[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemiałyśmy innego wyjścia.Byłyśmy przerażone.- Wyraz niepokoju zniknął zjej twarzy.- I bardzo ciekawe.Miał ochotę coś rozbić.Zcianę.Wazon.Zamiast tego odsunął tylko delikatnielok z jej policzka.- Czy bej cię skrzywdził, pani?- Konkubiny opowiadały niesamowite rzeczy o tym, co mężczyzni i kobiety zesobą robią.Wiedział pan, że mężczyzni lubią, by kobiety brały ich intymneczęści do ust?- Owszem, wiedziałem.- Wiedział pan? - Wbiła wzrok w jego męskość, jakby chciała przewiercićwzrokiem materiał spodni.- Naprawdę? Robiły to panu? I czy to prawda, żewasze intymne części powiększają się i nabrzmiewają? Dlaczego tak siędzieje?Chwycił ją za ramiona, przykucnął i zajrzał jej w oczy.- Co zrobił bej?- Bej? - W jej głosie wyraznie pobrzmiewało zdziwienie.- Umieścił nas wharemie, a potem wyjechał z miasta.Remington oparł się ręką o ścianę i z ulgą przymknął oczy.- Wolałabym, żeby pan uważał - stwierdziła z żalem.- Gdyby mnie pansłuchał, pamiętałby pan o tym.Popatrzył jej w twarz.- Więc jest pani wciąż dziewicą? - Ależ oczywiście.Jej rozczochrane włosy wyglądały tak, jak mogłyby wyglądać po miłosnejnocy.Piersi przylegały ściśle do stanika sukni, widok jasnokremowego dekoltubudził w nim pragnienie, by ucałować po kolei każdą z nich.Oczy miałazmęczone i pijane, i po raz pierwszy, odkąd się poznali, uśmiechała się bezumiarkowania.Obdarowywała go uśmiechem rozchylonych czerwonych warg,błyskając białymi zębami.Kusiła go przez cały wieczór.Była niewinna, ale posiadła wiedzę kurtyzany.Wiedziała, że jej pragnie, otym był przekonany, ale co ważniejsze i ona go pragnęła i nie wiedziała, jaksobie poradzić ze swoim pożądaniem.Oplótł swoją przyszłą żonę misternąsiecią i teraz odkrył, że i ona taką samą sieć zarzuciła na niego.Nie mógł myślećo niczym innym, jak tylko o tym, by ją posiąść.Marzył wyłącznie o nocypoślubnej.Nawet jego plan zemsty wydawał się drugorzędny wobec potrzebyściskającej jego wnętrzności.Wciąż mówiła i znów skierował na nią swą uwagę.- Gdybym włożyła sobie pańską męskość do ust, nie zagroziłoby to mojejczystości? - Rozłożyła ręce na poduszkach w geście zaniechania i popatrzyłana niego z namysłem.- Prawda?Musiał użyć całej siły woli, by się z nią nie zgodzić, gdyż część, o którejmówiła, nabrzmiała i wbijała mu się w spodnie tak, że wpływało to nabezpieczeństwo jego guzików.- Owszem, zagroziłoby.Z typową pijacką zadziornością zaczęła się z nim kłócić.- Przecież nie wkładałbyś swojej męskości w moje ciało.Nie wiedział, co na to odpowiedzieć, ale czuł, że jeśli ona nie przestaniemówić o stosunku, z pewnością dowie się prawdy.Posmutniała.- Jednak tak.Włożyłby pan pewnie.- Tak!Cierpiał piekielne męki. Uniosła rękę i zaślepiony żądzą pomyślał, że znów chce poprawić mu jakąśczęść garderoby.Ona jednak przesunęła delikatnie palcami po wybrzuszeniu wspodniach.- Czy to to? - Zachichotała.- Chyba tak, bo nie nosi pan przecież pogrzebaczaw spodniach.Chciał jej powiedzieć, że nie powinna się śmiać, trzymając go za genitalia,lecz jej dotyk sprawiał mu taką rozkosz, że przestał o tym myśleć.Mogła sięśmiać, ile dusza zapragnie, byleby tylko nie przestawała wodzić dłonią wzdłuż iwszerz.Badając jego ciało, spoważniała.- Jest bardzo długi i gruby.Wydaje się, że akt pomiędzy kobietą i mężczyznąjest niemożliwy.Nie rozumiem, jak to się dzieje.Pozycje są takie dziwne irozmiary też wcale do siebie nie pasują.- Ale to się udaje.Pomyślał, że jeśli nie przestanie go pieścić, zaraz jej to udowodni.Musiałpamiętać o strategii.Chciał to zrobić, zachowując należny ceremoniał.Zaprowa-dzić księżną do kościoła, a w nocy złożyć jej dziewictwo na ołtarzu zemsty.Jej rodzina miała długi wobec jego rodziny i ona miała ten dług spłacić.Lubteż przynajmniej zacząć go spłacać.Tymczasem jednak bawiła się jego guzikami i każdy przypadkowy dotyk jejpalców przepełniał go niebiańską rozkoszą lub może to była piekielna męka?- Czy mogę go wyjąć? - spytała.- Mogę go zobaczyć?Jej ochota była najlepszym afrodyzjakiem, jaki mógł sobie wyobrazić.- W noc poślubną.Przerwała pieszczotę i wygięła usta w podkówkę.- Nie.Nie w noc poślubną.Teraz.Zaczęła rozpinać guziki.Powstrzymał jej ręce.- Jeśli pani to zrobi, stanie się znacznie więcej niż to, co uchodzi za stosowne.Jednak nie była tak bardzo wstawiona, bo zachichotała. - Chyba to wszystko jest bardzo niestosowne.Nawet w Ameryce.- Jej palcewiły się pod jego dłonią, próbowała je uwolnić i znów go dotknąć.- Nie po-winniśmy być tu sami.Nie powinnam tu mieszkać.Dlaczego więc nie.- Gdyż ja nie zachowałbym.- Kontroli? Nie, nie mógł się do tego przyznać.Ale mógł odbić piłeczkę.- Mężczyzna też może pieścić ustami intymne części kobiety - powiedziałzalotnym tonem znawcy.Oczy rozszerzyły się jej i straciły swój jasny wyraz.- Naprawdę?- Naprawdę.- Jest pan pewien? - spytała podejrzliwie.- Konkubiny nigdy o tym niemówiły.- To coś, co mężczyzna robi kobiecie, gdy chce ją nauczyć pożądania.Więcej niż pożądania.Było to coś, co mężczyzna robi kobiecie, gdy chce jejdać przyjemność, ale jego księżna nie musiała wszystkiego wiedzieć.Niektórerzeczy lepiej robić z zaskoczenia.- Ale to jest chyba bardzo.- Bardzo?Ostrożnie dobierała słowa.- Kobieta musi chyba ufać mężczyznie, jeśli pozwala mu na takie rzeczy.- Oczywiście.Ale jeśli mężczyzna umie to robić, ona odczuwa przy tymwielką przyjemność.tak mi mówiono.Usta mężczyzny badają i całująkażdą intymną część, smakują ją, liżą i ssą delikatnie.Zacisnęła kolana, ale dzwięk, jaki wydała, nie był okrzykiem oburzenia.Zrzucił jedną z poduszek na podłogę, ukląkł na niej i zbliżył twarz do jej twarzy.- Zamierzam panią pocałować.Całowaliśmy się już, pamięta pani? Podobałosię to pani, prawda?- Bardzo - odparła drżąco. Była taka ufna.Tak diabelnie szczera.Musnął wargami jej usta.Wstrzymała oddech, co wzbudziło jego niekłamanyzachwyt.Zachwycał go też zapach koniaku, a i to, że zarzuciła mu ramiona naszyję i wbiła palce w jego włosy.Alkohol przemógł jej lęk, dotknęła językiemjego języka, a gdy go cofnął, zagłębiła się w jego usta, dotykając zębów,okalając ustami wargi.Jej nieśmiała powłoka kryła syrenę o niespotykanej mocyi odwadze, a on zamierzał jej pokazać wszystko, co tylko instynktownie wy-czuwała.Gdy opadła bez tchu na kanapę, zsunął jej rękawiczkę z ręki.- Czy możesz sobie wyobrazić, że ja to robię tobie, pani? - Bardzo delikatnieucałował aksamitną skórę jej łokcia.- Możesz?- Tak - odparła słabo.Odrzucił rękawiczkę i ucałował po kolei wszystkie palce, a potem musnąłwnętrze dłoni.- Nie wybrała pani tego małżeństwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl