[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten profil przeraził ją najbardziej.Ale coś tu się nie zgadzało.Z jednej strony, wyglądało to tak, jakby wszyscy uznali, żeatak na Stany Zjednoczone jest bardzo realny.Z drugiejjednak, żadna z potężnych jednostek, tworzących HomelandSecurity, nie znalazła nawet cienia śladu prowadzącego dojakiejś istniejącej, znanej organizacji.Wszyscy z miejscauczepili się pieniędzy dla Jeffreya Huntera, które dało siępowiązać z kuzynem saudyj skiego ministra ropy i firmąconsultingowa w Iranie, stanowiącą jego własność.Ale tokoniec.Nikt nie posunął się dalej tym tropem.Helen robiło sięna przemian zimno i gorąco, gdy zaczęła się domyślać, jakgwałtownie rząd amerykański, z wiceprezydentem na czele,wystąpił przeciwko tym dwóm państwom.Bez sprzętu do szy-frowania nie zdołała wejść na strony, na którychprzechowywano samą korespondencję, lecz i tak z całą powagąuświadamiała sobie, ku jakiej katastrofie zmierza jej kraj.Siedziała w gabinecie w głębi mieszkania.Dlatego kiedy rozległ się dzwonek do drzwi, ledwie go usły-szała.Nastawiła uszu.Ktoś zadzwonił jeszcze raz.Ostrożniewstała i sięgnęła po naładowany pistolet, który dała jej Hannę.Nie odbezpieczyła go jednak, tylko wsunęła broń za pasekspodni i obciągnęła sweter.Coś było bardzo, ale to bardzo nie tak.14Pod drzwiami mieszkania Hannę Wilhelmsen na Krusesgate stali Warren Scifford i Yngvar Stub0, głośno się kłócąc.- Czekamy - oświadczył gniewnie Yngvar.- Patrol może tubyć w każdej chwili.Warren wyrwał się z mocnego uścisku Norwega.- To moja prezydent - odwarknął wściekły.-1 mój obowiązeksprawdzić, czy znajduje się ona za tymi drzwiami.Od tegozależy moje życie, Yngvarze.Ona jedna mi wierzy.Nie mamzamiaru czekać na bandę zadowolonych z możliwościpostrzelania sobie mundurowych.- Tak? - rozległ się ochrypły głos.- O co chodzi?Drzwi uchyliły się na dziesięć centymetrów.Stalowy łańcuchna wysokości twarzy napiął się, przez szparę szeroko otwartymokiem przyglądała im się jakaś starsza kobieta.- Proszę nie otwierać - powiedział szybko Yngvar.- Namiłość boską, niech pani zamknie!Warren kopnął w drzwi.Kobieta odskoczyła jak oparzona,ale na mężczyzn posypał się grad przekleństw.Drzwi anidrgnęły.Yngvar złapał Warrena za marynarkę, poślizgnął sięjednak i stracił równowagę.Upadł i na próżno usiłował wstać.Próbował chwycićWarrena za nogi, ale tamten był znacznie zwinniejszy.Uwalniając nogę, jednocześnie z całej siły kopnął klęczącegoYngvara w krocze.Norweg osunął się na ziemię.Zemdlał.Dziwna kobieta za drzwiami gwałtownie ucichła, kiedy kolejnykopniak zerwał łańcuch.Drzwi się otworzyły, uderzając ją iodpychając na półkę na buty.Warren wbiegł do środka z bronią w uniesionej ręce.Zatrzymał się przy następnych drzwiach i przywarłszy dościany, zawołał:- Helen! Helen! Madam President, areyou there?Nikt nie odpowiedział.Wtedy energicznie wszedł do następ-nego pomieszczenia.Znalazł się w wielkim salonie.Pod oknem siedziała kobietana wózku, nie poruszała się, a twarz miała kompletnie bezwyrazu.Zauważył jednak, że jej oczy skierowane są na drzwi wgłębi pokoju.Na kanapie, odwrócona plecami, siedziałajeszcze jedna kobieta, z dzieckiem na kolanach.Przyciskała jedo siebie i wyglądała na śmiertelnie przerażoną.Dziecko płakało.- Warren.Madam President weszła do pokoju.- Bogu niech będą dzięki.- Warren zbliżył się do niej,chowając broń do kabury.- Thank God, you 're alivd- Nie ruszaj się.-Co?Znieruchomiał, gdy Helen wyciągnęła pistolet, kierując go wniego.- Madam President - szepnął.- To ja, Warren.- Zdradziłeś mnie.Zdradziłeś Amerykę.-Ja? Przecież ja.- Jak się dowiedziałeś o tej aborcji, Warrenie? I jak mogłeśwykorzystać coś takiego przeciwko mnie, ty.- Helen.Jeszcze raz spróbował się zbliżyć, ale cofnął się o krok, gdykobieta uniosła broń.- Wywabiono mnie z hotelu, pokazując list.- Słowo honoru.nie mam pojęcia, o czym mówisz.- Podnieś ręce do góry, Warrenie.-Ja.- Podnieś ręce!Usłuchał z wahaniem.- Amicus verus rara avis est - wyrecytowała Helen Bentley.- Nikt inny nie znał słów inskrypcji.Tymi słowami zostałpodpi sany list.Tylko my dwoje o nich wiedzieliśmy,Warrenie.Tylko my dwoje.- Zgubiłem ten zegarek.Został.skradziony.Ja.Dziecko ryczało jak opętane.- Inger - poprosiła pani prezydent - zabierz córeczkę i idzcieobie do gabinetu Hannah.Już!Inger Johanne wstała i wybiegła z salonu, nawet nie zerkającna Warrena.- Jeśli twój zegarek został skradziony, to co masz na lewymprzegubie?Odbezpieczyła broń.Bardzo powoli, jak gdyby nie chcąc nikogo prowokować, od-wrócił głowę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Ten profil przeraził ją najbardziej.Ale coś tu się nie zgadzało.Z jednej strony, wyglądało to tak, jakby wszyscy uznali, żeatak na Stany Zjednoczone jest bardzo realny.Z drugiejjednak, żadna z potężnych jednostek, tworzących HomelandSecurity, nie znalazła nawet cienia śladu prowadzącego dojakiejś istniejącej, znanej organizacji.Wszyscy z miejscauczepili się pieniędzy dla Jeffreya Huntera, które dało siępowiązać z kuzynem saudyj skiego ministra ropy i firmąconsultingowa w Iranie, stanowiącą jego własność.Ale tokoniec.Nikt nie posunął się dalej tym tropem.Helen robiło sięna przemian zimno i gorąco, gdy zaczęła się domyślać, jakgwałtownie rząd amerykański, z wiceprezydentem na czele,wystąpił przeciwko tym dwóm państwom.Bez sprzętu do szy-frowania nie zdołała wejść na strony, na którychprzechowywano samą korespondencję, lecz i tak z całą powagąuświadamiała sobie, ku jakiej katastrofie zmierza jej kraj.Siedziała w gabinecie w głębi mieszkania.Dlatego kiedy rozległ się dzwonek do drzwi, ledwie go usły-szała.Nastawiła uszu.Ktoś zadzwonił jeszcze raz.Ostrożniewstała i sięgnęła po naładowany pistolet, który dała jej Hannę.Nie odbezpieczyła go jednak, tylko wsunęła broń za pasekspodni i obciągnęła sweter.Coś było bardzo, ale to bardzo nie tak.14Pod drzwiami mieszkania Hannę Wilhelmsen na Krusesgate stali Warren Scifford i Yngvar Stub0, głośno się kłócąc.- Czekamy - oświadczył gniewnie Yngvar.- Patrol może tubyć w każdej chwili.Warren wyrwał się z mocnego uścisku Norwega.- To moja prezydent - odwarknął wściekły.-1 mój obowiązeksprawdzić, czy znajduje się ona za tymi drzwiami.Od tegozależy moje życie, Yngvarze.Ona jedna mi wierzy.Nie mamzamiaru czekać na bandę zadowolonych z możliwościpostrzelania sobie mundurowych.- Tak? - rozległ się ochrypły głos.- O co chodzi?Drzwi uchyliły się na dziesięć centymetrów.Stalowy łańcuchna wysokości twarzy napiął się, przez szparę szeroko otwartymokiem przyglądała im się jakaś starsza kobieta.- Proszę nie otwierać - powiedział szybko Yngvar.- Namiłość boską, niech pani zamknie!Warren kopnął w drzwi.Kobieta odskoczyła jak oparzona,ale na mężczyzn posypał się grad przekleństw.Drzwi anidrgnęły.Yngvar złapał Warrena za marynarkę, poślizgnął sięjednak i stracił równowagę.Upadł i na próżno usiłował wstać.Próbował chwycićWarrena za nogi, ale tamten był znacznie zwinniejszy.Uwalniając nogę, jednocześnie z całej siły kopnął klęczącegoYngvara w krocze.Norweg osunął się na ziemię.Zemdlał.Dziwna kobieta za drzwiami gwałtownie ucichła, kiedy kolejnykopniak zerwał łańcuch.Drzwi się otworzyły, uderzając ją iodpychając na półkę na buty.Warren wbiegł do środka z bronią w uniesionej ręce.Zatrzymał się przy następnych drzwiach i przywarłszy dościany, zawołał:- Helen! Helen! Madam President, areyou there?Nikt nie odpowiedział.Wtedy energicznie wszedł do następ-nego pomieszczenia.Znalazł się w wielkim salonie.Pod oknem siedziała kobietana wózku, nie poruszała się, a twarz miała kompletnie bezwyrazu.Zauważył jednak, że jej oczy skierowane są na drzwi wgłębi pokoju.Na kanapie, odwrócona plecami, siedziałajeszcze jedna kobieta, z dzieckiem na kolanach.Przyciskała jedo siebie i wyglądała na śmiertelnie przerażoną.Dziecko płakało.- Warren.Madam President weszła do pokoju.- Bogu niech będą dzięki.- Warren zbliżył się do niej,chowając broń do kabury.- Thank God, you 're alivd- Nie ruszaj się.-Co?Znieruchomiał, gdy Helen wyciągnęła pistolet, kierując go wniego.- Madam President - szepnął.- To ja, Warren.- Zdradziłeś mnie.Zdradziłeś Amerykę.-Ja? Przecież ja.- Jak się dowiedziałeś o tej aborcji, Warrenie? I jak mogłeśwykorzystać coś takiego przeciwko mnie, ty.- Helen.Jeszcze raz spróbował się zbliżyć, ale cofnął się o krok, gdykobieta uniosła broń.- Wywabiono mnie z hotelu, pokazując list.- Słowo honoru.nie mam pojęcia, o czym mówisz.- Podnieś ręce do góry, Warrenie.-Ja.- Podnieś ręce!Usłuchał z wahaniem.- Amicus verus rara avis est - wyrecytowała Helen Bentley.- Nikt inny nie znał słów inskrypcji.Tymi słowami zostałpodpi sany list.Tylko my dwoje o nich wiedzieliśmy,Warrenie.Tylko my dwoje.- Zgubiłem ten zegarek.Został.skradziony.Ja.Dziecko ryczało jak opętane.- Inger - poprosiła pani prezydent - zabierz córeczkę i idzcieobie do gabinetu Hannah.Już!Inger Johanne wstała i wybiegła z salonu, nawet nie zerkającna Warrena.- Jeśli twój zegarek został skradziony, to co masz na lewymprzegubie?Odbezpieczyła broń.Bardzo powoli, jak gdyby nie chcąc nikogo prowokować, od-wrócił głowę [ Pobierz całość w formacie PDF ]