[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cudownie.Tylko tegojej brakowało, jeszcze jednego ducha. Czego chcesz?  zadrżała pod kocem.Jej telefonzaczął rechotać.Albo ktoś zmienił jej dzwonek, albo Miranda zmieniła go w żabę.Kyliezłapała telefon.Przestał wydawać upiorne odgłosy i natychmiast wyświetlił wiadomościpoczty głosowej.Najpierw usłyszała tę od taty, następnie tę sprzed kilku dni od detektywa.Apotem rozległa się kolejna, której jeszcze nie słyszała.Od Treya, byłego chłopaka.Jak mogłajej nie zauważyć? Prosił, aby oddzwoniła, bo to ważne. Jasne  prychnęła. Co,dowiedziałeś się, że mi piersi urosły i chcesz zobaczyć? Wyłączyła telefon, kasując wcześniejtę wiadomość.Gdy tylko odłożyła go na stolik nocny, znów zaczął rechotać.Złapała komórkęi sprawdziła, czy na pewno ją wyłączyła, ale tak.Więc jakim cudem wydaje ten dzwięk?Znów nacisnęła wyłącznik.Telefon dalej rechotał. To ty to robisz?  zapytała ducha. Jeślitak, to przestań.Bo to wcale nie jest zabawne.I nic mi nie mówi na temat tego, co mamzrobić.Telefon zamilkł.U stóp łóżka pojawiła się zjawa.Musisz się spieszyć.Ona umiera.Iznów duch nie powiedział jej nic, co wyjaśniłoby, kim jest tajemnicza  ona.Kylie ubrała sięi postanowiła odwiedzić Holiday.Wątpiła, czy stwierdzenie komendantki, że wszystko będziedobrze, jakoś jej pomoże, ale musiała spróbować.Nie dotarła nawet do ganku biura, gdyusłyszała głosy. Obiecaj, że to nie jest niebezpieczne  rozległ się wściekły głos Holiday.Nie mogę ci tego obiecać  odparł Burnett. Ta praca zawsze jest niebezpieczna. Więc nie.Nie może jechać. Nie przyszedłem pytać cię o zgodę  odparł równie niezadowolonyBurnett. Ma pozwolenie od matki.Wyjedzie dziś około południa.Odwróciła się i zaczęła iśćw przeciwnym kierunku.Zatkałaby uszy, ale wiedziała, że to nic nie pomoże, więc po prostuszła, licząc, że w końcu głosy ucichną. Tak nie powinno być  powiedziała Holiday.Najpierw mieszasz w to Lucasa, a teraz Dereka.Muszę zaprotestować.Stanęła. NajpierwLucas a teraz Derek& tylko w co? , pomyślała. Obaj są wyjątkowymi chłopakami powiedział Burnett. No właśnie, to jeszcze chłopcy, Burnett!  Kiedy zacząłem pracę wJBF, miałem szesnaście lat.Lucas ma osiemnaście, a Derekowi brakuje do osiemnastki ledwiekilka miesięcy.A on jest wymazywaczem, Holiday.Wiesz, jak niewielu ich jest?  Nic mnieto nie obchodzi.Martwię się o niego. Nie będzie go najwyżej miesiąc.Wróci przedrozpoczęciem roku szkolnego. O ile nie zginie, próbując wykonywać pracę dla rządu warknęła Holiday. Przykro mi. W głosie Burnetta słychać było żal.Usłyszała trzaśnięciedrzwiami.Burnett wyszedł, ale ona ani drgnęła.Stała na ścieżce, próbując zrozumieć to, cousłyszała.Derek wyjeżdżał.Będzie pracował dla JBF.Nie będzie go przez miesiąc. O ile nie zginie, próbując wykonywać pracę dla rządu.Wciąż słyszała słowa Holiday.Sercejej zamarło.Ruszyła ścieżką do domku Dereka. Rozdział 30Minutę pózniej dotarła do domku Dereka.Akurat wychodził z niego Chris na porannąprzebieżkę.Zatrzymała się.Mogła ukryć się w lesie, ale Chris był wampirem, a to znaczyło,że pewnie już i tak ją usłyszał.Więc zaczęła truchtać, licząc na to, że nie będzie jej zadawałżadnych pytań.Minęli się, pomachała do niego.On odpowiedział uśmiechem i biegł dalej.Truchtała wzdłuż ścieżki, dopóki nie oddalił się na tyle, by nie mógł jej usłyszeć.Wtedyobróciła się na pięcie i pognała do domku, wprost do pokoju Dereka.Leżał w łóżku.Jeszczespał.Był bez koszulki, a prześcieradło zsunęło mu się nisko na talię i nie była pewna, czymiał coś jeszcze na sobie.Słyszała, że większość chłopców sypia nago.Ale już widziała gonago i to jej nie spłoszyło. Derek? Zasłonił sobie twarz ręką.Podeszła do łóżka i dotknęłajego ramienia. Derek? Otworzył oczy i poderwał się do pozycji siedzącej.Patrzył na nią, alezdawał się jeszcze nieprzytomny. Masz na sobie ubrania, więc to nie sen. Wzdrygnął się,jakby nagle uświadomił sobie, że powiedział to głośno, a potem opadł na łóżko i spojrzał wsufit. To nie sen. Usiadła obok niego. Dowiedziałam się, co zamierzasz zrobić, ichciałabym, żebyś nie jechał.Proszę, nie jedz.Spojrzał na nią spod zaspanych powiek, alewiedziała, że już się obudził. Skąd wiesz? Nie odpowiedział na jej pytanie, więc ona nieodpowiedziała na jego. Nie zamierzałeś się nawet pożegnać?  W oczach zalśniły jej łzy.Usiadł i owinął się prześcieradłem. Zamierzałem się pożegnać.Zamrugała, by opanowaćłzy. Robisz to przeze mnie, prawda?  Nie.Nie do końca. Dotknął jej ramienia, a wtedyotworzyły się tamy uczuć. Proszę, nie jedz  odezwała się przez łzy. Muszę.Muszę sobiepoukładać w głowie. Zamrugał. Masz rację.To znaczy, częściowo.Wciąż uważam, że sąpewne kwestie dotyczące Lucasa, które musisz sobie poustawiać, ale& miałaś rację, mówiąc,że jestem zazdrosny.Moja umiejętność czytania emocji jest coraz silniejsza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl