[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RLT - Czy chodziło ci o te, Glorio? - zapytał, wręczając jej z uśmiechem pojemnik.- Tak, oczywiście.Odbierając od niego lody, wolną ręką pogłaskała go delikatnie po pomarszczonym po-liczku.- Dziękuję, kochany.Patrzyli na siebie przez chwilę, a w ich oczach było tyle miłości, że gardło ścisnęło misię ze wzruszenia.A potem poczułam wstyd z powodu moich niecnych zamiarów wobec ichmłodego pomocnika.Kiedy więc starszy pan zniknął za drzwiami, a ja dostałam swojego Ba-nana z Kawałkami Orzechów, zapłaciłam jak najszybciej i uciekłam.Dotarłam do pustego do-mu z sercem pełnym smutku i pojemnikiem pełnym lodów, których nie znosiłam.Wpychając nietknięte lody do zamrażarki, uświadomiłam sobie, że sromotnie oblałamtest na śmiałą i niezależną kobietę, za jaką miałam się od niedawna.Jade nigdy nie musiałabyjeść Banana z Kawałkami Orzechów, mając ochotę na Podwójną Kawę z Chrupkami.Ale Jade nigdy nie była na tyle zdesperowana, żeby zrobić coś wbrew sobie tylko dlate-go, żeby zadowolić jakiegoś faceta.Nagle chyba zdałam sobie sprawę, co jest nie tak w moim życiu.Przez cały czas tak bar-dzo próbowałam sprostać wizerunkowi, jaki stworzył sobie Derrick, że zapomniałam, kim na-prawdę jestem i czego naprawdę chcę.Przez cały czas starałam się nie dostrzegać, że on niechce, żeby nasz związek się pogłębiał.Wmawiałam sobie, że tak jak on jestem artystą, a praw-dziwy artysta potrzebuje samotności.Tylko że to było kłamstwo.Doznałam olśnienia.Nagle zobaczyłam wszystko we właściwym świetle.Przestałam wi-nić Maksa Van Geldera, że do mnie nie zadzwonił.Po co miałby dzwonić do kobiety, która mao sobie tak marne zdanie, że praktycznie rzuca się na niego już na pierwszej randce? To, że wogóle doszło do randki numer dwa, zawdzięczam prawdopodobnie temu, że Maks dostrzegłszansę rozładowania napięcia seksualnego z pierwszą chętną dziewczyną, która na dodateknieco go pociągała.W końcu w Nowym Jorku trudno zbliżyć się do kogoś, kto jeszcze oddy-cha, że o aktywnych seksualnie wcale nie wspomnę.Więc siedziałam, wpatrując się w telefon,gotowa spełnić wszystkie jego erotyczne zachcianki.Marzyłam, żeby podniósł wreszcie słu-chawkę i przywrócił sens mojemu życiu.Byłam straszną idiotką.Ale teraz - koniec z tym.Koniec z czekaniem.Koniec z przekonaniem, że przyjdzie ktoś,dzięki któremu łatwiej mi będzie znieść życie.Albo ktoś, kto uczyni mnie szczęśliwą.Dosyćtego.Emma Carter nie będzie już czekać na nikogo.RLT Wyznanie: Padłam ofiarą boga zakupów - i egzorcyzmowałam kilka demonów.Pózniej, w pracy, przyszły następne olśnienia.Najpierw przyłapałam się na tym, że kręcęsię po boksie redaktora wydania, czekając, aż skończy czytać mój tekst o stroikach na głowę -wszystko po to, żeby usłyszeć jakiś komplement i upewnić się, że zgrabnie formułuję zdania.Inagle zdałam sobie sprawę, że robię dokładnie to, czego przyrzekłam sobie nie robić: czekam,żeby ktoś inny ocenił za mnie moje życie.Wracając do swojego boksu, w biurze Patrycji zauważyłam Rebekę, zatopioną w takożywionej rozmowie z szefową, że nie można było mieć wątpliwości, kto wyląduje w kierow-niczym pokoju obok.Ale zamiast się zamartwiać, zamiast zarzucać wszystkim zbłąkanym duszyczkom z ma-gazynu  Twój Zlub", że nie poznały się na moim geniuszu i nie błagały, żeby im przewodzić,poczułam nagle, że ich opinie nie są już dla mnie takie ważne.W końcu kim jest Patrycja, żebydecydować, do jakiej pracy się nadaję? Dla niej jestem jedynie anonimową redaktorką.Nie znamnie.Nie zna nawet własnego męża.Przecież to ja jestem panią swojego losu.Nie ona, nieRebeka, a nawet nie Derrick, do cholery! Tylko ja mogę odkryć, co życie ma do zaoferowaniaEmmie Carter!I w stanie silnego wzburzenia powędrowałam do domu z niezłomnym zamiarem odkry-cia, co życie ma mi do zaoferowania.Niestety, okazało się, że nie mam pojęcia.Prawdopodobnie dlatego tak łatwo padłamofiarą machinacji mojej mamy, która zadzwoniła w sobotę skoro świt.- Jak to dobrze, że złapałam cię w domu - oznajmiła, kiedy w półśnie odebrałam telefon.Zmusiłam się do otwarcia oczu, żeby spojrzeć na zegarek.- A gdzie miałabym być w sobotę o ósmej rano?- Czy masz jakieś plany na dzisiaj? - zapytała, ignorując moją złość.- Nie mam - wymamrotałam bezmyślnie, nie zdając sobie sprawy, że daję się podejść.- Cudownie! - zawołała.- Pomyślałam sobie, że wpadnę do miasta na małe zakupy.WMacy's są właśnie przeceny, a w ich starym domu towarowym na Trzydziestej Czwartej Ulicyjest aż pięć wielkich stoisk z obuwiem.Zlub za dwa miesiące, a ja wciąż nie mam butów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl