[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie pokładałbym takiej wiary w chłopach rzekł. Ani w królach.Czy wieszcośkolwiek o kraju, do którego jedziemy jak go tam zwą Dwomor? Leży w górach w Małych Królestwach i słyszałem, że był kiedyś stolicą StaregoEthshar.Zaskoczyło to Tobasa. A kto tak twierdzi? Dwomoryjczycy, oczywiście! Ach, tak, oczywiście. Ułożył się na powrót w hamaku.Z tego co wiedział,prawie każde miasto w Małych Królestwach twierdziło, że jest prawdziwą stolicą alboże jego rząd jest prawowitym rządem całego Ethshar.Albo jednym i drugim.A jeślinawet istniała kiedyś jakaś stolica, to jej położenie zostało już dawno zapomniane.Tillis zapytał czy masz pojęcie, jak zabija się smoka? Nie wiem wyznał Tillis. Nie zastanawiałem się nad tym.Jak myślisz, czy onjest duży? Nie wiem odparł Tobas. Ale jest na tyle duży, ze pożera ludzi. To wielki powiedział Tillis cicho i niepewnie.A potem, już pewniej: Ale dobrymiecz i mężne serce wystarczą! Tillis jęknął Tobas przecież ty nie masz wcale miecza, chyba że go gdzieś tuchowasz. Nie, nie mam, ale na pewno dostanę go ze zbrojowni zamkowej.Tobas znowu westchnął. A tak w ogóle, to czemu dałeś się zwerbować jako zabójca smoków?Tillis milczał przez dłuższą chwilę. Szesnaścioro rodzeństwa. Co? Mam szesnaścioro starszego rodzeństwa.Każdy spadek, czeladnictwo czy teżbogate małżeństwo albo jakiekolwiek małżeństwo do jakiego mogli sobie rościćprawo moi rodzice, zostało już dawno wykorzystane, zanim przyszła moja kolej.Dziewięciu braci i siedem sióstr wymaga dużej forsy, a moi rodzice nigdy nie bylibogaci.Tobas gwizdnął. Jeśli wychowywali szesnaścioro dzieci, to nic dziwnego! Nie mieli czasu, żebysię wzbogacić, a pieniądze idą jak woda na tyle gąb.Tillis w milczeniu skinął głową.Tobas leżał bez słowa przez chwilę, próbując sobie wyobrazić, jak może wyglądaćżycie w takiej dużej rodzinie.Kiedyś udawał, że Peretta, Detha i Garander są jegorodzeństwem, a nie kuzynami, ale nigdy nie zastanawiał się, jak to może być wprawdziwej dużej rodzinie.Chyba jednak by mu się nie podobało. Ile ma najstarszy? zapytał.Ale zanim Tillis mu odpowiedział, z innego hamaka dobiegł ich głos. Zamknijcie się wreszcie! Przepraszam powiedział Tobas i odwrócił się twarzą do ściany.Był to jeden ztych, których zakwalifikował jako łobuzów albo drani, niewielki człowieczek z twarząpokrytą bliznami, co najmniej dziesięć lat starszy niż Tobas i noszący nie mniej niżtrzy noże.Tobas nie był pewien, jak on ma na imię Arnen, czy coś w tym rodzaju.Nie był to ktoś, z kim Tobas gotów był się spierać.Leżał w milczeniu przez jakiś czas, pocieszając się, że inni, choćby Tillis, bylirównie zle przygotowani jak on, ale jeszcze bardziej przerażeni wizją zetknięcia się zesmokiem.Przedtem wydawało mu się, że pośród zwerbowanych znajdzie się chociażjeden prawdziwy łowca smoków i jeśli nawet taki niedouk jak Tobas będzie trzymałsię w odwodzie albo po prostu zniknie, nikt się tym nie zainteresuje, a smok i takzostanie w końcu zgładzony.Ale teraz, gdy spotkał innych rekrutów, nie był taki pewien, czy jakoczarnoksiężnik, nawet tylko z jednym zaklęciem, nie będzie najlepszym nabytkiemkrólestwa Dwomor.Twierdzi się co prawda, że smoki zieją ogniem, są zatemognioodporne, ale mógł też istnieć jakiś sposób zastosowania przeciwko nimZapłonu Thrindle'a.Zasnął wreszcie, a statek płynął dalej na wschód.O świcie następnego dnia marynarz na oku zobaczył ląd; przepłynęli na drugibrzeg Zatoki Wschodniej, pozostawiając na rufie Mocarstwo Ethshar, a mając przeddziobem Małe Królestwa.Tobas i inni poszukiwacze przygód wyszli na pokład, abyna własne oczy zobaczyć poszarpany, skalisty brzeg. Czy to Dwomor? zapytał ktoś marynarza pokazując na skały. Ależ skąd powiedział, a jego ethsharyjski był silnie zabarwiony akcentem. Oile kapitan nie zgubił znowu kursu, to jest Morria; zobaczymy zamek za jakąśgodzinę.Tobas nigdy jeszcze nie widział zamku, chociaż słyszał wiele ich opisów, czasemnawet bardzo szczegółowych; jedyne zamki istniały w Małych Królestwach, bo innenarody Zwiata były albo nazbyt cywilizowane i pokojowe, albo nazbyt barbarzyńskie iprymitywne, aby je budować.Postanowił patrzeć pilnie, aby go nie przeoczyć.Wjednej z opowieści, które słyszał jako dziecko, zamek przedstawiony był jako wielkakupa kamieni, w związku z czym sądził, że niektóre z nich zostały celowozamaskowane i bał się, że może pomylić zamek z naturalnym wzniesieniem.Niepotrzebnie się martwił; Zamek Morria wznosił się na szczycie niewysokiejskały, a znad jego blanków wystawało ni mniej, ni więcej tylko sześć smukłychwieżyczek. Czy przybijamy tu do brzegu? zapytał dostrzegłszy nieduży port u podnóżaskały. Nie odpowiedział zwięzle marynarz. To jaki jest nasz kurs? Marynarz popatrzył na niego uważniej. Byłeś kiedyś na morzu? zapytał z akcentem z Górnego Ethshar. Mój ojciec był kapitanem, a ja odpracowałem na statku moją podróż do Ethshar odparł Tobas.Marynarz skinął głową. Przepłyniemy wzdłuż brzegów Morii, Stralii, a potem popłyniemy w górę rzekiLonda do Ekeroi i tam was wysadzimy na brzeg.Nie stajemy nigdzie, chyba waszszef boi się, że mógłby stracić kilku z was, gdyby się gdziekolwiek przedtemzatrzymał.I wcale bym się nie zdziwił, gdyby okazało się, że ma rację i pewniestraci kilku z was w czasie podróży lądem.Do Zamku Dwomor z Ekeroi jest dobresiedem mil kiepskich gór. Byłeś tam kiedy? Ja?! Marynarz zaśmiał się, chociaż Tobas nie widział nic zabawnego w swoimpytaniu. Nie, nigdy tam nie byłem, ale cały ruch w Dwomor idzie tą samą drogą.Chyba innej nie ma. Aha.A& czy słyszałeś coś o tym smoku? Trochę.Mówią, że ma pięćdziesiąt stóp to bardzo zle, bo jest na tyle duży,żeby był sprytny i silny, i na tyle mały, żeby był szybki i zażarty.Podobno ziejeogniem, ale może to przesada.Niektórym wydaje się, że każdy smok musi ziaćogniem.Tobas zadrżał lekko. Nie brzmi to zbyt zachęcająco. Nie martw się tak powiedział marynarz. W końcu to nie jest tylko twojasprawa.Popatrz na tych bohaterów gotowych go pokonać.To jest grupa z GórnegoEthshar, ale to nie wszystko.Prawdopodobnie stary król zamierza wysłać całą armięprzeciwko temu biednemu stworzeniu i ciesz się, jak ci się uda chociaż sieknąć go wogon. Przerwał. Oczywiście, jeżeli wszyscy nie wycofają się.Nie rozumiem,dlaczego nie wynajmą zawodowca, na pewno by się znalazł.Ale może nie wiedzą, jakgo szukać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Nie pokładałbym takiej wiary w chłopach rzekł. Ani w królach.Czy wieszcośkolwiek o kraju, do którego jedziemy jak go tam zwą Dwomor? Leży w górach w Małych Królestwach i słyszałem, że był kiedyś stolicą StaregoEthshar.Zaskoczyło to Tobasa. A kto tak twierdzi? Dwomoryjczycy, oczywiście! Ach, tak, oczywiście. Ułożył się na powrót w hamaku.Z tego co wiedział,prawie każde miasto w Małych Królestwach twierdziło, że jest prawdziwą stolicą alboże jego rząd jest prawowitym rządem całego Ethshar.Albo jednym i drugim.A jeślinawet istniała kiedyś jakaś stolica, to jej położenie zostało już dawno zapomniane.Tillis zapytał czy masz pojęcie, jak zabija się smoka? Nie wiem wyznał Tillis. Nie zastanawiałem się nad tym.Jak myślisz, czy onjest duży? Nie wiem odparł Tobas. Ale jest na tyle duży, ze pożera ludzi. To wielki powiedział Tillis cicho i niepewnie.A potem, już pewniej: Ale dobrymiecz i mężne serce wystarczą! Tillis jęknął Tobas przecież ty nie masz wcale miecza, chyba że go gdzieś tuchowasz. Nie, nie mam, ale na pewno dostanę go ze zbrojowni zamkowej.Tobas znowu westchnął. A tak w ogóle, to czemu dałeś się zwerbować jako zabójca smoków?Tillis milczał przez dłuższą chwilę. Szesnaścioro rodzeństwa. Co? Mam szesnaścioro starszego rodzeństwa.Każdy spadek, czeladnictwo czy teżbogate małżeństwo albo jakiekolwiek małżeństwo do jakiego mogli sobie rościćprawo moi rodzice, zostało już dawno wykorzystane, zanim przyszła moja kolej.Dziewięciu braci i siedem sióstr wymaga dużej forsy, a moi rodzice nigdy nie bylibogaci.Tobas gwizdnął. Jeśli wychowywali szesnaścioro dzieci, to nic dziwnego! Nie mieli czasu, żebysię wzbogacić, a pieniądze idą jak woda na tyle gąb.Tillis w milczeniu skinął głową.Tobas leżał bez słowa przez chwilę, próbując sobie wyobrazić, jak może wyglądaćżycie w takiej dużej rodzinie.Kiedyś udawał, że Peretta, Detha i Garander są jegorodzeństwem, a nie kuzynami, ale nigdy nie zastanawiał się, jak to może być wprawdziwej dużej rodzinie.Chyba jednak by mu się nie podobało. Ile ma najstarszy? zapytał.Ale zanim Tillis mu odpowiedział, z innego hamaka dobiegł ich głos. Zamknijcie się wreszcie! Przepraszam powiedział Tobas i odwrócił się twarzą do ściany.Był to jeden ztych, których zakwalifikował jako łobuzów albo drani, niewielki człowieczek z twarząpokrytą bliznami, co najmniej dziesięć lat starszy niż Tobas i noszący nie mniej niżtrzy noże.Tobas nie był pewien, jak on ma na imię Arnen, czy coś w tym rodzaju.Nie był to ktoś, z kim Tobas gotów był się spierać.Leżał w milczeniu przez jakiś czas, pocieszając się, że inni, choćby Tillis, bylirównie zle przygotowani jak on, ale jeszcze bardziej przerażeni wizją zetknięcia się zesmokiem.Przedtem wydawało mu się, że pośród zwerbowanych znajdzie się chociażjeden prawdziwy łowca smoków i jeśli nawet taki niedouk jak Tobas będzie trzymałsię w odwodzie albo po prostu zniknie, nikt się tym nie zainteresuje, a smok i takzostanie w końcu zgładzony.Ale teraz, gdy spotkał innych rekrutów, nie był taki pewien, czy jakoczarnoksiężnik, nawet tylko z jednym zaklęciem, nie będzie najlepszym nabytkiemkrólestwa Dwomor.Twierdzi się co prawda, że smoki zieją ogniem, są zatemognioodporne, ale mógł też istnieć jakiś sposób zastosowania przeciwko nimZapłonu Thrindle'a.Zasnął wreszcie, a statek płynął dalej na wschód.O świcie następnego dnia marynarz na oku zobaczył ląd; przepłynęli na drugibrzeg Zatoki Wschodniej, pozostawiając na rufie Mocarstwo Ethshar, a mając przeddziobem Małe Królestwa.Tobas i inni poszukiwacze przygód wyszli na pokład, abyna własne oczy zobaczyć poszarpany, skalisty brzeg. Czy to Dwomor? zapytał ktoś marynarza pokazując na skały. Ależ skąd powiedział, a jego ethsharyjski był silnie zabarwiony akcentem. Oile kapitan nie zgubił znowu kursu, to jest Morria; zobaczymy zamek za jakąśgodzinę.Tobas nigdy jeszcze nie widział zamku, chociaż słyszał wiele ich opisów, czasemnawet bardzo szczegółowych; jedyne zamki istniały w Małych Królestwach, bo innenarody Zwiata były albo nazbyt cywilizowane i pokojowe, albo nazbyt barbarzyńskie iprymitywne, aby je budować.Postanowił patrzeć pilnie, aby go nie przeoczyć.Wjednej z opowieści, które słyszał jako dziecko, zamek przedstawiony był jako wielkakupa kamieni, w związku z czym sądził, że niektóre z nich zostały celowozamaskowane i bał się, że może pomylić zamek z naturalnym wzniesieniem.Niepotrzebnie się martwił; Zamek Morria wznosił się na szczycie niewysokiejskały, a znad jego blanków wystawało ni mniej, ni więcej tylko sześć smukłychwieżyczek. Czy przybijamy tu do brzegu? zapytał dostrzegłszy nieduży port u podnóżaskały. Nie odpowiedział zwięzle marynarz. To jaki jest nasz kurs? Marynarz popatrzył na niego uważniej. Byłeś kiedyś na morzu? zapytał z akcentem z Górnego Ethshar. Mój ojciec był kapitanem, a ja odpracowałem na statku moją podróż do Ethshar odparł Tobas.Marynarz skinął głową. Przepłyniemy wzdłuż brzegów Morii, Stralii, a potem popłyniemy w górę rzekiLonda do Ekeroi i tam was wysadzimy na brzeg.Nie stajemy nigdzie, chyba waszszef boi się, że mógłby stracić kilku z was, gdyby się gdziekolwiek przedtemzatrzymał.I wcale bym się nie zdziwił, gdyby okazało się, że ma rację i pewniestraci kilku z was w czasie podróży lądem.Do Zamku Dwomor z Ekeroi jest dobresiedem mil kiepskich gór. Byłeś tam kiedy? Ja?! Marynarz zaśmiał się, chociaż Tobas nie widział nic zabawnego w swoimpytaniu. Nie, nigdy tam nie byłem, ale cały ruch w Dwomor idzie tą samą drogą.Chyba innej nie ma. Aha.A& czy słyszałeś coś o tym smoku? Trochę.Mówią, że ma pięćdziesiąt stóp to bardzo zle, bo jest na tyle duży,żeby był sprytny i silny, i na tyle mały, żeby był szybki i zażarty.Podobno ziejeogniem, ale może to przesada.Niektórym wydaje się, że każdy smok musi ziaćogniem.Tobas zadrżał lekko. Nie brzmi to zbyt zachęcająco. Nie martw się tak powiedział marynarz. W końcu to nie jest tylko twojasprawa.Popatrz na tych bohaterów gotowych go pokonać.To jest grupa z GórnegoEthshar, ale to nie wszystko.Prawdopodobnie stary król zamierza wysłać całą armięprzeciwko temu biednemu stworzeniu i ciesz się, jak ci się uda chociaż sieknąć go wogon. Przerwał. Oczywiście, jeżeli wszyscy nie wycofają się.Nie rozumiem,dlaczego nie wynajmą zawodowca, na pewno by się znalazł.Ale może nie wiedzą, jakgo szukać [ Pobierz całość w formacie PDF ]