[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stellawybuchnęła śmiechem, a Jo machnęła niedbale ręką.- Właściwie nie wiem, czemu się nad tym rozwodzę - pewnie dlatego, że tak traumatycznegoprzeżycia nigdy się nie zapomina, nawet gdy wydarzyło się trzydzieści lat temu.Teraz mójukochany i moja przyjaciółka mieszkają na drugim końcu miasta.Czasami spotykamy się nakolacji.On wciąż ma mnóstwo piegów, natomiast wicherek zniknął razem z resztą jegowłosów.- Zapewne znasz tu bardzo dużo ludzi i wiele o nich wiesz.- Przyznaję, że gdy idę do Wal - Marl, spotykam zawsze co najmniej tuzin znajomych.152 - A co ci wiadomo o zjawie widywanej w domu Harperów?- Hm.- Jolene wyjęła puderniczkę oraz szminkę i zaczęła poprawiać makijaż.- Tyle tylko, żeodkąd sięga ludzka pamięć, duch nawiedza tę posiadłość.A czemu pytasz?- Wiem, że to zabrzmi idiotycznie, szczególnie z moich ust, ale.ja ją widziałam.- Coś podobnego! - Jo z trzaskiem zamknęła wieczko.- Musisz mi wszystko opowiedzieć.- Nie ma wiele do opowiadania.Zrelacjonowała jednak Jolene swoje przeżycia i wyjaśniła, copostanowili zrobić w sprawie ducha.- Ależ to ekscytujące! Jesteście prawdziwymi detektywami! Może twój tata i ja moglibyśmywam jakoś pomóc? Wiesz, jak on uwielbia bawić się tym swoim komputerem.- Zacisnęładłoń na ramieniu Stelli.- Założę się, że owa nieszczęsna kobieta została zamordowana;zarąbana na śmierć siekierą i pochowana w płytkim grobie.Albo jej poćwiartowane zwłokiwrzucono do rzeki.- Brr, co za makabra! Chciałam ci jednak zwrócić uwagę, że nasz duch jest w jednymkawałku.Na dodatek istnieje duże prawdopodobieństwo, że to kobieta z rodziny Harperów,która umarła przy porodzie.- Ach, tak - mruknęła Jolene, wyraznie zawiedziona.- W każdym razie opowiedz o tym tacie.Oboje mamy mnóstwo wolnego czasu i chętnie przyłączymy się do zabawy.- Jeszcze kilka miesięcy temu nigdy bym nie uwierzyła, że zacznę się interesować duchami -wyznała Stella.- Ostatnio coraz częściej robię rzeczy zupełnie do mnie niepodobne.- A czy mają one jakiś związek z wysokim, barczystym mężczyzną o zniewalającymuśmiechu? Stella zmrużyła powieki.- Czemu o to pytasz?- Moja daleka kuzynka, Lucille, kiedyś ją u nas poznałaś, kilka dni temu jadła kolację wpewnej restauracji i podobno widziała cię tam z bardzo przystojnym facetem.Nie podeszła,bo była ze swoim najnowszym przyjacielem, który nie jest tak do końca rozwiedziony.Wzasadzie nie jest do końca rozwiedziony już od półtora roku.To właśnie cała Lucille.A więc,co to za przystojniak?- Logan Kitridge.- Och, to rzeczywiście wyjątkowo atrakcyjny mężczyzna.Wydawało mi się jednak, że go nielubisz.- Nigdy nie mówiłam, że go nie lubię, tylko że ciężko z nim współpracować.Teraz jednaknasze stosunki w pracy układają się już dużo lepiej, no i zaczęliśmy się spotykać na gruncietowarzyskim.Prawdę mówiąc, od paru dni się zastanawiam, czy miałabym ochotę znowu sięz nim umówić.- A nad czym tu się zastanawiać? Albo tego chcesz, albo nie.153 - Właściwie chcę, ale.Słuchaj, wiem, że nie powinnam cię nakłaniać do plotkowania.Jolene przysunęła się bliżej pasierbicy.- Skarbie, kogo miałabyś do tego nakłaniać, jeśli nie mnie?- Chciałabym wiedzieć, zanim się zaangażuję, czy Logan spotyka się z wieloma kobietami.- Jednym słowem jesteś ciekawa, czy nie jest podrywaczem.- Myślę, że tak to można nazwać.- Mężczyzna o wyglądzie Kitridge'a na pewno mógłby przebierać w kobietach, ale nigdy niesłyszałam o jego wyczynach na tym polu.Kiedy ludzie, a właściwie głównie kobiety, mówiąo Loganie, zastanawiają się, jak żona mogła go wypuścić z rąk albo czemu jakaś sprytnakobieta jeszcze go nie złowiła.Masz zamiar go złowić?- Nie.W żadnym razie.- Może w takim razie on zamierza złowić ciebie?- Myślę, że na razie oboje badamy grunt.- W tym momencie Stella zauważyła ojca ichłopców wychodzących z terrarium.- Oto wracają pogromcy groznych gadów.Jo, nie mówo tym przy dzieciach, dobrze?- Będę milczeć jak grób.W dniu rozreklamowanego wcześniej otwarcia wiosennego sezonu już o ósmej rano  Edenbył przygotowany jak na bitwę.Stella zwarła swoje zastępy starannie przeszkolonychrekrutów i razem z Roz sprawdziła wszystkie zapasy.Pole walki zostało idealnieprzygotowane do starcia.O dziesiątej tłumy szturmujących miłośników ogrodów kłębiły się w centrum i w szklarniach,a dzwonki kas brzęczały jak szalone.Stella wędrowała od sektora do sektora, zatrzymując się na dłużej tam, gdzie w danej chwilibyła akurat najbardziej potrzebna.Odpowiadała na pytania pracowników i klientów,podawała wózki, często sama pomagała załadować zakupy do bagażników samochodów.I raz po raz, niczym prawdziwy generał, wydawała polecenia przez walkie - talkie.- Przepraszam, czy pani tu pracuje? Stella odwróciła się i ujrzała kobietę w luznych dżinsach iznoszonej bawełnianej bluzie.- Tak.Mam na imię Stella.W czym mogę pani pomóc?- Nie mogę znalezć orlików ani naparstnicy, ani.nie mogę znalezć połowy roślin z mojejlisty.Wszystko jest poprzestawiane.- Rzeczywiście, przeprowadziliśmy drobną reorganizację.Z przyjemnością pomogę paniodnalezć wszystko, czego pani szuka.154 - Już jeden wózek zdążyłam załadować.Nie chciałabym go ciągnąć ze sobą po całym terenie.- Widzę, że czeka panią sporo pracy w ogrodzie - zauważyła Stella radośnie.- Zrobiła panidoskonałe zakupy.Steve? Czy mógłbyś wziąć ten wózek i oznakować go dla pani.- Haggerty - odparła kobieta i zmarszczyła brwi.Pamiętaj, chłopcze, żebyś go dobrzeprzypilnował.Nie pozwól nikomu podebrać roślin z mojego wózka.Dużo czasu poświęciłamna ich wybór.- Oczywiście, pani Haggerty.Jak się pani miewa ostatnio?- Doskonale [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl