[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teres zadrżała.- W nocy, patrząc z wieży, widzę jego złowrogą aureolę unoszącą się nad kopułą.- Blask nasila się wraz ze wzrostem energii - wyjaśnił Kane.- Tętno życia Arellartibije silniej.Unikaj tej części miasta, Teres, szczególnie w bezksiężycowe noce.Uszczypliwy komentarz na temat jego troskliwości uwiązł jej w gardle.Zamiast tegostała milcząco u jego boku, spoglądając na rozświetlone miasto.- Czemu nadal wykonujesz ten szaleńczy plan? - spytała wreszcie.- ZarównoMalchion, jak Dribeck zapewniliby ci bogactwa i zaszczyty, gdybyś im lojalnie służył.Cóżwięcej możesz osiągnąć spuszczając z łańcucha przeciw ludzkości tę potworną siłę? Nie będęzaprzeczać, że potęga i bogactwo warte są walki dla ich zdobycia.Ale iluż z ludzi, którzy wdziejach planowali i walczyli, by zbudować imperia, przekonało się, że ich zdobycz była tegowarta? Każdy z lordów Wollendanu zna większe szczęście: ma fortunę i potęgę większą niżpotrzebuje, a troski niewdzięcznego i buntowniczego narodu go nie obchodzą.Nie będę przeczyć, że czuję pociąg do ciebie, Kane.Mówiąc, że jesteśmy bardzopodobni, powiedziałeś prawdę.Oboje jesteśmy obcymi wśród ludzi, którymi zamierzamyrządzić.Ja także podziwiam siłę, a choć wiem, że jesteś bezwzględnym demonem, jesteśsilniejszy niż którykolwiek z mężczyzn, jakich znałam.Kane, porzuć to przeklęte przedsięwzięcie! Zniszcz Krwawnik, jeśli rzeczywiście topotrafisz! Wróć ze mną do Breimen! Przysięgam, że nigdy nie wspomnę o twojej zdradzie, otwych czarnoksięskich intrygach; powiem tylko Malchionowi, że pomogłeś mi uciec odDribecka, a gdy w Selonari zaczęto cię podejrzewać, zabrałeś mnie z ukrycia i uciekłeś zemną do Breimen.Nikt w to nie będzie wątpił.Jeśli będziesz nam służył wiernie, Malchion da ci wszystko, czego zechcesz.Mójojciec nie będzie rządził wiecznie, a z mocnym człowiekiem u boku moja władza nadBreimen będzie pewna.Uciekaj z tego przeklętego miasta, Kane! Uciekaj wraz ze mną!Będziemy rządzić razem.nad Breimen, Selonari i wszystkimi innymi miastami-państwami,przeciwko którym dobędziemy miecza!Ich dłonie spotkały się na krawędzi okna.Kane przemówił cichym głosem.- Prawie słyszę siebie przychylającego się do twoich myśli, Teres.A gdyby mojemotywy były tak proste i bezpośrednie, jak je malujesz, mógłbym zniszczyć tę potęgę, którątu wyzwoliłem z okowów, i opuścić Arellarti, by wyrąbać sobie królestwo u twego boku.Twarz miała zagniewaną, ale w jej głosie dzwięczał gorzki ból.- Ale oczywiście tego nie zrobisz! %7łądza władzy jest znacznie bliższa twemuczarnemu sercu niż jakaś tam miłość, którą, jak twierdzisz, do mnie czujesz!- Teraz zaczęłaś mówić jak kobieta.Postaraj się zrozumieć, że moimi poszukiwaniamikieruje coś więcej niż ślepa żądza władzy.- A ty mówisz jak mężczyzna.bronisz swej pychy błagając mój słabszy umysł, byzrozumiał!- Nie jestem pewien, czy jakakolwiek istota ludzka może zrozumieć mój umysł!Najpierw uważałaś mnie za ambitnego awanturnika; pózniej uznałeś za zdradzieckiegodemona.Thoem jeden wie, co myślisz o mnie w tej chwili! Teres, ty pojmujesz ledwie cieńcienia moich myśli, moich motywów!- Dziś wieczorem będę lekkomyślna! Błagam, rozjaśnij ciemności mojej nędznejignorancji.Milczał długo.Nad Arellarti gęstniał mrok wieczoru, a w sercu miasta świeciłaciemna gwiazda.Teres przesunęła palcem po oknie wieży, walcząc z męczącą sprzecznościązłości i miłości, jakie odczuwała dla Kane'a.- Ile mam lat, Teres? - spytał nagle.Pytanie wydawało się bezsensowne.- Wyglądasz na może dziesięć lat starszego ode mnie.Ale twoje zachowanie wskazuje na większe doświadczenie, pozwolę sobie więcobciążyć twoje barki jeszcze dziesięcioma latami niesławy.- A gdybym ci powiedział, że moje ciało nie zmieniło wyglądu przez więcej niżdziesięć razy tyle lat, ile mi przypisujesz?Teres wpatrywała się w niego z niewiarą, zastanawiając się, jaką prowadzi wobec niejgrę.Ziemie Południowe leżały na granicach powstającej ludzkiej cywilizacji; magia nie byłatu czymś tak znajomym, jak na większych kontynentach.Teres słyszała niezliczone ponureopowiadania, ale miała niewiele bezpośredniej wiedzy o magii, jeśli nie liczyć trywialnychpopisów wioskowych szamanów.oraz przerażających tajemnic, jakich mieli strzec kapłaniOmmema.- Nie wyglądasz jak ci pokręceni i wiekowi czarownicy, o których słyszałam, że przezcałe pokolenia siedzą skuleni w swych wieżach, bełkocząc plugawe zaklęcia i pasąc swezdeprawowane umysły tajemną i przeklętą wiedzą.Choć z oczu wyziera ci szaleństwo,uważam cię za całkiem ludzkiego.Tego dnia nad Macewen broczyłeś krwią nie mniejczerwoną niż wszyscy.Kane zrobił niecierpliwy gest.Zaczął obnażać przed nią część swej duszy, a onapozostała obojętna.- Masz ograniczoną znajomość utajonych potęg; sądzę, że się z tym zgodzisz.Człowiek może być nieśmiertelny w tym sensie, że niszczący oddech Czasu nie jest w staniezniszczyć jego istoty cielesnej.Dopóki takiemu człowiekowi udaje się uniknąć gwałtownejśmierci, może żyć i wędrować przez stulecia.Patrzeć, jak terazniejszość staje się historią,historia przechodzi do legendy, a legendy blakną i znikają z pamięci ludzkiej.Jeśli zostaniezraniony, jego ciało może uleczyć się bez blizny, nieustannie odmładzane do stanu, w jakimsię znajdowało w chwili przekleństwa szalonego boga.- Nieśmiertelność nie jest uważana za przekleństwo.- Co śmiertelni o tym wiedzą? Ciało może się uleczyć, ale dusza pozostanie zraniona!Być skazanym na wędrówkę przez wieczność.Napiętnowany jak wyrzutek, bez ziemi, którąnazwałbym domem, i bez człowieka, którego nazwałbym przyjacielem! Cokolwiek pragniepokochać, objąć, wyślizguje się nieuchronnie z jego objęć.Lata niszczą sam fundament jegonadziei.Samotność! Tylko wspomnienia, zimne fantomy, torturujące go we śnie.I ta ohydna,niszcząca nuda, która z każdym dziesięcioleciem dławi coraz bardziej, gdy w jego duszysmak wściekłych rozkoszy i przelotnych zainteresowań życiem staje się suchy i stęchły! Toprzekleństwo, które coraz trudniej znieść z każdym mijającym rokiem.Wyobraz sobie, jeślipotrafisz, jak bezcenna staje się dla tego człowieka jakakolwiek szansa znalezienia nowejprzygody!- Samobójstwo bywa nierzadko lekarstwem na rozpacz - odparła cynicznie.- I samobójstwo byłoby ostateczną kapitulacją przed złośliwą wolą boga, który goprzeklął! - oświadczył dzikim głosem.- Czemu ten człowiek został skazany na taką egzystencję? - spytała niepewnie Teres,zastanawiając się, do jakiego stopnia może uwierzyć chaotycznemu przemówieniu Kane'a.Ale Kane stał się nagle oporny, wyraznie żałując swego wybuchu emocji.- Być możemam w sobie coś z ducha takiego człowieka - odparł niejasno [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Teres zadrżała.- W nocy, patrząc z wieży, widzę jego złowrogą aureolę unoszącą się nad kopułą.- Blask nasila się wraz ze wzrostem energii - wyjaśnił Kane.- Tętno życia Arellartibije silniej.Unikaj tej części miasta, Teres, szczególnie w bezksiężycowe noce.Uszczypliwy komentarz na temat jego troskliwości uwiązł jej w gardle.Zamiast tegostała milcząco u jego boku, spoglądając na rozświetlone miasto.- Czemu nadal wykonujesz ten szaleńczy plan? - spytała wreszcie.- ZarównoMalchion, jak Dribeck zapewniliby ci bogactwa i zaszczyty, gdybyś im lojalnie służył.Cóżwięcej możesz osiągnąć spuszczając z łańcucha przeciw ludzkości tę potworną siłę? Nie będęzaprzeczać, że potęga i bogactwo warte są walki dla ich zdobycia.Ale iluż z ludzi, którzy wdziejach planowali i walczyli, by zbudować imperia, przekonało się, że ich zdobycz była tegowarta? Każdy z lordów Wollendanu zna większe szczęście: ma fortunę i potęgę większą niżpotrzebuje, a troski niewdzięcznego i buntowniczego narodu go nie obchodzą.Nie będę przeczyć, że czuję pociąg do ciebie, Kane.Mówiąc, że jesteśmy bardzopodobni, powiedziałeś prawdę.Oboje jesteśmy obcymi wśród ludzi, którymi zamierzamyrządzić.Ja także podziwiam siłę, a choć wiem, że jesteś bezwzględnym demonem, jesteśsilniejszy niż którykolwiek z mężczyzn, jakich znałam.Kane, porzuć to przeklęte przedsięwzięcie! Zniszcz Krwawnik, jeśli rzeczywiście topotrafisz! Wróć ze mną do Breimen! Przysięgam, że nigdy nie wspomnę o twojej zdradzie, otwych czarnoksięskich intrygach; powiem tylko Malchionowi, że pomogłeś mi uciec odDribecka, a gdy w Selonari zaczęto cię podejrzewać, zabrałeś mnie z ukrycia i uciekłeś zemną do Breimen.Nikt w to nie będzie wątpił.Jeśli będziesz nam służył wiernie, Malchion da ci wszystko, czego zechcesz.Mójojciec nie będzie rządził wiecznie, a z mocnym człowiekiem u boku moja władza nadBreimen będzie pewna.Uciekaj z tego przeklętego miasta, Kane! Uciekaj wraz ze mną!Będziemy rządzić razem.nad Breimen, Selonari i wszystkimi innymi miastami-państwami,przeciwko którym dobędziemy miecza!Ich dłonie spotkały się na krawędzi okna.Kane przemówił cichym głosem.- Prawie słyszę siebie przychylającego się do twoich myśli, Teres.A gdyby mojemotywy były tak proste i bezpośrednie, jak je malujesz, mógłbym zniszczyć tę potęgę, którątu wyzwoliłem z okowów, i opuścić Arellarti, by wyrąbać sobie królestwo u twego boku.Twarz miała zagniewaną, ale w jej głosie dzwięczał gorzki ból.- Ale oczywiście tego nie zrobisz! %7łądza władzy jest znacznie bliższa twemuczarnemu sercu niż jakaś tam miłość, którą, jak twierdzisz, do mnie czujesz!- Teraz zaczęłaś mówić jak kobieta.Postaraj się zrozumieć, że moimi poszukiwaniamikieruje coś więcej niż ślepa żądza władzy.- A ty mówisz jak mężczyzna.bronisz swej pychy błagając mój słabszy umysł, byzrozumiał!- Nie jestem pewien, czy jakakolwiek istota ludzka może zrozumieć mój umysł!Najpierw uważałaś mnie za ambitnego awanturnika; pózniej uznałeś za zdradzieckiegodemona.Thoem jeden wie, co myślisz o mnie w tej chwili! Teres, ty pojmujesz ledwie cieńcienia moich myśli, moich motywów!- Dziś wieczorem będę lekkomyślna! Błagam, rozjaśnij ciemności mojej nędznejignorancji.Milczał długo.Nad Arellarti gęstniał mrok wieczoru, a w sercu miasta świeciłaciemna gwiazda.Teres przesunęła palcem po oknie wieży, walcząc z męczącą sprzecznościązłości i miłości, jakie odczuwała dla Kane'a.- Ile mam lat, Teres? - spytał nagle.Pytanie wydawało się bezsensowne.- Wyglądasz na może dziesięć lat starszego ode mnie.Ale twoje zachowanie wskazuje na większe doświadczenie, pozwolę sobie więcobciążyć twoje barki jeszcze dziesięcioma latami niesławy.- A gdybym ci powiedział, że moje ciało nie zmieniło wyglądu przez więcej niżdziesięć razy tyle lat, ile mi przypisujesz?Teres wpatrywała się w niego z niewiarą, zastanawiając się, jaką prowadzi wobec niejgrę.Ziemie Południowe leżały na granicach powstającej ludzkiej cywilizacji; magia nie byłatu czymś tak znajomym, jak na większych kontynentach.Teres słyszała niezliczone ponureopowiadania, ale miała niewiele bezpośredniej wiedzy o magii, jeśli nie liczyć trywialnychpopisów wioskowych szamanów.oraz przerażających tajemnic, jakich mieli strzec kapłaniOmmema.- Nie wyglądasz jak ci pokręceni i wiekowi czarownicy, o których słyszałam, że przezcałe pokolenia siedzą skuleni w swych wieżach, bełkocząc plugawe zaklęcia i pasąc swezdeprawowane umysły tajemną i przeklętą wiedzą.Choć z oczu wyziera ci szaleństwo,uważam cię za całkiem ludzkiego.Tego dnia nad Macewen broczyłeś krwią nie mniejczerwoną niż wszyscy.Kane zrobił niecierpliwy gest.Zaczął obnażać przed nią część swej duszy, a onapozostała obojętna.- Masz ograniczoną znajomość utajonych potęg; sądzę, że się z tym zgodzisz.Człowiek może być nieśmiertelny w tym sensie, że niszczący oddech Czasu nie jest w staniezniszczyć jego istoty cielesnej.Dopóki takiemu człowiekowi udaje się uniknąć gwałtownejśmierci, może żyć i wędrować przez stulecia.Patrzeć, jak terazniejszość staje się historią,historia przechodzi do legendy, a legendy blakną i znikają z pamięci ludzkiej.Jeśli zostaniezraniony, jego ciało może uleczyć się bez blizny, nieustannie odmładzane do stanu, w jakimsię znajdowało w chwili przekleństwa szalonego boga.- Nieśmiertelność nie jest uważana za przekleństwo.- Co śmiertelni o tym wiedzą? Ciało może się uleczyć, ale dusza pozostanie zraniona!Być skazanym na wędrówkę przez wieczność.Napiętnowany jak wyrzutek, bez ziemi, którąnazwałbym domem, i bez człowieka, którego nazwałbym przyjacielem! Cokolwiek pragniepokochać, objąć, wyślizguje się nieuchronnie z jego objęć.Lata niszczą sam fundament jegonadziei.Samotność! Tylko wspomnienia, zimne fantomy, torturujące go we śnie.I ta ohydna,niszcząca nuda, która z każdym dziesięcioleciem dławi coraz bardziej, gdy w jego duszysmak wściekłych rozkoszy i przelotnych zainteresowań życiem staje się suchy i stęchły! Toprzekleństwo, które coraz trudniej znieść z każdym mijającym rokiem.Wyobraz sobie, jeślipotrafisz, jak bezcenna staje się dla tego człowieka jakakolwiek szansa znalezienia nowejprzygody!- Samobójstwo bywa nierzadko lekarstwem na rozpacz - odparła cynicznie.- I samobójstwo byłoby ostateczną kapitulacją przed złośliwą wolą boga, który goprzeklął! - oświadczył dzikim głosem.- Czemu ten człowiek został skazany na taką egzystencję? - spytała niepewnie Teres,zastanawiając się, do jakiego stopnia może uwierzyć chaotycznemu przemówieniu Kane'a.Ale Kane stał się nagle oporny, wyraznie żałując swego wybuchu emocji.- Być możemam w sobie coś z ducha takiego człowieka - odparł niejasno [ Pobierz całość w formacie PDF ]