[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ktokolwiek mnie dręczy, mieszka na wyspie.Zauważ, że te incydenty są dość rozciągnięte w czasie.- Ale czas pomiędzy kolejnymi się skraca.Większość miała miejsce w ciąguostatnich dziesięciu dni.- Wiem - szepnęła.- Sasho, musisz to zgłosić policji.- Nie! - zawołała, po czym dodała błagalnym tonem: - Jeszczenie.148- Masz lepszy pomysł?Zrozpaczona potrząsnęła głową.Po chwili poderwała się z krzesła i ruszyła dodrzwi.- Przepraszam.Nie powinnam była tu przyjeżdżać.Natychmiast do niejdoskoczył, chwycił ją wpół i przyciągnął dosiebie, po czym delikatnie pocałował w szyję.- Nigdy więcej tak nie mów.Postąpiłaś słusznie.Cieszę się, że tu jesteś.-Obrócił ją twarzą do siebie.- Tu jest twoje miejsce.Ze mną.Jeszcze tego niewiesz?Nagle wszystkie myśli o szaleńcu znikły.Powietrze stało się naelektryzowane.Sasha popatrzyła w oczy Douga i w tym momencie doznała olśnienia.- Wiem - szepnęła, zarzucając mu ręce na szyję.- A więc przyznajesz, że zwrot ręcznika był tylko pretekstem? -Uśmiechnął sięłobuzersko.Obrysowała palcem jego usta.Podobały jej się.Wszystko jej się podobało:brzuch przylegający do jej brzucha, umięśnione uda, ramiona, które jąobejmowały.Czuła się dobrze, bezpiecznie.Czuła też, jak narasta w niej pożądanie.Wspięła się na palce.Z początku całowała Douga niepewnie, potem coraznamiętniej, a on tulił ją do siebie z całych sił.Tak, wreszcie odnalazła swojemiejsce.Tego właśnie pragnęła: pożądać i być pożądaną, kochać i byćkochaną, stać się częścią drugiego człowieka.Tylko ten jeden mężczyznamógłby jej to zapewnić, tylko on może jej dać spokój, szczęście i harmonię.149Jego ręce błądziły po jej ciele, aż wreszcie zatrzymały się na piersiach.Mimookrywającej je warstwy ubrania brodawki natychmiast stwardniały.Jęknęłabłogo, nagle jednak do jej świadomości przebiła się pewna myśl.Z wysiłkiem uwolniła się z objęć Douga.- O nie, protestuję! - zawołała, patrząc na jego zdziwioną minę.-Nie zrobisz mitego po raz trzeci! Już dwa razy doprowadziłeś mnie na skraj obłędu, apotem.potem.- Oddychała ciężko.- Tym razem nie pozwolę! Słyszysz?Nie wiem, co się dzieje, nic z tego nie rozumiem, ale wiem, że wywróciłeśmoje życie do góry nogami.Dotąd mi się wydawało, że jestem kobietąspełnioną.Ale się myliłam!Zniżyła głos.- Pragnę cię, Doug! Ciebie! Tylko i wyłącznie ciebie.Jeśli znów zamierzaszwprowadzić mnie do ogrodu rozkoszy, a samemu uciec, to ja się tak nie bawię!Po prostują.ja tak nie mogę.dłużej nie wytrzymam.Przez całą wieczność stał w odległości metra od niej i wpatrywał się w nią bezsłowa.Potem oczy mu rozbłysły; zaskoczenie ustąpiło miejsca podnieceniu.Nie spuszczając wzroku z Sashy, zrzucił buty, wyciągnął ze spodni koszulę inie rozpinając jej, zdjął ją przez głowę.Następnie jednym płynnym ruchempozbył się spodni oraz bokserek.Odjęło jej mowę.Miała przed sobą nagiego Douga.Był wspaniale zbudowany,silny, wyprostowany, dumny.Powiodła spojrzeniem w dół, z twarzy naramiona, z ramion na lekko owłosioną klatkę piersiową, na szczupłe biodra,umięśnione uda, zgrabne łydki, stopy.150Idealnie ukształtowany, bez grama zbędnego tłuszczu, przypominał greckiegoboga.Tylko wąski skrawek ozłoconej słońcem skóry miał jaśniejszy odcień.Właśnie w to miejsce Sasha skierowała wzrok.Doug nie próbował się zasłonić.Zdawał sobie sprawę, że Sasha po razpierwszy w życiu tak dokładnie przygląda się męskiemu ciału.Policzki miałazarumienione, oddech przyśpieszony, ręce zaciśnięte.Była wyrazniepodniecona i uradowana tym, co widzi.Stojąc bez ubrania, czuł się obnażony nie tylko fizycznie, ale równieżpsychicznie.Owszem, dostrzegał zachwyt w jej oczach, lecz miałświadomość, że teraz ona dzierży władzę.Może go zaakceptować lub nie,wybór należy do niej.Czekanie na decyzję Sashy było jednym z najtrudniejszych doświadczeń wjego życiu.Przeniosła wyżej oczy.Zaskoczył ją wyraz niepewności malujący się natwarzy Douga [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Ktokolwiek mnie dręczy, mieszka na wyspie.Zauważ, że te incydenty są dość rozciągnięte w czasie.- Ale czas pomiędzy kolejnymi się skraca.Większość miała miejsce w ciąguostatnich dziesięciu dni.- Wiem - szepnęła.- Sasho, musisz to zgłosić policji.- Nie! - zawołała, po czym dodała błagalnym tonem: - Jeszczenie.148- Masz lepszy pomysł?Zrozpaczona potrząsnęła głową.Po chwili poderwała się z krzesła i ruszyła dodrzwi.- Przepraszam.Nie powinnam była tu przyjeżdżać.Natychmiast do niejdoskoczył, chwycił ją wpół i przyciągnął dosiebie, po czym delikatnie pocałował w szyję.- Nigdy więcej tak nie mów.Postąpiłaś słusznie.Cieszę się, że tu jesteś.-Obrócił ją twarzą do siebie.- Tu jest twoje miejsce.Ze mną.Jeszcze tego niewiesz?Nagle wszystkie myśli o szaleńcu znikły.Powietrze stało się naelektryzowane.Sasha popatrzyła w oczy Douga i w tym momencie doznała olśnienia.- Wiem - szepnęła, zarzucając mu ręce na szyję.- A więc przyznajesz, że zwrot ręcznika był tylko pretekstem? -Uśmiechnął sięłobuzersko.Obrysowała palcem jego usta.Podobały jej się.Wszystko jej się podobało:brzuch przylegający do jej brzucha, umięśnione uda, ramiona, które jąobejmowały.Czuła się dobrze, bezpiecznie.Czuła też, jak narasta w niej pożądanie.Wspięła się na palce.Z początku całowała Douga niepewnie, potem coraznamiętniej, a on tulił ją do siebie z całych sił.Tak, wreszcie odnalazła swojemiejsce.Tego właśnie pragnęła: pożądać i być pożądaną, kochać i byćkochaną, stać się częścią drugiego człowieka.Tylko ten jeden mężczyznamógłby jej to zapewnić, tylko on może jej dać spokój, szczęście i harmonię.149Jego ręce błądziły po jej ciele, aż wreszcie zatrzymały się na piersiach.Mimookrywającej je warstwy ubrania brodawki natychmiast stwardniały.Jęknęłabłogo, nagle jednak do jej świadomości przebiła się pewna myśl.Z wysiłkiem uwolniła się z objęć Douga.- O nie, protestuję! - zawołała, patrząc na jego zdziwioną minę.-Nie zrobisz mitego po raz trzeci! Już dwa razy doprowadziłeś mnie na skraj obłędu, apotem.potem.- Oddychała ciężko.- Tym razem nie pozwolę! Słyszysz?Nie wiem, co się dzieje, nic z tego nie rozumiem, ale wiem, że wywróciłeśmoje życie do góry nogami.Dotąd mi się wydawało, że jestem kobietąspełnioną.Ale się myliłam!Zniżyła głos.- Pragnę cię, Doug! Ciebie! Tylko i wyłącznie ciebie.Jeśli znów zamierzaszwprowadzić mnie do ogrodu rozkoszy, a samemu uciec, to ja się tak nie bawię!Po prostują.ja tak nie mogę.dłużej nie wytrzymam.Przez całą wieczność stał w odległości metra od niej i wpatrywał się w nią bezsłowa.Potem oczy mu rozbłysły; zaskoczenie ustąpiło miejsca podnieceniu.Nie spuszczając wzroku z Sashy, zrzucił buty, wyciągnął ze spodni koszulę inie rozpinając jej, zdjął ją przez głowę.Następnie jednym płynnym ruchempozbył się spodni oraz bokserek.Odjęło jej mowę.Miała przed sobą nagiego Douga.Był wspaniale zbudowany,silny, wyprostowany, dumny.Powiodła spojrzeniem w dół, z twarzy naramiona, z ramion na lekko owłosioną klatkę piersiową, na szczupłe biodra,umięśnione uda, zgrabne łydki, stopy.150Idealnie ukształtowany, bez grama zbędnego tłuszczu, przypominał greckiegoboga.Tylko wąski skrawek ozłoconej słońcem skóry miał jaśniejszy odcień.Właśnie w to miejsce Sasha skierowała wzrok.Doug nie próbował się zasłonić.Zdawał sobie sprawę, że Sasha po razpierwszy w życiu tak dokładnie przygląda się męskiemu ciału.Policzki miałazarumienione, oddech przyśpieszony, ręce zaciśnięte.Była wyrazniepodniecona i uradowana tym, co widzi.Stojąc bez ubrania, czuł się obnażony nie tylko fizycznie, ale równieżpsychicznie.Owszem, dostrzegał zachwyt w jej oczach, lecz miałświadomość, że teraz ona dzierży władzę.Może go zaakceptować lub nie,wybór należy do niej.Czekanie na decyzję Sashy było jednym z najtrudniejszych doświadczeń wjego życiu.Przeniosła wyżej oczy.Zaskoczył ją wyraz niepewności malujący się natwarzy Douga [ Pobierz całość w formacie PDF ]