[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.królowa pierwsza zawsze onich wiedziała, aby z jej pomocą mogło się spełnić czego pożądał.%7łycie upływało jakby wjakimś półśnie rozkosznym.Trosk dotąd tak jak nie znał.O przyszłej swej żonie słyszałoddawna, pisywali do siebie, miała być piękną, lecz małżeństwo w początku zdawało siętak dalekiem, a do miłostek sposobność tak blizką.Bona przez szpary patrzyła na zawiązywane i rozwiązujące się stosunki z pannamiswojego dworu.Zawsze w porę znajdował się ktoś, co pomógł do uniknienia skandalu, dozapewnienia milczenia.Z kolei piękna Dżemma była kochanką młodego króla, najpiękniejszaz dziewcząt, to mało, najwykształceńsza z nich: umysłem, dowcipem, talentamiprzechodząca o wiele swe współtowarzyszki.Królowa od dziecka widząc w niej nadzwyczajne zdolności, zajmowała się niąszczególnie.Miała mistrzów, nauczycielki, wychowywała się tak starannie, może świetniejniż królewne.Z tamtemi obchodzono się dosyć surowo, ta była pieszczoną.Królowa, która umiała zużytkować wszystko, rachowała na nią jako na potężnenarzędzie, które zawsze użytecznem być mogło.Nie miała może na myśli syna wpoczątku, potem miłostki z piękną Dżemmą przyszły jej w porę i na rękę.Despotycznej zdawać się mogło, że potrafi gdy zechce pokierować niemi, zawiązać gdybędzie potrzeba, rozwiązać łatwo, gdy się staną zawadą.Myliła się w tem jednakże, niedosyć znając charakter dziewczęcia, którego podstawę stanowiła duma i rozkołysanawyobraznia.Była to Włoszka w całem znaczeniu tego wyrazu, z namiętnościamigwałtownemi i niepohamowanemi, z pojęciem o miłości idealnem.I piękność i umysł italenta, w jej przekonaniu, powołać ją mogły choćby do tronu a przynajmniej na jegostopnie.Płochych miłostek nie rozumiała Dżemma; miłość ze sztyletem w dłoni, z trucizną wczarze, walczącą i gotową na śmierć.Wykarmiona poezyą włoską, pieśniami włoskiemi, które o miłości mówiły jako onajważniejszej sprężynie żywota Dżemma wierzyła w nią i czekała na nią.Przyszła doniej w postaci ładnego, młodego, rozmarzonego królewicza.August powoli skradał się do niej, jakby przeczuwał, że raz zawiązany stosunek nie dasię łatwo rozwiązać.ale zbliżywszy, poznawszy ją lepiej, znalazł w niej kobietę swoichmarzeń.Pierwsze jego miłostki były płoche i dziecinne ta odrazu przedstawiała siętragicznie i nęciła tem właśnie.Bonie się zdawało, że gdy raz nie będzie potrzebną Dżemma, łatwo się jej pozbędzie jakinnych, wydając za mąż; trzymała na to gotowego, rozmiłowanego, majętnego Dudycza,który był i dostatecznie ślepy i jak należy zakochany.Dżemma patrzyła teraz na niego z pogardą, ale wszystko to zmienić się musiało, gdystara królowa rozkazała.Dosyć zawsze pieszczona Dżemma, teraz gdy miała serce syna odciągnąć odmłodziuchnej królowej przyszłej, i została na to przeznaczoną, z nadzwyczajną troskliwościąpielęgnowaną była przez królowę.Wbijało ją to w pychę i utwierdzało w tem przekonaniu, że wielkie i świetne losy czekałyna nią w przyszłości.Nic nie uchodziło oka Bony, która szpiegów swych miała wszędzie, wiedziała więc okażdym kroku syna, o każdem słowie Dżemmy.Dudycz miał być ze dworu starego królaprzesadzony do młodego pana, aby i on donosił o nim.To rozporządzenie nim było dosyćniezręczne, lecz Bona nie rozumiała, aby się jej kto mógł sprzeciwić.zresztą Dżemma pokrólewiczu była dla Dudycza jeszcze aż nadto wielkim skarbem.Mieszkanie młodego króla łączyło się zblizka korytarzami z izbami krolowej i jejfraucymeru.Przejście do Dżemmy było łatwe i nie narażało na spotkanie z nikim obcym.Zygmunt August żył tu, zawsze w oczekiwaniu jakiejś zmiany, bo mu wysłanie na Litwęobiecywano, jakby na obozowisku; ale do czasu musiał około siebie zgromadzić, co życieznośnem czyniło.Lubił wszystko piękne, pokoje więc pełne były darów królowej i nabytków różnegorodzaju ciekawych i odznaczających się artystycznem wykończeniem.Zbroje, których nigdyprawie nie wdziewał, zachowane tu starannie, były arcydziełami kunsztu płatnerskiegopołączonego ze złotniczym.Szyszaki, napierśniki złotem nasadzane tysiącami dukatówopłacano dla niego.Oprócz tego zbiory pierścieni, gemm, medalów, rzezb małych, stanowiły już małyskarbiec, który młody król namiętnie coraz nowemi nabytkami powiększać się starał.Cokolwiek się tu znajdowało, musiało się czemś niepospolitem odznaczać.Od szyszakówrytych i złoconych, do mieczów, których rękojeści rzezbione podziwiać trżeba było jakocacka, do kobierców i pokryć na konie, wszystko prawdziwie królewskim jaśniałoprzepychem.Szkatuły pozamykane, szafki zamczyste, skrzynie rzezbione z drzewa, na stołachzamykały te zbiory, któremi król bawić się lubił i chwalić niemi przed poufałemi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.królowa pierwsza zawsze onich wiedziała, aby z jej pomocą mogło się spełnić czego pożądał.%7łycie upływało jakby wjakimś półśnie rozkosznym.Trosk dotąd tak jak nie znał.O przyszłej swej żonie słyszałoddawna, pisywali do siebie, miała być piękną, lecz małżeństwo w początku zdawało siętak dalekiem, a do miłostek sposobność tak blizką.Bona przez szpary patrzyła na zawiązywane i rozwiązujące się stosunki z pannamiswojego dworu.Zawsze w porę znajdował się ktoś, co pomógł do uniknienia skandalu, dozapewnienia milczenia.Z kolei piękna Dżemma była kochanką młodego króla, najpiękniejszaz dziewcząt, to mało, najwykształceńsza z nich: umysłem, dowcipem, talentamiprzechodząca o wiele swe współtowarzyszki.Królowa od dziecka widząc w niej nadzwyczajne zdolności, zajmowała się niąszczególnie.Miała mistrzów, nauczycielki, wychowywała się tak starannie, może świetniejniż królewne.Z tamtemi obchodzono się dosyć surowo, ta była pieszczoną.Królowa, która umiała zużytkować wszystko, rachowała na nią jako na potężnenarzędzie, które zawsze użytecznem być mogło.Nie miała może na myśli syna wpoczątku, potem miłostki z piękną Dżemmą przyszły jej w porę i na rękę.Despotycznej zdawać się mogło, że potrafi gdy zechce pokierować niemi, zawiązać gdybędzie potrzeba, rozwiązać łatwo, gdy się staną zawadą.Myliła się w tem jednakże, niedosyć znając charakter dziewczęcia, którego podstawę stanowiła duma i rozkołysanawyobraznia.Była to Włoszka w całem znaczeniu tego wyrazu, z namiętnościamigwałtownemi i niepohamowanemi, z pojęciem o miłości idealnem.I piękność i umysł italenta, w jej przekonaniu, powołać ją mogły choćby do tronu a przynajmniej na jegostopnie.Płochych miłostek nie rozumiała Dżemma; miłość ze sztyletem w dłoni, z trucizną wczarze, walczącą i gotową na śmierć.Wykarmiona poezyą włoską, pieśniami włoskiemi, które o miłości mówiły jako onajważniejszej sprężynie żywota Dżemma wierzyła w nią i czekała na nią.Przyszła doniej w postaci ładnego, młodego, rozmarzonego królewicza.August powoli skradał się do niej, jakby przeczuwał, że raz zawiązany stosunek nie dasię łatwo rozwiązać.ale zbliżywszy, poznawszy ją lepiej, znalazł w niej kobietę swoichmarzeń.Pierwsze jego miłostki były płoche i dziecinne ta odrazu przedstawiała siętragicznie i nęciła tem właśnie.Bonie się zdawało, że gdy raz nie będzie potrzebną Dżemma, łatwo się jej pozbędzie jakinnych, wydając za mąż; trzymała na to gotowego, rozmiłowanego, majętnego Dudycza,który był i dostatecznie ślepy i jak należy zakochany.Dżemma patrzyła teraz na niego z pogardą, ale wszystko to zmienić się musiało, gdystara królowa rozkazała.Dosyć zawsze pieszczona Dżemma, teraz gdy miała serce syna odciągnąć odmłodziuchnej królowej przyszłej, i została na to przeznaczoną, z nadzwyczajną troskliwościąpielęgnowaną była przez królowę.Wbijało ją to w pychę i utwierdzało w tem przekonaniu, że wielkie i świetne losy czekałyna nią w przyszłości.Nic nie uchodziło oka Bony, która szpiegów swych miała wszędzie, wiedziała więc okażdym kroku syna, o każdem słowie Dżemmy.Dudycz miał być ze dworu starego królaprzesadzony do młodego pana, aby i on donosił o nim.To rozporządzenie nim było dosyćniezręczne, lecz Bona nie rozumiała, aby się jej kto mógł sprzeciwić.zresztą Dżemma pokrólewiczu była dla Dudycza jeszcze aż nadto wielkim skarbem.Mieszkanie młodego króla łączyło się zblizka korytarzami z izbami krolowej i jejfraucymeru.Przejście do Dżemmy było łatwe i nie narażało na spotkanie z nikim obcym.Zygmunt August żył tu, zawsze w oczekiwaniu jakiejś zmiany, bo mu wysłanie na Litwęobiecywano, jakby na obozowisku; ale do czasu musiał około siebie zgromadzić, co życieznośnem czyniło.Lubił wszystko piękne, pokoje więc pełne były darów królowej i nabytków różnegorodzaju ciekawych i odznaczających się artystycznem wykończeniem.Zbroje, których nigdyprawie nie wdziewał, zachowane tu starannie, były arcydziełami kunsztu płatnerskiegopołączonego ze złotniczym.Szyszaki, napierśniki złotem nasadzane tysiącami dukatówopłacano dla niego.Oprócz tego zbiory pierścieni, gemm, medalów, rzezb małych, stanowiły już małyskarbiec, który młody król namiętnie coraz nowemi nabytkami powiększać się starał.Cokolwiek się tu znajdowało, musiało się czemś niepospolitem odznaczać.Od szyszakówrytych i złoconych, do mieczów, których rękojeści rzezbione podziwiać trżeba było jakocacka, do kobierców i pokryć na konie, wszystko prawdziwie królewskim jaśniałoprzepychem.Szkatuły pozamykane, szafki zamczyste, skrzynie rzezbione z drzewa, na stołachzamykały te zbiory, któremi król bawić się lubił i chwalić niemi przed poufałemi [ Pobierz całość w formacie PDF ]