[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kobiety nosiły suknie z marszczonymi szerokimi spódnicami do kostek.Ramiona okrywałyciemnymi szalami, a włosy splatały w warkocze.Wyjątkiem była Josefina, która zawsze nosiłakapelusz.Mężczyzni ubierali się w cienkie, podobne do piżamy spodnie i koszule i nosili słomkowekapelusze.Wszyscy chodzili w ręcznie robionych sandałach.Zapytałem la Gordę o powody tej zmiany w sposobie ubierania.Odrzekła, że cała grupaprzygotowuje się do opuszczenia tej okolicy.Prędzej czy pózniej, z moją pomocą lub na własną rękęzamierzają porzucić dolinę i wyruszyć w nowy świat, rozpocząć nowe życie.Gdy ten dzień nadejdzie,przyjmą zmianę do wiadomości, a im dłużej będą chodzić w indiańskich strojach, tym bardziejradykalna okaże się ich metamorfoza po nałożeniu miejskich ubrań.Dodała, że wszystkich ich uczonopłynności, nieskrępowanego zachowania w każdej możliwej sytuacji i że tego samego uczono takżemnie.Moje zadanie polegało na tym, by zachowywać się swobodnie wobec reszty grupy bez względuna to, jak oni będą się odnosić do mnie.Oni z kolei musieli opuścić tę dolinę i osiedlić się w jakimśinnym miejscu, by się przekonać, czy potrafią osiągnąć płynność, jaka powinna charakteryzowaćwojownika.Poprosiłem ją o szczerą opinię co do naszych szans powodzenia.Odrzekła, że na wszystkichtwarzach widzi zapowiedz porażki.Nagle zmieniła temat i opowiedziała mi o tym, co widziała w śnieniu.Patrzyła na niezmierniegłęboki i wąski kanion między dwiema wielkimi, okrągłymi górami.Miała wrażenie, że skądś je zna.Poprosiła, bym ją zawiózł do pobliskiego miasteczka.Nie wiedziała dlaczego, ale wydawało jej się, żete dwie góry znajdują się właśnie tam i że zgodnie z przekazem zawartym w śnieniu powinniśmy tampojechać obydwoje.Wyruszyliśmy tuż przed świtem.Kiedyś już przejeżdżałem przez to miasteczko.Było niewielkie, aw okolicy nie zauważyłem niczego, co choć z grubsza przypominałoby wizję la Gordy miasteczkootoczone było tylko zniszczonymi erozją wzgórzami.Przekonaliśmy się, że tych dwóch wzniesieńrzeczywiście tam nie ma, a jeśli nawet są, to nie udało nam się ich odnalezć.Spędziliśmy w miasteczku dwie godziny i przez cały czas obydwoje nie potrafiliśmy się pozbyćwrażenia, że coś wiemy.Chwilami to odczucie przechodziło w pewność, a potem znowu zapadało sięw mrok, pozostawiając tylko zdenerwowanie i frustrację.Wizyta w miasteczku w tajemniczy sposóbwytrąciła nas z równowagi, czy też raczej z nieznanych powodów wprawiła nas w stan dziwnegopodniecenia.Przeżywałem absurdalny konflikt wewnętrzny.Nie przypominałem sobie, bymkiedykolwiek zatrzymywał się w tym mieście, a jednak mógłbym przysiąc, że nie tylko w nim byłem,ale nawet mieszkałem tam przez jakiś czas.Nie był to wyrazny obraz nie pamiętałem ulic anidomów.Miałem niejasne, lecz silne wrażenie, że za chwilę coś wypłynie na powierzchnię mojegoumysłu.Nie byłem pewien, co to takiego, może jakieś wspomnienie.Chwilami to mgliste wrażenieprzybierało na sile, szczególnie gdy zobaczyłem dom, przed którym zaparkowałem samochód.LaGorda i ja wpatrywaliśmy się w ten budynek może przez godzinę, nie wychodząc z auta, ale żadne znas nie zaproponowało, żebyśmy wysiedli i weszli do środka.Obydwoje byliśmy bardzo spięci.Zaczęliśmy rozmawiać ojej wizji dwóch gór.Rozmowa szybkozmieniła się w kłótnię.La Gorda uważała, że nie potraktowałem jej śnienia poważnie.Napięcie rosło iw końcu zaczęliśmy na siebie krzyczeć, nie tyle ze złości, ile ze zdenerwowania.Przyłapałem się natym i umilkłem.W drodze powrotnej zatrzymałem samochód na poboczu polnej drogi.Wysiedliśmy, żebyrozprostować nogi, i przez chwilę spacerowaliśmy, wiał jednak silny wiatr i spacer nie był przyjemny.La Gorda wciąż okazywała niepokój.Wróciliśmy do samochodu. Gdybyś tylko przypomniał sobie to, co wiesz. powiedziała błagalnym tonem. Wtedywiedziałbyś, że utrata ludzkiej postaci.Urwała w pół zdania.Zauważyła, że marszczę brwi, i chyba uświadomiła sobie moją wewnętrznąwalkę.Gdybym miał jakąś wiedzę, którą mógłbym świadomie przywołać, zrobiłbym to już wcześniej. Ale przecież jesteśmy świetlistymi istotami dodała tym samym błagalnym tonem. Mamy wsobie tak wiele rzeczy, o których nie wiemy.A ty jesteś Nagualem.To oznacza jeszcze więcej. Co twoim zdaniem powinienem zrobić? zapytałem. Musisz zrezygnować z pragnienia kurczowego trzymania się czegokolwiek odrzekła. Ze mnąbyło tak samo.Byłam przywiązana do różnych rzeczy, na przykład do jedzenia, które mi smakowało,do gór, gdzie mieszkałam, do ludzi, z którymi lubiłam rozmawiać.Ale przede wszystkim trzymałam siępragnienia, by inni mnie lubili [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Kobiety nosiły suknie z marszczonymi szerokimi spódnicami do kostek.Ramiona okrywałyciemnymi szalami, a włosy splatały w warkocze.Wyjątkiem była Josefina, która zawsze nosiłakapelusz.Mężczyzni ubierali się w cienkie, podobne do piżamy spodnie i koszule i nosili słomkowekapelusze.Wszyscy chodzili w ręcznie robionych sandałach.Zapytałem la Gordę o powody tej zmiany w sposobie ubierania.Odrzekła, że cała grupaprzygotowuje się do opuszczenia tej okolicy.Prędzej czy pózniej, z moją pomocą lub na własną rękęzamierzają porzucić dolinę i wyruszyć w nowy świat, rozpocząć nowe życie.Gdy ten dzień nadejdzie,przyjmą zmianę do wiadomości, a im dłużej będą chodzić w indiańskich strojach, tym bardziejradykalna okaże się ich metamorfoza po nałożeniu miejskich ubrań.Dodała, że wszystkich ich uczonopłynności, nieskrępowanego zachowania w każdej możliwej sytuacji i że tego samego uczono takżemnie.Moje zadanie polegało na tym, by zachowywać się swobodnie wobec reszty grupy bez względuna to, jak oni będą się odnosić do mnie.Oni z kolei musieli opuścić tę dolinę i osiedlić się w jakimśinnym miejscu, by się przekonać, czy potrafią osiągnąć płynność, jaka powinna charakteryzowaćwojownika.Poprosiłem ją o szczerą opinię co do naszych szans powodzenia.Odrzekła, że na wszystkichtwarzach widzi zapowiedz porażki.Nagle zmieniła temat i opowiedziała mi o tym, co widziała w śnieniu.Patrzyła na niezmierniegłęboki i wąski kanion między dwiema wielkimi, okrągłymi górami.Miała wrażenie, że skądś je zna.Poprosiła, bym ją zawiózł do pobliskiego miasteczka.Nie wiedziała dlaczego, ale wydawało jej się, żete dwie góry znajdują się właśnie tam i że zgodnie z przekazem zawartym w śnieniu powinniśmy tampojechać obydwoje.Wyruszyliśmy tuż przed świtem.Kiedyś już przejeżdżałem przez to miasteczko.Było niewielkie, aw okolicy nie zauważyłem niczego, co choć z grubsza przypominałoby wizję la Gordy miasteczkootoczone było tylko zniszczonymi erozją wzgórzami.Przekonaliśmy się, że tych dwóch wzniesieńrzeczywiście tam nie ma, a jeśli nawet są, to nie udało nam się ich odnalezć.Spędziliśmy w miasteczku dwie godziny i przez cały czas obydwoje nie potrafiliśmy się pozbyćwrażenia, że coś wiemy.Chwilami to odczucie przechodziło w pewność, a potem znowu zapadało sięw mrok, pozostawiając tylko zdenerwowanie i frustrację.Wizyta w miasteczku w tajemniczy sposóbwytrąciła nas z równowagi, czy też raczej z nieznanych powodów wprawiła nas w stan dziwnegopodniecenia.Przeżywałem absurdalny konflikt wewnętrzny.Nie przypominałem sobie, bymkiedykolwiek zatrzymywał się w tym mieście, a jednak mógłbym przysiąc, że nie tylko w nim byłem,ale nawet mieszkałem tam przez jakiś czas.Nie był to wyrazny obraz nie pamiętałem ulic anidomów.Miałem niejasne, lecz silne wrażenie, że za chwilę coś wypłynie na powierzchnię mojegoumysłu.Nie byłem pewien, co to takiego, może jakieś wspomnienie.Chwilami to mgliste wrażenieprzybierało na sile, szczególnie gdy zobaczyłem dom, przed którym zaparkowałem samochód.LaGorda i ja wpatrywaliśmy się w ten budynek może przez godzinę, nie wychodząc z auta, ale żadne znas nie zaproponowało, żebyśmy wysiedli i weszli do środka.Obydwoje byliśmy bardzo spięci.Zaczęliśmy rozmawiać ojej wizji dwóch gór.Rozmowa szybkozmieniła się w kłótnię.La Gorda uważała, że nie potraktowałem jej śnienia poważnie.Napięcie rosło iw końcu zaczęliśmy na siebie krzyczeć, nie tyle ze złości, ile ze zdenerwowania.Przyłapałem się natym i umilkłem.W drodze powrotnej zatrzymałem samochód na poboczu polnej drogi.Wysiedliśmy, żebyrozprostować nogi, i przez chwilę spacerowaliśmy, wiał jednak silny wiatr i spacer nie był przyjemny.La Gorda wciąż okazywała niepokój.Wróciliśmy do samochodu. Gdybyś tylko przypomniał sobie to, co wiesz. powiedziała błagalnym tonem. Wtedywiedziałbyś, że utrata ludzkiej postaci.Urwała w pół zdania.Zauważyła, że marszczę brwi, i chyba uświadomiła sobie moją wewnętrznąwalkę.Gdybym miał jakąś wiedzę, którą mógłbym świadomie przywołać, zrobiłbym to już wcześniej. Ale przecież jesteśmy świetlistymi istotami dodała tym samym błagalnym tonem. Mamy wsobie tak wiele rzeczy, o których nie wiemy.A ty jesteś Nagualem.To oznacza jeszcze więcej. Co twoim zdaniem powinienem zrobić? zapytałem. Musisz zrezygnować z pragnienia kurczowego trzymania się czegokolwiek odrzekła. Ze mnąbyło tak samo.Byłam przywiązana do różnych rzeczy, na przykład do jedzenia, które mi smakowało,do gór, gdzie mieszkałam, do ludzi, z którymi lubiłam rozmawiać.Ale przede wszystkim trzymałam siępragnienia, by inni mnie lubili [ Pobierz całość w formacie PDF ]