[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. JesteÅ›my.jesteÅ›my przyjaciółmi Crédule a Grand-Duca.Twarz Monique siÄ™ rozpromieniÅ‚a. Pan Grand-Duc! OczywiÅ›cie, znam go.Od ponad dziesiÄ™ciu lat przyjeżdża tutaj w grudniu. W tym roku miaÅ‚.przyjechać trochÄ™ wczeÅ›niej, o ile mi wiadomo.Gospodyni siÄ™ zasmuciÅ‚a. DokÅ‚adnie, ale macie pecha.DziÅ› rano wyjechaÅ‚.Marc poczuÅ‚, że ziemia usuwa mu siÄ™ spod nóg.Malvina stojÄ…ca obok niego przestaÅ‚a oddychać.Monique Genevez mówiÅ‚a dalej tym samym tonem, nie zauważywszy zmieszania przyjezdnych. Wczoraj i przedwczoraj jak zwykle spaÅ‚ w pokoju numer dwanaÅ›cie.Przedwczoraj spÄ™dziÅ‚ tucaÅ‚y ranek, czekaÅ‚ na pocztÄ™.DostaÅ‚ grubÄ… kopertÄ™.Ale dziÅ› rano wyjechaÅ‚ bardzo wczeÅ›nie, okoÅ‚oszóstej.Marcowi udaÅ‚o siÄ™ wyartykuÅ‚ować kilka słów. Wie.wie pani, czy wróci? ZdziwiÅ‚abym siÄ™.Gdy do mnie przyjeżdża, zostaje na jednÄ… lub dwie noce.Pielgrzymka, jakmówi.To dość ciekawy czÅ‚owiek, ten wasz przyjaciel.MiÅ‚y, grzeczny, nie ma siÄ™ do czegoprzyczepić.Ma też piekielny apetyt.Ale ta jego historia z Mont Terrible, ta katastrofa, samolot.osiemnaÅ›cie lat pózniej.Jakby nie mógÅ‚ zapomnieć o tych wszystkich nieszczęściach.Nie uważacie?Marc przez dÅ‚ugie sekundy milczaÅ‚, aż w koÅ„cu wymamrotaÅ‚: PowiedziaÅ‚ coÅ›? Wie pani, dokÄ…d pojechaÅ‚?Monique zerwaÅ‚a kilka zwiÄ™dÅ‚ych Å‚odyżek geranium. Och, pan Grand-Duc nie należy do osób, które siÄ™ zwierzajÄ….Nawet gdy wypije litr wina.A janie wypytujÄ™.Nie, naprawdÄ™ nie wiem.Na pewno pojechaÅ‚ do Paryża.Tak robi zazwyczaj, prawda?Marc naciskaÅ‚ jeszcze trochÄ™ dla zachowania pozorów, ale nie wyciÄ…gnÄ…Å‚ z gospodyni nic wiÄ™cej.Wsiedli z powrotem do ciężarówki.Malvina usiadÅ‚a obok Marca i wypluÅ‚a swojÄ… zÅ‚ość: MówiÅ‚am ci, że ten draÅ„ od samego poczÄ…tku chciaÅ‚ nas wyruchać!Marc nic nie odpowiedziaÅ‚.OdczuwaÅ‚ potwornÄ… niemoc.Crédule Grand-Duc żywy, odjechaÅ‚.Ostatni trop jego poszukiwaÅ„ wyÅ›lizgiwaÅ‚ mu siÄ™ z rÄ…k.Malvina mówiÅ‚a dalej: Skoro domyÅ›liÅ‚eÅ› siÄ™, że Grand-Duc upozorowaÅ‚ swojÄ… Å›mierć i zlikwidowaÅ‚ jakiegoÅ› typkazamiast siebie, to po co tu przyjechaliÅ›my? Zamknij siÄ™.Malvina zaklaskaÅ‚a w dÅ‚onie. Vitral, jesteÅ› geniuszem.Dziesięć godzin jazdy, sześćset kilometrów i zostaliÅ›my tu jak dwiepierdoÅ‚y.Nie mogliÅ›my zadzwonić? Zamknij siÄ™. MogÅ‚eÅ› mi przynajmniej wynająć pokój u Monique.TrochÄ™ klasy. Zamknij siÄ™, powiedziaÅ‚em. A przynajmniej skombinować coÅ› do jedzenia.PieczeÅ„ i wino, tak, na to bym miaÅ‚a ochotÄ™. Ale jesteÅ› gÅ‚upia, powinienem ciÄ™ wykoÅ„czyć od razu, wrzucić do Doubs i spuÅ›cić z nurtem doSzwajcarii.Malvina spojrzaÅ‚a na Marca uważnie i ze zdziwieniem. Fakt, że Grand-Duc to Å›mieć, jest nieszczególnym odkryciem.Jaki masz problem? Dlaczegonagle zgrywasz takiego nerwowego? CoÅ› ciÄ™ przypiliÅ‚o? MiaÅ‚eÅ› siÄ™ jutro żenić z mojÄ… siostrzyczkÄ…?MiaÅ‚eÅ› już przygotowane caÅ‚e przedstawienie? I tak nie zrozumiesz, wiÄ™c nie wypytuj.Nie masz żadnego dyplomu.Marc nerwowo przekrÄ™ciÅ‚ kluczyk w stacyjce. DokÄ…d jedziemy? wypytywaÅ‚a dalej Malvina. Wracamy? Nie zwiedzamy? Zamknij siÄ™! ObiecaÅ‚em ci tÄ™ cholernÄ… pielgrzymkÄ™, wiÄ™c przejedziemy drogÄ… krzyżowÄ… aż dokoÅ„ca.553 pazdziernika 1998, 12.01Crédule Grand-Duc przez lornetkÄ™ przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ trasie pokonywanej przez listonosza.Samochodu pocztowego nie daÅ‚o siÄ™ nie zauważyć.%7łółta farba na każdym zakrÄ™cie odcinaÅ‚a siÄ™ na tlemonochromatycznej zieleni lasów sosnowych.Furgonetka wjeżdżaÅ‚a pod górÄ™ powoli, niespiesznie.ZatrzymywaÅ‚a siÄ™ przy każdej skrzynce na listy przy domach stojÄ…cych przy wÄ…skiej drodze,skierowanych na poÅ‚udnie w stronÄ™ zbocza góry.Listonosz dotrze tam za dziesięć minut.Xantia staÅ‚a zaparkowana kilka kilometrów wyżej, jakieÅ› trzydzieÅ›ci zakrÄ™tów dalej, przedwjazdem do Saint-Hippolyte.Detektyw jeszcze przez kilka chwil przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ listonoszowi.Dziesięć minut.Czy w koÅ„cu siÄ™ uda? To już ósmy listonosz i wciąż bez skutku.W koÅ„cu los siÄ™ odwróci.To niekwestia losu, ale metod i wytrwaÅ‚oÅ›ci, jak zawsze.Na tropie tej Mélanie Belvoir byÅ‚ już od trzechdni.Ta kobieta nie utrzymywaÅ‚a żadnego kontaktu z rodzinÄ….Jej nazwisko nie widniaÅ‚o w żadnejksiążce telefonicznej.Nie znalazÅ‚ żadnego administracyjnego Å›ladu jej istnienia.PrawdopodobniebyÅ‚a mężatkÄ…, ale w rejestrze małżeÅ„stw nie figurowaÅ‚a żadna Mélanie Belvoir, choć Grand-DucodwiedziÅ‚ czterdzieÅ›ci pięć gmin w rejonie Montbéliard.Pózniej pomyÅ›laÅ‚ o listonoszach.JeÅ›liMélanie Belvoir teraz nazywaÅ‚a siÄ™ inaczej, to może jeszcze czasem dostawaÅ‚a korespondencjÄ™ nastare nazwisko.Listy od przyjaciółki z dzieciÅ„stwa, katalogi wysyÅ‚kowe.Listonosz mógÅ‚ wiedzieć,szczególnie listonosz z górskiej wioski powinien znać wszystkie adresy.Tylko że siedmiu pierwszych nie kojarzyÅ‚o nazwiska Mélanie Belvoir.Trudno, musiaÅ‚ szukać dalej.Niejedno widziaÅ‚ od poczÄ…tku tego Å›ledztwa.ByÅ‚ zmotywowany.Nigdy jeszcze nie znajdowaÅ‚ siÄ™ tak blisko celu.Na czym polega życie? Cztery dni temu miaÅ‚ strzelić sobie w Å‚eb.Grand-Duc ponownie przyÅ‚ożyÅ‚ lornetkÄ™ do oczu.Furgonetka pocztowa przebyÅ‚a jakieÅ› dziesięćzakrÄ™tów.Crédule Grand-Duc Å›cisnÄ…Å‚ w kieszeni spust rewolweru.Mateba model 6 unica.Półautomat.TabroÅ„ miaÅ‚a wartość niemal kolekcjonerskÄ…, odkÄ…d amerykaÅ„ska firma upadÅ‚a.Naboje musiaÅ‚sprowadzać z Kanady za niebotycznÄ… cenÄ™ czterdziestu dolarów kanadyjskich za opakowanie szeÅ›ciusztuk.Nieważne.Teraz dysponowaÅ‚ jeszcze wiÄ™kszymi Å›rodkami niż kiedykolwiek.Poprzedniegoranka odebraÅ‚ w chacie Monique Genevez sto pięćdziesiÄ…t tysiÄ™cy franków, które wysÅ‚aÅ‚a dodatkowoMathilde de Carville.Tylko zaliczka [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. JesteÅ›my.jesteÅ›my przyjaciółmi Crédule a Grand-Duca.Twarz Monique siÄ™ rozpromieniÅ‚a. Pan Grand-Duc! OczywiÅ›cie, znam go.Od ponad dziesiÄ™ciu lat przyjeżdża tutaj w grudniu. W tym roku miaÅ‚.przyjechać trochÄ™ wczeÅ›niej, o ile mi wiadomo.Gospodyni siÄ™ zasmuciÅ‚a. DokÅ‚adnie, ale macie pecha.DziÅ› rano wyjechaÅ‚.Marc poczuÅ‚, że ziemia usuwa mu siÄ™ spod nóg.Malvina stojÄ…ca obok niego przestaÅ‚a oddychać.Monique Genevez mówiÅ‚a dalej tym samym tonem, nie zauważywszy zmieszania przyjezdnych. Wczoraj i przedwczoraj jak zwykle spaÅ‚ w pokoju numer dwanaÅ›cie.Przedwczoraj spÄ™dziÅ‚ tucaÅ‚y ranek, czekaÅ‚ na pocztÄ™.DostaÅ‚ grubÄ… kopertÄ™.Ale dziÅ› rano wyjechaÅ‚ bardzo wczeÅ›nie, okoÅ‚oszóstej.Marcowi udaÅ‚o siÄ™ wyartykuÅ‚ować kilka słów. Wie.wie pani, czy wróci? ZdziwiÅ‚abym siÄ™.Gdy do mnie przyjeżdża, zostaje na jednÄ… lub dwie noce.Pielgrzymka, jakmówi.To dość ciekawy czÅ‚owiek, ten wasz przyjaciel.MiÅ‚y, grzeczny, nie ma siÄ™ do czegoprzyczepić.Ma też piekielny apetyt.Ale ta jego historia z Mont Terrible, ta katastrofa, samolot.osiemnaÅ›cie lat pózniej.Jakby nie mógÅ‚ zapomnieć o tych wszystkich nieszczęściach.Nie uważacie?Marc przez dÅ‚ugie sekundy milczaÅ‚, aż w koÅ„cu wymamrotaÅ‚: PowiedziaÅ‚ coÅ›? Wie pani, dokÄ…d pojechaÅ‚?Monique zerwaÅ‚a kilka zwiÄ™dÅ‚ych Å‚odyżek geranium. Och, pan Grand-Duc nie należy do osób, które siÄ™ zwierzajÄ….Nawet gdy wypije litr wina.A janie wypytujÄ™.Nie, naprawdÄ™ nie wiem.Na pewno pojechaÅ‚ do Paryża.Tak robi zazwyczaj, prawda?Marc naciskaÅ‚ jeszcze trochÄ™ dla zachowania pozorów, ale nie wyciÄ…gnÄ…Å‚ z gospodyni nic wiÄ™cej.Wsiedli z powrotem do ciężarówki.Malvina usiadÅ‚a obok Marca i wypluÅ‚a swojÄ… zÅ‚ość: MówiÅ‚am ci, że ten draÅ„ od samego poczÄ…tku chciaÅ‚ nas wyruchać!Marc nic nie odpowiedziaÅ‚.OdczuwaÅ‚ potwornÄ… niemoc.Crédule Grand-Duc żywy, odjechaÅ‚.Ostatni trop jego poszukiwaÅ„ wyÅ›lizgiwaÅ‚ mu siÄ™ z rÄ…k.Malvina mówiÅ‚a dalej: Skoro domyÅ›liÅ‚eÅ› siÄ™, że Grand-Duc upozorowaÅ‚ swojÄ… Å›mierć i zlikwidowaÅ‚ jakiegoÅ› typkazamiast siebie, to po co tu przyjechaliÅ›my? Zamknij siÄ™.Malvina zaklaskaÅ‚a w dÅ‚onie. Vitral, jesteÅ› geniuszem.Dziesięć godzin jazdy, sześćset kilometrów i zostaliÅ›my tu jak dwiepierdoÅ‚y.Nie mogliÅ›my zadzwonić? Zamknij siÄ™. MogÅ‚eÅ› mi przynajmniej wynająć pokój u Monique.TrochÄ™ klasy. Zamknij siÄ™, powiedziaÅ‚em. A przynajmniej skombinować coÅ› do jedzenia.PieczeÅ„ i wino, tak, na to bym miaÅ‚a ochotÄ™. Ale jesteÅ› gÅ‚upia, powinienem ciÄ™ wykoÅ„czyć od razu, wrzucić do Doubs i spuÅ›cić z nurtem doSzwajcarii.Malvina spojrzaÅ‚a na Marca uważnie i ze zdziwieniem. Fakt, że Grand-Duc to Å›mieć, jest nieszczególnym odkryciem.Jaki masz problem? Dlaczegonagle zgrywasz takiego nerwowego? CoÅ› ciÄ™ przypiliÅ‚o? MiaÅ‚eÅ› siÄ™ jutro żenić z mojÄ… siostrzyczkÄ…?MiaÅ‚eÅ› już przygotowane caÅ‚e przedstawienie? I tak nie zrozumiesz, wiÄ™c nie wypytuj.Nie masz żadnego dyplomu.Marc nerwowo przekrÄ™ciÅ‚ kluczyk w stacyjce. DokÄ…d jedziemy? wypytywaÅ‚a dalej Malvina. Wracamy? Nie zwiedzamy? Zamknij siÄ™! ObiecaÅ‚em ci tÄ™ cholernÄ… pielgrzymkÄ™, wiÄ™c przejedziemy drogÄ… krzyżowÄ… aż dokoÅ„ca.553 pazdziernika 1998, 12.01Crédule Grand-Duc przez lornetkÄ™ przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ trasie pokonywanej przez listonosza.Samochodu pocztowego nie daÅ‚o siÄ™ nie zauważyć.%7łółta farba na każdym zakrÄ™cie odcinaÅ‚a siÄ™ na tlemonochromatycznej zieleni lasów sosnowych.Furgonetka wjeżdżaÅ‚a pod górÄ™ powoli, niespiesznie.ZatrzymywaÅ‚a siÄ™ przy każdej skrzynce na listy przy domach stojÄ…cych przy wÄ…skiej drodze,skierowanych na poÅ‚udnie w stronÄ™ zbocza góry.Listonosz dotrze tam za dziesięć minut.Xantia staÅ‚a zaparkowana kilka kilometrów wyżej, jakieÅ› trzydzieÅ›ci zakrÄ™tów dalej, przedwjazdem do Saint-Hippolyte.Detektyw jeszcze przez kilka chwil przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ listonoszowi.Dziesięć minut.Czy w koÅ„cu siÄ™ uda? To już ósmy listonosz i wciąż bez skutku.W koÅ„cu los siÄ™ odwróci.To niekwestia losu, ale metod i wytrwaÅ‚oÅ›ci, jak zawsze.Na tropie tej Mélanie Belvoir byÅ‚ już od trzechdni.Ta kobieta nie utrzymywaÅ‚a żadnego kontaktu z rodzinÄ….Jej nazwisko nie widniaÅ‚o w żadnejksiążce telefonicznej.Nie znalazÅ‚ żadnego administracyjnego Å›ladu jej istnienia.PrawdopodobniebyÅ‚a mężatkÄ…, ale w rejestrze małżeÅ„stw nie figurowaÅ‚a żadna Mélanie Belvoir, choć Grand-DucodwiedziÅ‚ czterdzieÅ›ci pięć gmin w rejonie Montbéliard.Pózniej pomyÅ›laÅ‚ o listonoszach.JeÅ›liMélanie Belvoir teraz nazywaÅ‚a siÄ™ inaczej, to może jeszcze czasem dostawaÅ‚a korespondencjÄ™ nastare nazwisko.Listy od przyjaciółki z dzieciÅ„stwa, katalogi wysyÅ‚kowe.Listonosz mógÅ‚ wiedzieć,szczególnie listonosz z górskiej wioski powinien znać wszystkie adresy.Tylko że siedmiu pierwszych nie kojarzyÅ‚o nazwiska Mélanie Belvoir.Trudno, musiaÅ‚ szukać dalej.Niejedno widziaÅ‚ od poczÄ…tku tego Å›ledztwa.ByÅ‚ zmotywowany.Nigdy jeszcze nie znajdowaÅ‚ siÄ™ tak blisko celu.Na czym polega życie? Cztery dni temu miaÅ‚ strzelić sobie w Å‚eb.Grand-Duc ponownie przyÅ‚ożyÅ‚ lornetkÄ™ do oczu.Furgonetka pocztowa przebyÅ‚a jakieÅ› dziesięćzakrÄ™tów.Crédule Grand-Duc Å›cisnÄ…Å‚ w kieszeni spust rewolweru.Mateba model 6 unica.Półautomat.TabroÅ„ miaÅ‚a wartość niemal kolekcjonerskÄ…, odkÄ…d amerykaÅ„ska firma upadÅ‚a.Naboje musiaÅ‚sprowadzać z Kanady za niebotycznÄ… cenÄ™ czterdziestu dolarów kanadyjskich za opakowanie szeÅ›ciusztuk.Nieważne.Teraz dysponowaÅ‚ jeszcze wiÄ™kszymi Å›rodkami niż kiedykolwiek.Poprzedniegoranka odebraÅ‚ w chacie Monique Genevez sto pięćdziesiÄ…t tysiÄ™cy franków, które wysÅ‚aÅ‚a dodatkowoMathilde de Carville.Tylko zaliczka [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]