[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pan Badani czeka - oznajmiła.Trzystumetrowy apartament mimo swych rozmiarów nienależał do najbardziej wystawnych i eleganckich.Salon, choćprzestronny, był stosunkowo ciemny.Jego jedyne umeblowaniestanowiły dwie obite plastikiem sofy oraz dwa niskie stoliki;na jednym z nich, szklanym, znajdowało się kilka popielniczekwypełnionych niedopałkami papierosów marki Cleopatra, palo-nych przez Badaniego.Nikt by się nie domyślił, że gdzieś w tejnorze są trzy sejfy z biżuterią, cennymi starożytnościami, fragmen-tami papirusowych dokumentów, rzymskimi monetami, a takżemasą gotówki w angielskich funtach, amerykańskich dolarach,hiszpańskich pesetach i włoskich lirach. Mieszkanie Badaniego zazwyczaj pękało w szwach od nad-miaru gości, głównie niezliczonych krewnych, którzy wpadalitu na kawę albo miętową herbatę.Tym razem jednak nie byłonikogo poza młodą pokojówką i kucharką.- Pan Badani powiedział, że zostanie pani na kolacji - oświadczyła ta pierwsza.- Chętnie, dziękuję - odrzekła Afdera.Dzięki babce wiedziała, że w oczach Egipcjan posiłek sta-nowi nieodzowny wstęp do interesów, a to, co sprowadzałoją do Badaniego, można było zakwalifikować jako interes.Czekając na gospodarza, sięgnęła po dziennik Crescentii Brooks,ale zanim zdążyła go otworzyć, pojawił się Badani we własnejosobie, rozsiewając wokół intensywną woń taniej wody toale-towej.Ubrał się na tę okazję w brązowy prążkowany garnituri czarne lakierki.Pokojówka, która akurat nakrywała do stołu, zerknęła naAfderę z niechęcią, może dopatrując się w niej rywalki.- Przepraszam, panie Badani, ale chciałam zapytać.Rezek Badani uciszył ją wymownym gestem podniesionejdłoni.- Najpierw kolacja.Potem będzie pani mnie pytać, o co tylkozechce.Pokojówka i kucharka zaczęły wnosić i ustawiać na stoletalerze z egipską zupą z warzyw i ryżu, półmiski pełne gołębinadziewanych daktylami i hummusu.Na deser były rozmaitearabskie słodycze.- Jesteście wolne - powiedział Badani do służących.Zaraz po kolacji Afdera znów przystąpiła do ataku.- Możemy teraz porozmawiać?- Nie wiem, czy będę skłonny udzielić informacji o tej księdzetak za darmo.Co mogłaby mi pani zaproponować w zamian?Wzrok Afdery zatrzymał się na planszy do tryktraka.- Umie pan w to grać? - spytała.- Jak nikt inny w Kairze.- Więc proponuję taki układ: zagramy i jeśli wygram, odpowiepan na wszystkie moje pytania.Bez wyjątku. - A jeśli pani przegra?- Czego by pan chciał w takim wypadku? Pieniędzy?- Pieniędzy to nie.Ale skoro już się zakładamy, może panipostawić coś innego.-Co?- Jeśli pani przegra, zostanie tu pani na noc.- Mowy nie ma - rzuciła ostro Afdera, podnosząc się z kana-py.- Chyba się pan pomylił w ocenie mojej osoby.Nigdy nieposzłabym do łóżka z kimś takim jak pan.- A czy ja coś mówię o pójściu do łóżka? Chciałbym tylko,żeby w razie przegranej spędziła tu pani noc.Zpiąc nago.Nawetpani nie dotknę, obiecuję.Wystarczy, że sobie popatrzę.- Ale jeśli wygram, powie mi pan absolutnie wszystko, co sampan wie?-Tak.- W porządku, zgoda.Półtorej godziny pózniej gospodarz przegrywał kolejną partię,podwójnie sfrustrowany, albowiem nie dość, że biła go na głowękobieta, to w dodatku przegrana przekreślała jego szanse naspodziewaną przyjemność.Rezek Badani nie wiedział jednak,że w dzieciństwie Afdera i jej siostra Assai spędzały długie letniepopołudnia w Ca' d'Oro na słuchaniu ulubionych oper swojejbabki oraz grze w tryktraka.- Cóż, chyba wystarczy - oświadczyła Afdera.- To prawda.Jestem do pani dyspozycji - przyznał z rezygnacjąBadani.- Zgodnie z umową odpowiem teraz na pani pytania [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl