[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Powiedział Lucyfer iSchuyler zobaczyła Kingsleya, który spojrzał w górę i zauważył jąprzykutą do wrót.Jego twarz oniemiała i cała jego chęć walki z niegouszła.Potem Schuyler zrozumiała, dlaczego tu była.Miała zostaćzłożona w ofierze.261ROZDZIAA 62ROZDZIAA 62- MIMI- MIMIMimi stała wciąż bez ruchu na środku przejścia, kiedy wszyscydookoła niej byli spanikowani i zdezorientowani.Mogła słyszećkogoś krzyczącego daleko gdzieś.Co się stało? Gdzie był Kingsley?Potem Jack był u jej boku, rękę trzymał na jej łokciu.- Croatan! Do mgły świadomości! Teraz! Idz za mną!Dzięki Bogu nie miała na sobie jej głupiej sukni we mgleświadomości.To sprawiło, że biegnięcie było dużo łatwiejsze.Jej bratblizniak mknął przez ciemność jak pocisk i Mimi biegła podążając zanim.- Gdzie oni są? - Zapytała.- Zabrali Schuyler w dół na pogranicze światów, do wrót.-Powiedział, kiedy biegli dalej i szybciej w otchłań, w dół w ciemność,w dół, w miejsce, gdzie nie było wspomnień i czasu, gdzie byłajedynie ścieżka ognia.Schuyler była na ich rytuale związania! Co ona tam robiła! Towszystko to prawdopodobnie jej wina!- Czekaj? Wiesz o wrotach? - Zapytała.- O porządku?- Tak.- Powiedział Jack.- Charles powiedział mi.Podejrzewał,że Lewiatan został uwolniony, a Srebrnokrwiści pójdą do tych wrót wLutetii.- I zaprowadził ich do skrzyżowania zamiast tego? - PowiedziałaMimi, składając w całość wszystko, co powiedział jej Kingsley i to, copowiedział jej teraz Jack.- Dokładnie.262- Ale to nie zadziało zbyt dobrze, czyż nie? - Zapytała Mimi.-Nikt nie dostał, tego co chciał w Paryżu.- Ani my, ani oni.- Odpowiedział Jack, patrząc ponuro.-Srebrnokrwiści nie byli w stanie otworzyć wrót, a Charles nie był wstanie uwięzić Srebrnokrwistych i teraz wyglądało na to, że sam zostałuwięziony na skrzyżowaniu.Osiągnęli wrota.Było tak, jak opisał Kingsley: sześć stópwysokie i zagrzebane głęboko w skorupie ziemskiej.Mimi wiedziała,że to była ich fizyczny objaw w mgle świadomości, coś, co tylko onimogli zobaczyć.Prawdziwą barierą był duch Michała, który chronił ipowstrzymywał Srebrnokrwistych przed przejściem.Ale gdzie byłKingsley?Mimi nie mogła go zobaczyć, był tylko Lucyfer stojący zażelaznymi kratami.Ta głupia dziewczyna Van Alen była przykutaobok niego.Kiedy zobaczył, że przybyli, ich dawny dowódcauśmiechnął się.- Azrael, Abbadon.Jak dobrze, że do nas dołączyliście.Mimi musiała walczyć z chęcią uklęknięcia.Przed nią stałaPoranna Gwiazda.Ich prawdziwy książę.Jak wspaniale wyglądał, jakpięknie.Mimi przypomniała sobie, jak podążała za jego każdymrozkazem, jak ich troje zdobyli Niebo i Ziemię dla Wszechmocnego.Jak wspaniały był ich tryumf! Jak piękni wszyscy byli, olśniewający iniebosiężni w słońcu.Jak ktoś mógł winić ich za pławienie się w ichwłasnym pięknie i chwale? Jak ktoś mógł winić ich za rozmyślanie oich własnej chwale?Ale nie, to była jego wina, że utknęli tutaj, jego wina, że zostaliprzeklęci, by żyć swoim życiem na Ziemi.Raj był tylko mglistymwspomnieniem, prawie mitem, nawet dla nich, odcięci od ciepła imiłości Wszechmogącego na zawsze.Gdyby tylko.Próbowali.Zmienili stronę w ostatnim momencie, wybierając Michała na ichgenerała.Ale było za pózno& Ale było za pózno, nawet wtedy,wrócili we wczesnym świcie na świat, kiedy była wciąż młoda.263- Uwolnij ją! - Płakał Jack.- Teraz, Szatanie!Mimi spojrzała na swojego brata, na jej blizniaka.Nigdy niewidziała go tak wściekłego, rozżarzonego chęcią unicestwienia.Stalibok przy boku w armii Lucyfera i walczyli.Jack rzucił się na wrota,jego miecz wybuchł płomieniem.By pokonać jego wroga i uwolnićswoją miłość.Bez wahania Mimi podążyła za nim do walki.264ROZDZIAA 63ROZDZIAA 63- SCHUYLER- SCHUYLERKiedy Schuyler zobaczyła blizniaków Force, nie rozpoznała ichna początku.Lśnili tak jasno jak Lucyfer i wyglądali także jak on.Przez moment wydawało się jej, że trzy niebiańskie anioły stoją przednią, wspaniałe, nieznane i odległe jak bogowie.Schuyler nie byłapewna, czy będą walczyć z Lucyferem, czy kłaniać się mu.Mimi bezwątpienia wyglądała na urzeczoną.Potem Jack rozbił się o wrota iwiedziała, że będzie to walka na śmierć.W mgnieniu oka Lucyfer przyjął formę smoka, zionącszkarłatnym ogniem.Jack także się przekształcił, przybierając formęAbbadona, podnoszącego swoją prymitywną broń.Srebrny smok imroczna, niezdarna bestią latali w swoim kierunku, w morderczejwalce, szponów przeciwko szponom, ognia przeciwko ogniu, kręcącsię, rozbijając i opluwając jadem i nienawiścią.Smok został rzucony owrota, ale za moment miał w swych szponach bestię.Ale bestiawalczyła uwalniając się z uścisku smoka, zaatakowała ciosem zbroniom w kierunku smoka.Potem znowu byli w ludzkich postaciach:biały książę przeciwko mrocznemu rycerzowi, ich miecze obsypywałyciemność światłem i Jack wyrównywał się z Lucyferem, cios za cios,a potem w nagłym, szaleńczym pędzie, przypadł Lucyfera przywrotach.- Wypuść ją! - Rozkazała Jack, jego głos był morderczymwarczeniem.- Dlaczego? Twoją Towarzyszkę? Wygląda tak jak jej matka,czyż nie? Zawsze darzyłeś Allegrę tym głupim zafascynowaniem.-265Uśmiechnął się Lucyfer.- Abbadon, Ty się nigdy nie nauczysz? CórkiBiałych nie są dla takich jak Ty!- Zrób to!- Nie!Kiedy przemówił, Lucyfer zniknął w cienkiej, srebrnej mgiełce.Zanim Jack mógł się ruszyć, Lewiatan pojawił się, zakapturzony,cichy demon z jego rozjarzonym, czarnym ostrzem.To było to samoostrze, które zabiło Lawrence a w Corcovado.To samo ostrze, którezatopił szybko i cicho w plecach Jacka.Schuyler krzyczała, kiedy patrzyła jak Jack upada, krztusząc sięna ziemi.Lucyfer stanął przed nim raz jeszcze, i tym razem jego kłybłyszczały w ciemności jak noże.Szedł po nią.Zabrać ją w jegowłasną świadomość, by żyć milionami żyć uwięzioną w ciemności jakjego rdzewiejąca dusza.Potem nagle, coś przybyło między nich, coś, co wrzeszczało jakbanshee13, co przybyło z potężnym szelestem skrzydeł i diabeł uwolniłjego uścisk.Schuyler była wolna.13banshee - żeńska dusza, która opłakuję kogoś, bliskiego śmierci.266ROZDZIAA 64ROZDZIAA 64- MIMI- MIMIW ciemności mgły świadomości Mimi uwolniła całą potęgę jejtransformacji.Mogła czuć pęd skrzydeł, mogła czuć jej rosnące rogi,zakręcone nad czołem.To była jej prawdziwa forma, mrocznego iprzerażającego Azraela, Anioła Zmierci.To były SkrzydłaApokalipsy, zapowiedzi Hadesu, smutku i upadku.Wszystkiego, cozawierała jej dusza i jej istnienie.Z całą, swoją mocą, rzuciła się na Poranną Gwiazdę,przyszpilając go do czarnej skały, ale jej szpony nie wywierałynacisku i nagle trzymała stos kurzu.Lucyfer nie da się pojąć takłatwo.Ale Schuyler była wolna.Byłam Ci coś winna, Schuyler VanAlen.Teraz jesteśmy kwita, pomyślała Mimi.- Niezle Force.Odwróciła się.Za bramą, Kingsley i Lewiatan byli w sytuacji bezwyjścia.Demon miał swoje ostrze na szyi Kingsleya, a Kingsley miałswój miecz przy sercu demona.%7ładen nie mógł się ruszyć o cal.Alemoże jeśli.- Zostań tam, gdzie jesteś, Force.- Powiedział powoli Kingsley.Jego przystojna twarz zwróciła się do niej zza żelaznych krat.- Niepodchodz!- Dlaczego? Co zamierzasz zrobić? - Płakała Mimi, choć jużwiedziała.Mogła widzieć już białą aurę otaczającą go.Przywoływałsubvertio, kształtując białą dziurę śmierci [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Powiedział Lucyfer iSchuyler zobaczyła Kingsleya, który spojrzał w górę i zauważył jąprzykutą do wrót.Jego twarz oniemiała i cała jego chęć walki z niegouszła.Potem Schuyler zrozumiała, dlaczego tu była.Miała zostaćzłożona w ofierze.261ROZDZIAA 62ROZDZIAA 62- MIMI- MIMIMimi stała wciąż bez ruchu na środku przejścia, kiedy wszyscydookoła niej byli spanikowani i zdezorientowani.Mogła słyszećkogoś krzyczącego daleko gdzieś.Co się stało? Gdzie był Kingsley?Potem Jack był u jej boku, rękę trzymał na jej łokciu.- Croatan! Do mgły świadomości! Teraz! Idz za mną!Dzięki Bogu nie miała na sobie jej głupiej sukni we mgleświadomości.To sprawiło, że biegnięcie było dużo łatwiejsze.Jej bratblizniak mknął przez ciemność jak pocisk i Mimi biegła podążając zanim.- Gdzie oni są? - Zapytała.- Zabrali Schuyler w dół na pogranicze światów, do wrót.-Powiedział, kiedy biegli dalej i szybciej w otchłań, w dół w ciemność,w dół, w miejsce, gdzie nie było wspomnień i czasu, gdzie byłajedynie ścieżka ognia.Schuyler była na ich rytuale związania! Co ona tam robiła! Towszystko to prawdopodobnie jej wina!- Czekaj? Wiesz o wrotach? - Zapytała.- O porządku?- Tak.- Powiedział Jack.- Charles powiedział mi.Podejrzewał,że Lewiatan został uwolniony, a Srebrnokrwiści pójdą do tych wrót wLutetii.- I zaprowadził ich do skrzyżowania zamiast tego? - PowiedziałaMimi, składając w całość wszystko, co powiedział jej Kingsley i to, copowiedział jej teraz Jack.- Dokładnie.262- Ale to nie zadziało zbyt dobrze, czyż nie? - Zapytała Mimi.-Nikt nie dostał, tego co chciał w Paryżu.- Ani my, ani oni.- Odpowiedział Jack, patrząc ponuro.-Srebrnokrwiści nie byli w stanie otworzyć wrót, a Charles nie był wstanie uwięzić Srebrnokrwistych i teraz wyglądało na to, że sam zostałuwięziony na skrzyżowaniu.Osiągnęli wrota.Było tak, jak opisał Kingsley: sześć stópwysokie i zagrzebane głęboko w skorupie ziemskiej.Mimi wiedziała,że to była ich fizyczny objaw w mgle świadomości, coś, co tylko onimogli zobaczyć.Prawdziwą barierą był duch Michała, który chronił ipowstrzymywał Srebrnokrwistych przed przejściem.Ale gdzie byłKingsley?Mimi nie mogła go zobaczyć, był tylko Lucyfer stojący zażelaznymi kratami.Ta głupia dziewczyna Van Alen była przykutaobok niego.Kiedy zobaczył, że przybyli, ich dawny dowódcauśmiechnął się.- Azrael, Abbadon.Jak dobrze, że do nas dołączyliście.Mimi musiała walczyć z chęcią uklęknięcia.Przed nią stałaPoranna Gwiazda.Ich prawdziwy książę.Jak wspaniale wyglądał, jakpięknie.Mimi przypomniała sobie, jak podążała za jego każdymrozkazem, jak ich troje zdobyli Niebo i Ziemię dla Wszechmocnego.Jak wspaniały był ich tryumf! Jak piękni wszyscy byli, olśniewający iniebosiężni w słońcu.Jak ktoś mógł winić ich za pławienie się w ichwłasnym pięknie i chwale? Jak ktoś mógł winić ich za rozmyślanie oich własnej chwale?Ale nie, to była jego wina, że utknęli tutaj, jego wina, że zostaliprzeklęci, by żyć swoim życiem na Ziemi.Raj był tylko mglistymwspomnieniem, prawie mitem, nawet dla nich, odcięci od ciepła imiłości Wszechmogącego na zawsze.Gdyby tylko.Próbowali.Zmienili stronę w ostatnim momencie, wybierając Michała na ichgenerała.Ale było za pózno& Ale było za pózno, nawet wtedy,wrócili we wczesnym świcie na świat, kiedy była wciąż młoda.263- Uwolnij ją! - Płakał Jack.- Teraz, Szatanie!Mimi spojrzała na swojego brata, na jej blizniaka.Nigdy niewidziała go tak wściekłego, rozżarzonego chęcią unicestwienia.Stalibok przy boku w armii Lucyfera i walczyli.Jack rzucił się na wrota,jego miecz wybuchł płomieniem.By pokonać jego wroga i uwolnićswoją miłość.Bez wahania Mimi podążyła za nim do walki.264ROZDZIAA 63ROZDZIAA 63- SCHUYLER- SCHUYLERKiedy Schuyler zobaczyła blizniaków Force, nie rozpoznała ichna początku.Lśnili tak jasno jak Lucyfer i wyglądali także jak on.Przez moment wydawało się jej, że trzy niebiańskie anioły stoją przednią, wspaniałe, nieznane i odległe jak bogowie.Schuyler nie byłapewna, czy będą walczyć z Lucyferem, czy kłaniać się mu.Mimi bezwątpienia wyglądała na urzeczoną.Potem Jack rozbił się o wrota iwiedziała, że będzie to walka na śmierć.W mgnieniu oka Lucyfer przyjął formę smoka, zionącszkarłatnym ogniem.Jack także się przekształcił, przybierając formęAbbadona, podnoszącego swoją prymitywną broń.Srebrny smok imroczna, niezdarna bestią latali w swoim kierunku, w morderczejwalce, szponów przeciwko szponom, ognia przeciwko ogniu, kręcącsię, rozbijając i opluwając jadem i nienawiścią.Smok został rzucony owrota, ale za moment miał w swych szponach bestię.Ale bestiawalczyła uwalniając się z uścisku smoka, zaatakowała ciosem zbroniom w kierunku smoka.Potem znowu byli w ludzkich postaciach:biały książę przeciwko mrocznemu rycerzowi, ich miecze obsypywałyciemność światłem i Jack wyrównywał się z Lucyferem, cios za cios,a potem w nagłym, szaleńczym pędzie, przypadł Lucyfera przywrotach.- Wypuść ją! - Rozkazała Jack, jego głos był morderczymwarczeniem.- Dlaczego? Twoją Towarzyszkę? Wygląda tak jak jej matka,czyż nie? Zawsze darzyłeś Allegrę tym głupim zafascynowaniem.-265Uśmiechnął się Lucyfer.- Abbadon, Ty się nigdy nie nauczysz? CórkiBiałych nie są dla takich jak Ty!- Zrób to!- Nie!Kiedy przemówił, Lucyfer zniknął w cienkiej, srebrnej mgiełce.Zanim Jack mógł się ruszyć, Lewiatan pojawił się, zakapturzony,cichy demon z jego rozjarzonym, czarnym ostrzem.To było to samoostrze, które zabiło Lawrence a w Corcovado.To samo ostrze, którezatopił szybko i cicho w plecach Jacka.Schuyler krzyczała, kiedy patrzyła jak Jack upada, krztusząc sięna ziemi.Lucyfer stanął przed nim raz jeszcze, i tym razem jego kłybłyszczały w ciemności jak noże.Szedł po nią.Zabrać ją w jegowłasną świadomość, by żyć milionami żyć uwięzioną w ciemności jakjego rdzewiejąca dusza.Potem nagle, coś przybyło między nich, coś, co wrzeszczało jakbanshee13, co przybyło z potężnym szelestem skrzydeł i diabeł uwolniłjego uścisk.Schuyler była wolna.13banshee - żeńska dusza, która opłakuję kogoś, bliskiego śmierci.266ROZDZIAA 64ROZDZIAA 64- MIMI- MIMIW ciemności mgły świadomości Mimi uwolniła całą potęgę jejtransformacji.Mogła czuć pęd skrzydeł, mogła czuć jej rosnące rogi,zakręcone nad czołem.To była jej prawdziwa forma, mrocznego iprzerażającego Azraela, Anioła Zmierci.To były SkrzydłaApokalipsy, zapowiedzi Hadesu, smutku i upadku.Wszystkiego, cozawierała jej dusza i jej istnienie.Z całą, swoją mocą, rzuciła się na Poranną Gwiazdę,przyszpilając go do czarnej skały, ale jej szpony nie wywierałynacisku i nagle trzymała stos kurzu.Lucyfer nie da się pojąć takłatwo.Ale Schuyler była wolna.Byłam Ci coś winna, Schuyler VanAlen.Teraz jesteśmy kwita, pomyślała Mimi.- Niezle Force.Odwróciła się.Za bramą, Kingsley i Lewiatan byli w sytuacji bezwyjścia.Demon miał swoje ostrze na szyi Kingsleya, a Kingsley miałswój miecz przy sercu demona.%7ładen nie mógł się ruszyć o cal.Alemoże jeśli.- Zostań tam, gdzie jesteś, Force.- Powiedział powoli Kingsley.Jego przystojna twarz zwróciła się do niej zza żelaznych krat.- Niepodchodz!- Dlaczego? Co zamierzasz zrobić? - Płakała Mimi, choć jużwiedziała.Mogła widzieć już białą aurę otaczającą go.Przywoływałsubvertio, kształtując białą dziurę śmierci [ Pobierz całość w formacie PDF ]