[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kelnerka przyjęła zamówienie i szybko odeszła, zostawiając ich samych.Widocznie wyczuła napięcie między nimi.- Czy słuchałaś kiedy kapeli country na żywo? - Rob zdecydowany byłprzełamać lody.Lisa pokręciła głową.42SR- A chciałabyś może? - Rob usiłował nadać głosowi uprzejme brzmienie.- W tejokolicy gra co najmniej kilka takich kapel.Muzycy są zazwyczaj bardzo przystojni.Spodobaliby ci się.Lisa wolała nie dosłyszeć ostatniej uwagi.- Chętnie posłuchałabym muzyki country.Na dłuższą metę jest może monotonna,ale jednak ją lubię.- Lisa aż się sama zdziwiła, że była w stanie wygłosić dwa, i tocałkiem składne zdania.Na jej ustach pojawił się cień uśmiechu.Zamówione przez Roba dania prezentowały się niezwykle apetycznie.Były teżwyborne w smaku.Wędzony łosoś podany z delikatnym jak mgiełka sosemchrzanowym i plasterkiem cytryny mógł zadowolić najbardziej wybrednego smakosza.Mimo to Lisa dziobnęła go tylko kilka razy i odłożyła widelec.Wspaniałego białegowina nawet nie tknęła.Rob także nie dokończył posiłku.Otarł usta serwetką i podniósł się od stołu.- Chodzmy już.Jakoś nie mam apetytu.43SRROZDZIAA 7Muzykę country słychać było z odległości kilkunastu metrów od lokalu.Robuśmiechnął się do Lisy.- Na pewno będzie bardzo fajnie.Odwzajemniła jego uśmiech.- Tak, na pewno.Na środku dużej sali mieściła się estrada, oświetlona dużymi reflektorami.Naniej właśnie występowała jakaś kapela.Lisa natychmiast zareagowała na muzykę.Rytm był tak porywający, że niemogła stać spokojnie w miejscu.Znalezli miejsce przy stoliku, skąd mieli dobry widok na scenę.- Dobry wieczór.Co państwu podać? - spytała kelnerka, rytmicznie żując gumę.-Pewnie piwo?- Nie mam ochoty na piwo, Rob - zaprotestowała Lisa.- Wolałabym colę.Kelnerka spojrzała pytająco na Roberta.Lisy nie zaszczyciła spojrzeniem.- Jedno piwo i jedną colę - powiedział, co sprawiło, że kelnerka zerknęła jednakna Lisę z niepomiernym zdziwieniem.Gdy odeszła, Lisa roześmiała się głośno.- Widziałeś, jak na mnie patrzyła? Prawdopodobnie jestem pierwszą osobą, którazamówiła u niej colę.- Lubię twój śmiech, Liso.Z uśmiechem na twarzy jesteś po prostuzachwycająca.Zaczerwieniła się i szybko spojrzała w bok.Trudno było uwierzyć, że jeszczekilka minut temu był na nią taki wściekły.- Masz ochotę zatańczyć? - spytał Rob.- Tak.- Serce Lisy zabiło szybciej.Rob podał jej rękę i poprowadził na parkiet.Okazało się, że są tak dopasowani w tańcu, jakby byli zawodowymi tancerzami.Muzyka oszołomiła Lisę.Z każdym krokiem czuła się coraz bardziej szczęśliwa.Wirując z Robem, zapominała o wszystkich kłopotach.Utwór skończył się o wiele za wcześnie.Teraz przyszła kolej na wolny kawałek.Lisa chciała wrócić do stolika, ale Rob zatrzymał ją na parkiecie.Przytulił ją do siebietak mocno, że aż jej zabrakło tchu.Stopniowo odprężyła się.Nastrojowa muzyka, bliskość Roberta i słowa miłości,które piosenkarz śpiewał do mikrofonu, wywarły na niej duże wrażenie.44SROplotła ramionami kark mężczyzny, którego tak bardzo kochała, i przytuliła siędo niego z całej siły.Och, gdyby wreszcie zechciał ją zrozumieć! Gdyby jej zaufał,uwierzyłby jej, że w jej życiu nie było żadnego innego mężczyzny oprócz niego.Robert nie krył już swego pożądania.Trzymając ją mocno w ramionach, szepnął:- Chcę ciebie, Liso.Jesteś mi tak bardzo potrzebna.Proszę cię!Zamknęła oczy z podniecenia.- Tak - powiedziała cicho, ale wyraznie.Ujął jej twarz w dłonie i spojrzał jej woczy.- Wiesz, co to oznacza, kochanie? Zostaniemy razem.Nie będzie żadnegoodwrotu.Oczy Lisy błyszczały z radości.Zeszli z parkietu.- Pojedziemy już do domu - oświadczył Rob i przywołał kelnerkę.- Tak, tak, jedzmy do domu - zgodziła się.Drogi powrotnej nie mogła sobie pózniej przypomnieć.Cała była przepełnionaoczekiwaniem.Wiedziała tylko, że Robert trzymał ją za rękę, gdy wychodzili z lokalu.W samochodzie zaś cały czas trzymał dłoń na jej udzie, najpierw na sukience, apotem zsunął ją w stronę kolana i wśliznął się pod cienki materiał.W niezwyklepodniecający sposób gładził jej nagą skórę, a jego palce wędrowały coraz wyżej iwyżej.Nagle cofnął rękę.Lisa zareagowała na to rozczarowaniem i ulgą jednocześnie.Dopiero po chwili zauważyła, że właśnie zajechali przed dom.Objęci wpół weszli do środka.Lisie wydawało się, że do sypialni trzeba przejśćjeszcze co najmniej pięć kilometrów.Potęgująca się tęsknota za spełnieniem wramionach ukochanego zmieniła proporcje.Zaczęli się rozbierać już na schodach i wkorytarzu.Zatrzymywali się na każdym stopniu, żeby się całować i pieścić.Ostatni fragment schodów Lisa pokonała na rękach Roberta [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Kelnerka przyjęła zamówienie i szybko odeszła, zostawiając ich samych.Widocznie wyczuła napięcie między nimi.- Czy słuchałaś kiedy kapeli country na żywo? - Rob zdecydowany byłprzełamać lody.Lisa pokręciła głową.42SR- A chciałabyś może? - Rob usiłował nadać głosowi uprzejme brzmienie.- W tejokolicy gra co najmniej kilka takich kapel.Muzycy są zazwyczaj bardzo przystojni.Spodobaliby ci się.Lisa wolała nie dosłyszeć ostatniej uwagi.- Chętnie posłuchałabym muzyki country.Na dłuższą metę jest może monotonna,ale jednak ją lubię.- Lisa aż się sama zdziwiła, że była w stanie wygłosić dwa, i tocałkiem składne zdania.Na jej ustach pojawił się cień uśmiechu.Zamówione przez Roba dania prezentowały się niezwykle apetycznie.Były teżwyborne w smaku.Wędzony łosoś podany z delikatnym jak mgiełka sosemchrzanowym i plasterkiem cytryny mógł zadowolić najbardziej wybrednego smakosza.Mimo to Lisa dziobnęła go tylko kilka razy i odłożyła widelec.Wspaniałego białegowina nawet nie tknęła.Rob także nie dokończył posiłku.Otarł usta serwetką i podniósł się od stołu.- Chodzmy już.Jakoś nie mam apetytu.43SRROZDZIAA 7Muzykę country słychać było z odległości kilkunastu metrów od lokalu.Robuśmiechnął się do Lisy.- Na pewno będzie bardzo fajnie.Odwzajemniła jego uśmiech.- Tak, na pewno.Na środku dużej sali mieściła się estrada, oświetlona dużymi reflektorami.Naniej właśnie występowała jakaś kapela.Lisa natychmiast zareagowała na muzykę.Rytm był tak porywający, że niemogła stać spokojnie w miejscu.Znalezli miejsce przy stoliku, skąd mieli dobry widok na scenę.- Dobry wieczór.Co państwu podać? - spytała kelnerka, rytmicznie żując gumę.-Pewnie piwo?- Nie mam ochoty na piwo, Rob - zaprotestowała Lisa.- Wolałabym colę.Kelnerka spojrzała pytająco na Roberta.Lisy nie zaszczyciła spojrzeniem.- Jedno piwo i jedną colę - powiedział, co sprawiło, że kelnerka zerknęła jednakna Lisę z niepomiernym zdziwieniem.Gdy odeszła, Lisa roześmiała się głośno.- Widziałeś, jak na mnie patrzyła? Prawdopodobnie jestem pierwszą osobą, którazamówiła u niej colę.- Lubię twój śmiech, Liso.Z uśmiechem na twarzy jesteś po prostuzachwycająca.Zaczerwieniła się i szybko spojrzała w bok.Trudno było uwierzyć, że jeszczekilka minut temu był na nią taki wściekły.- Masz ochotę zatańczyć? - spytał Rob.- Tak.- Serce Lisy zabiło szybciej.Rob podał jej rękę i poprowadził na parkiet.Okazało się, że są tak dopasowani w tańcu, jakby byli zawodowymi tancerzami.Muzyka oszołomiła Lisę.Z każdym krokiem czuła się coraz bardziej szczęśliwa.Wirując z Robem, zapominała o wszystkich kłopotach.Utwór skończył się o wiele za wcześnie.Teraz przyszła kolej na wolny kawałek.Lisa chciała wrócić do stolika, ale Rob zatrzymał ją na parkiecie.Przytulił ją do siebietak mocno, że aż jej zabrakło tchu.Stopniowo odprężyła się.Nastrojowa muzyka, bliskość Roberta i słowa miłości,które piosenkarz śpiewał do mikrofonu, wywarły na niej duże wrażenie.44SROplotła ramionami kark mężczyzny, którego tak bardzo kochała, i przytuliła siędo niego z całej siły.Och, gdyby wreszcie zechciał ją zrozumieć! Gdyby jej zaufał,uwierzyłby jej, że w jej życiu nie było żadnego innego mężczyzny oprócz niego.Robert nie krył już swego pożądania.Trzymając ją mocno w ramionach, szepnął:- Chcę ciebie, Liso.Jesteś mi tak bardzo potrzebna.Proszę cię!Zamknęła oczy z podniecenia.- Tak - powiedziała cicho, ale wyraznie.Ujął jej twarz w dłonie i spojrzał jej woczy.- Wiesz, co to oznacza, kochanie? Zostaniemy razem.Nie będzie żadnegoodwrotu.Oczy Lisy błyszczały z radości.Zeszli z parkietu.- Pojedziemy już do domu - oświadczył Rob i przywołał kelnerkę.- Tak, tak, jedzmy do domu - zgodziła się.Drogi powrotnej nie mogła sobie pózniej przypomnieć.Cała była przepełnionaoczekiwaniem.Wiedziała tylko, że Robert trzymał ją za rękę, gdy wychodzili z lokalu.W samochodzie zaś cały czas trzymał dłoń na jej udzie, najpierw na sukience, apotem zsunął ją w stronę kolana i wśliznął się pod cienki materiał.W niezwyklepodniecający sposób gładził jej nagą skórę, a jego palce wędrowały coraz wyżej iwyżej.Nagle cofnął rękę.Lisa zareagowała na to rozczarowaniem i ulgą jednocześnie.Dopiero po chwili zauważyła, że właśnie zajechali przed dom.Objęci wpół weszli do środka.Lisie wydawało się, że do sypialni trzeba przejśćjeszcze co najmniej pięć kilometrów.Potęgująca się tęsknota za spełnieniem wramionach ukochanego zmieniła proporcje.Zaczęli się rozbierać już na schodach i wkorytarzu.Zatrzymywali się na każdym stopniu, żeby się całować i pieścić.Ostatni fragment schodów Lisa pokonała na rękach Roberta [ Pobierz całość w formacie PDF ]