[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Usłyszała kroki zbliżające się z dalszego końca biblioteki, odwróciła się, byzobaczyć kto to, mając nadzieję zobaczyć kogoś znajomego. Witaj! rozległ się pogodny tenor. Jesteś tu nowa, prawda? Ja jestemKris.W krąg rzucanego przez latarnię światła wkroczył ubrany w Biel młody męż-czyzna o uderzającej wręcz urodzie.Rysy jego twarzy były tak doskonałe, że ażnierzeczywiste, pasemka kruczoczarnych włosów leżały każde na swoim miejscu,a błękitne jak niebo oczy wznieciłyby zazdrość u każdej dworskiej piękności.Ta-lia natychmiast poczuła się w obliczu niego niezdarna jak cielę i ogromniezalękniona.Przestawanie z jej starszym bratem, Justusem, nauczyło ją, że podprzykrywką piękna może kryć się zło.Jedynie to, że on był Heroldem a Heroldpo prostu nie mógł być złym człowiekiem powstrzymało ją, by natychmiast nieuciec w popłochu. Tak odparła cichutko, rumieniąc się lekko i wpatrując w noski butów.61 Ja jestem Talia. Byłaś już tutaj?Potrząsnęła głową, czując się nieco pewniej. W takim razie ciągnął wyjaśnię ci zasady: są bardzo proste.Mo-żesz czytać, co chcesz, ale nie wolno ci zabierać ksiąg z Biblioteki oraz musiszodkładać je tam, skąd je wzięłaś.To całkiem łatwe hę?Mówił z lekka protekcjonalnym tonem, a jednak jego zachowanie wydawałosię przyjazne, nie okazywał najmniejszego rozdrażnienia.Ton jego głosu jednakwydał jej się irytujący, pozwoliła więc sobie na przytyk. T.tak powiedziała cichutko. Proste jak nadzianie kurczaka. Och! roześmiał się, klepnąwszy się dłonią w czoło. Oberwało mi się!Czy ktoś jeszcze o tym nie słyszał? Zasłużyłem na to, nie powinienem traktowaćcię z góry.Ha, baw się dobrze, Talio! Spodoba ci się tutaj, mam nadzieję.Odwrócił się, uśmiechając na pożegnanie i zniknął za drzwiami, którymi tutajwłaśnie weszła.Usłyszała jego kroki na schodach.Błądziła w labiryncie półek z książkami, tracąc poczucie czasu, zbyt przytło-czona liczbą tomów, by nawet zacząć myśleć nad wyborem.Stopniowo poczę-ła zauważać, że książki podzielono zgodnie z pewną klasyfikacją, a w ramachtej klasyfikacji układano je tytułami.Raz odkrywszy zasady, przeglądała książkina półkach bardziej świadomie, próbując rozpoznać działy, zapamiętać, gdzie sięznajdują, zaznaczała położenie pewnych tomów, które wydawały się interesujące.W chwili, gdy już jako tako się we wszystkim rozeznała, przyłapała się na tym,że ziewa.Wróciła do swojej izby, wybrała jedną ze swoich nowych, nocnych koszuli ruszyła na poszukiwanie łazni.Gród Senów posiadał całkiem nowy system la-tryn, a więc pokazane jej przez Sherrill nie wywołały w niej zdziwienia; jednakw jej rodzinnym Grodzie gorącą wodę do kąpieli trzeba było przynosić z kuchniw dzbanach, podczas gdy tutaj, w Kolegium, do grzania jej służyło kilka mie-dzianych naczyń opalanych węglem drzewnym, każde o pojemności jednej balii z rurami do opróżniania z gorącej wody na spodzie i pompami do napełnianiazimną od góry.Pomysł oczarował ją: już nie była dzieckiem, a jeszcze nie była dorosła i dla-tego rzadko udawało się jej wziąć prawdziwą, gorącą kąpiel.W Grodzie najmniej-szą dziatwę zawsze kąpano najpierw, potem była kolej na dorosłych, którzy jednakczekali aż w kuchni woda zagrzeje się w ponownie napełnionych naczyniach.Ci,których nie trzeba już było kąpać, ale którym z racji młodego wieku nie wolnobyło czekać do pózna i kąpać się z dorosłymi, musieli zadowalać się resztkamiwody po umyciu małych dzieci zazwyczaj ledwie letnimi.W łazni było kilka dziewcząt i kobiet, a więc wszystkie balie kąpielowe byłyzajęte.Talia stanęła przy pompie i w odpowiedzi na: to ty musisz być tą nową nieśmiało podała swoje imię.62 Cieszę się, iż okazało się, że jesteś dziewczyną powiedziała jednaz dziewcząt niemal w jej wieku, z werwą pompując wodę. Chłopcy mają nadnami zbytnią przewagę liczebną.Za każdym razem okazuje się, że nowo przybyłyjest chłopcem! To dlatego ustępujemy im liczbą. No tak, moja siostra jest u Uzdrowicieli i tam sytuacja jest odwrotna rozległ się jakiś głos w kłębach pary. Liczy się jakość, nie ilość głos drugiej kąpiącej prawie ginął w pluskachwody. I to sprawa oczywista, że kobiety reprezentują jakość.Pozostałe zachichotały, a Talia uśmiechnęła się lekko. Sherrill powiedziała, że jest nas pięćdziesięciu trzech rzekła po chwili,przez moment delektując się myślą, że siebie także może do tego wliczyć. Iledziewcząt jest w tej liczbie? Trzydziestu pięciu młokosów i osiemnaście dzierlatek odpowiedziaładziewczyna przy pompach. Mam na myśli ludzkie zrebięta, a nie Towarzyszy.Nie było tak zle, dopóty nie przybyli ci czterej chłopcy, ale teraz jest ich prawiedwa razy tyle. Jeri, widać po tobie, że jesteś jeszcze dzieckiem powiedziała młoda ko-bieta, która wyszła z najbliższej balii. Może tobie brakuje lat, by nie doceniaćtego rodzaju proporcji, ale nie dotyczy to Nerrissy i mnie.Tam, skąd ja pochodzę,jest nieco więcej kobiet niż mężczyzn i wolę, kiedy rzeczy mają się odwrotnie kiedy to do mnie się zalecają, a nie ja do kogoś.Skończyłam już.Kto następny? Czy tak jest i tam, skąd przybywasz, Talio? zapytała Jeri, przyglądającsię jej ciekawie i wchodząc do opuszczonej wanny. Ja.ja myślę, że musi tak być odpowiedziała.W jednej chwili zapo-mniała o nieśmiałości i próbowała w myśli przeliczyć proporcję płci w GranicznejKrainie. Ja jestem z Grodu. A gdzie to? zapytała kobieta imieniem Nerrissa, zawijając ręcznikiemmokre włosy. Na wschodzie, na Granicy odparła zamyślona Talia. Wiem, że życiejest tam raczej niebezpieczne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Usłyszała kroki zbliżające się z dalszego końca biblioteki, odwróciła się, byzobaczyć kto to, mając nadzieję zobaczyć kogoś znajomego. Witaj! rozległ się pogodny tenor. Jesteś tu nowa, prawda? Ja jestemKris.W krąg rzucanego przez latarnię światła wkroczył ubrany w Biel młody męż-czyzna o uderzającej wręcz urodzie.Rysy jego twarzy były tak doskonałe, że ażnierzeczywiste, pasemka kruczoczarnych włosów leżały każde na swoim miejscu,a błękitne jak niebo oczy wznieciłyby zazdrość u każdej dworskiej piękności.Ta-lia natychmiast poczuła się w obliczu niego niezdarna jak cielę i ogromniezalękniona.Przestawanie z jej starszym bratem, Justusem, nauczyło ją, że podprzykrywką piękna może kryć się zło.Jedynie to, że on był Heroldem a Heroldpo prostu nie mógł być złym człowiekiem powstrzymało ją, by natychmiast nieuciec w popłochu. Tak odparła cichutko, rumieniąc się lekko i wpatrując w noski butów.61 Ja jestem Talia. Byłaś już tutaj?Potrząsnęła głową, czując się nieco pewniej. W takim razie ciągnął wyjaśnię ci zasady: są bardzo proste.Mo-żesz czytać, co chcesz, ale nie wolno ci zabierać ksiąg z Biblioteki oraz musiszodkładać je tam, skąd je wzięłaś.To całkiem łatwe hę?Mówił z lekka protekcjonalnym tonem, a jednak jego zachowanie wydawałosię przyjazne, nie okazywał najmniejszego rozdrażnienia.Ton jego głosu jednakwydał jej się irytujący, pozwoliła więc sobie na przytyk. T.tak powiedziała cichutko. Proste jak nadzianie kurczaka. Och! roześmiał się, klepnąwszy się dłonią w czoło. Oberwało mi się!Czy ktoś jeszcze o tym nie słyszał? Zasłużyłem na to, nie powinienem traktowaćcię z góry.Ha, baw się dobrze, Talio! Spodoba ci się tutaj, mam nadzieję.Odwrócił się, uśmiechając na pożegnanie i zniknął za drzwiami, którymi tutajwłaśnie weszła.Usłyszała jego kroki na schodach.Błądziła w labiryncie półek z książkami, tracąc poczucie czasu, zbyt przytło-czona liczbą tomów, by nawet zacząć myśleć nad wyborem.Stopniowo poczę-ła zauważać, że książki podzielono zgodnie z pewną klasyfikacją, a w ramachtej klasyfikacji układano je tytułami.Raz odkrywszy zasady, przeglądała książkina półkach bardziej świadomie, próbując rozpoznać działy, zapamiętać, gdzie sięznajdują, zaznaczała położenie pewnych tomów, które wydawały się interesujące.W chwili, gdy już jako tako się we wszystkim rozeznała, przyłapała się na tym,że ziewa.Wróciła do swojej izby, wybrała jedną ze swoich nowych, nocnych koszuli ruszyła na poszukiwanie łazni.Gród Senów posiadał całkiem nowy system la-tryn, a więc pokazane jej przez Sherrill nie wywołały w niej zdziwienia; jednakw jej rodzinnym Grodzie gorącą wodę do kąpieli trzeba było przynosić z kuchniw dzbanach, podczas gdy tutaj, w Kolegium, do grzania jej służyło kilka mie-dzianych naczyń opalanych węglem drzewnym, każde o pojemności jednej balii z rurami do opróżniania z gorącej wody na spodzie i pompami do napełnianiazimną od góry.Pomysł oczarował ją: już nie była dzieckiem, a jeszcze nie była dorosła i dla-tego rzadko udawało się jej wziąć prawdziwą, gorącą kąpiel.W Grodzie najmniej-szą dziatwę zawsze kąpano najpierw, potem była kolej na dorosłych, którzy jednakczekali aż w kuchni woda zagrzeje się w ponownie napełnionych naczyniach.Ci,których nie trzeba już było kąpać, ale którym z racji młodego wieku nie wolnobyło czekać do pózna i kąpać się z dorosłymi, musieli zadowalać się resztkamiwody po umyciu małych dzieci zazwyczaj ledwie letnimi.W łazni było kilka dziewcząt i kobiet, a więc wszystkie balie kąpielowe byłyzajęte.Talia stanęła przy pompie i w odpowiedzi na: to ty musisz być tą nową nieśmiało podała swoje imię.62 Cieszę się, iż okazało się, że jesteś dziewczyną powiedziała jednaz dziewcząt niemal w jej wieku, z werwą pompując wodę. Chłopcy mają nadnami zbytnią przewagę liczebną.Za każdym razem okazuje się, że nowo przybyłyjest chłopcem! To dlatego ustępujemy im liczbą. No tak, moja siostra jest u Uzdrowicieli i tam sytuacja jest odwrotna rozległ się jakiś głos w kłębach pary. Liczy się jakość, nie ilość głos drugiej kąpiącej prawie ginął w pluskachwody. I to sprawa oczywista, że kobiety reprezentują jakość.Pozostałe zachichotały, a Talia uśmiechnęła się lekko. Sherrill powiedziała, że jest nas pięćdziesięciu trzech rzekła po chwili,przez moment delektując się myślą, że siebie także może do tego wliczyć. Iledziewcząt jest w tej liczbie? Trzydziestu pięciu młokosów i osiemnaście dzierlatek odpowiedziaładziewczyna przy pompach. Mam na myśli ludzkie zrebięta, a nie Towarzyszy.Nie było tak zle, dopóty nie przybyli ci czterej chłopcy, ale teraz jest ich prawiedwa razy tyle. Jeri, widać po tobie, że jesteś jeszcze dzieckiem powiedziała młoda ko-bieta, która wyszła z najbliższej balii. Może tobie brakuje lat, by nie doceniaćtego rodzaju proporcji, ale nie dotyczy to Nerrissy i mnie.Tam, skąd ja pochodzę,jest nieco więcej kobiet niż mężczyzn i wolę, kiedy rzeczy mają się odwrotnie kiedy to do mnie się zalecają, a nie ja do kogoś.Skończyłam już.Kto następny? Czy tak jest i tam, skąd przybywasz, Talio? zapytała Jeri, przyglądającsię jej ciekawie i wchodząc do opuszczonej wanny. Ja.ja myślę, że musi tak być odpowiedziała.W jednej chwili zapo-mniała o nieśmiałości i próbowała w myśli przeliczyć proporcję płci w GranicznejKrainie. Ja jestem z Grodu. A gdzie to? zapytała kobieta imieniem Nerrissa, zawijając ręcznikiemmokre włosy. Na wschodzie, na Granicy odparła zamyślona Talia. Wiem, że życiejest tam raczej niebezpieczne [ Pobierz całość w formacie PDF ]