[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Już wkrótce Susanna zostanie markizą Alton, więc im dalej będą od siebie, tymlepiej.A najlepszy będzie jakiś okręt na antypodach.Nagle dotarło do niego, że Alex wciąż czeka na jego odpowiedz.- Z wielu powodów - powiedział.- Zmęczyło mnie bycie pieskiem salonowym Emmy.Szkoda mi życia.Alex uśmiechnął się blado.- Myślałem, że chcesz pieniędzy i pozycji - mruknął.- Owszem - przyznał Dev - ale cena jest zbyt wysoka.- A jeśli lady Emma nie zechce zostać żoną najstarszego porucznika w marynarce? - za-pytał Alex.- Nawet jeżeli dostaniesz znowu patent, każą ci zaczynać od samego dołu, żeby cięukarać.L RT - I tak któregoś dnia zostanę admirałem - odparł z uśmiechem Dev.- Dobrze wiesz, żemnie na to stać.- Przestał się uśmiechać.- Poza tym Emmie z pewnością nie spodoba się to, comam jej do powiedzenia.Niewykluczone, że będzie chciała zerwać zaręczyny.Alex dolał sobie kawy i podsunął mu dzbanek.- Znów pozwolę sobie zapytać, czy jesteś przy zdrowych zmysłach.Twoje długi możnaliczyć w tysiącach.Jeżeli lady Emma zerwie zaręczyny, osaczą cię lichwiarze i będziesz zruj-nowany.- Wiem - przyznał Dev, po czym spojrzał kuzynowi w oczy.- Poradzę sobie - powiedziałz powagą.- Jeżeli dostanę patent, będę miał regularne dochody, doliczę do tego premie i spłacęwszystko.- urwał.- Muszę odzyskać szacunek do samego siebie - rzucił z naciskiem.- Kim jasię stałem? Sam się nienawidzę.A jedynym sposobem, aby się zrehabilitować we własnychoczach, jest powrót na morze.Alex wybuchnął śmiechem.- Niech cię diabli, Devlin.To czyste szaleństwo, żeby rezygnować ze wszystkich korzy-ści, ale cię za to podziwiam.Zbyt długo marnowałeś czas, a mnie, kiedy na to patrzałem, bolałoserce.Jest jeszcze coś, co mnie martwi - Chessie.- Tak.- Dev westchnął.- Wiem, że jestem twoim dłużnikiem, Alexie.StworzyłeśChessie dom i obiecałeś jej posag, a przecież to mój obowiązek.- urwał, bo Alex podniósł rę-kę.- Devlin, zostałem opiekunem Chessie, tak samo jak twoim, ale zbyt długo nie uczestni-czyłem w waszym życiu, a wy musieliście się sami bronić.Wiem, że robiłeś co w twojej mocy,aby chronić siostrę.Pozwól więc, że ja coś teraz zrobię, aby ulżyć swemu sumieniu.- Zasępiłsię.- Przez chwilę myślałem, że dojdzie do małżeństwa Chessie z Fitzwilliamem Altonem.Alechyba nie, prawda?- Prawda - odparł Dev.- Alton ma poślubić lady Carew.Dziś ukaże się zawiadomienie oich zaręczynach.- Odstawił nagle kawę.Była zimna, za mocna i miała gorzki smak.- Szkoda - westchnął Alex.- Chessie naprawdę go kocha i jest bardzo nieszczęśliwa.Jo-anna wspomniała mi coś na ten temat kilka dni temu.- Fitz nie jest dla niej odpowiedni - powiedział Dev.- Myślałem, że to dobra partia, alesię myliłem.- Znowu pieniądze i status - skonstatował Alex.- Zatem tajemnicza wdowa złapała mar-kiza.Kiedy ją zobaczyłem, odniosłem dziwne wrażenie, że już się kiedyś spotkaliśmy.L RT - Wątpię - uciął Dev.- Nie sądzę, aby bywała wcześniej w Londynie.- Jakiś wewnętrznygłos nakazywał mu chronić Susannę oraz jej sekrety.Dlatego nie zamierzał przypominaćAlexowi, że poznał ją, gdy była siostrzenicą nauczyciela w Balvenie.- Ona pochodzi ze Szkocji, prawda? - zapytał Alex.- Więc może.- Bardzo przepraszam - przerwał mu Dev, wstając - ale muszę już iść do admiralicji, apotem wstąpię do Emmy i powiadomię ją o swoich planach.Dziękuję za kawę, Alexie.A takżeza dobre rady.- Cała przyjemność po mojej stronie.- Alex wstał i uścisnął mu rękę.- Powodzenia,Devlin.Poprę twoje podanie.Trzeba wielkiej odwagi, żeby się zdecydować na coś takiego -dorzucił, klepiąc go po plecach.- Mam nadzieję, że ci się powiedzie, bo na to zasługujesz.- Dziękuję - powiedział Devlin i wyszedł.Na dworze świeciło słońce, wiał rześki wietrzyk i niebo było bezchmurne.Wymarzonydzień, aby stanąć na dziobie statku.Młody sprzedawca wcisnął mu do ręki gazetę.Dev spojrzał na nią z roztargnieniem.Naobrazku na wpół naga kobieta o długich czarnych włosach siedziała okrakiem na książęcej mi-trze, a w tle mężczyzna, w którym łatwo było rozpoznać Fitzwilliama Altona, liczył worki pie-niędzy z równie pożądliwym wyrazem twarzy.Pod obrazkiem widniał podpis:  Fortuna sprze-daje się za tytuł".Dev zamarł, jak rażony gromem.Na widok Susanny przedstawionej w sposób tak uwła-czający, ogarnęła go furia.A potem przypomniał sobie, że o to właśnie jej chodziło - zdobyćtytuł i zabezpieczyć sobie przyszłość.Do niedawna on też tego pragnął, ale teraz zobaczył, jakątrzeba zapłacić za to cenę.Zmiął w ręku gazetę, cisnął ją z powrotem gazeciarzowi i oddalił się bez słowa.Lady Emma Brooke była w marnym humorze.Przechyliła parasol, aby się zasłonić przedoślepiającym słońcem, odbijającym się od wody, po czym owinęła się ciaśniej szalem, mają-cym ją chronić przed wyimaginowanym chłodem ciągnącym od rzeki.Tak piękna pogoda by-najmniej nie poprawiła jej nastroju.Matka zmusiła ją do wczesnego wstania - już o dziesiątejrano! - ponieważ zostały zaproszone na uroczyste śniadanie w Crofton Cottage nad Tamizą.Emma nie chciała tam iść, ale hrabina tym razem okazała się nieugięta.Teraz, dwie godzinypózniej, Emma była śmiertelnie znudzona i bliska rozpaczy.Wiedziała, że rodzice chcą ożenićjej brata z córką hrabiostwa Crofton, nie widziała jednak powodu, dla którego ona także miała-by znosić towarzystwo tej głuptaski.Niech sobie Justin sam skacze wokół niej.Miała jużL RT wszystkiego dosyć - a zwłaszcza mężczyzn.Bo jaki z nich pożytek, mówiąc szczerze? Naj-pierw Devlin ją srodze rozczarował, a teraz Thomas Bradshaw, ze swoimi obietnicami bez po-krycia.Po ich nocnym spotkaniu w ogrodzie nie mogła się już doczekać, żeby go znów zoba-czyć.Dlaczego, tego nie potrafiła powiedzieć.Uosabiał przecież wszystko, co nauczono jąlekceważyć - był nieślubny, niebogaty i musiał pracować.Dla niej nie miało to jednak znacze-nia, wniósł bowiem w jej życie jakiś element, którego przedtem brakowało - coś nowego, in-nego i radosnego.Wystarczyło, że raz zakosztowała tych nowości, by wzrósł niepomiernie jejapetyt.Wypatrywała wszędzie jego wysokiej sylwetki - na eleganckich balach, choć wiedziała,że jego noga nigdy tam nie postanie, wśród tłumów w parku, gdzie raz jakby jej mignął, awreszcie na każdym rogu ulicy.Wszyscy wokół zauważyli jej roztargnienie.Matka zarzuciłajej, że zamknęła się w sobie, podejrzewała też, że zaziębiła się na festynie u Cravenów.Ojciec,szeleszcząc gniewnie gazetą, powiedział, że nie była chyba taka głupia, aby się stoczyć, i żebyć może powinno się przyspieszyć jej ślub z Devlinem, a gdy zapiszczała w proteście, rodzicewymienili znaczące spojrzenia.Matka przyszła do niej pózniej i powiedziała, bardzo łagodnie,że gdyby miała jakieś wątpliwości co do ślubu, to rzecz całkiem dopuszczalna.Więc jeżelizmieniła zdanie, Devlin na pewno to zrozumie i zwróci jej słowo, jak przystało na dżentelmena,którym nie był.Emma była jednak uparta i nie chciała zrezygnować ze swojej własności, dopó-ki nie znajdzie na jej miejsce czegoś lepszego.I wyglądało na to, że podjęła właściwą decyzję,gdyż Tom, wbrew swoim zapewnieniom, że bardzo chce się z nią spotkać, okazał się wstręt-nym kłamczuchem.Bawił się po prostu jej kosztem, i tyle.Emma poczuła się wystrychnięta nadudka, ale nie była w stanie go znienawidzić, co ją jeszcze bardziej złościło.Zobaczyła, jak matka kiwa do niej.Czas wracać do domu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl