[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Panie zmieszały się, jakby zgorszyły dziecko, a jego myśl zwróciłasię ku Szachowskiemu: dobrze, że nie zobaczy go jutro w szkole, boco miałby zrobić? Może Szachowski nie wie o sobie tego, co wieJaon? Powiedziałby mu, czy zataił?Przyszła mu nowa myśl: - "Boże chroń mnie, by miało się okazać, żejestem synem stryja Hieronima.Moi rodzice tak długo mnie niemieli.Tak dziwnie się rodziłem.Z rodzeniem są jakieś tajemnice,których nie umiem odgadnąć, podobnie jak było z kupką".- yle z prałatem Juścińskim - powiedziała pani Ihnatowiczowa.- Odwkroczenia Niemców nie wychodzi z domu, by ich nie zobaczyć.Zamknął się sam w areszcie - mówię - że lepiej by nie zrobiliNiemcy.Odmawia spowiadania, kiedy ktoś do niego przychodzi: boprzecież był sławnym spowiednikiem, a wielu teraz chce iść dokomunii na wypadek nagłej śmierci, on zaczyna wyznawać na głosswoje grzechy.- Ma grzechy? Jakie? - wykrzyknął Jaon.- Jaoniku, zakładaj płaszcz i marsz do gabinetu.Jaon włożył płaszcz.Wyszedł zadowolony, bo zgromadzenie pańnudziło go.Gdy wywołano go, panie wychodziły.Okazało się, że pani %7łelaskowazostaje u nich na noc.Miała zbyt daleko do domu, by zdążyć wrócićprzed godziną policyjną.Jaon chciał, by spała u niego w pokoju,ale rozłożono dawne łóżko Dziurzyny we wnęce kuchni.Jaon czatował na nią w dużym pokoju.Pani %7łelaskowa nie wiedząc,że ktoś jest w pokoju wybiegła z łazienki z mokrymi włosami,półnaga.Jaon zobaczył, że jej piersi są ogromne w porównaniu zjego piersiami.Pani %7łelaskowa ujrzawszy Jaona krzyknęłaprzerazliwie i zasłoniła się stanikiem: niebieskawym o srebrnymodcieniu, wypukłym jak pancerz, potem coś ją rozbawiło, szepnęła:- Widzisz? Nie masz takich - i pobiegła do kuchni.Jaon już usypiał, gdy rozległo się ciche pukanie.Ktoś uchylił drzwi i pani %7łelaskowa cichutko powiedziała:- Chciałabym porozmawiać.Matka wstała, założyła szlafrok i wyszła z pokoju.Jaon byłciekaw, co pani %7łelaskowa ma matce do powiedzenia.Ale to było cośważnego, bo szły do gabinetu.Jaon czekał aż matka wróci.Wreszciewstał zaczął otwierać pudło z żołnierzami.Oni od środka mu pomagali, pchając przykrywkę.To na pewno nie sen: widać guziki,pasek koalicyjki na oficerze Legii Cudzoziemskiej.Okazuje się, żemłody pan Bohusz nie jest aresztowany przez Niemców, tylko służy wLegii Cudzoziemskiej.- Legia Cudzoziemska nie może przyjść Polsce na pomoc - pokazujebezbrzeżną przestrzeń.- Nim przejdziemy przez pustynię minie pięćlat.%7łołnierze jeszcze śpią w koszarach - i pokazał pudło, wktórym żołnierze leżeli, zrzuceni jedni na drugich, jak ołowiani -byli tam też zabici.- Ci co polegli, śpią głębiej - objaśnił panBohusz.Jeden z żołnierzy zerwał się.Sztywnym krokiem, zdradzającym, żeprzed chwilą przestał być żołnierzem ołowianym, szedł ku Jaonowi.Zamierzył się, błysnął bagnet.Jaon poznał francuski typ staregokarabinu z tamtej wojny, poczuł, że przeszywa go straszny ból.%7łołnierz Legii przebił go na wylot.W chwili obudzenia się, wiedział, dlaczego bagnet tak od razu sięwbił w niego: Jaon nie miał wypukłych piersi, jak pani %7łelaskowa.Matka wzdychała przez sen głęboko, żałośnie.To musiało Jaonazbudzić.We śnie jęk matki wystąpił jako jego własny ból.Cierpiała we śnie i mogło się jej śnić coś straszniejszego niżJaonowi.Postanowił obudzić ją, ale nie mógł, jak to bywa we śnie.Wiedział jednak, co się śni matce.Odczytywał ten sen, widział go,jak narysowany.Mógł wejść w niego postąpiwszy krok, jak kiedyśprzez ramę obrazu.Wiedział, że na to trzeba odwagi, więc zrobiłkrok.Już był tam, wewnątrz snu matki.Znił się matce.Matkaobjaśniła go:- Widzisz, tu jest przytulnie, wysłane dywanami.Okna sązasłonięte workami z piaskiem.To pieczara, gdzie jesteśbezpieczny.Dobrze, że tu wróciłeś.Byłeś tu kiedyś, ale niepamiętasz.Pamięć jest tobie wzbroniona.Tylko ja to pamiętam.Tojest straszna prawda i nie wolno mi jej ci mówić.Złamię zakaz ipowiem ci.W tym momencie Jaon przebudził się szarpany przez Franię:- Zniadanie! Do szkoły! Myślałam, że umarłeś, czy co.Nie możnasię ciebie dobudzić.Pani %7łelaskowa jeszcze była.Wyspana, wymyta, wydawała się bardzoczysta i bardzo młoda.Włosy miała ściągnięte w tył.Uśmiechnęłasię do Jaona.Nie wydawała się wdową, jak jego matka.Jak bardzo od czasów wojny Jaonowi smakował chleb.Ukradkiem,wbrew zakazowi matki, wąchał go i łamał na malutkie kawałeczki,rozpuszczał w ślinie i mlaskał.Frania jadła na przeciwległejstronie stołu, na rogu, przycupnąwszy na brzegu krzesła.Dopiero wieczorem Jaon miał możność zadać matce pytanie, o czymopowiadała pani %7łelaskowa.Matka powiedziała:- Oddałam ci tak ważną decyzję w sprawie wyjazdu.Twoja dorosłośćmusi polegać na uświadomieniu sobie, że jesteś dzieckiem.Gdy otym zapominasz, staczasz się do roli, której chcesz zaprzeczyć,małego chłopczyka, który o wszystko pyta.Dorosły wiedziałby, żeto, co mówiła pani %7łelaskowa jest jej tajemnicą.Znów było śniadanie.Jaonowi było żal, że nie ma pani %7łelaskowej. Tak było z nią wesoło.Dzień zaczął się ciemny, prawie jak noc.Matka i Frania wydawały się smutne i ponure.Gołębie zbierały sięna parapecie i zaglądały w okna, patrząc, jak oni jedzą.Jaonpokochał je od czasu, gdy bały się bomb i pocisków, i przelatywałyz jednej strony podwórka na drugą.Nie pytając nikogo otworzyłokno i rzucił im resztkę wydzielonego mu chleba.Frania powiedziała:- Jednej pani z szóstego piętra zjadły całe zapasy, którewystawiła za okno.Teraz żebrze o jedzenie.Była i u nas, ale nicnie dałam.Jak pani będzie wydawać kolacje i śniadania dla obcychludzi, jak ta wdowa po żołnierzu, ja odchodzę.Muszę zdobyćwszystko, żeby Jaonik rósł, a nie żywić przybłędów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl