[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widocznie Noah pogodził się z jejdecyzją o zakończeniu ich pięknego, choć bardzo krót-kiego związku.Wtedy z jej ust wyrwały się słowa, których nieośmieliła się wymówić na głos w jego obecności. Kocham cię, Noah  szepnęła w ciszy hotelowegopokoju.Keely nie chciała jego miłości.Noah nie mógł sobie daćrady z tą wiedzą.Starał się jakoś z tym pogodzić, gdy jegosamolot opuszczał Las Vegas.Mimo wszystko zamierzałpowiedzieć jej, że ją kocha.Jednak dziewczyna przerwałamu, jakby nie chciała, by popełnił błąd i wyrzekł słowa,których nie będzie już mógł cofnąć.Może nawet też coś do niego czuła.Przyrzekłby, że podkoniec ich rozmowy widział miłość w jej oczach.Aleuczucie do takiego faceta jak on podcięłoby jej skrzydła,więc zrobiła co mogła, by się go pozbyć.Propozycja, by Keely przyjechała na ślub, była rozpacz-liwą próbą podtrzymania ich związku.Był jednak pewien,że B.J., Arch i Jonas naprawdę cieszyliby się z jej wizyty.Noah chciał oddać im tę przysługę, ale przede wszystkimmiał na myśli swoje dobro.Keely mogła nie chcieć jegomiłości, ale im bliżej była Arizony, tym Noah miałwiększe szanse.Możliwe, że miała rację.Możliwe, że gdy patrząc na nią wyobrażał ją sobie wśród gromadki ich dzieci, miałhalucynacje spowodowane najbardziej niesamowitymseksem, którego doświadczył w swoim życiu.Ale poostatnim razie, gdy się tak słodko kochali, nie potrafił jużsobie wyobrazić żadnej innej kobiety jako żony i matkijego dzieci.Już kilka razy, gdy wydawało mu się, że byłzakochany w jakiejś kobiecie, starał się wyobrazić ją sobienoszącą ich dziecko.Nigdy mu się to nie udało.Ale teraz.teraz widział to jasno.Mógł sobie wyob-razić, jak kocha się z Keely, a potem, po kilku tygodniach,dzielą radość poczęcia.Oczyma duszy widział, jak rozjaś-niają się jej rysy na wieść, że zaszła w ciążę.Powoli jejciało nabiera kształtów przyszłej matki, a zmysły nowejwrażliwości.Wreszcie nadchodzi czas porodu i Noahmoże wziąć w ramiona dziecko, które stworzyli, widzial-ny znak ich namiętności.Z pewnością stracił rozum.Tylko wariat mógł marzyćo spłodzeniu dziecka z kobietą, która nawet nie zamierza-ła przyznać, że coś do niego czuje.Tylko szaleniec mógłmieć tyle miłości, tyle silnej woli i fantazji, by usidlić takąniegrzeczną dziewczynkę, jak Keely Branscom.Noah był gotów oddać dziesięć lat swego życia zamożliwość udowodnienia, że właśnie on się do tegonadaje. Rozdział osiemnasty Zdecydowałam, że potrzeba nam jakiegoś świeżegotematu: ,,Czy zdradzasz partnera przez Internet?   mó-wiła Carolyn, wodząc wzrokiem po swych najlepszychdziennikarzach. Keely, może ty się tym zajmiesz?Dziewczyna automatycznie pokiwała głową.Nie za-mierzała wprawdzie podjąć się pisania tego artykułu, aleomówi to z Carolyn na osobności.Z pewnością któraśz młodszych reporterek lepiej poradzi sobie z tym tema-tem.Minęło już pięć dni, odkąd kochała się z Noahem, leczwciąż pamiętała wszystkie szczegóły ich szalonego week-endu.Nawet zapach i smak mężczyzny.Po takich unie-sieniach seks przez komputer musiał wypaść blado.W czasie spotkania padały kolejne propozycje tema-tów, ale dla Keely wszystkie były po prostu nudne po tym,czego doświadczyła z pewnym kowbojem.Prawdopodob-nie mam za niski poziom kofeiny w organizmie, pomyś-lała.Albo może to przez brak snu.Prawdę mówiąc, odkąd opuściła Las Vegas, sypiała fatalnie.Wyjrzała przez okno.Może to powietrze tak nanią działało.Los Angeles pachniało jak zużyte skarpetki.Zastanawiała się, jak długo będzie odczuwała skutkitego upojnego weekendu.Ktoś z boku mógłby pomyśleć,że właśnie zerwała pięcioletni związek.Snuła się pobiurze i po domu z nosem spuszczonym na kwintę.Ożywiła się jedynie na krótko, gdy wyruszyła, wybraćsobie sukienkę na ślub B.J.Teraz jednak myślała, żezbytnio pospieszyła się z tym zakupem.Noah obiecał, żeją uprzedzi o atmosferze panującej w jej domu rodzin-nym, ale do tej pory się nie odezwał.Dopiero po kilku godzinach po jego odejściu uświadomi-ła sobie, że nie podała mu domowego adresu.Martwiła się,że Noah nie wpadnie na to, by przysłać jej wiadomość dobiura.Nie każdy wiedział, że w egzemplarzu ,,Attitude zawsze znajdował się adres korespondencyjny. Keely? Hej, Keely!Nagle wyrwana z zamyślenia odkryła, że wszyscysiedzący przy konferencyjnym stole wpatrują się w niąz uśmiechami na twarzach. Robiliśmy zakłady  oznajmiła Carolyn. Więk-szość z nas, ja również, uważa, że poznałaś w Vegas lubReno jakiegoś przystojniaka i dlatego zachowujesz się takdziwnie.Oświecisz nas? Nie. Miałam rację!  zawołała Andrea, ładna, młodablondynka ze świetlaną przyszłością w dziennikarstwie. Powiedziałam, że jeśli Keely się nie przyzna, to było tonawet coś więcej niż podryw. To zwykła grypa  oznajmiła Keely, zrywając się zezłością z krzesła. A jeśli nie będziecie ostrożni, poślękażdemu z was całusa pełnego wrednych bakterii.  Przepraszam bardzo  odezwała się Denise, recep-cjonistka, wsuwając głowę przez drzwi. Mam tuchłopaka, który powinien dostarczyć śpiewający tele-gram, a już jest spózniony.Czy zwolnicie Keely nachwilę?Dziewczyna jęknęła. Nie musieliście tego robić.Obiecuję, że już dłużej niebędę markotna.Tylko nie każcie odbierać mi tego tele-gramu  prosiła.Carolyn z wysoko uniesionymi brwiami rozejrzała siępo osobach zgromadzonych w sali konferencyjnej. Ja nie zamawiałam śpiewającego telegramu.A możektoś z was?Zgodne zaprzeczenia nie przekonały Keely.Podejrzli-wie przyjrzała się każdemu z nich, lecz nikt się niezałamał.Westchnęła i ruszyła do drzwi.Tłum zacieka-wionych współpracowników podążył za nią, przepycha-jąc się w drzwiach.Chcą sobie obejrzeć moje upokorzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl