[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mężczyzni uwolnili się z Zagrody - cieszę się, że udało im sięsamym uwolnić, będą to wspominać z dumą - ale upłynie dużo czasu, zanim zapomną Attaroęi lata spędzone w Zagrodzie.Musisz im pomóc, a to jest ciężka odpowiedzialność.Kobieta pochyliła głowę.Poczuła, że oto dano jej szansę rehabilitacji za nadużyciemocy Matki; to było więcej, niż się spodziewała.Pierwszą rzeczą do wykonania byłopochowanie ciała Attaroi i zamknięcie tego rozdziału.Zwróciła się do tłumu:- Jest jeszcze trochę żywności.Dokończmy razem naszą ucztę.Pora obalić przegrodęwzniesioną między mężczyznami i kobietami tego obozu.Pora razem cieszyć się jedzeniem,ogniem i ciepłem wspólnoty.Pora zebrać się razem jak jeden lud, którego żadna część nie jestważniejsza od innej.Każdy ma umiejętności i zdolności, każdy może się przyłożyć i przy po-mocy wszystkich razem ten obóz znowu rozkwitnie.Mężczyzni i kobiety kiwali głowami na zgodę.Wielu znalazło swoich towarzyszyżycia, od których tak długo byli oddzieleni; inni podeszli, by razem jeść, grzać się i cieszyćludzkim towarzystwem.- Epadoa! - zawołała S'Armuna, kiedy ludzie zaczęli nabierać sobie jedzenia.- Myślę,że pora przenieść ciało Attaroi i przygotować ją do pogrzebu.- Czy mamy ją zanieść do jej ziemianki? - spytała Epadoa.S'Armuna zastanowiła się.- Nie.Zabierzcie ją do Zagrody i połóżcie pod zadaszeniem.Ciepła ziemianka Attaroipowinna zostać na dziś oddana mężczyznom.Wielu z nich jest słabych i chorych.Może nambyć potrzebna przez pewien czas.Czy masz gdzie spać?- Tak.Jak mogłam zostawić Attaroę, szłam do ziemianki Unavoi.- Może byś z nią zamieszkała na razie, jeśli obie nie macie nic przeciwko temu.- To będzie dobre dla nas obu - powiedziała Epadoa.- Potem zastanowimy się, co z Dobanem.- Tak - odparła Epadoa.- Tak zrobimyJondalar obserwował Aylę, która poszła z Epadoa i myśliwymi zanieść ciałoprzywódczyni, i czuł zarówno dumę z niej, jak i pewne zdziwienie.W jakiś sposób Aylaprzybrała godność i mądrość samej Zelandoni.Dotychczas Ayla do tego stopnia panowała nadsytuacją jedynie wtedy, gdy musiała pomóc komuś choremu czy rannemu.Po chwilizastanowienia zrozumiał, że ci ludzie byli ranni i chorzy.Może to nic dziwnego, że Ayla wie-działa, co należy robić.Rano Jondalar wziął konie i przywiózł resztę rzeczy, które zabrali ze sobą, kiedyodjechali od Wielkiej Matki Rzeki w poszukiwaniu Whinney.Zdawało się to tak dawno temu,iż zrozumiał, jak bardzo opózniona jest ich podróż.Wtedy sądził, że dotarcie do lodowca wporę nie będzie żadnym problemem, tak daleko już zajechali.Teraz była już pełnia zimy, a oniznajdowali się dalej od lodowca niż wtedy.Ten obóz rzeczywiście potrzebuje pomocy.Wiedział, że Ayla nie odejdzie, dopóki niezrobi wszystkiego, co w jej mocy.On także obiecał pomóc i cieszył się na myśl o uczeniuDobana i innych obróbki krzemienia oraz używania miotacza oszczepów, ale zaczynał sięnieco niepokoić.Musieli przejść lodowiec, zanim wiosenne roztopy to uniemożliwią, i chciałjak najszybciej wyruszyć w drogę.S'Armuna i Ayla razem badały i leczyły chłopców i mężczyzn obozu.Ich pomocprzyszła zbyt pózno dla jednego z nich.Umarł w ziemiance Attaroi pierwszej nocy z powoduzaawansowanej gangreny obu nóg.Prawie wszyscy pozostali wymagali leczenia z powodu ranczy chorób i wszyscy byli niedożywieni.Rozchodziła się od nich woń chorób inieprawdopodobnego brudu.S'Armuna postanowiła opóznić rozpalenie pieca ceramicznego.Nie miała na to czasu,a i nastrój nie był właściwy, choć uznała, że pózniej może to być potężna ceremoniauzdrawiająca.Wewnętrznej komory pieca używali teraz do grzania wody na mycie iopatrywanie ran, ale mężczyznom najbardziej potrzebne były żywność i ciepło.Kiedyuzdrowicielki zrobiły wszystko, co mogły, lżej chorzy, którzy mieli matki, towarzyszki życiaczy innych krewnych, przenieśli się do ich ziemianek.Aylę szczególnie oburzał los chłopców i młodzieży.Również S'Armuna byławstrząśnięta.Dotąd przymykała oczy na powagę ich sytuacji.Wieczorem, po kolejnym wspólnym posiłku, Ayla i S'Armuna opisały problemyzdrowotne, wyjaśniały, co potrzeba zrobić, i odpowiadały na pytania.Dzień był bardzo długi iAyla wreszcie oświadczyła, że chce odpocząć.Kiedy wstała, żeby wyjść, ktoś zadał jeszczepytanie na temat jednego z chłopców.Ayla odpowiedziała, a inna kobieta wtrąciła coś ookrutnej przywódczyni, zrzucając całą winę na Attaroę i z miną niewiniątka umywając ręce odwszelkiej odpowiedzialności.Wzbudziło to gniew Ayli i wybuchnęła głębokim oburzeniem,które narastało w niej przez cały dzień.- Attaroa była silną kobietą i miała silną wolę, ale niezależnie od tego, jak silny jestjeden człowiek, dwoje ludzi, pięcioro lub dziesięcioro jest silniejszych.Gdybyście wszyscychcieli jej się oprzeć, zostałaby powstrzymana dawno temu.Dlatego jesteście wszyscy jakoobóz, kobiety i mężczyzni, po części odpowiedzialni za udrękę tych dzieci.I powiem wam, żekażdy z tych chłopców, jak również każdy z mężczyzn, którzy cierpieli tak długo w wynikutej.tej ohydy - Ayla walczyła, by opanować szarpiącą nią wściekłość - musi być pod opiekącałego obozu.Wszyscy jesteście za nich odpowiedzialni przez resztę ich życia.Cierpieli i wtym cierpieniu stali się wybrańcami Muny.Każdy, kto im odmówi pomocy, będzie za to przednią odpowiadał.Ayla odwróciła się i wyszła, a za nią Jondalar, ale jej słowa znaczyły dla tych ludzi owiele więcej, niż mogła wiedzieć.Większość ludzi już sądziła, że nie jest zwyczajną kobietą,a wielu uważało ją za uosobienie samej Wielkiej Matki; żywą munai w ludzkiej postaci, któraprzyszła, by zabrać Attaroę i uwolnić mężczyzn.Co innego mogłoby wyjaśnić, że konieprzychodziły na jej gwizd? Czy obecność wilka, olbrzymiego nawet jak na swój wielki,północny gatunek, który szedł za nią, dokądkolwiek by poszła, i siadał spokojnie na jejrozkaz? Czy to nie Wielka Matka Ziemia dała życie duchowym formom wszystkich zwierząt?Zgodnie z legendami Matka miała powód stworzenia tak kobiet, jak i mężczyzn, i dałaim Dar Przyjemności, żeby ją czcili.Do stworzenia nowego życia niezbędne są duchy zarówno kobiet, jak i mężczyzn, iMuna dała wyraznie do zrozumienia, że każdy, kto próbuje tworzyć dzieci w inny sposób, jestohydą.Czy nie przywiodła Zelandończyka, żeby im pokazać, co czuje? Mężczyznę, który jestucieleśnieniem jej kochanka i towarzysza? Wyższego i przystojniejszego od większościmężczyzn, a jasnego jak księżyc.Jondalar zauważył, że obóz zmienił postawę w stosunku doniego, i nie czuł się z tym dobrze.Niezbyt mu się to podobało.Pierwszego dnia było tyle do zrobienia, mimo obecności dwóch uzdrowicielek ipomocy całego obozu, że Ayla odłożyła na pózniej specjalny zabieg, który chciaławypróbować na chłopcach z wybitymi stawami.S'Armuna opózniła również pogrzeb Attaroi.Następnego ranka wybrano miejsce i wykopano grób.Prosta ceremonia, prowadzona przez TęKtóra Służy, wreszcie zwróciła przywódczynię na łono Wielkiej Matki Ziemi.Kilkoroobecnych ogarnął wręcz żal.Epadoa nie spodziewała się odczuwać czegokolwiek, a jednakbyła wstrząśnięta.Ze względu na uczucia większości nie mogła dać wyrazu swojej żałobie,ale Ayla widziała z jej postawy i wyrazu twarzy, że walczy z rozpaczą.Również Dobanzachowywał się dziwnie i odgadła, iż to zapewne z powodu własnych, mieszanych uczuć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Mężczyzni uwolnili się z Zagrody - cieszę się, że udało im sięsamym uwolnić, będą to wspominać z dumą - ale upłynie dużo czasu, zanim zapomną Attaroęi lata spędzone w Zagrodzie.Musisz im pomóc, a to jest ciężka odpowiedzialność.Kobieta pochyliła głowę.Poczuła, że oto dano jej szansę rehabilitacji za nadużyciemocy Matki; to było więcej, niż się spodziewała.Pierwszą rzeczą do wykonania byłopochowanie ciała Attaroi i zamknięcie tego rozdziału.Zwróciła się do tłumu:- Jest jeszcze trochę żywności.Dokończmy razem naszą ucztę.Pora obalić przegrodęwzniesioną między mężczyznami i kobietami tego obozu.Pora razem cieszyć się jedzeniem,ogniem i ciepłem wspólnoty.Pora zebrać się razem jak jeden lud, którego żadna część nie jestważniejsza od innej.Każdy ma umiejętności i zdolności, każdy może się przyłożyć i przy po-mocy wszystkich razem ten obóz znowu rozkwitnie.Mężczyzni i kobiety kiwali głowami na zgodę.Wielu znalazło swoich towarzyszyżycia, od których tak długo byli oddzieleni; inni podeszli, by razem jeść, grzać się i cieszyćludzkim towarzystwem.- Epadoa! - zawołała S'Armuna, kiedy ludzie zaczęli nabierać sobie jedzenia.- Myślę,że pora przenieść ciało Attaroi i przygotować ją do pogrzebu.- Czy mamy ją zanieść do jej ziemianki? - spytała Epadoa.S'Armuna zastanowiła się.- Nie.Zabierzcie ją do Zagrody i połóżcie pod zadaszeniem.Ciepła ziemianka Attaroipowinna zostać na dziś oddana mężczyznom.Wielu z nich jest słabych i chorych.Może nambyć potrzebna przez pewien czas.Czy masz gdzie spać?- Tak.Jak mogłam zostawić Attaroę, szłam do ziemianki Unavoi.- Może byś z nią zamieszkała na razie, jeśli obie nie macie nic przeciwko temu.- To będzie dobre dla nas obu - powiedziała Epadoa.- Potem zastanowimy się, co z Dobanem.- Tak - odparła Epadoa.- Tak zrobimyJondalar obserwował Aylę, która poszła z Epadoa i myśliwymi zanieść ciałoprzywódczyni, i czuł zarówno dumę z niej, jak i pewne zdziwienie.W jakiś sposób Aylaprzybrała godność i mądrość samej Zelandoni.Dotychczas Ayla do tego stopnia panowała nadsytuacją jedynie wtedy, gdy musiała pomóc komuś choremu czy rannemu.Po chwilizastanowienia zrozumiał, że ci ludzie byli ranni i chorzy.Może to nic dziwnego, że Ayla wie-działa, co należy robić.Rano Jondalar wziął konie i przywiózł resztę rzeczy, które zabrali ze sobą, kiedyodjechali od Wielkiej Matki Rzeki w poszukiwaniu Whinney.Zdawało się to tak dawno temu,iż zrozumiał, jak bardzo opózniona jest ich podróż.Wtedy sądził, że dotarcie do lodowca wporę nie będzie żadnym problemem, tak daleko już zajechali.Teraz była już pełnia zimy, a oniznajdowali się dalej od lodowca niż wtedy.Ten obóz rzeczywiście potrzebuje pomocy.Wiedział, że Ayla nie odejdzie, dopóki niezrobi wszystkiego, co w jej mocy.On także obiecał pomóc i cieszył się na myśl o uczeniuDobana i innych obróbki krzemienia oraz używania miotacza oszczepów, ale zaczynał sięnieco niepokoić.Musieli przejść lodowiec, zanim wiosenne roztopy to uniemożliwią, i chciałjak najszybciej wyruszyć w drogę.S'Armuna i Ayla razem badały i leczyły chłopców i mężczyzn obozu.Ich pomocprzyszła zbyt pózno dla jednego z nich.Umarł w ziemiance Attaroi pierwszej nocy z powoduzaawansowanej gangreny obu nóg.Prawie wszyscy pozostali wymagali leczenia z powodu ranczy chorób i wszyscy byli niedożywieni.Rozchodziła się od nich woń chorób inieprawdopodobnego brudu.S'Armuna postanowiła opóznić rozpalenie pieca ceramicznego.Nie miała na to czasu,a i nastrój nie był właściwy, choć uznała, że pózniej może to być potężna ceremoniauzdrawiająca.Wewnętrznej komory pieca używali teraz do grzania wody na mycie iopatrywanie ran, ale mężczyznom najbardziej potrzebne były żywność i ciepło.Kiedyuzdrowicielki zrobiły wszystko, co mogły, lżej chorzy, którzy mieli matki, towarzyszki życiaczy innych krewnych, przenieśli się do ich ziemianek.Aylę szczególnie oburzał los chłopców i młodzieży.Również S'Armuna byławstrząśnięta.Dotąd przymykała oczy na powagę ich sytuacji.Wieczorem, po kolejnym wspólnym posiłku, Ayla i S'Armuna opisały problemyzdrowotne, wyjaśniały, co potrzeba zrobić, i odpowiadały na pytania.Dzień był bardzo długi iAyla wreszcie oświadczyła, że chce odpocząć.Kiedy wstała, żeby wyjść, ktoś zadał jeszczepytanie na temat jednego z chłopców.Ayla odpowiedziała, a inna kobieta wtrąciła coś ookrutnej przywódczyni, zrzucając całą winę na Attaroę i z miną niewiniątka umywając ręce odwszelkiej odpowiedzialności.Wzbudziło to gniew Ayli i wybuchnęła głębokim oburzeniem,które narastało w niej przez cały dzień.- Attaroa była silną kobietą i miała silną wolę, ale niezależnie od tego, jak silny jestjeden człowiek, dwoje ludzi, pięcioro lub dziesięcioro jest silniejszych.Gdybyście wszyscychcieli jej się oprzeć, zostałaby powstrzymana dawno temu.Dlatego jesteście wszyscy jakoobóz, kobiety i mężczyzni, po części odpowiedzialni za udrękę tych dzieci.I powiem wam, żekażdy z tych chłopców, jak również każdy z mężczyzn, którzy cierpieli tak długo w wynikutej.tej ohydy - Ayla walczyła, by opanować szarpiącą nią wściekłość - musi być pod opiekącałego obozu.Wszyscy jesteście za nich odpowiedzialni przez resztę ich życia.Cierpieli i wtym cierpieniu stali się wybrańcami Muny.Każdy, kto im odmówi pomocy, będzie za to przednią odpowiadał.Ayla odwróciła się i wyszła, a za nią Jondalar, ale jej słowa znaczyły dla tych ludzi owiele więcej, niż mogła wiedzieć.Większość ludzi już sądziła, że nie jest zwyczajną kobietą,a wielu uważało ją za uosobienie samej Wielkiej Matki; żywą munai w ludzkiej postaci, któraprzyszła, by zabrać Attaroę i uwolnić mężczyzn.Co innego mogłoby wyjaśnić, że konieprzychodziły na jej gwizd? Czy obecność wilka, olbrzymiego nawet jak na swój wielki,północny gatunek, który szedł za nią, dokądkolwiek by poszła, i siadał spokojnie na jejrozkaz? Czy to nie Wielka Matka Ziemia dała życie duchowym formom wszystkich zwierząt?Zgodnie z legendami Matka miała powód stworzenia tak kobiet, jak i mężczyzn, i dałaim Dar Przyjemności, żeby ją czcili.Do stworzenia nowego życia niezbędne są duchy zarówno kobiet, jak i mężczyzn, iMuna dała wyraznie do zrozumienia, że każdy, kto próbuje tworzyć dzieci w inny sposób, jestohydą.Czy nie przywiodła Zelandończyka, żeby im pokazać, co czuje? Mężczyznę, który jestucieleśnieniem jej kochanka i towarzysza? Wyższego i przystojniejszego od większościmężczyzn, a jasnego jak księżyc.Jondalar zauważył, że obóz zmienił postawę w stosunku doniego, i nie czuł się z tym dobrze.Niezbyt mu się to podobało.Pierwszego dnia było tyle do zrobienia, mimo obecności dwóch uzdrowicielek ipomocy całego obozu, że Ayla odłożyła na pózniej specjalny zabieg, który chciaławypróbować na chłopcach z wybitymi stawami.S'Armuna opózniła również pogrzeb Attaroi.Następnego ranka wybrano miejsce i wykopano grób.Prosta ceremonia, prowadzona przez TęKtóra Służy, wreszcie zwróciła przywódczynię na łono Wielkiej Matki Ziemi.Kilkoroobecnych ogarnął wręcz żal.Epadoa nie spodziewała się odczuwać czegokolwiek, a jednakbyła wstrząśnięta.Ze względu na uczucia większości nie mogła dać wyrazu swojej żałobie,ale Ayla widziała z jej postawy i wyrazu twarzy, że walczy z rozpaczą.Również Dobanzachowywał się dziwnie i odgadła, iż to zapewne z powodu własnych, mieszanych uczuć [ Pobierz całość w formacie PDF ]