[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.bo jest po prostu miłością, i tyle.Chodzę do łóżka wyłączniez tymi, które kocham.W takim czy innym sensie, krócejalbo dłużej, ale uczucie musi być.Nie wyobrażam sobie, żebymogło byćinaczej.Milczałam, ponieważ dech mi zaparło, oczy zwilgotniały i zrobiło mi się zwyczajnie, tak poprostu wstyd.Nie traktowałam Pawła poważnie.Przez długi czas, chociażakurat w omawianej sferze dobrze nam byłoze sobą.Ale.Myślałam, że jestem dla niego jedną z wielu, miłymprzerywnikiem pogodzinach pracy,możenawetprzyjaciółką, z którą od czasu doczasu można się zabawić na wszelkie możliwe sposoby, i że nie maw tym związkuwiększych zobowiązań.Sama,wobec takiego postawienia sprawy, nie czułam się tą relacją przesadnie związana.Myliłam się.To Paweł wiedział, jak postępować.Był wobecmnie i wobec samego siebie krystalicznie uczciwy, bez zarzutu.Ponieważ właśnie powiedział to, co powiedział.228Dobił mnie zresztą po dziesięciuminutach.Znowu sama zaczęłam.- To opowiedz trochę o tych kobietach - powiedziałam lekko.-Tak po cztery zdania.- Pierwsza byłaOlga.Czekaj, ty chyba nawet ją poznałaś, jakleżałem z nogą?- Ruda zzębami?-Dokładnie.Licealna miłość.Byliśmy ze sobą prawiecztery lata, do dziś sięprzyjaznimy. - Wyglądałana taką, która chciałabyczegoś więcej niż przyjazni - podzieliłam się wrażeniem,jakie zostało wemnie po tymspotkaniu.Paweł wzruszył ramionami.- Teraz już chyba nie, ale długo tak było.Nic z tego, to onamnie zdradziła.A ja nie potrafię wybaczyć zdrady.Zamarłam.- Uważam, że każdytemat można w związku przepracować, aletego jednego nie -kontynuował Paweł, nieświadomy tego,żewmojej głowie właśnie wybuchł granat.-Dlaczego?- spytałam szeptem.- Bo nie i już.Ponieważ,jak ci już przed chwilą mówiłem, dlamnie ten rodzajkontaktumiędzydwojgiem ludzijestrzeczą świętą.Nie pozwalam sobie myśleć o tym inaczej.Sama widzisz, Domiśku, co się dzieje dookoła.Ludzie żonacii nieżonaci,młodzi i całkiem doroślirobią to, z kim chcą, kiedy tylkoim sięzachce i.nicz tego nie mają.Zupełnie nic.Wszystkochwilowe i bez znaczenia,zawieszone w próżni.Nie chcę tak.Oparł głowę o moje kolana i obrócił się tak,żeby widzieć mojątwarz.Zamknęłam oczy i siedziałam sztywno jak słupek,przerażona.- Dla mniezdrada to rodzaj gwałtu.Wpuszczenie obcegow strefę prywatności.Koniec miłości, bo co to za miłość, kiedy robimy sobie nawzajem takie rzeczy?Nie odważyłam się otworzyć oczu, pokiwałamtylko głową naznak, żerozumiem.Modliłam się w duchu o cudi nastąpił, udało mi się ostatnimwysiłkiem woli opanować łzy.- Mówiszpięknerzeczy- odezwałam się schrypniętym głosem.Wkońcu znalazłam sposób, aby ukryć twarz: przyciągnęłam go dosiebie i przytuliłam się mocno.- Dziękuję.229. Długo nie mogłam zasnąć i myślałam, że szlag mnie trafi.Bałam się wypićchoćby łyczek więcej.Moje opanowanie wisiało nawłosku, odrobina alkoholu mogła sprawić, że powiem o pięć słówzadużo.Ja już cię zdradziłam, Pawełku.Nie traktowałam tego jak zdrady.Jeśli przemknęło miprzezmyśl co nieco, to tak przelotnie,że niemalniezauważalnie.Czymożna nazwać zdradą przymierzenie kilku kolorowych sukienekw butiku, zanim człowiekzdecyduje się na jedną?Zawstydziłam siętej myśli tak, że schowałamgłowę głębokopod kołdrę i w końcu zasnęłam.OsiemnastyDobrze, że wświęta nie musiałam pracować.Chodziłamgrzeczniedo kościółka, poczynając od Wielkiego Czwartku,w Wielką Sobotę byłamzMartą święcić jajka, w niedzielę znalazł się czas nawetna kawę w "Singerze".Jak dobrze czasem usiąść z drugiej stronybaru!Ogarnął mnie spokój.W poniedziałek wzięłam Marcelka naEmaus.Kupiłam mu balonik.We wtorek po świętach wróciłam do pracy i cały mój spokójw jednej sekundzie trafiłjasnyszlag.%7łyję jak na bombie.Paweł jestdla mnie taki miły.A mnie jakby się oczy otworzyły na niego.Już nie mam wątpliwości, snyo Brianie uleciały z wiatrem,patrzę na Pawła iściska mnie w gardle,dotyka mojejręki, a przeze mnie przelatują wszystkie dreszcze świata.Kocham go.I byłtaki dobry dla Marcela.Dziecko też go pokochało od pierwszegowejrzenia, spędziłotrzy dni przyklejone do jegolewej nogi, a Paweł ze śmiechem targałmu czuprynę i bawił się świetnie.Co jestprzyczyną tego nagłego olśnienia?Czy tamto nocne wyznanie miłości - bo przecież to było wyznanie?Czy fakt, że zrobiłam, na wpół świadomie, cośstrasznego i nadnaszym świeżo rozkwitłymzwiązkiem zawisło widmo zagłady?Co będzie,jakPaweł się dowie o Brianie?230MartaMAM NOWEGO FACETACałkiem nowego, powiedziałabymwręcz - nowego fabrycznie.Narazie nie jest zbyt piękny, bo mordę ma wróżne czerwonekropki.Ale wypięknieje.Zadatki na przystojniachę jużwidać: pięknie wysklepione czoło, kształtna czaszka, co prawda wciążjeszcze ozdobiona niewielkim przedgłowiem, przezco, w połączeniu z kropkami żywo przypominawielkanocne jajo, całkiem na czasie.I niewiadomo skąd - bardzo ciemne oczy.Granatowe.Do piersi dobiera się fachowo, w każdym razie, i nawet się umiepodrapać po jajkach.Udostępniam mu swój biust, choć nie wiem jeszcze, jak ma naimię.Czasem się to zdarza.Koledze mojego męża taka jedna udostępniła swój biust, całkiem sporych rozmiarów, nadwie noce z rzędu (niezła była impreza), po czym, opuszczając hotelowy pokój, zostawiłakarteczkęo treści: "Zadzwoń do mnie, już tęsknię. " I numer telefonu.Piersi tej pani koledze przypadły do gustu, więc postanowił wpisać w swoją służbowąkomórkę ówcenny numer, i wpołowie wpisywaniazorientował się, że nie ma bladegopojęcia, jak tejpaninaimię, nie mówiąc onazwisku.Ich znajomość bowiem wkroczyław dość zażyłą fazę w momencie, gdy poziom alkoholuwżyłachobojga byłtaki, że uniemożliwiał zapamiętywanie jakichkolwiekinformacji, jak równieżracjonalne myślenie.Kolega zastanowił sięprzez chwilę, po czym wpisał nową znajomą jako "Pani E.", gdyżna tyle dokładnie ocenił rozmiar jejbiustu.Zapewne zgodniez prawdą, gdyż kolega wprawę i doświadczenie posiadaogromne.Tak więcmam faceta, chwilowo N.N.Jest wielki, we wszystkich tego słowaznaczeniach.Z siatek centylowych i z głowypani położnej wystaje górą, sama słyszałam, jakwyszeptała,zdejmując go zwagi: "W głowie się nie mieści.".Bo i też nie w głowiemiałsię zmieścić, proszę pani.Wręcz przeciwnie.I zmieścił się z trudem.Jeszcze nie ochłonęłam z wrażenia,jakoby, z przeproszeniem, wybuchł mi w tyłku granat.Dzisiejsześniadanie zjadłam na stojąco, gdyż nawet bokiem nie mogę usiąść,231. szwy mnie gryzą.Teżbym kogoś chętnie pogryzła, ale nie ma chętnych.Są za to chętni do gryzienia mnie i tow dodatku po cyckach.Odwiedziłmnie mąż iopowiedział, namoje nieszczęście, następującą historię: Wczoraj,prosto z porodówki, pognał niemal nasygnale na Bardzo Ważną Imprezę Firmową.Zęby było śmieszniej, musiał dojechaćaż do Dobczyc,gdyż tam właśnie odbywałasię owa impreza,w bardzo sympatycznym zajezdzie, w którym ichwłasna Firmaintensywnie zacieśniała stosunkiprzyjacielskiez Inną Firmą.W planachmieli bowiemnawiązanie długotrwałejwspółpracy.Wspomniany powyżej kolega, ten od komórki i problemów z pamięcią, w ramachzacieśniania stosunków przysiadł się do dwóchkobietz Innej Firmy, które roboczo można określićjakoPani A.oraz Pani B., też niebez związku z ichrozmiarami.Do gustu przypadła muPani B., ale emablował je obie tak jakoś nieszczęśliwie, żenamiętnością kuniemu zapałała głównie Pani A.,a koleżanka, niechcąc tej drugiej utrudniać zadania, zmyła się dyplomatycznie, kurozpaczy kolegi,po pewnym starannie wyliczonym czasie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl