[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zastanawiała się nad tym,jego ironicznym uśmiechem.Nie mogła jednak uciec przedco ich czeka, nad dniami i nocami wspólnych rozkoszy, nadjego głębokim głosem.Wprawiał ją w drżenie.Zagryzła wargi,dzieleniem się myślami.Dotknął jej w tak intymny sposób,wiedząc, że jej los spoczywa w jego rękach.jak tylko może dotykać mąż.- Lady Pentargon, przyznam się, że z niecierpliwością- Ani ja, milordzie.czekam na dzisiejszą noc.Ceremonia miała charakter ściśle prywatny.Uczestniczyła- Och.- Cóż innego mogła powiedzieć? Serce podeszło jejw niej tylko służba zamkowa i rodzina pastora.Przyjacieledo gardła.Kiedy kolaska ruszyła, pomachała na pożegnanieMorwenny nie pojawili się, jak gdyby opłakiwali stratę wyjątstryjowi.kowej i ukochanej córki wyspy.Jej serce przepełnił żal, że ich- Morwenno.- Anthony dotknął jej brody i zaczął jązawiodła, choć przecież nie miała innego wyjścia.całować.Jego druga dłoń wędrowała po jej piersiach.MimoKiedy składali przysięgę, zaczęło padać.Pod koniec cerezasłaniającej je sukienki, jego palce obudziły w niej słodkimonii zza chmur wyjrzało słońce.Gdy podpisywali dokumenty,ogień.Jej ciało płonęło.- Czy zechcesz przyjść do mojegonad morzem pojawiła się tęcza.łoża?Wzięła głęboki wdech, dopiero wtedy odważyła się naniego spojrzeć.Pieścił jej pierś, jego kciuk muskał twardprzed kościołem czekała kolaska.Sir Dunstan bez entuniejące sutki.Czuła, że krew zaczyna się burzyć w jejzjazmu odprowadził ich do bramy.żyłach.- Stryju Dunstanie, jesteś pewny, że nie chcesz wrócić do- Nie w kolasce, Anthony - powiedziała, wzdychając.zamku na ciasto i szampana? - zapytała Morwenna.Anthony- Mam postawić dach? - prowokował.uśmiechnął się, widząc jej niepokój.- Ani się waż! Wszyscy na nas patrzą.- Nie, nie.- Dunstan dotknął palcem brzegu czarnego- Wszyscy?- uśmiechnął się, spoglądając przez jej ramięjedwabnego kapelusza.- Zbyt długo odkładałem wizytę w St.na drogę.- Nie ma tu nikogo z wyjątkiem woznicy i ludzi154155KLIFYJILLIAN HUNTERz pułapki jeżynowego krzaka i całą podrapaną zaniósł napracujących na Wzgórzu Czarownika, ale oni są zbyt zajęci,rękach do domu.Davy i Travis, lokaje, jeszcze w ubiegłymżeby podglądać, co ich pracodawca robi ze swoją młodą żoną.miesiącu pomagali jej łatać dach w domku na farmie.JakOdwróciła się, kiedy nagle coś mroczniejszego niż pożądaniemogłaby udawać, że wydaje tym ludziom rozkazy? Byli jejwstrząsnęło jej ciałem.rodziną, najdroższymi przyjaciółmi.Czuła się jak oszustka,- Wiem, że ktoś na nas patrzył.Wyraznie to czułam,nazywając się ich panią.Zrobi wszystko, by ich ochronić, kiedyAnthony jeszcze raz się rozejrzał.wyspa przejdzie w inne ręce.- Może to kot.Założę się, że niedługo będą to nasze dzieci.- Chodz.Morwenno.Na górze jest szampan i ogień w kominku.Głos męża.Patrzyła na Anthony'ego z szacunkiem i rosnącątał ukryty w szczelinie grani i obserwował, jak młoda parasniecierpliwością.To on będzie wydawał rozkazy, a wszyscy,opuszcza kościół.Tęcza była doskonałym zwieńczeniem uroczystości.Panna młoda wyglądała przepięknie, cała promieniała, w tym i ona, będą je wykonywać.pan młody znacznie przewyższał ją wzrostem.Na twarzy miał Wziął ją za rękę.Morwenna ledwo się pohamowała, żebyten arogancki uśmiech, typowy dla arystokratów, którym wydaje nie powiedzieć, że ogień nie będzie im potrzebny.Ona samasię, że cały świat do nich należy.płonęła, gdy jej dotykał.Ale szampan z pewnością się przyda.Oto oczarowany mąż bierze ją pod ramię i prowadzi.Młodażona poddaje się jego władzy i idzie posłusznie.Po dzisiejszejnocy nie będzie już dziewicą.Jej krew splami książęcą pościel.Krew.Spojrzał pod stopy, na zająca, którego przed chwilą upolował.Krew ściekała z gardła, kapała na kamienie.Panna młodazasługuje na bardziej wyrafinowaną śmierć, pomyślał, zaciskając dłoń na rączce kilofa.Będzie umierać powoli.Zasłużyłana taką karę.hoć Anthony starał się ją uspokoić.Morwenna bardzocprzeżywała uroczystość zaślubin.Szampan okazał się pomocny.Ciasto nie przeszło jej przez gardło.Kiedy zobaczyła służbę,czekającą w holu, by jej pogratulować, nie wytrzymała i zaczęłasię śmiać.Był to jednak nerwowy śmiech, ot, kolejny absurdżycia stał się jej udziałem.Kiedy znikła matka Morwenny, pani Treffry trzymała jąw ramionach.Gdy miała siedem lat, Goonie wyratował ją156KLIFYJego cichy, głęboki głos zupełnie ją zauroczył.Jej sercezamarło, kiedy otworzyła oczy i ujrzała na jego przystojnejtwarzy nadzieję.- Należę do ciebie - wyszeptała.- Powietrze, którym oddycham, jest twoje, czy to nie wystarczy?Jego usta wykrzywiły się w ironicznym uśmiechu.- Większości mężczyzn może wystarczy, aJe ja chcę więcej.Morwenno, chcę od ciebie wszystkiego.Twojego zaufania,oddania.- Czy ty mnie kochasz?Patrzył na nią palącym wzrokiem.- Wiem, że jeszcze nigdy nie czułem tego do żadnejamknął drzwi do sypialni i wziaj ją w ramiona.z kobiety.Tak, do diabła, kocham cię.Czyż to nie jest oczy-- Nic nie zjadłaś - powiedział łagodnie.- Czy moja żona wiste?zamierza zagłodzić się na moich oczach? - A czy jeszcze raz zastanowisz się nad sprzedażą wyspy? -- Piłam szampana - odparła słabo.wyszeptała.Patrzył jej w oczy, próbując się nie uśmiechać.Jego twarz spochmumiała.- %7łeby się wzmocnić przed spotkaniem z potworem? - Och, Morwenno, proś o wszystko inne.Pocałował ją, zanim zdołała wykrztusić jakąś sensowną - Ale dlaczego? Dlaczego?odpowiedz.Jego dłonie szybko odnalazły haftki z tyłu sukni - Powiem ci, jak tylko dokonam transakcji.Zrozumiesz,ślubnej.Nagle zatonęła w erotycznej mocy jego ust.Topniała Do tego czasu zobowiązałem się zachować wszystko w ta-pod naporem męskiego ciała, przyciskającego ją do drzwi.jemnicy.Anthony rozbierał ją, nie pytając o zdanie.- Transakcja? - W jej głosie słychać było cierpienie.- CzyTen prawie obcy człowiek był jej mężem.Jego sprawne ten markiz to diabeł? Dlaczego ma nad tobą taką władzę? Topalce zdążyły już rozwiązać troczki gorsetu.Widok jej nagich jakiś szantaż, milordzie?piersi sprawił mu ogromną przyjemność.Zamknęła oczy,Przyciągnął ją do siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Zastanawiała się nad tym,jego ironicznym uśmiechem.Nie mogła jednak uciec przedco ich czeka, nad dniami i nocami wspólnych rozkoszy, nadjego głębokim głosem.Wprawiał ją w drżenie.Zagryzła wargi,dzieleniem się myślami.Dotknął jej w tak intymny sposób,wiedząc, że jej los spoczywa w jego rękach.jak tylko może dotykać mąż.- Lady Pentargon, przyznam się, że z niecierpliwością- Ani ja, milordzie.czekam na dzisiejszą noc.Ceremonia miała charakter ściśle prywatny.Uczestniczyła- Och.- Cóż innego mogła powiedzieć? Serce podeszło jejw niej tylko służba zamkowa i rodzina pastora.Przyjacieledo gardła.Kiedy kolaska ruszyła, pomachała na pożegnanieMorwenny nie pojawili się, jak gdyby opłakiwali stratę wyjątstryjowi.kowej i ukochanej córki wyspy.Jej serce przepełnił żal, że ich- Morwenno.- Anthony dotknął jej brody i zaczął jązawiodła, choć przecież nie miała innego wyjścia.całować.Jego druga dłoń wędrowała po jej piersiach.MimoKiedy składali przysięgę, zaczęło padać.Pod koniec cerezasłaniającej je sukienki, jego palce obudziły w niej słodkimonii zza chmur wyjrzało słońce.Gdy podpisywali dokumenty,ogień.Jej ciało płonęło.- Czy zechcesz przyjść do mojegonad morzem pojawiła się tęcza.łoża?Wzięła głęboki wdech, dopiero wtedy odważyła się naniego spojrzeć.Pieścił jej pierś, jego kciuk muskał twardprzed kościołem czekała kolaska.Sir Dunstan bez entuniejące sutki.Czuła, że krew zaczyna się burzyć w jejzjazmu odprowadził ich do bramy.żyłach.- Stryju Dunstanie, jesteś pewny, że nie chcesz wrócić do- Nie w kolasce, Anthony - powiedziała, wzdychając.zamku na ciasto i szampana? - zapytała Morwenna.Anthony- Mam postawić dach? - prowokował.uśmiechnął się, widząc jej niepokój.- Ani się waż! Wszyscy na nas patrzą.- Nie, nie.- Dunstan dotknął palcem brzegu czarnego- Wszyscy?- uśmiechnął się, spoglądając przez jej ramięjedwabnego kapelusza.- Zbyt długo odkładałem wizytę w St.na drogę.- Nie ma tu nikogo z wyjątkiem woznicy i ludzi154155KLIFYJILLIAN HUNTERz pułapki jeżynowego krzaka i całą podrapaną zaniósł napracujących na Wzgórzu Czarownika, ale oni są zbyt zajęci,rękach do domu.Davy i Travis, lokaje, jeszcze w ubiegłymżeby podglądać, co ich pracodawca robi ze swoją młodą żoną.miesiącu pomagali jej łatać dach w domku na farmie.JakOdwróciła się, kiedy nagle coś mroczniejszego niż pożądaniemogłaby udawać, że wydaje tym ludziom rozkazy? Byli jejwstrząsnęło jej ciałem.rodziną, najdroższymi przyjaciółmi.Czuła się jak oszustka,- Wiem, że ktoś na nas patrzył.Wyraznie to czułam,nazywając się ich panią.Zrobi wszystko, by ich ochronić, kiedyAnthony jeszcze raz się rozejrzał.wyspa przejdzie w inne ręce.- Może to kot.Założę się, że niedługo będą to nasze dzieci.- Chodz.Morwenno.Na górze jest szampan i ogień w kominku.Głos męża.Patrzyła na Anthony'ego z szacunkiem i rosnącątał ukryty w szczelinie grani i obserwował, jak młoda parasniecierpliwością.To on będzie wydawał rozkazy, a wszyscy,opuszcza kościół.Tęcza była doskonałym zwieńczeniem uroczystości.Panna młoda wyglądała przepięknie, cała promieniała, w tym i ona, będą je wykonywać.pan młody znacznie przewyższał ją wzrostem.Na twarzy miał Wziął ją za rękę.Morwenna ledwo się pohamowała, żebyten arogancki uśmiech, typowy dla arystokratów, którym wydaje nie powiedzieć, że ogień nie będzie im potrzebny.Ona samasię, że cały świat do nich należy.płonęła, gdy jej dotykał.Ale szampan z pewnością się przyda.Oto oczarowany mąż bierze ją pod ramię i prowadzi.Młodażona poddaje się jego władzy i idzie posłusznie.Po dzisiejszejnocy nie będzie już dziewicą.Jej krew splami książęcą pościel.Krew.Spojrzał pod stopy, na zająca, którego przed chwilą upolował.Krew ściekała z gardła, kapała na kamienie.Panna młodazasługuje na bardziej wyrafinowaną śmierć, pomyślał, zaciskając dłoń na rączce kilofa.Będzie umierać powoli.Zasłużyłana taką karę.hoć Anthony starał się ją uspokoić.Morwenna bardzocprzeżywała uroczystość zaślubin.Szampan okazał się pomocny.Ciasto nie przeszło jej przez gardło.Kiedy zobaczyła służbę,czekającą w holu, by jej pogratulować, nie wytrzymała i zaczęłasię śmiać.Był to jednak nerwowy śmiech, ot, kolejny absurdżycia stał się jej udziałem.Kiedy znikła matka Morwenny, pani Treffry trzymała jąw ramionach.Gdy miała siedem lat, Goonie wyratował ją156KLIFYJego cichy, głęboki głos zupełnie ją zauroczył.Jej sercezamarło, kiedy otworzyła oczy i ujrzała na jego przystojnejtwarzy nadzieję.- Należę do ciebie - wyszeptała.- Powietrze, którym oddycham, jest twoje, czy to nie wystarczy?Jego usta wykrzywiły się w ironicznym uśmiechu.- Większości mężczyzn może wystarczy, aJe ja chcę więcej.Morwenno, chcę od ciebie wszystkiego.Twojego zaufania,oddania.- Czy ty mnie kochasz?Patrzył na nią palącym wzrokiem.- Wiem, że jeszcze nigdy nie czułem tego do żadnejamknął drzwi do sypialni i wziaj ją w ramiona.z kobiety.Tak, do diabła, kocham cię.Czyż to nie jest oczy-- Nic nie zjadłaś - powiedział łagodnie.- Czy moja żona wiste?zamierza zagłodzić się na moich oczach? - A czy jeszcze raz zastanowisz się nad sprzedażą wyspy? -- Piłam szampana - odparła słabo.wyszeptała.Patrzył jej w oczy, próbując się nie uśmiechać.Jego twarz spochmumiała.- %7łeby się wzmocnić przed spotkaniem z potworem? - Och, Morwenno, proś o wszystko inne.Pocałował ją, zanim zdołała wykrztusić jakąś sensowną - Ale dlaczego? Dlaczego?odpowiedz.Jego dłonie szybko odnalazły haftki z tyłu sukni - Powiem ci, jak tylko dokonam transakcji.Zrozumiesz,ślubnej.Nagle zatonęła w erotycznej mocy jego ust.Topniała Do tego czasu zobowiązałem się zachować wszystko w ta-pod naporem męskiego ciała, przyciskającego ją do drzwi.jemnicy.Anthony rozbierał ją, nie pytając o zdanie.- Transakcja? - W jej głosie słychać było cierpienie.- CzyTen prawie obcy człowiek był jej mężem.Jego sprawne ten markiz to diabeł? Dlaczego ma nad tobą taką władzę? Topalce zdążyły już rozwiązać troczki gorsetu.Widok jej nagich jakiś szantaż, milordzie?piersi sprawił mu ogromną przyjemność.Zamknęła oczy,Przyciągnął ją do siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]