[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zadałem ci, ślicznotko, pytanie.Bądz więc grzeczna i odpowiedz.85  Wynoś się stąd  powtórzyłem ze złością, ale to tylko rozśmieszyło Swe-etmana. Odpieprz się  rzucił w moją stronę.Zaskoczyło mnie to, że szukał zaczepki.Nie należałem do słabeuszy, ale Swe-etman wyraznie mnie ignorował.Chwilę pózniej wiedziałem już dlaczego.Z kie-szeni eleganckiego prochowca wyciągnął małą dwudziestkędwójkę i wymierzyłprosto w moją twarz. Babska broń, ale zadziwiająco skuteczna na niewielkie odległości  po-wiedział. Nick!  zawołała Ellen ostrzegawczo, tak jakbym sam nie zauważył pisto-letu.Nie przestraszył mnie, wiedziałem, że to tylko blef i że Sweetman nie pociągnieza spust.Poza tym trening, jaki przeszedłem w marynarce, dawał mi nad nim niezłąprzewagę.Odwagi dodawało również najgorsze białe wino od Mama Sipcott's.Sweetman wyglądał tak, jakby naprawdę zastanawiał się, czy nie strzelić.Trzymał broń wymierzoną prosto w moje oczy.Uświadomiłem sobie, jak głupiabyła ta konfrontacja dwóch męskich ego, i to o dziewczynę, która przysięgła żyć wcelibacie. Przestańcie! Obaj!  krzyknęła Ellen.Na dzwięk jej głosu odwróciliśmy sięw kierunku dziewczyny.W rękach trzymała jedną z gaśnic Wavebreakera.Wy-starczyłaby sekunda, aby pokryć nas śmierdzącą pianą. Odsuń się, Nick! Ja chcę go tylko zabić  powiedziałem. To głupie i niemęskie wdawać się w jakieś rozróby z takim skunksem stwierdziła zimno Ellen. Lepiej się cofnij. Pogroziła mi wylotem gaśnicy.Wiedziałem, że Ellen nie żartuje.Posłusznie odsunąłem się.Ellen zwróciła wylotgaśnicy w stronę Sweetmana. Zostaw nas w spokoju  powiedziała. Posłuchaj, słodziutka. Powiedziałam, zostaw nas!Uśmiechnął się z pobłażaniem. Kochana, ja chcę tylko.Ellen pociągnęła za dzwignię.Zawór gaśnicy zgrzytnął, a z wylotu wyciekłotrochę żółto-białego płynu.Sweetman zachłysnął się ze śmiechu, trochę za wcześnie,86 gdyż gaśnica wydała dziwny dzwięk i chwilę pózniej piękną koszula Sweetmanapokrywała warstwa białego świństwa.Twardziel w prochowcu zaczął się niepewniecofać.Ellen, zadowolona z odniesionego zwycięstwa, szła za nim, rozpryskując mazpo jego włosach i ubraniu, a następnie, kiedy Sweetman w panice wskoczył naDream Baby, także po pokładzie motorówki. Nick!  zawołała  to się nie chce wyłączyć. Ellen śmiała się, próbujączatrzymać jakoś strumień piany, która ciągle wydostawała się z gaśnicy.Sweetman,bezpieczny pod dachem kabiny Dream Baby, włączył silniki.Kiedy wychylił się nachwilę, żeby odcumować łódz, znowu dosięgła go piana.Ellen cieszyła się, jak małedziecko w sklepie ze słodyczami. To się nie chce wyłączyć!  powtórzyła. Wyrzuć ją za burtę!  Nie miałem zamiaru spędzić reszty popołudnia nasprzątaniu pokładu Wavebreakera.Ellen cisnęła wciąż działająca gaśnicę.Pojemnik odbił się od Dream Baby iwpadł do wody.Jeszcze kiedy leżał na dnie, z wylotu wydobywała się ohydna piana.Sweetman zwrócił ku nam wysmarowaną białym obrzydlistwem, rozwścieczonątwarz.Odbijając od przystani, tak pokierował motorówką, że pozostawiła na burcieWavebreakera kolejne głębokie zadrapania.Dream Baby z godną podziwu szyb-kością opuściła przystań, pozostawiając za sobą biały ślad kilwateru. A niech go. przechyliłem się przez burtę, aby obejrzeć nowe rysy. Czyż nie poradziłam sobie świetnie?  spytała z dumą Ellen.Nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Niezle się spisałaś! On miał broń!  Dopiero teraz dotarło do niej, co mogło się stać. Jak na kogoś, kto nienawidzi przemocy, używasz jej z niezwykłą wprawą.Wygrałaś z tym śmieciem, moje gratulacje. Ze śmieciem?  Ellen odwróciła głowę w stronę, gdzie zniknęła łódz. Byłnawet interesujący. Interesujący?  zdumiałem się. Ten parchaty gnój był interesujący? No  próbowała się bronić  w pewnym sensie.87  Do diabła!  żachnąłem się, myśląc w duchu, że chyba nigdy nie zrozumiemkobiet. Lepiej sprawdz, czy ten twój interesujący przyjaciel nie ukradł czegoś,kiedy  rozglądał się po Wavebreakerze.Naprawienie szkód wyrządzonych przez Sweetmana zabrało mi dwie godziny.W tym czasie Ellen wyczyściła tekowy pokład z piany i sprawdziła kabiny.Stwierdziła, że Sweetman nie ukradł i nie zniszczył niczego, prócz kłódki przydrzwiach zejściówki.Oboje doszliśmy do wniosku, że facet naprawdę był zainte-resowany czarterem Wavebreakera.Zapomniałem o nim.Tego wieczoru uczyłem Ellen, jak posługiwać się sekstansem.Próbowała zgłę-bić tajniki nawigacji według ciał niebieskich. Czy 666 coś oznacza?  zapytałem nagle.Przypomniały mi się cyfry wy-malowane na dziobie Dream Baby. No pewnie.Ta liczba oznacza antychrysta, uosobienie wszelkiego zła. Ja pytam poważnie.Czy to coś znaczy?Ellen spojrzała na mnie. Ja nie żartuję, Nick.To z Biblii.Jak chcesz, spytaj jutro Tesy'ego.Podobnoto zła wróżba.Popatrzyłem na morze, tak jakbym spodziewał się zobaczyć tam chmurę dymu, zktórej wyłania się bestia z krowim ogonem. Naprawdę sądzisz, że Sweetman był interesujący?  spytałem Ellen. Sądzę, że lepiej go unikać  powiedziała poważnym głosem.Mimo że noc była ciepła, poczuliśmy dziwny dreszcz.W niedzielę na przystani McIllvanneya panowało niezwykłe zamieszanie.Pierwszy przyjechał Tesy, zmęczony po całonocnej podróży promem.Pięć minutpózniej pojawił się Bellybutton z puszką farby i kieszeniami wypchanymi jakimiśszmatami i pędzlami.Rozłożył się z tym wszystkim na długim dziobie Starkissera.Widząc moją ciekawość, wyjaśnił: Pan Mac chce, żeby namalować tutaj gwiazdę, a jak on czegoś chce, to ma.Po kolejnych dziesięciu minutach zjawił się pan Mac we własnej osobie.Z pi-skiem hamulców zatrzymał się przed swoim biurem, a potem wysiadł i podszedł donadbrzeża, sceptycznie przyglądając się Wavebreakerowi.88  Wygląda niezle  stwierdził z niechęcią i wszedł na trap z zamiarem doko-nania dokładniejszej inspekcji. Jak tam wakacje?  spytał Tesy'ego. W porządku, proszę pana.Dziękuję. Dla ciebie właśnie się skończyły, leniwy czarnuchu.Klient zażyczył sobietrzech kompletów sprzętu do nurkowania. Rzucił Tesy'emu klucze do składu.Więc idz i je przynieś. Sprzęt do nurkowania?  spytałem, kiedy Tesy pobiegł w stronę hangarów. Pan Rickie Crowninshield lubi sobie ponurkować  powiedział kwaśnoMcIllvanney. Jego ojciec płaci za wszystko, więc będą mieli wszystko.Dzieńdobry, Ellen  spojrzał na dziewczynę, która skinęła chłodno w jego kierunku.McIllvanney odwrócił się do mnie i nieco ciszej spytał:  Ellen mówi, że płynie ztobą w rejs, to prawda? Tak. Szczęściarz z ciebie. Z uwagą przyjrzał się obudowie kompasu, jakbychciał sprawdzić, czy nikt nie ukradł jej zawartości. Pieprzysz ją, Nick? Odchrzań się.Zachichotał.Był w świetnym humorze. Senator mówi, że najpierw zabierasz jego dzieciaki na dwa tygodnie, napróbę? Zgadza się. Nie, nie zgadza się  stwierdził, celując palcem wskazującym w moją pierś. Zrobisz cały trzymiesięczny rejs [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl