[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dyrektor zaprowadził gościa do apartamentu księcia Edwarda.Gdy tylko Charlie został sam, prędko się rozebrał, wziął prysznic i wskoczył do łóżka.Kilka minut później zapadł w mocny sen.Jednakże obudził się już około czwartej nad ranem.Wspierając się na niewygodnej poduszce z pianki kauczukowej, która nie chciała ustać w miejscu, spędził następne trzy godziny przeglądając akta Robertsa.Choć młody człowiek nie przypominał wyglądem ani zachowaniem Baverstocka, to każda strona dokumentów dowodziła tej samej sumienności.Gdy ostatnia kartka spadła na podłogę, Charlie musiał pogodzić się z myślą, że pracownicy Robertsa zajrzeli do każdego kąta i poszli każdym tropem, a jego jedyna nadzieja spoczywa teraz w rękach swarliwego policjanta z Melbourne.O siódmej wziął zimny prysznic i tuż po ósmej zjadł ciepłe śniadanie.Chociaż jego jedyne spotkanie przewidziane w tym dniu wyznaczone było na dziesiątą, długo przedtem chodził po pokoju, gotów do wyjścia.Wiedział, że jeśli nic nie wyniknie z zaplanowanej rozmowy, to może spakować walizki i jeszcze tego samego popołudnia odlecieć do Anglii.Przynajmniej Becky będzie czuła się usatysfakcjonowana, że miała rację.O dziewiątej dwadzieścia dziewięć Roberts zapukał do drzwi.Charlie zastanawiał się, jak długo młody prawnik czekał na korytarzu.Roberts oświadczył, że właśnie rozmawiał z gubernatorem, który obiecał w ciągu godziny zatelefonować do szefa policji.- Dobrze.A teraz proszę mi powiedzieć wszystko, co pan wie o tym człowieku.- Mikę Cooper ma czterdzieści siedem lat, jest zdolny, uszczypliwy i zuchwały.Pnie się po szczeblach kariery, ale wciąż widzi potrzebę udowadniania wszystkim swojej wartości, a szczególnie prawnikom.Może dlatego, że statystyczny wzrost zbrodni w Melbourne jest nawet szybszy od średniego tempa pogłębiania się naszej antypatii do Anglików.- Powiedział mi pan wczoraj, że szef policji jest w drugim pokoleniu Australijczykiem.Skąd pochodzi jego rodzina?Robert zajrzał do dokumentów.- Jego ojciec wyemigrował do Australii z miejsca o nazwie Deptford.- Deptford? - powtórzył Charlie z uśmiechem.- To prawie mój rodzinny teren.- Spojrzał na zegarek.- Czy nie powinniśmy już jechać? Sądzę, że jestem gotów stawić czoło panu Cooperowi.Gdy dwadzieścia minut później Roberts otworzył przed swoim klientem drzwi do siedziby policji, pierwszą rzeczą, na jaką się natknęli, było olbrzymie zdjęcie mężczyzny przed pięćdziesiątką, na którego widok Charlie poczuł brzemię każdego dnia swojego sześćdziesięcioczteroletniego życia.Roberts podał oficerowi dyżurnemu ich nazwiska i po kilku minutach zostali wprowadzeni do gabinetu szefa.Policjant uśmiechnął się z przymusem, podając Charlie'emu rękę.- Obawiam się, że niewiele będę mógł panu pomóc, sir Charlesie - zaczął Cooper, wskazując gościowi fotel.- Pomimo trudu, jaki zadał sobie gubernator, kontaktując się ze mną w pańskiej sprawie.- Zignorował Robertsa, który wciąż stał, kilka kroków za swoim klientem.- Znam ten akcent - stwierdził Charlie, nie korzystając z propozycji zajęcia miejsca.- Słucham? - zdziwił się Cooper, też wciąż stojąc.- Coś mi mówi, że pański ojciec pochodził z Londynu.- Nie myli się pan.- I założę się, że z East Endu?- Z Deptford - przyznał komisarz.- Wiedziałem to od pierwszej chwili, gdy tylko otworzył pan usta - uśmiechnął się Charlie, zapadając się w skórzany fotel.- Ja pochodzę z Whitechapel.A gdzie się urodził?- Na Bishop's Way - odparł policjant.- Niedaleko.- Nie dalej jak o rzut kamieniem od mojej części świata - powiedział Charlie z wyraźnym akcentem londyńskich niższych sfer.Roberts nie śmiał otworzyć ust, nie mówiąc już o wyrażeniu jakiejkolwiek profesjonalnej opinii.- Jest pan kibicem Tottenhamu, jak sądzę? - upewniał się Charlie.- Nie, jestem za Arsenalem - odparł zdecydowanym tonem Cooper.- Co za nonsens - zdziwił się Charlie.Szef policji roześmiał się.- To prawda - powiedział.- Sam niemal straciłem już nadzieję, że coś zwojują w tym sezonie.A pan czyim jest kibicem?- West Ham.Sam tam niegdyś grałem.- I ma pan nadzieję, że będę z panem współpracował?Charlie wybuchnął śmiechem.- No cóż, pozwoliliśmy wam wygrać w rozgrywkach pucharowych.- W 1923 roku - przypomniał Cooper, śmiejąc się.- Mamy odległe wspomnienia z Upton Park.- Nigdy nie spodziewałbym się po panu takiego akcentu, sir Charlesie.- Mów mi Charlie, tak jak wszyscy przyjaciele.Jeszcze jedna sprawa, Mikę.Czy chcesz, żeby on wyszedł? - Kciuk Charlie'ego był wymierzony w Trevora Robertsa, któremu nadal nikt nie zaproponował krzesła.- Może byłoby lepiej.- Zaczekaj na mnie na zewnątrz, Roberts - poprosił Charlie, nawet nie patrząc w stronę swojego prawnika.- Dobrze, sir Charlesie - Roberts odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę drzwi.Gdy znaleźli się sami, Charlie pochylił się nad biurkiem policjanta i powiedział:- Ci przeklęci prawnicy są wszędzie tacy sami.Przepłacone pyszałkowate „cwaniaczki".Ciągną z ciebie wszystkie soki i czekają, żebyś odwalił za nich całą robotę.- Szczególnie gdy jesteś gliniarzem - roześmiał się Cooper.Charlie wybuchnął śmiechem.- Nie słyszałem, żeby ktoś określił tym mianem policjanta, od czasu kiedy opuściłem Whitechapel.- Pochylił się do przodu.- To zostanie pomiędzy nami, Mikę.Pomiędzy dwoma chłopakami z East Endu.Czy powiesz mi coś o Guyu Francisie Trenthamie, o czym o n nie wie? - Charlie wskazał kciukiem na drzwi.- Obawiam się, że nie zostało wiele informacji, do których Roberts się nie dokopał, sir Charlesie.- Charlie.- Charlie.Pewnie już wiesz, że Trentham zamordował swoją żonę i został później za to powieszony.- Tak Chciałbym dowiedzieć się, Mikę, czy miał jakieś dzieci? - Charlie wstrzymał oddech, gdy policjant zawahał się z odpowie- dzią.Cooper spojrzał na akt oskarżenia, który leżał przed nim na biurku.- Jest tutaj napisane: Żona nie żyje, jedyna córka.Charlie powstrzymał się, żeby nie wyskoczyć z krzesła.- Czy w dokumencie nie podano przypadkiem jej imienia?- Margaret Ethel Trentham - odparł komisarz.Charlie wiedział, że nie musi sprawdzać papierów, które Roberts zostawił mu na noc do przeczytania.Nie było w nich ani jednej wzmianki o Margaret Ethel Trentham [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl