[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sami nie wiedzieli, jak radzić i co czynić, lecz na to był brat starszy i drudzyBoleszczyce, by coś postanowili.Nazajutrz, trapiąc się myślami całą drogę, do Krakowa się zbliżyli.Gdy się Wisła i Wawel ukazał z dala, westchnął Dobrogost, wspominając nadobre i wesołe dni, jakie tu przeżyli, i na to, co się gotowało dla grodu tego iziemi.Wjechali na zamek smutni, a czeladzi konie zdawszy Dobrogost, który długo nicw sobie trzymać nie lubił, pospieszył do izb, które zajmowała drużyna, chcączaraz swoich zwołać i niezwłocznie radzić nad tym, co wiezli z sobą.Zobaczywszy ich z powrotem, bracia i bratanki, wszystek ród, którego przykrólu było wiele, gdyż jeden cześnikiem, drugi przy komorze, trzeci przyskarbcu był postawiony, a w drużynie też znajdowało się niemało, poczęli sięgromadzić do przybyłych, chcąc się dowiedzieć, czy gdzie u swoich nie byli i coz sobą nieśli.Było bowiem zwyczajem Jastrzębi, że, na swobodę się wyrwawszy, zawsze dogniazd swych, do Jakuszowic, Zborowa i innych dworów zaglądali.Otaczać ich wszyscy poczęli kołem i pytaniami zarzucać wesoło, ale spostrzegliwnet po Dobrogosta twarzy, iż z niedobrą jakąś wie ścią powracał.Do nadchodzącego Zbiluta zawołał niecierpliwie:W Jakuszowicach byliśmy, u starego Odolaja, mamy od niego nakaz ipolecenie, niechaj się wszyscy z nas zejdą.Na ten głos natychmiast gromadzić się zaczęli, gdzie jeszcze który był, abydziadowskie usłyszeć słowo.Tymczasem napierano daremnie Ziemę i jego, aby mówili; młodszy to nastarszego zdawał, a Dobrogost poty się odzywać nie chciał, ażby wszyscy swoisię ściągnęli.A cóż ze starym się dzieje? poczęli żartować niektórzy.Czy się jeszcze raz nie ożenił?Zawszeli z Hyżem chodzi i Okiem, a łaje i bezcześci? Toć was musiał obficie obdarzyć, zaśmiał się inny, bo to wiadoma rzecz, iższczodry jest wielce, gdy w skórę bić każe.Dałże wam choć jeść? spytał trzeci.Na te żarciki młodzieży, Dobrogost głosem silnym odpowiedział:Stulcie no gęby, nie nam na głowę domu wygadywać!Zobaczycie, jak postarzejecie, czy będziecie go warci!Milczelibyście lepiej!Zmiarkowała młodzież, że nie w czas przedrwiewać się wzięła, i zamilkliwszyscy.Gdy już izba tak pełną była, że prawie nikogo z Jastrzębi nie brakło, a nanajmłodszych, co się gdzieś w kąty pozaszywali, czekać nie myślano, odezwałsię Dobrogost, obracając do Ziemy, którego przy sobie postawił.Poświadczy on, co ze mną razem był i słuchał, jako prawdę mówię.Stary Odolaj nałajał nas za to, że przy królu stojemy, i nakazał, aby wszystekród jego precz szedł ze dworu, albo nie, to nas za swoich znać nie chce!Nie posłuchają, rzekł, to i na pogrzebie moim żeby ich noga postać nie śmiała!Naprzód milczenie długie, a potem krzyk powstał i wrzawa; pierwszy Borzywójprzypadł doń bliżej.Toż co jest? krzyknął.Co się staremu stało? Jak że to może być?Ze starości mu się w głowie pomieszało, dodał drugi.Przezcóż i dlaczego precz iść mamy? pytał trzeci.Toć to pono odgadnąć nietrudno, rzekł Dobrogost.Widzicie, co się dzieje, króla wszyscy odstępują, ziemian sobie naraził.Biskupa wypchnął precz i pogroził mu, wszyscy na niego.Chcieliby, abyśmy i my opuścili pana.Aaja nas, że my mu do swawoli pomagamy.Myśmy nie kapelani, nie spowiednicy, abyśmy mu nauki dawali, ozwał sięjeden z gromady.Drużyna pańska, za naszą głową idziemy, to nasza powinność.My byśmy go mieli teraz rzucić? przerwał inny.Dobrego czasu zażywszy z nim, gdy zły nadszedł, uciekać!Pewnie! zawołał gwałtownie Borzywój.Kiedy nas w złotogłowy odziewał i sypał nam złotem, kiedy nam z nim dobrzebyło, mieliśmy służyć, a w złej doli do nory.A co byśmy naówczas byli warci?Stary z Jakuszowic oczy stracił, świata nie widzi, co mu ludzie prawią wierzy, ichce, byśmy go słuchali!Zamilkli wszyscy, szmer tylko słychać było w gromadce.Odolaj w kącie stojący spojrzał na Borzywoja złośliwie i szepnął półgłosem doucha sąsiadowi:E e! Borzywojowi bodaj od Krysty ciężej by było precz iść niż od króla!Rozśmieli się niektórzy, Borzywój z dala mu tylko pięść pokazał.Będziesz ty mi przekąsywał, gołowąsie! Prawcie no nie na śmiech, a co należy, przerwał Dobrogost.Przyniosłem wam wiernie przykazanie dziadowskie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Sami nie wiedzieli, jak radzić i co czynić, lecz na to był brat starszy i drudzyBoleszczyce, by coś postanowili.Nazajutrz, trapiąc się myślami całą drogę, do Krakowa się zbliżyli.Gdy się Wisła i Wawel ukazał z dala, westchnął Dobrogost, wspominając nadobre i wesołe dni, jakie tu przeżyli, i na to, co się gotowało dla grodu tego iziemi.Wjechali na zamek smutni, a czeladzi konie zdawszy Dobrogost, który długo nicw sobie trzymać nie lubił, pospieszył do izb, które zajmowała drużyna, chcączaraz swoich zwołać i niezwłocznie radzić nad tym, co wiezli z sobą.Zobaczywszy ich z powrotem, bracia i bratanki, wszystek ród, którego przykrólu było wiele, gdyż jeden cześnikiem, drugi przy komorze, trzeci przyskarbcu był postawiony, a w drużynie też znajdowało się niemało, poczęli sięgromadzić do przybyłych, chcąc się dowiedzieć, czy gdzie u swoich nie byli i coz sobą nieśli.Było bowiem zwyczajem Jastrzębi, że, na swobodę się wyrwawszy, zawsze dogniazd swych, do Jakuszowic, Zborowa i innych dworów zaglądali.Otaczać ich wszyscy poczęli kołem i pytaniami zarzucać wesoło, ale spostrzegliwnet po Dobrogosta twarzy, iż z niedobrą jakąś wie ścią powracał.Do nadchodzącego Zbiluta zawołał niecierpliwie:W Jakuszowicach byliśmy, u starego Odolaja, mamy od niego nakaz ipolecenie, niechaj się wszyscy z nas zejdą.Na ten głos natychmiast gromadzić się zaczęli, gdzie jeszcze który był, abydziadowskie usłyszeć słowo.Tymczasem napierano daremnie Ziemę i jego, aby mówili; młodszy to nastarszego zdawał, a Dobrogost poty się odzywać nie chciał, ażby wszyscy swoisię ściągnęli.A cóż ze starym się dzieje? poczęli żartować niektórzy.Czy się jeszcze raz nie ożenił?Zawszeli z Hyżem chodzi i Okiem, a łaje i bezcześci? Toć was musiał obficie obdarzyć, zaśmiał się inny, bo to wiadoma rzecz, iższczodry jest wielce, gdy w skórę bić każe.Dałże wam choć jeść? spytał trzeci.Na te żarciki młodzieży, Dobrogost głosem silnym odpowiedział:Stulcie no gęby, nie nam na głowę domu wygadywać!Zobaczycie, jak postarzejecie, czy będziecie go warci!Milczelibyście lepiej!Zmiarkowała młodzież, że nie w czas przedrwiewać się wzięła, i zamilkliwszyscy.Gdy już izba tak pełną była, że prawie nikogo z Jastrzębi nie brakło, a nanajmłodszych, co się gdzieś w kąty pozaszywali, czekać nie myślano, odezwałsię Dobrogost, obracając do Ziemy, którego przy sobie postawił.Poświadczy on, co ze mną razem był i słuchał, jako prawdę mówię.Stary Odolaj nałajał nas za to, że przy królu stojemy, i nakazał, aby wszystekród jego precz szedł ze dworu, albo nie, to nas za swoich znać nie chce!Nie posłuchają, rzekł, to i na pogrzebie moim żeby ich noga postać nie śmiała!Naprzód milczenie długie, a potem krzyk powstał i wrzawa; pierwszy Borzywójprzypadł doń bliżej.Toż co jest? krzyknął.Co się staremu stało? Jak że to może być?Ze starości mu się w głowie pomieszało, dodał drugi.Przezcóż i dlaczego precz iść mamy? pytał trzeci.Toć to pono odgadnąć nietrudno, rzekł Dobrogost.Widzicie, co się dzieje, króla wszyscy odstępują, ziemian sobie naraził.Biskupa wypchnął precz i pogroził mu, wszyscy na niego.Chcieliby, abyśmy i my opuścili pana.Aaja nas, że my mu do swawoli pomagamy.Myśmy nie kapelani, nie spowiednicy, abyśmy mu nauki dawali, ozwał sięjeden z gromady.Drużyna pańska, za naszą głową idziemy, to nasza powinność.My byśmy go mieli teraz rzucić? przerwał inny.Dobrego czasu zażywszy z nim, gdy zły nadszedł, uciekać!Pewnie! zawołał gwałtownie Borzywój.Kiedy nas w złotogłowy odziewał i sypał nam złotem, kiedy nam z nim dobrzebyło, mieliśmy służyć, a w złej doli do nory.A co byśmy naówczas byli warci?Stary z Jakuszowic oczy stracił, świata nie widzi, co mu ludzie prawią wierzy, ichce, byśmy go słuchali!Zamilkli wszyscy, szmer tylko słychać było w gromadce.Odolaj w kącie stojący spojrzał na Borzywoja złośliwie i szepnął półgłosem doucha sąsiadowi:E e! Borzywojowi bodaj od Krysty ciężej by było precz iść niż od króla!Rozśmieli się niektórzy, Borzywój z dala mu tylko pięść pokazał.Będziesz ty mi przekąsywał, gołowąsie! Prawcie no nie na śmiech, a co należy, przerwał Dobrogost.Przyniosłem wam wiernie przykazanie dziadowskie [ Pobierz całość w formacie PDF ]