[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy Andy stawiał tacę, śmiały się. Czujesz się lepiej? zapytał z uśmiechem.Anna skinęła głową. Miałeś rację.Za du\o słońca.Wszystkim, czego potrzebowałam, była odrobina cienia.Było to po kolacji.Siedziały właśnie z Sereną w sali klubowej, kiedy podszedł Toby.Andytkwił przy barze.Anna podejrzewała, \e wypił ju\ kilka drinków.Toby usadowił się na sofie obok nich. Chyba jestem ci winien przeprosiny, Anno.Przykro mi, jeśli cię uraziłem tego popołudnia. Nie uraziłeś mnie wzruszyła ramionami. Naprawdę nie ma o czym mówić. Nie.Miałaś rację.To nie była moja sprawa.Serena wstała. Ju\ idziesz? zapytała Anna z niezadowoloną miną.Serena skinęła głową. Wybaczcie mi.Jestem zmęczona.Chyba nigdy wcześniej nie byłam na urlopie takwyczerpana, ani nie sypiałam tak dobrze.Taktyka organizatorów naszej wycieczki polega chybana tym, by nas zmęczyć, a potem nakarmić tak, \ebyśmy nie mogli się ruszać.W połączeniuz upałem odnosi to zamierzony skutek zachichotała. śyczę więc dobrej nocy wam obojgu.Nie zapominajcie, \e jutro mamy przed sobą kolejny długi dzień.Patrzyli, jak powoli idzie do drzwi. Miła osoba powiedział Toby i przywołał jednego z nubijskich kelnerów. Mogę cizaproponować drinka, Anno? To kolejna propozycja pokojowa dorzucił z uśmiechem.Usiadła z powrotem na sofie i skinęła głową. Dzięki.Chętnie napiję się piwa. Spojrzała na niego z ukosa.Jak to mo\liwe, by ktośw jednej chwili był tak irytujący, w następnej zaś równie pociągający?Przez chwilę siedzieli w milczeniu, obserwując innych.To ona odezwała się pierwsza. Co robisz ze wszystkimi swoimi szkicami? zapytała ciekawie, gdy Ali postawił szklankina stoliku. Pracujesz nad nimi w kabinie, czy te\ będą czekać, a\ wrócisz do domu? Większość zaczeka. Podpisał rachunek i odło\ył go na tacę. Pracuję tu nad kilkoma.Chcę je opracować szybko, by zachować w pamięci kolor, klimat, światło. gestykulowałrękami, rysując w powietrzu. Niektórzy uwa\ają, \e nie zapomną, gdy\ widoki są tak \ywe, takintensywne, ale w pół godziny po powrocie do kraju z jego miękkimi zieleniami, mgłamii zachmurzonym niebem ta intensywność zacznie się rozmywać. Wziął szklankę i w zadumiezaczął obracać ją w dłoniach. Malarze są zachłanni.Chcą uchwycić wyobra\enia i zachować jeuwięzione na papierze lub płótnie.Napawają się nimi.Przytwierdzają je niczym pochwyconemotyle, pragnąc chwycić w pułapkę \ywą esencję wszystkiego, co widzą.Anna uśmiechnęła się.Pomyślała, \e Toby nieczęsto ujawnia swe przemyślenia nawet przedsamym sobą i poczuła satysfakcję, \e zaufał jej na tyle, by ujawnić swój entuzjazm. Zazdroszczę ci twórczej inwencji. Dlaczego? Znów ten zgryzliwy ton, to nagle bezpośrednie spojrzenie, które wydawało jejsię tak krępujące. Anno, pamiętaj, jesteś fotografem.To to samo, tylko twoje medium jest inne.To wszystko. Nie.To wcale nie jest to samo.Ty masz prawdziwą pasję.Powołanie.I robisz toprofesjonalnie.Feliks miał rację.Ja się tylko bawię w fotografowanie. Sztuka jako hobby mo\e być równie frapująca jak wtedy, gdy uprawiasz ją jako zawód.Poza tym, skąd wiesz, \e pewnego dnia nie zapragniesz uprawiać fotografii zawodowo? Jesteśdobra, dowiodłaś tego.Masz te\ tę głęboką wra\liwość, intuicję, dzięki której mo\esz odnieśćsukces.Z tymi cechami mogłabyś osiągnąć doskonałość.Spojrzał jej w oczy tak intensywnie, \e poczuła rumieniec na policzkach.Nagle pochylił twarz nad szklanką, a Anna odniosła wra\enie, \e jest on równie zakłopotanyswoimi wyznaniami jak ona.Gdy znów podniósł wzrok, był ju\ opanowany. Luiza to czuła, oczywiście; tę niezwykłą intensywność tutejszego krajobrazu.Mo\na topowiedzieć na podstawie jej prac.Z pewnością ujawnia się to równie\ w jej pamiętniku.Zmieniał temat i oboje o tym wiedzieli.Po chwili, przechylając głowę na bok, zapytał: Czy towłaściwy moment, bym na niego spojrzał?Anna się roześmiała. Nie zrezygnujesz z obejrzenia tego pamiętnika, dopóki ci go nie poka\ę? Za nic w świecie potrząsnął głową Toby. No, dobrze powiedziała, wstając.Właściwie wcale nie chciała, \eby z nią szedł.Myślała, \e wróci do kabiny, wezmiepamiętnik i przyniesie go do stolika w sali klubowej.Wyobra\ała sobie, \e będą siedzieć razemw przyjaznym milczeniu nad kolejnym drinkiem albo fili\anką kawy, a on powoli, strona postronie, przejrzy dziennik Luizy.Lecz Toby wstał wraz z nią, osuszając swoją szklankę, a kiedypróbowała powstrzymać go gestem, tylko się uśmiechnął.Przepychając się obok grupek innych pijących, poczuła na sobie wzrok Andy ego.Niespojrzała na niego.Wchodząc do kabiny, zostawiła otwarte drzwi. Wezmy pamiętnik i wróćmy do sali zaproponowała, starając się, by brzmiało tostanowczo.Nie czuła się w towarzystwie Toby ego zagro\ona, tylko trochę przytłoczona, jakgdyby musiała wstrzymywać oddech, albo jakby nie było dla nich obojga dość powietrza w tejniewielkiej przestrzeni.Pamiętnik Luizy le\ał na nocnym stoliku.Zauwa\ył go natychmiast i siadając na łó\ku, wziąłdo ręki.Od razu go otworzył, trzymając delikatnie w otwartych dłoniach, z szacunkiem, którynagle wydał się Annie bardzo wzruszający. Toby?Nie odpowiedział.Miała wątpliwości, czy ją słyszał.Stała oparta o szafkę i urzeczonaobserwowała, jak Toby powoli odwraca strony, wręcz pochłaniając tekst.śadne z nich nie usłyszało kroków na korytarzu.Dopiero gdy pchnięte drzwi uderzyłyo ścianę, Anna zobaczyła na progu Andy ego. Chcę z tobą porozmawiać, Anno! jego głos brzmiał niewytłumaczalnie gniewnie.Teraz, jeśli nie masz nic przeciwko temu.Zmarszczyła brwi, gdy\ ta powstrzymywana gwałtowność w głosie Andy ego dotarław końcu do Toby ego, który podniósł wzrok, z nieprzytomnym wyrazem oczu opierającpamiętnik na kolanie. Pewnie zechcesz nam wybaczyć, Toby. Andy wszedł do kabiny. Chyba to odło\ę dodał i zanim Toby zdołał zareagować, zabrał pamiętnik z jego kolan, po czym otworzył szufladęnocnego stolika, wło\ył do niej pamiętnik i mocno zamknął. Andy, co ty robisz? zawołała gniewnie Anna. Jak śmiesz się wtrącać w taki sposób!Toby wstał.Twarz mu pociemniała. O co tu, do diabła, chodzi? To sprawa prywatna. Andy wyciągnął rękę, jakby chciał go chwycić za ramię. Nie dotykaj mnie, Watson wzdrygnął się Toby. Co się z tobą, u licha, dzieje? Nic. Andy cofnął się trochę. Przepraszam, \e przeszkadzam, ale mam Annie cośwa\nego do powiedzenia.Sam na sam.Jeśli zechcesz nam wybaczyć. Anno? pytał Toby. Jesteś z tego zadowolona?Anna była wściekła.Rzuciła Andy emu piorunujące spojrzenie. Nie, nie jestem.Wynoś się, Andy! Nie rozumiem, co to wszystko znaczy.I nic mnie to nieobchodzi! Powiem ci, co to znaczy, gdy tylko będziemy sami odparł Andy, przekraczając próg,wyraznie gotowy wyprowadzić Toby ego na zewnątrz.Anna zobaczyła, \e Toby się waha.Czuła jego złość i urazę. Mo\e lepiej idz, Toby.Obejrzymy pamiętnik innym razem powiedziała. Obiecuję.Toby zawahał się, patrząc na Andy ego zwę\onymi oczami.Przez chwilę Anna myślała, \ebędą się bić.Potem Toby gwałtownie przeszedł obok nich i nie oglądając się za siebie, opuściłkabinę.Anna zamknęła drzwi.Czuła piwo w oddechu Andy ego. To wa\ne, Anno [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Gdy Andy stawiał tacę, śmiały się. Czujesz się lepiej? zapytał z uśmiechem.Anna skinęła głową. Miałeś rację.Za du\o słońca.Wszystkim, czego potrzebowałam, była odrobina cienia.Było to po kolacji.Siedziały właśnie z Sereną w sali klubowej, kiedy podszedł Toby.Andytkwił przy barze.Anna podejrzewała, \e wypił ju\ kilka drinków.Toby usadowił się na sofie obok nich. Chyba jestem ci winien przeprosiny, Anno.Przykro mi, jeśli cię uraziłem tego popołudnia. Nie uraziłeś mnie wzruszyła ramionami. Naprawdę nie ma o czym mówić. Nie.Miałaś rację.To nie była moja sprawa.Serena wstała. Ju\ idziesz? zapytała Anna z niezadowoloną miną.Serena skinęła głową. Wybaczcie mi.Jestem zmęczona.Chyba nigdy wcześniej nie byłam na urlopie takwyczerpana, ani nie sypiałam tak dobrze.Taktyka organizatorów naszej wycieczki polega chybana tym, by nas zmęczyć, a potem nakarmić tak, \ebyśmy nie mogli się ruszać.W połączeniuz upałem odnosi to zamierzony skutek zachichotała. śyczę więc dobrej nocy wam obojgu.Nie zapominajcie, \e jutro mamy przed sobą kolejny długi dzień.Patrzyli, jak powoli idzie do drzwi. Miła osoba powiedział Toby i przywołał jednego z nubijskich kelnerów. Mogę cizaproponować drinka, Anno? To kolejna propozycja pokojowa dorzucił z uśmiechem.Usiadła z powrotem na sofie i skinęła głową. Dzięki.Chętnie napiję się piwa. Spojrzała na niego z ukosa.Jak to mo\liwe, by ktośw jednej chwili był tak irytujący, w następnej zaś równie pociągający?Przez chwilę siedzieli w milczeniu, obserwując innych.To ona odezwała się pierwsza. Co robisz ze wszystkimi swoimi szkicami? zapytała ciekawie, gdy Ali postawił szklankina stoliku. Pracujesz nad nimi w kabinie, czy te\ będą czekać, a\ wrócisz do domu? Większość zaczeka. Podpisał rachunek i odło\ył go na tacę. Pracuję tu nad kilkoma.Chcę je opracować szybko, by zachować w pamięci kolor, klimat, światło. gestykulowałrękami, rysując w powietrzu. Niektórzy uwa\ają, \e nie zapomną, gdy\ widoki są tak \ywe, takintensywne, ale w pół godziny po powrocie do kraju z jego miękkimi zieleniami, mgłamii zachmurzonym niebem ta intensywność zacznie się rozmywać. Wziął szklankę i w zadumiezaczął obracać ją w dłoniach. Malarze są zachłanni.Chcą uchwycić wyobra\enia i zachować jeuwięzione na papierze lub płótnie.Napawają się nimi.Przytwierdzają je niczym pochwyconemotyle, pragnąc chwycić w pułapkę \ywą esencję wszystkiego, co widzą.Anna uśmiechnęła się.Pomyślała, \e Toby nieczęsto ujawnia swe przemyślenia nawet przedsamym sobą i poczuła satysfakcję, \e zaufał jej na tyle, by ujawnić swój entuzjazm. Zazdroszczę ci twórczej inwencji. Dlaczego? Znów ten zgryzliwy ton, to nagle bezpośrednie spojrzenie, które wydawało jejsię tak krępujące. Anno, pamiętaj, jesteś fotografem.To to samo, tylko twoje medium jest inne.To wszystko. Nie.To wcale nie jest to samo.Ty masz prawdziwą pasję.Powołanie.I robisz toprofesjonalnie.Feliks miał rację.Ja się tylko bawię w fotografowanie. Sztuka jako hobby mo\e być równie frapująca jak wtedy, gdy uprawiasz ją jako zawód.Poza tym, skąd wiesz, \e pewnego dnia nie zapragniesz uprawiać fotografii zawodowo? Jesteśdobra, dowiodłaś tego.Masz te\ tę głęboką wra\liwość, intuicję, dzięki której mo\esz odnieśćsukces.Z tymi cechami mogłabyś osiągnąć doskonałość.Spojrzał jej w oczy tak intensywnie, \e poczuła rumieniec na policzkach.Nagle pochylił twarz nad szklanką, a Anna odniosła wra\enie, \e jest on równie zakłopotanyswoimi wyznaniami jak ona.Gdy znów podniósł wzrok, był ju\ opanowany. Luiza to czuła, oczywiście; tę niezwykłą intensywność tutejszego krajobrazu.Mo\na topowiedzieć na podstawie jej prac.Z pewnością ujawnia się to równie\ w jej pamiętniku.Zmieniał temat i oboje o tym wiedzieli.Po chwili, przechylając głowę na bok, zapytał: Czy towłaściwy moment, bym na niego spojrzał?Anna się roześmiała. Nie zrezygnujesz z obejrzenia tego pamiętnika, dopóki ci go nie poka\ę? Za nic w świecie potrząsnął głową Toby. No, dobrze powiedziała, wstając.Właściwie wcale nie chciała, \eby z nią szedł.Myślała, \e wróci do kabiny, wezmiepamiętnik i przyniesie go do stolika w sali klubowej.Wyobra\ała sobie, \e będą siedzieć razemw przyjaznym milczeniu nad kolejnym drinkiem albo fili\anką kawy, a on powoli, strona postronie, przejrzy dziennik Luizy.Lecz Toby wstał wraz z nią, osuszając swoją szklankę, a kiedypróbowała powstrzymać go gestem, tylko się uśmiechnął.Przepychając się obok grupek innych pijących, poczuła na sobie wzrok Andy ego.Niespojrzała na niego.Wchodząc do kabiny, zostawiła otwarte drzwi. Wezmy pamiętnik i wróćmy do sali zaproponowała, starając się, by brzmiało tostanowczo.Nie czuła się w towarzystwie Toby ego zagro\ona, tylko trochę przytłoczona, jakgdyby musiała wstrzymywać oddech, albo jakby nie było dla nich obojga dość powietrza w tejniewielkiej przestrzeni.Pamiętnik Luizy le\ał na nocnym stoliku.Zauwa\ył go natychmiast i siadając na łó\ku, wziąłdo ręki.Od razu go otworzył, trzymając delikatnie w otwartych dłoniach, z szacunkiem, którynagle wydał się Annie bardzo wzruszający. Toby?Nie odpowiedział.Miała wątpliwości, czy ją słyszał.Stała oparta o szafkę i urzeczonaobserwowała, jak Toby powoli odwraca strony, wręcz pochłaniając tekst.śadne z nich nie usłyszało kroków na korytarzu.Dopiero gdy pchnięte drzwi uderzyłyo ścianę, Anna zobaczyła na progu Andy ego. Chcę z tobą porozmawiać, Anno! jego głos brzmiał niewytłumaczalnie gniewnie.Teraz, jeśli nie masz nic przeciwko temu.Zmarszczyła brwi, gdy\ ta powstrzymywana gwałtowność w głosie Andy ego dotarław końcu do Toby ego, który podniósł wzrok, z nieprzytomnym wyrazem oczu opierającpamiętnik na kolanie. Pewnie zechcesz nam wybaczyć, Toby. Andy wszedł do kabiny. Chyba to odło\ę dodał i zanim Toby zdołał zareagować, zabrał pamiętnik z jego kolan, po czym otworzył szufladęnocnego stolika, wło\ył do niej pamiętnik i mocno zamknął. Andy, co ty robisz? zawołała gniewnie Anna. Jak śmiesz się wtrącać w taki sposób!Toby wstał.Twarz mu pociemniała. O co tu, do diabła, chodzi? To sprawa prywatna. Andy wyciągnął rękę, jakby chciał go chwycić za ramię. Nie dotykaj mnie, Watson wzdrygnął się Toby. Co się z tobą, u licha, dzieje? Nic. Andy cofnął się trochę. Przepraszam, \e przeszkadzam, ale mam Annie cośwa\nego do powiedzenia.Sam na sam.Jeśli zechcesz nam wybaczyć. Anno? pytał Toby. Jesteś z tego zadowolona?Anna była wściekła.Rzuciła Andy emu piorunujące spojrzenie. Nie, nie jestem.Wynoś się, Andy! Nie rozumiem, co to wszystko znaczy.I nic mnie to nieobchodzi! Powiem ci, co to znaczy, gdy tylko będziemy sami odparł Andy, przekraczając próg,wyraznie gotowy wyprowadzić Toby ego na zewnątrz.Anna zobaczyła, \e Toby się waha.Czuła jego złość i urazę. Mo\e lepiej idz, Toby.Obejrzymy pamiętnik innym razem powiedziała. Obiecuję.Toby zawahał się, patrząc na Andy ego zwę\onymi oczami.Przez chwilę Anna myślała, \ebędą się bić.Potem Toby gwałtownie przeszedł obok nich i nie oglądając się za siebie, opuściłkabinę.Anna zamknęła drzwi.Czuła piwo w oddechu Andy ego. To wa\ne, Anno [ Pobierz całość w formacie PDF ]