[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej twarz jest ponura, czoło się marszczy.Mówi głosem głębokim, refleksyjnym.Mocniej przyciskapoduszkę. To może być prawda. Przeciera oczy i znowu na mnie patrzy. Dałbym wszystko, żeby miała rację.Zwieszam głowę. To jest prawda.Przez chwilę milczy, a ja niemal słyszę jej myśli. Zawsze wiedziałam, że jest w tobie coś.coś mrocznego.i jakby niebezpiecznego  mówiwreszcie.Podsuwam się na ścianie do pozycji stojącej. Słyszysz mnie, Frannie? Jestem bardziej niż jakby niebezpieczny!Wzdryga się, ale nie rusza się z łóżka.Patrzę, oczekując, że lada chwila jej twarz przyoblecze wyrazprzerażenia, a widzę tymczasem jedynie wściekłość.Zapach czarnego pieprzu zalewa pokój. Dlaczego mi nie powiedziałeś? Mówię ci teraz. Ale dlaczego nie wcześniej? Pozwoliłeś. Zrywa się z łóżka i patrzy na mnie gniewnie,ściskając poduszkę tak mocno, że jestem pewien, że zaraz ją rozerwie. Kocham cię  rzucaoskarżycielsko.Powiedziała to.I jest  czuję w nozdrzach ciepłą czekoladę pod oparzeliną czarnego pieprzu.W tym momencie całemoje wnętrze przeradza się w czystą energię i czuję, że moje diabelskie serce zaraz wybuchnie.Ale to nieważne, bo w tej właśnie chwili ona ucieknie.Jej oczy otwierają się coraz szerzej, kiedy nagle pojmuje, co powiedziała.Siada z powrotem na łóżkui siedzi tam długą, bolesną chwilę, wpatrując się we mnie, jej szczęka opada, na całej twarzy widaćniedowierzanie. Nie.nie. Opuszcza wzrok na łóżko.Nie mam co powiedzieć.Nie mogę podejść i powiedzieć, że też ją kocham.Zwieszam więc głowę iczekam na trzask drzwi, kiedy ucieknie. Ale drzwi nie trzaskają. Więc o co chodzi?  mówi tylko. Musisz wracać?Podnoszę głowę, a szyderczy suchy śmiech wydostaje się z mojego gardła.O tyle rzeczy mogłabyzapytać, a ona. Kiedyś.Chwyta koszulę z podłogi, wciąga ją przez głowę, a potem patrzy na mnie wściekle. Wiedziałam, że odejdziesz.Zaciskam usta i trzęsę głową. To cię martwi?! Na grzech Szatana, Frannie, jestem diabłem! Powinnaś mieć nadzieję, że odejdę.^ Zwietnie  mówi, wciskając swój zeszyt do torby.I wtedy właśnie zauważam, że drżą jej ręce. Oszczędzę ci kłopotu  kończy warknięciem.Zarzuca torbę na ramię i rozgląda się po podłodze,podczas gdy mnie wszystko burzy się w środku. Cholera!  krzyczy z frustracji. Gdzie są moje pieprzone klapki?Schylam się, podnoszę je z podłogi i podaję jej.Do-skakuje do mnie i wyrywa mi je z ręki.Ale naglesię waha, wpatrzona w moje rogi.Zaczyna podnosić rękę i spogląda mi w oczy, wróciła ciekawość. Mogę. Nagle jednak opuszcza rękę i kręci głową, jakby próbowała pozbierać myśli. Co?  słyszę nadzieję w swoim głosie i za to pogardzam sobą jeszcze bardziej. Nic. Robi w tył zwrot i idzie do drzwi.Zanim jednak do nich dotrze, odwraca się.Patrzy mitwardo w oczy przez długą chwilę, po czym oddycha głęboko. A więc teraz, kiedy już wiem, kim jesteś, pójdę do piekła, bo się w tobie zakochałam?  Drżącyuśmiech igra w kącikach ust, kiedy wierzchem dłoni ściera łzę z policzka. I nagle ciepła czekolada bierze górę nad pieprzem.Przez sekundę serce pulsujące w mojej piersi niejest siarkowe.Nie mogę uwierzyć, że wiedząc, kim jestem, kim naprawdę jestem, i tak mnie kocha.Nagle jednak dociera to do mnie. Frannie, nie.to nie jest proste  wyznaję z jękiem.Kolana się pode mną uginają, zsuwam się pościanie, z głową w dłoniach.Nie powinna wciąż mnie kochać.To może się tylko skończyć zle.Wraca na środek pokoju, rzuca torbę i przysiada na rogu łóżka. Czy ja cię w ogóle obchodzę?Odrywam dłonie od twarzy i podnoszę na nią wzrok.Wiem, co powinienem powiedzieć, i moje ustajuż się otwierają, żeby powiedzieć  nie".Tymczasem słyszę, że z moich ust wymyka się bardzo ciche tak".A kiedy słyszę takie swoje słowo, wstrząs wytrąca mnie z otępienia.Skaczę na nogi i cały lód zmojego siarkowego serca kieruję w słowa: To znaczy nie.Wykonuję po prostu swoją pracę. Nie wierzę ci  mówi z płomiennym niedowierzaniem w słowach i na twarzy.Powinna krzyczeć.Uciekać.Wszystko, tylko nie to.Odwracam się i wydaję warkot na cały świat  iw lustrze na drzwiach łazienki dostrzegam swoje odbicie.Co, u diabła?Podchodzę do lustra i wpatruję się w swoje odbicie, jednocześnie mocniej usiłując pozbyć się ludzkiejpostaci.Skoro nic się nie zmienia, odwracam się z powrotem do niej. Frannie, spójrz na mnie i powiedz, co dokładnie widzisz.Co się zmieniło? No.rogi wyglądają na nowe i oczy ci błyszczą bardziej niż zwykle.I niechętnie to mówię, alecuchniesz. Wykrzywia twarz i zatyka nos. Nie możesz odkręcić tych zgniłych jaj? Wolęcynamon.  To wszystko? A powinno być coś więcej? Ogon.kopyta.pazury. No owszem. Na przykład? Nieważne. Chwytam tiszert z podłogi i wciągam na siebie. Co powiesz na przejażdżkę? ROZDZIAA 17Na miłość boskąFRANNIEBiegniemy przez deszcz, moja dłoń w dłoni Luca, i wskakujemy do samochodu.Boję się zapytać, alei tak to robię. Dokąd jedziemy? Jest tylko jedna osoba, i tego określenia używam nieprecyzyjnie, która może wiedzieć, co się dodiabła dzieje  mówi, uruchamiając silnik.Burza przybiera na sile i kiedy docieramy do domu Gabe'a, mamy już solidny potop, wielkie kropledeszczu młócące przednią szybę i walące w dach jak tysiące małych młoteczków.I przez całą drogęjestem w stanie myśleć tylko o tym, że powiedziałam, że go kocham.Co ja sobie myślałam?Jest demonem.Nadal nie mogę ogarnąć, co to w ogóle oznacza.Miał rogi!A ja powiedziałam, że go kocham.O Boże! Skąd to się w ogóle wzięło? Nie kocham go, prawda? Nie.Miłość nie istnieje.Ale demony też nie.Zerkam na Luca, kiedy gasi silnik i odwraca się do mnie.Boję się go, ale chociaż wiem, że to straszniegłupie, moje przerażenie nie ma nic wspólnego z tym, że nie jest człowiekiem. O Boże.Kocham go?Ciągnie mnie do wejścia, na ganek, gdzie dzwonimy do drzwi.We wszystkich oknach jest ciemno. Może nie ma go w domu  mówię z nadzieją.Bo nie jestem gotowa na starcie z nimi dwoma. Jest  odpowiada Luc i w tym momencie drzwi się otwierają, a ja na widok Gabe'a tracę oddech.Nie mogę tu być z nimi dwoma.Jestem na to zbyt skołowana.Bo jeszcze trzy dni temu byłam równieprzerażona, kiedy zdałam sobie sprawę, że mogę kochać Gabe'a.Odwracam się do Luca. To dobry pomysł? On może wiedzieć, co się dzieje. Z kim?  pyta Gabe, sięgając po moją rękę, by wciągnąć mnie do domu. Ze mną  odpowiada Luc i też wchodzi do środka.Gabe włącza światło i przygląda się Lucowi uważnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl