[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może ten jeden romansprzeważył szalę.Może Marta broniła Witolda, bo była pewna,że nie zdradzał Anki, a tu się okazało, że jednak pozostał tymsamym samcem i żadnej nie przepuścił.A może chodziło osamą Szarawarską.Może gdyby to była inna kochanka, łatwiejbyłoby jej to znieść? Ech, kobiety, nie nadążymy za nimi.Mężczyźni mają jednak znacznie prostszą konstrukcję.Zwykłyszeregowy schemat, coś wynika z czegoś, a nie węzeł splątanytak, że można go przeciąć tylko mieczem.Tak czy inaczej mieli chyba odpowiedź, dlaczego Szarawarskiwynajął detektywów.Milik sięgnął po butelkę z wodą.Wypił kilka łyków i rzucił odniechcenia: – Zajmę się swoimi sprawami.Muszę zadzwonićdo Ewy.Ewa jednak miała cały czas wyłączony telefon.Nie myślał jużo niej źle.Zadziwiające, jak własna zdrada możeusprawiedliwić inną zdradę, pozbawić ją bolesnego iupokarzającego ładunku.Może tak musiało z nimi być.Martwiłsię trochę, ale z drugiej strony w tym, że Ewa nie odbiera, niebyło nic dziwnego.Wyjechała ze swoim facetem na weekend,pewnie na narty.Jest noc, może pieprzą się jak szaleni, a tudzwoni jej były.Po co ma odbierać? Często wyłączała telefonlub wyciszała dźwięk dzwonka, gdy nie chciała z nimrozmawiać, a teraz pewnie nie chciała.Ustalili, że on sięwyprowadzi, i widząc jego numer, może oczekiwała kolejnychpróśb o przesunięcie ustalonego terminu.Trudno.I tak pewniewróci dopiero jutro i zdziwi się, że zastanie rzeczy, a jego niebędzie.Wtedy zadzwoni, a on jej powie, by uważała.Zasugeruje, żemogłaby się wprowadzić na parę dni do Patryka.Posłucha albo nie.Nieważne.To już nie jego sprawa.Ważne, żeby zrobił, co należy.Była niedziela.Piękna, słoneczna i mroźna zimowa niedziela,w sam raz na wycieczkę do zaśnieżonych Łazienek.Martaprzeciągała się leniwie w łóżku, gdy wrócił spod prysznica.Przechadzał się przed nią nago, a ona z przyjemnością patrzyłana jego ciało.Dbał o nie.Wciąż był młody, wysportowany.Kilka godzin wtygodniu poświęcał na pływanie, piłkę nożną, siatkówkę.Niemiał talentu do sportów walki.Kiedyś próbował boksu, alejeden z przeciwników szybko wybił mu to z głowy.Skończyłosię na naruszonym nosie i przekonaniu, że lepiej uciekać niżwalczyć.Uciekałby, gdyby musiał walczyć? Nawet ojciec drzemiący wumyśle nie mógł tego zmienić.Jego gniew nie byłby silniejszyod strachu Bartka.Mógł zerwać się, wrzeszczeć, rozkazywać:do boju, młody! Walcz! Broń się! Nie bądź tchórzem! A on i takby zmykał.Wojna to nie dla mnie, tato.Jestem dzieckiempokoju.Pierdolonym pacyfistą.Słyszałeś kiedyś o pacyfistach?Tak, tak, pomarańczowe podkoszulki i czerwone czapeczki.Stop przemocy! Nie będę mięsem armatnim, żeby zaspokoićskłonność tłumu czy jednostek do narzucania władzy innym.A gdyby musiał walczyć o Ewę albo teraz o Martę?Nie.Aż takim tchórzem nie był.Może silne ciało z zastrzykiem adrenaliny dałoby sobie radępomimo braków technicznych i psychopatycznych?W każdym razie sport utrzymywał go w dobrej formie.I seks.Paradoksalnie częstszy w trakcie rozstania z Ewą niż wcześniej,gdy dopiero zaczynało się psuć.Wtedy oboje znajdowali różnewymówki, by się nie kochać.Milik złapał się na tym, że ustalałlimity seksu.Zamiast, jak na początku, kochać się codziennie,zaczęli to robić co drugi dzień, potem dwa razy w tygodniu,wreszcie raz na tydzień czy dwa tygodnie.Przedłużający sięokres Ewy czasem podpierał go psychicznie.Tak, okresywstrzemięźliwości wydłużały się nieubłaganie, dając obojgusygnał ostrzegawczy.Aż godzili się burzliwie i przez weekendnie wychodzili z łóżka.Ale ono też zaczęło ich dzielić.Czuł to.Ewa też to czuła.Dlatego znalazła kogoś innego.Skorzystała zpierwszej oferty? A może drugiej? A może jest niesprawiedliwyi to wyśniona miłość.Taka, o jakiej czytała w tych swoichromansach.Uwielbiała romanse [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Może ten jeden romansprzeważył szalę.Może Marta broniła Witolda, bo była pewna,że nie zdradzał Anki, a tu się okazało, że jednak pozostał tymsamym samcem i żadnej nie przepuścił.A może chodziło osamą Szarawarską.Może gdyby to była inna kochanka, łatwiejbyłoby jej to znieść? Ech, kobiety, nie nadążymy za nimi.Mężczyźni mają jednak znacznie prostszą konstrukcję.Zwykłyszeregowy schemat, coś wynika z czegoś, a nie węzeł splątanytak, że można go przeciąć tylko mieczem.Tak czy inaczej mieli chyba odpowiedź, dlaczego Szarawarskiwynajął detektywów.Milik sięgnął po butelkę z wodą.Wypił kilka łyków i rzucił odniechcenia: – Zajmę się swoimi sprawami.Muszę zadzwonićdo Ewy.Ewa jednak miała cały czas wyłączony telefon.Nie myślał jużo niej źle.Zadziwiające, jak własna zdrada możeusprawiedliwić inną zdradę, pozbawić ją bolesnego iupokarzającego ładunku.Może tak musiało z nimi być.Martwiłsię trochę, ale z drugiej strony w tym, że Ewa nie odbiera, niebyło nic dziwnego.Wyjechała ze swoim facetem na weekend,pewnie na narty.Jest noc, może pieprzą się jak szaleni, a tudzwoni jej były.Po co ma odbierać? Często wyłączała telefonlub wyciszała dźwięk dzwonka, gdy nie chciała z nimrozmawiać, a teraz pewnie nie chciała.Ustalili, że on sięwyprowadzi, i widząc jego numer, może oczekiwała kolejnychpróśb o przesunięcie ustalonego terminu.Trudno.I tak pewniewróci dopiero jutro i zdziwi się, że zastanie rzeczy, a jego niebędzie.Wtedy zadzwoni, a on jej powie, by uważała.Zasugeruje, żemogłaby się wprowadzić na parę dni do Patryka.Posłucha albo nie.Nieważne.To już nie jego sprawa.Ważne, żeby zrobił, co należy.Była niedziela.Piękna, słoneczna i mroźna zimowa niedziela,w sam raz na wycieczkę do zaśnieżonych Łazienek.Martaprzeciągała się leniwie w łóżku, gdy wrócił spod prysznica.Przechadzał się przed nią nago, a ona z przyjemnością patrzyłana jego ciało.Dbał o nie.Wciąż był młody, wysportowany.Kilka godzin wtygodniu poświęcał na pływanie, piłkę nożną, siatkówkę.Niemiał talentu do sportów walki.Kiedyś próbował boksu, alejeden z przeciwników szybko wybił mu to z głowy.Skończyłosię na naruszonym nosie i przekonaniu, że lepiej uciekać niżwalczyć.Uciekałby, gdyby musiał walczyć? Nawet ojciec drzemiący wumyśle nie mógł tego zmienić.Jego gniew nie byłby silniejszyod strachu Bartka.Mógł zerwać się, wrzeszczeć, rozkazywać:do boju, młody! Walcz! Broń się! Nie bądź tchórzem! A on i takby zmykał.Wojna to nie dla mnie, tato.Jestem dzieckiempokoju.Pierdolonym pacyfistą.Słyszałeś kiedyś o pacyfistach?Tak, tak, pomarańczowe podkoszulki i czerwone czapeczki.Stop przemocy! Nie będę mięsem armatnim, żeby zaspokoićskłonność tłumu czy jednostek do narzucania władzy innym.A gdyby musiał walczyć o Ewę albo teraz o Martę?Nie.Aż takim tchórzem nie był.Może silne ciało z zastrzykiem adrenaliny dałoby sobie radępomimo braków technicznych i psychopatycznych?W każdym razie sport utrzymywał go w dobrej formie.I seks.Paradoksalnie częstszy w trakcie rozstania z Ewą niż wcześniej,gdy dopiero zaczynało się psuć.Wtedy oboje znajdowali różnewymówki, by się nie kochać.Milik złapał się na tym, że ustalałlimity seksu.Zamiast, jak na początku, kochać się codziennie,zaczęli to robić co drugi dzień, potem dwa razy w tygodniu,wreszcie raz na tydzień czy dwa tygodnie.Przedłużający sięokres Ewy czasem podpierał go psychicznie.Tak, okresywstrzemięźliwości wydłużały się nieubłaganie, dając obojgusygnał ostrzegawczy.Aż godzili się burzliwie i przez weekendnie wychodzili z łóżka.Ale ono też zaczęło ich dzielić.Czuł to.Ewa też to czuła.Dlatego znalazła kogoś innego.Skorzystała zpierwszej oferty? A może drugiej? A może jest niesprawiedliwyi to wyśniona miłość.Taka, o jakiej czytała w tych swoichromansach.Uwielbiała romanse [ Pobierz całość w formacie PDF ]