[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Resztępopołudnia spędziła z matką w kuchni, przekomarzały się oprzepisy, jak kiedyś, gdy Elena była młoda.Do wieczora zupa była na tyle zimna, że można było jąjeść.Matka i córka usiadły razem przy stole, między nimi stałaświeczka i leżały pajdy czarnego chleba.W pokoju obok migotały na ekranie ściszonego telewizoraujęcia z wiecu prezydenckiego na stadionie Dynama.Minęłyprawie dwadzieścia cztery godziny od przyjazdu Eleny doMoskwy, ale jej matka dzielnie unikała pytań o powody tejnadzwyczajnej wizyty.Teraz po raz pierwszy poruszyła ten temat,nie słowami, ale kładąc ostrożnie na stole list od Eleny.Elenapopatrzyła na niego i dalej jadła. Masz kłopoty, skarbie. Nie, mamo. Kim był człowiek, który przyniósł ten list? To mój przyjaciel.Ktoś, kto mi pomaga. W czym.Elena milczała.  Opuszczasz męża? Tak, mamo.Opuszczam męża. Zranił cię? Bardzo. Uderzył cię? Nie, nigdy. Chodzi o inną kobietę? Elena pokiwała głową, wciążpatrząc w talerz. To tylko dziecko, ma dziewiętnaście lat.Wiem, że Iwanpewnego dnia ją też zrani. Nigdy nie powinnaś była za niego wychodzić.Błagałamcię, ale mnie nie słuchałaś. Wiem. To potwór.Jego ojciec był potworem i on też jestpotworem. Wiem. Elena próbowała jeść chłodnik, ale straciłaapetyt. Przykro mi, że w ostatnich latach ja i dzieci niespędzaliśmy z tobą zbyt wiele czasu.Iwan nam nie pozwalał.Tożadna wymówka.Powinnam była mu się postawić. Eleno, nie przepraszaj.Wiem więcej, niż ci się wydaje.Po policzku Eleny spłynęła łza.Otarła ją, nim matka mogła jązobaczyć. Jest mi bardzo przykro, że tak cię traktowałam.Mamnadzieję, że mi wybaczysz. Wybaczam ci, Eleno.Ale nie rozumiem, dlaczegoprzyleciałaś do Moskwy w ten sposób. Muszę zająć się pewną sprawą, nim opuszczę Iwana.Muszę chronić siebie i dzieci. Nie chcesz chyba zabrać jego pieniędzy? Tu nie chodzi o pieniądze.Jej matka nie drążyła dalej tematu.Była żoną członkapartii.Rozumiała znaczenie tajemnicy. Kiedy mu o tym powiesz? Jutro wieczorem  powiedziała Elena. Kiedy wrócę doFrancji  dodała znaczącym tonem. Twój mąż nie lubi złych wiadomości.  Nikt nie wie tego lepiej niż ja. Dokąd pojedziesz? Jeszcze się nie zdecydowałam. Zostaniesz w Europie czy wrócisz do Rosji? Rosja może przestać być dla mnie bezpieczna. Jak to? Może zabiorę dzieci w jakieś miejsce, gdzie Iwan ich nieznajdzie.Rozumiesz, co chcę przez to powiedzieć?%7łona członka partii zrozumiała doskonale. Czy kiedyś jeszcze je zobaczę, Eleno? Czy znowuzobaczę moje wnuki? Może minie trochę czasu.Ale tak, zobaczysz je znowu. Czas? Ile czasu? Eleno, popatrz na mnie.Czasu nie mamw nadmiarze. Zostawiłam w dolnej szufladzie kredensu pieniądze.Niemam już nic więcej. W takim razie nie mogę ich wziąć. Zaufaj mi, mamo.Musisz.Jej matka spuściła wzrok.Też straciła apetyt.Siedziały takprzez długi czas, trzymając się za ręce, twarze miały mokre od łez.Wreszcie matka podniosła list i przyłożyła go do świeczki.Elenaspojrzała na ekran telewizora i zobaczyła nowego cara Rosji,przyjmującego hołd tłumu.Nie potrafimy żyć jak normalni ludzie pomyślała. I nigdy się tego nie nauczymy.Wbrew zdrowemu rozsądkowi i gwałcąc wszelkie regułyoperacyjne, pisane, jak i niepisane, Gabriel nie wrócił prosto doswojego pokoju w hotelu Carlton-Ritz.Zamiast tego przespacerował się dalej na południe, dogórującego nad placem Pazdziernika blokowiska, i udał się wstronę domu znanego w okolicy jako Dom Psów.Widoki z okiennie rozpościerały się na rzekę Moskwę, tylko na wznoszący sięprzed nim blizniak, pełen starych samochodów parking oraz takzwany Pierścień Sadowy (bardzo mocny eufemizm), huczącą dzieńi noc obwodnicę.Z północy wiał lodowaty wiatr, przypominając,że rosyjskie lato odchodzi i wkrótce znowu nadejdzie zima. Poetyczna część duszy Gabriela uznała, że tak jest lepiej.Możenigdy nie było tu lata.Może była to tylko iluzja, jak sen orosyjskiej demokracji.Na małym placyku przed klatką C babcie i punki nadeskorolkach ogłosili rozejm.W drzwiach kręciło się sześciuchudych chłopaków z milicji, obserwowanych przez dwóchubranych po cywilnemu twardzieli z FSB.Zachodni dziennikarze,zebrani w budynku po zamachu na Olgę Suchową, już porzuciliczuwanie albo, co bardziej prawdopodobne, zostali wyrzuceni.Niewidać było żadnych śladów poparcia dla Olgi oprócz dwóch słównasprayowanych na murze z boku domu: UWOLNI OLG! Jakiśżartowniś przekreślił słowo UWOLNI i zamiast niego napisałPIEPRZY.I kto powiedział, że Rosjanie nie mają poczuciahumoru?Gabriel obszedł wielki wieżowiec dookoła i tak jak sięspodziewał, przy pozostałych pięciu wejściach także zobaczyłtajniaków.Idąc szybko wzdłuż Prospektu Lenina, w myślach poraz ostatni prześledził operację.Plan był doskonały, pomyślał.Zjednym ewidentnym wyjątkiem.Kiedy Iwan Charków odkryje, żejego rodzina i tajne papiery zniknęły, będzie musiał na kimś sięwyżyć.I tym kimś będzie najprawdopodobniej Olga Suchowa.56Saint-Tropez/MoskwaUpadek Iwana Borysowicza Charkowa, deweloperanieruchomości, inwestora wysokiego ryzyka orazmiędzynarodowego handlarza bronią zaczął się od pewnegotelefonu.Do jego rezydencji w Saint-Tropez zadzwonił niejakiFrancois Boisson, dyrektor regionalny DGAC, francuskiegozarządu lotnictwa cywilnego.Zdaniem monsieur Boissonawyglądało na to, że wystąpił poważny problem względemostatnich lotów samolotu pana Charkowa.Problem, powiedziałzłowieszczym tonem dyrektor, którego nie można było omawiaćprzez telefon.Poinstruował pana Charkowa, by stawił się opierwszej tego popołudnia na lotnisku w Nicei w celu udzieleniaodpowiedzi na parę prostych pytań.Jeśli monsieur Charków postanowiłby nie przyjechać, jego samolot zostanie skonfiskowanyi zatrzymany na okres minimum dziewięćdziesięciu dni.Poantyfrancuskiej tyradzie, trwającej dokładnie minutę i trzydzieścisiedem sekund, Iwan obiecał stawić się o umówionej porze.Monsieur Boisson odparł, że nie może doczekać sięspotkania, po czym się rozłączył.Elena Charków dowiedziała się o problemach męża, gdyzadzwoniła do Villa Soleil, by życzyć Iwanowi i dzieciom miłegoporanka.Słysząc gniew Iwana, wygłosiła parę uspokajającychkomentarzy i zapewniła go, że to z pewnością nieporozumienie.Następnie przeprowadziła krótką rozmowę z Sonią, podczas którejpoinstruowała ją, by zabrała dzieci na plażę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl