[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy pół godziny pózniejsekretarka wyszła wywiesić na tablicy ogłoszeń listęwyników, nie zerwałam się z podłogi, bo wiedziałam, żemojego nazwiska nie będzie wśród szczęśliwców.Nieprzejmowałam się porażką.Pomyślałam o la Rusiei duchu, który podczas egzaminu przejął nade mnąkontrolę.Wiedziałam, że chcę się tak czuć za każdymrazem, gdy wychodzę na scenę.Mademoiselle Louvet wyszła z sali, w którejodbywał się egzamin. Komisja chce z tobą porozmawiać oznajmiła.To nie wróżyło niczego dobrego.Na pewnopowiedzą mi, że tańczyłam dobrze, ale nie na tyle, żebydostać się do zespołu, i że powinnam dać sobie spokój.Kiedy jednak weszłam za mademoiselle Louvet do sali,egzaminatorzy odwrócili się i nagrodzili mnieoklaskami. Brawo, mademoiselle Batton! wykrzyknąłkierownik Opery Paryskiej. Ma pani nie tylkodoskonały warsztat, ale i niebywałą charyzmę.Niekażdy może się tego nauczyć.Niemniej jednakpogratulowaliśmy mademoiselle Louvet wysiłku, jakiwłożyła w przygotowanie pani do egzaminu.Charyzma? Byłam zaskoczona.Nikt nigdy niepowiedział mi, że jestem charyzmatyczna. Pięknai delikatna owszem, ale nic poza tym. Energia, którą pani emanowała, była zarazliwa dodał entuzjastycznie Franchetti. Już w ubiegłym rokuczuliśmy, że coś pani przed nami ukrywa.Tym razempokazała pani, na co ją stać. Została pani przyjęta do corps de ballet oznajmiła Claude Bessy, która broniła mnie od samegopoczątku i zrobiła wszystko, żebym mogła ponowniepodchodzić do egzaminu. Osiągnęła pani dokładnie to,czego chciała.Robiłam, co mogłam, żeby uprzejmieodpowiedzieć na ich komentarze, choć byłamcałkowicie zaskoczona tą decyzją.Podziękowałami zamierzałam wyjść z sali, jednak zanim dotarłam dodrzwi, podeszła do mnie Arielle Marineau.Nasze oczysię spotkały.Pozostali członkowie komisji zaczęlirozmawiać między sobą i pakować dokumenty. Gratulacje powiedziała. Cieszę się, żebędziemy mogły razem pracować.Jeśli nadal będziesztańczyć tak jak w drugiej wariacji, niedługo zabawiszw corps de ballet.Jesteś materiałem na balerinę. Dziękuję odparłam.Nie mogłam uwierzyć w to,co właśnie usłyszałam.Choć słowa uznania brzmiałyszczerze, wychwyciłam w zachowaniu Arielle Marineaunutę chłodu.Przy okazji takiej jak ta była w staniewznieść się ponad swoje uprzedzenia, ale nie mogłamoprzeć się wrażeniu, że nadal żywi do mnie urazę zacoś, co wydarzyło się w przeszłości. Podejrzewam, żeżywi pani niechęć do mojego ojca powiedziałam.Mam nadzieję, że nie wpłynie to na nasze relacje.On i janie jesteśmy sobie bliscy. Twojego ojca? powtórzyła.Wydawała sięszczerze zaskoczona. Niby czemu miałabym żywićniechęć do twojego ojca? To wspaniały człowiek!Choć czułam zmęczenie po przesłuchaniu,uczciliśmy mój sukces, organizując przyjęcie flamencow studiu Mamie.Byłam zaskoczona, kiedy babciadołączyła do Carmen i razem z nią zatańczyła cygańskietango.Chciałam poprosić ją, żeby przestała ze względuna swoje serce, ale lekarz powiedział, że łagodnećwiczenia dobrze jej zrobią, a poza tym świetnie siębawiła.Przypomniałam sobie, że tańczyć flamenco uczyłają sama la Rusa.Byłam wstrząśnięta drugim spotkaniemz duchem, ale też zaintrygowana.La Rusa nie sprawiałana mnie wrażenia złośliwego ducha.Nie czułam też,żeby czegoś ode mnie chciała.Wręcz przeciwnie,pomogła mi.Pytanie tylko, dlaczego to zrobiła?Oczywiście, inną rzeczą, która nie dawała mispokoju, było to, co Arielle Marineau powiedziałao moim ojcu.Co miała na myśli, nazywając go wspaniałym człowiekiem ? Nie tak zachowują sięwzgardzone kobiety.Nazajutrz po południu pojechałam do mieszkaniaojca przy avenue de l Observatoire.Dozorca zadzwoniłdo Audrey i po chwili zwrócił się do mnie: Madame prosi, żeby weszła pani na górę.Weszłam po wyłożonych wykładziną schodach nadrugie piętro, gdzie czekała na mnie Audrey.Miała nasobie jasnoniebieski kombinezon z białymi koralikamii buty na platformach.Natapirowane ciemne włosyprzewiązała białą chustką.Chociaż była niedziela, miałapowieki pociągnięte eyelinerem, rzęsy grube od tuszu,a na ustach bladoróżową szminkę.Wyglądała jakpodstarzała dziewczyna Bonda.Nie szukałam jednakpowodu do sprzeczki. Chciałam zobaczyć się z ojcem oświadczyłam.Audrey nie odpowiedziała.Otworzyła drzwii wpuściła mnie do środka.Mieszkanie było takeleganckie, jak się tego spodziewałam, z terakotowymipłytkami na podłogach i sztukaterią na sufitach.Białeściany wyłożono angielską boazerią, którakontrastowała z nowoczesnymi meblami i dodatkami.Nad kominkiem w pokoju gościnnym wisiałareprodukcja Walczących zebr Tretchikoffa, coniewątpliwie musiało być przedmiotem wielu rozmów,bo byli tacy, którzy uważali jego prace za kiczowate.Zaskoczył mnie fakt, że większość mieszkaniazajmowała firma Audrey.W jednym pokoju znajdowałosię jej biuro, w dwóch innych stały biurka dlapracowników i szafy na dokumenty.Była tu też małasala posiedzeń.Nie wiedziałam, że Audrey pracujew domu.Ojciec siedział zaczytany w pokoju na tyłachmieszkania.Audrey naturalnie nie uprzedziła go o mojejwizycie.Ruchem ręki zaprosiła mnie do środkai zamknęła za mną drzwi.Wydawał się bardziej zmęczony niż zaskoczonymoim widokiem.Nie wstał, żeby mnie pocałować.Niezaproponował, żebym usiadła, ale i tak przycupnęłam nafotelu naprzeciwko.W okularach do czytania i dżinsachbardziej przypominał dawnego siebie.Na swetrze miałkocią sierść.Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłampręgowanego kota skulonego na parapecie. Zdałam wczoraj egzamin zaczęłam. Zostałamprzyjęta do corps de ballet. To dobrze odparł rzeczowo. Zasłużyłaś na to.Nie powiedział nic więcej, i to mnie zaskoczyło.Balet był wszystkim, na co pracowałam, odkądskończyłam osiem lat.Ojciec zdjął okulary, jakbyczekał na to, co zaraz usłyszy. Aadne mieszkanie bąknęłam.Pokiwał głową. Trochę pretensjonalne, ale połowa należy dofirmy Audrey, a mam wrażenie, że w reklamiewizerunek to podstawa.Piętro wyżej znajduje się mojestudio nagrań. Pewnie masz stamtąd ładny widok.Znowu pokiwał głową, ale nie zamierzał ciągnąćtematu.Wytarłam dłonie w spódnicę. Wczoraj po egzaminie spotkałam ArielleMarineau.Powiedziała, że jesteś wspaniałymczłowiekiem.To chyba znaczy, że nie rzuciłeś jej dlamamy.Ale coś się wydarzyło& coś więcej niżrywalizacja z dawnych czasów.W przeciwnym razie niepotraktowaliby mnie tak niesprawiedliwie przypierwszym podejściu. Ojciec odwrócił wzrok.Proszę, powiedz mi ciągnęłam. Chcę poznać prawdę.Roześmiał się chrapliwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Kiedy pół godziny pózniejsekretarka wyszła wywiesić na tablicy ogłoszeń listęwyników, nie zerwałam się z podłogi, bo wiedziałam, żemojego nazwiska nie będzie wśród szczęśliwców.Nieprzejmowałam się porażką.Pomyślałam o la Rusiei duchu, który podczas egzaminu przejął nade mnąkontrolę.Wiedziałam, że chcę się tak czuć za każdymrazem, gdy wychodzę na scenę.Mademoiselle Louvet wyszła z sali, w którejodbywał się egzamin. Komisja chce z tobą porozmawiać oznajmiła.To nie wróżyło niczego dobrego.Na pewnopowiedzą mi, że tańczyłam dobrze, ale nie na tyle, żebydostać się do zespołu, i że powinnam dać sobie spokój.Kiedy jednak weszłam za mademoiselle Louvet do sali,egzaminatorzy odwrócili się i nagrodzili mnieoklaskami. Brawo, mademoiselle Batton! wykrzyknąłkierownik Opery Paryskiej. Ma pani nie tylkodoskonały warsztat, ale i niebywałą charyzmę.Niekażdy może się tego nauczyć.Niemniej jednakpogratulowaliśmy mademoiselle Louvet wysiłku, jakiwłożyła w przygotowanie pani do egzaminu.Charyzma? Byłam zaskoczona.Nikt nigdy niepowiedział mi, że jestem charyzmatyczna. Pięknai delikatna owszem, ale nic poza tym. Energia, którą pani emanowała, była zarazliwa dodał entuzjastycznie Franchetti. Już w ubiegłym rokuczuliśmy, że coś pani przed nami ukrywa.Tym razempokazała pani, na co ją stać. Została pani przyjęta do corps de ballet oznajmiła Claude Bessy, która broniła mnie od samegopoczątku i zrobiła wszystko, żebym mogła ponowniepodchodzić do egzaminu. Osiągnęła pani dokładnie to,czego chciała.Robiłam, co mogłam, żeby uprzejmieodpowiedzieć na ich komentarze, choć byłamcałkowicie zaskoczona tą decyzją.Podziękowałami zamierzałam wyjść z sali, jednak zanim dotarłam dodrzwi, podeszła do mnie Arielle Marineau.Nasze oczysię spotkały.Pozostali członkowie komisji zaczęlirozmawiać między sobą i pakować dokumenty. Gratulacje powiedziała. Cieszę się, żebędziemy mogły razem pracować.Jeśli nadal będziesztańczyć tak jak w drugiej wariacji, niedługo zabawiszw corps de ballet.Jesteś materiałem na balerinę. Dziękuję odparłam.Nie mogłam uwierzyć w to,co właśnie usłyszałam.Choć słowa uznania brzmiałyszczerze, wychwyciłam w zachowaniu Arielle Marineaunutę chłodu.Przy okazji takiej jak ta była w staniewznieść się ponad swoje uprzedzenia, ale nie mogłamoprzeć się wrażeniu, że nadal żywi do mnie urazę zacoś, co wydarzyło się w przeszłości. Podejrzewam, żeżywi pani niechęć do mojego ojca powiedziałam.Mam nadzieję, że nie wpłynie to na nasze relacje.On i janie jesteśmy sobie bliscy. Twojego ojca? powtórzyła.Wydawała sięszczerze zaskoczona. Niby czemu miałabym żywićniechęć do twojego ojca? To wspaniały człowiek!Choć czułam zmęczenie po przesłuchaniu,uczciliśmy mój sukces, organizując przyjęcie flamencow studiu Mamie.Byłam zaskoczona, kiedy babciadołączyła do Carmen i razem z nią zatańczyła cygańskietango.Chciałam poprosić ją, żeby przestała ze względuna swoje serce, ale lekarz powiedział, że łagodnećwiczenia dobrze jej zrobią, a poza tym świetnie siębawiła.Przypomniałam sobie, że tańczyć flamenco uczyłają sama la Rusa.Byłam wstrząśnięta drugim spotkaniemz duchem, ale też zaintrygowana.La Rusa nie sprawiałana mnie wrażenia złośliwego ducha.Nie czułam też,żeby czegoś ode mnie chciała.Wręcz przeciwnie,pomogła mi.Pytanie tylko, dlaczego to zrobiła?Oczywiście, inną rzeczą, która nie dawała mispokoju, było to, co Arielle Marineau powiedziałao moim ojcu.Co miała na myśli, nazywając go wspaniałym człowiekiem ? Nie tak zachowują sięwzgardzone kobiety.Nazajutrz po południu pojechałam do mieszkaniaojca przy avenue de l Observatoire.Dozorca zadzwoniłdo Audrey i po chwili zwrócił się do mnie: Madame prosi, żeby weszła pani na górę.Weszłam po wyłożonych wykładziną schodach nadrugie piętro, gdzie czekała na mnie Audrey.Miała nasobie jasnoniebieski kombinezon z białymi koralikamii buty na platformach.Natapirowane ciemne włosyprzewiązała białą chustką.Chociaż była niedziela, miałapowieki pociągnięte eyelinerem, rzęsy grube od tuszu,a na ustach bladoróżową szminkę.Wyglądała jakpodstarzała dziewczyna Bonda.Nie szukałam jednakpowodu do sprzeczki. Chciałam zobaczyć się z ojcem oświadczyłam.Audrey nie odpowiedziała.Otworzyła drzwii wpuściła mnie do środka.Mieszkanie było takeleganckie, jak się tego spodziewałam, z terakotowymipłytkami na podłogach i sztukaterią na sufitach.Białeściany wyłożono angielską boazerią, którakontrastowała z nowoczesnymi meblami i dodatkami.Nad kominkiem w pokoju gościnnym wisiałareprodukcja Walczących zebr Tretchikoffa, coniewątpliwie musiało być przedmiotem wielu rozmów,bo byli tacy, którzy uważali jego prace za kiczowate.Zaskoczył mnie fakt, że większość mieszkaniazajmowała firma Audrey.W jednym pokoju znajdowałosię jej biuro, w dwóch innych stały biurka dlapracowników i szafy na dokumenty.Była tu też małasala posiedzeń.Nie wiedziałam, że Audrey pracujew domu.Ojciec siedział zaczytany w pokoju na tyłachmieszkania.Audrey naturalnie nie uprzedziła go o mojejwizycie.Ruchem ręki zaprosiła mnie do środkai zamknęła za mną drzwi.Wydawał się bardziej zmęczony niż zaskoczonymoim widokiem.Nie wstał, żeby mnie pocałować.Niezaproponował, żebym usiadła, ale i tak przycupnęłam nafotelu naprzeciwko.W okularach do czytania i dżinsachbardziej przypominał dawnego siebie.Na swetrze miałkocią sierść.Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłampręgowanego kota skulonego na parapecie. Zdałam wczoraj egzamin zaczęłam. Zostałamprzyjęta do corps de ballet. To dobrze odparł rzeczowo. Zasłużyłaś na to.Nie powiedział nic więcej, i to mnie zaskoczyło.Balet był wszystkim, na co pracowałam, odkądskończyłam osiem lat.Ojciec zdjął okulary, jakbyczekał na to, co zaraz usłyszy. Aadne mieszkanie bąknęłam.Pokiwał głową. Trochę pretensjonalne, ale połowa należy dofirmy Audrey, a mam wrażenie, że w reklamiewizerunek to podstawa.Piętro wyżej znajduje się mojestudio nagrań. Pewnie masz stamtąd ładny widok.Znowu pokiwał głową, ale nie zamierzał ciągnąćtematu.Wytarłam dłonie w spódnicę. Wczoraj po egzaminie spotkałam ArielleMarineau.Powiedziała, że jesteś wspaniałymczłowiekiem.To chyba znaczy, że nie rzuciłeś jej dlamamy.Ale coś się wydarzyło& coś więcej niżrywalizacja z dawnych czasów.W przeciwnym razie niepotraktowaliby mnie tak niesprawiedliwie przypierwszym podejściu. Ojciec odwrócił wzrok.Proszę, powiedz mi ciągnęłam. Chcę poznać prawdę.Roześmiał się chrapliwie [ Pobierz całość w formacie PDF ]