[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydarzenia te staną się częścią przeszłości i przeobrażą się wodległe wspomnienia.Dziewczyna była tego równie pewna, jakfaktu, że życie ludzkie kiedyś się kończy, a ludzie przychodzą iodchodzą z tego świata jak cykl przypływów i odpływów morza.Wsparła dłoń na ramieniu Juliana, gdy powoli sunęli poparkiecie.Przynajmniej zaznała miłości.W końcu, bezwątpliwości i zastrzeżeń.Serenę wzruszyło piękno uczucia.Chciało jej się płakać, bo gdy w końcu znalazła miłość, okazałasię ona niemożliwa do spełnienia.- Nie płacz - powiedział Julian, ścierając łzę, która płynęła popoliczku Sereny.- Nie płaczę.Coś mi wpadło do oka.- Kłamstwo.Myślałem, że anioły są silniejsze.Z oczu dziewczyny polały się łzy, kapały na koszulę Juliana izostawiały na niej mokre ślady.Serena chciała odwrócić głowę,ale nie miała gdzie się schować przed wzrokiem demona.- Chodzmy zaczerpnąć powietrza - zaproponował. Poprowadził ją na taras, z którego rozpościerał się widok naVegas.Tam, w mieście marzeń, pod czarnym aksamitem niebamigotały niezliczone światła.Ludzie bawili się.Oddawalihazardowi.Wygrywali albo tracili fortuny.Zwiętowali.Płakali.Pobierali się.Romansowali.Upijali się do nieprzytomności izapominali, po co tu przyjechali.Serena też chciałabyzapomnieć, ale Julian został wygrawerowany w jej pamięci.Nazawsze.%7ładna siła nie wymaże go z jej wspomnień.Chłodne powietrze nocy przyprawiło Serenę o lekkie dreszcze.Julian stanął za plecami dziewczyny, okrył ją marynarką ipocałował w czubek głowy.- Zapamiętaj tę noc.Wspominaj czas, który wykradliśmy i Bogu,i diabłu, czas spędzony razem.Może zostanę wysłany wprost dopiekła za te słowa, ale dzięki tobie uwierzyłem w miłość -wyszeptał łagodnie.- Nie sądzę, żebyś został potępiony za wiarę w miłość -odpowiedziała Serena.- Jeśli anioł może upaść, to czy demon niemoże zostać zbawiony? - Rozpacz dławiła Serenę.Ledwo jąopanowała.Julian westchnął przeciągle, jakby wyrzucał skumulowane przezlata znużenie.- Nie sądzę, kochanie.Musiałbym uratować od głodu kontynentdzieci, żeby zadośćuczynić za wyrządzone przeze mnie zło.- Musi być jakiś sposób - zastanawiała się Serena, ale niepotrafiła znalezć rozwiązania.- Może zaczniesz od modlitwy -dodała.Propozycja była naiwna, ale jedyna, na jaką wpadła.Julian odrobinę się żachnął i z nieco ironicznym, ale wesołymgłosem zapytał: - A do kogo powinienem się modlić?- Do siły wyższej, w którą wierzysz.Jeśli to ci nie odpowiada, torozmawiaj z dobrem w sobie.- Lepsze efekty przynosiła rozmowa z drugą stroną - powiedział,a kąciki ust uniósł w uśmiechu.Serena przyjrzała się jego twarzy.Chciała dojrzeć znak, błysknadziei, że Julian chce walczyć.- Głęboko w sobie masz ukrytą wiarę w niebiańską moc.Dopieroco powiedziałeś, że wierzysz w miłość.- To nie to samo.- Jesteś pewien?Przez długi czas stali w milczeniu, obejmując się i patrząc namiasto legend lśniące pod nocnym niebem, miasto, które tylkoprzez tydzień było oazą ich niezwykłego związku.Kochali się delikatnie, łagodnie.- Nie musimy tego robić, jeśli nie chcesz - powiedział Julian.Drżał, gdy kładł ją na łóżku.Po dzisiejszych wydarzeniach wkasynie był wdzięczny, że trzyma Serenę w ramionach,bezpieczną.Dziewczyna pocałowała go namiętnie i żarliwie, mocniej niżmógłby sobie tego życzyć.- Chcę.Julian osiągnął cel - sprawił, że Serena pragnęła jego dotyku.Przy okazji sam zatracił się w niej, całkowicie i nieodwracalnie.Nigdy nie otworzył się tak bardzo przed kobietą.Nigdy niepodejrzewał, że ma w sobie tyle czułości.Kochali się, ale nie byłto dziki, zbliżony do akrobacji artystycznych seks, w który najczęściej angażował się Julian.Patrzył Serenie w oczy, gdyszczytowała.Nie kłamał, gdy mówił jej dziś, że dzięki niejuwierzył w miłość.Naprawdę się zakochał.Julian próbował zapamiętać każdy fragment jej ciała.Chciał,żeby wspomnienie o niej pozostało z nim na całe życie.Dłużej -na wieczność.Spędzi resztę wieczności bez niej.Gdy leżelispleceni ze sobą w ciemnościach, stworzył nową definicję piekła- trwanie bez Sereny.Sam diabeł nie wymyśliłby bardziejokrutnej kary.Noc ustępowała dniu, gdy Serena i Julian leżeli wtuleni w siebie.Julian patrzył na poruszające się na suficie cienie.Chciałbyzatrzymać te ostatnie wspólne chwile z Sereną.Ciepło jej ciałana jego skórze.Ich oddechy połączone w jeden.Satynowy dotykjej skóry pod jego dłońmi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl