę mieczem, który upuściłAgelaos.Gdyby nie było przy mnie Prokne, nie zniosłabym chyba tej niepewności; w po-trzebie żadna dziewczyna nie może się równać z Prokne.Cały ten czas wyciągałyśmy146szyje przez okno mojego pokoju.Dach arkad nie pozwalał nam widzieć Ajtona i Klito-neosa i nawet nie mogłyśmy mieć pewności, czy oni jeszcze żyją, czy nie są ranni.Kiedyjednak nasi szermierze poszli w natarcie przez dziedziniec i ukazali się naszym oczom,dziękowałyśmy obie z Prokne Atenie za całkowite zwycięstwo.Przyglądałyśmy się im,jak bezlitośnie dobijają zalotników ich własnymi mieczami. Bez miłosierdzia! krzyknął Ajton.Nagle serce mi zamarło, bowiem wśróddwudziestu czy trzydziestu nieszczęsnych, zamroczonych, bezradnych ludzi rozróżni-łam Femiosa pieśniarza z formingą przewieszoną przez ramię oszalały ze strachułomotał w boczne drzwi [ Pobierz całość w formacie PDF ]